Janet Evanovich - Seven Up

Здесь есть возможность читать онлайн «Janet Evanovich - Seven Up» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Seven Up: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Seven Up»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zadanie odnalezienia gangstera Eddiego DeChoocha nie jest łatwe – zwłaszcza gdy w sprawę wciągnięci są dwaj sympatyczni nieudacznicy: Walter "Księżyc" Dunphy i Dougie "Diler" Kruper. Okazuje się, że chodzi o coś więcej niż tylko o przemyt papierosów i kiedy obaj znikają, Stephanie Plum prosi o pomoc Komandosa. Ten zaś stawia warunek: spędzenie nocy z naszą bohaterką. Gdy Eddie uprowadza babcię Stephanie, żadną przygód, energiczną starszą panią, sytuacja komplikuje się coraz bardziej…

Seven Up — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Seven Up», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Usłyszałam pisk opon i zobaczyłam, jak Vinnie zatrzaskuje drzwi.

– Cholera, gówno, w mordę, kurwa! – rzucił tylko, kręcąc się po przedpokoju. – Nie mogę uwierzyć, że zwiał! Minął mnie, jak ładowałem spluwę. Kurwa, kurwa, kurwa!

Rzucał kurwami z taką zawziętością, że o mało nie pękła mu tętnica na skroni. Po chwili zapalił światło i zaczęliśmy się rozglądać. Lampy były stłuczone, ściany i sufit podziurawione, obicia porozrywane kulami.

– Ja pieprzę! – rzucił z podziwem Vinnie. – Wygląda jak strefa działań wojennych. W dali zawyły syreny. Policja.

– Zmywam się stąd – oświadczył Vinnie.

– Nie wiem, czy to dobry pomysł uciekać przed policją.

– Nie uciekam przed policją – wyjaśnił Vinnie, skacząc w stronę tylnego wyjścia. – Uciekam przed Pinwheelem Sobą. Myślę, że najlepiej nie mówić nikomu o naszej wizycie.

Słuszna uwaga.

Przemknęliśmy przez najciemniejszą część podwórza, a potem przez posesję za domem Soby. Na gankach zapalały się światła, szczekały psy. Biegliśmy między krzewami, dysząc ciężko. Kiedy od samochodu dzieliło nas tylko jedno podwórze, wynurzyliśmy się z cienia i spacerkiem pokonaliśmy resztę drogi. Całe zamieszanie skupiło się przed domem Soby.

– Dlatego nie należy nigdy parkować przed domem delikwenta – skomentował Vinnie.

Godne zapamiętania.

Wsiedliśmy do wozu, Vinnie bez pośpiechu przekręcił kluczyk w stacyjce, po czym odjechaliśmy jak dwoje szanowanych i odpowiedzialnych obywateli. Dotarliśmy do skrzyżowania i Vinnie spojrzał w dół.

– Jezu, stanął mi – powiedział.

Spomiędzy zasłon w mojej sypialni wyglądało słońce, a ja zastanawiałam się właśnie, czy nie wstać z łóżka, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Szukałam ubrania przez jakąś minutę i w tym czasie pukanie zmieniło się we wrzask.

– Hej, Steph, jesteś tam? Tu Księżyc i Dougie.

Otworzyłam im drzwi, a oni od razu zaczęli mi przypominać Boba, szczęśliwego i pełnego radosnej energii.

– Przynieśliśmy ci pączki – poinformował Dougie, wręczając mi dużą białą torbę. – I mamy ci coś do powiedzenia.

– Tak – potwierdził Księżyc. – Poczekaj tylko, aż usłyszysz. To niesamowite. Gadaliśmy o tym z Dougiem. I wykombinowaliśmy, co się stało z sercem.

Postawiłam torbę z pączkami na szafce i wszyscy się poczęstowaliśmy.

– To był pies – wyjaśnił Księżyc. – Pies pani Belski, Spotty, zjadł serce Louiego D.

Zastygłam z pączkiem w dłoni.

– Rozumiesz, DeChooch dogadał się z Dougsterem, który miał zawieźć serce do Richmond – mówił dalej Księżyc. – Ale DeChooch nie powiedział Dougsterowi nic prócz tego, że pojemnik trzeba dostarczyć do pani D. No więc Dougster postawił pojemnik na przednim siedzeniu Batmobila, bo chciał wyruszyć z samego rana. Problem w tym, że Huey i ja potrzebowaliśmy wozu na wieczór, a że ten ma tylko dwa fotele, postawiłem pojemnik na tylnym ganku.

Dougie uśmiechał się od ucha do ucha.

– To kapitalne – powiedział tylko.

– Tak czy owak, odstawiliśmy wóz nad ranem, bo Huey musiał iść do roboty. Podrzuciłem go, a potem zaparkowałem na podwórzu Dougiego i właśnie wtedy zobaczyłem, że pojemnik jest przewrócony, a Spotty coś zżera. Niewiele się nad tym zastanawiałem, bo Spotty zawsze grzebie w śmietniku. No więc wsadziłem pojemnik z powrotem do wozu i poszedłem do domu pooglądać sobie telewizję. Fajny film leciał.

– A ja zawiozłem pusty pojemnik do Richmond – dokończył Dougie.

– Spotty zżarł serce Louiego D. – powtórzyłam.

– Właśnie – zauważył Księżyc, który skończył pączka i otarł dłonie o koszulę. – No, musimy lecieć. Mamy robotę.

– Dzięki za pączki.

– Żaden problem.

Stałam potem przez dziesięć minut w kuchni, próbując przetrawić tę nową informację i zastanawiając się, jakie ma ona znaczenie w wielkim porządku wszechrzeczy. Czy to właśnie się dzieje, kiedy twój los dobiega końca? Pies zżera ci serce? Nie mogłam dojść do żadnych konkluzji, więc postanowiłam wziąć prysznic i sprawdzić, czy to pomoże.

Zamknęłam drzwi i powlokłam się do łazienki. Zdołałam jednak dotrzeć tylko do salonu, kiedy znów zapukano, a zanim zdążyłam otworzyć, drzwi rozwarły się z impetem, który wyrwał łańcuch. Rozległo się przekleństwo -z ust Morellego, jak poznałam.

– Dzień dobry – powiedziałam, patrząc na łańcuch, który kołysał się bezużytecznie.

– Nie jest w żadnym wypadku dobry – oświadczył Morelli. Oczy miał pociemniałe i zmrużone, usta zaciśnięte. – To nie ty pojechałaś zeszłej nocy do domu Soby, prawda?

– Nie – odparłam, kręcąc głową. – To nie ja.

– Dobrze. Tak myślałem… bo jakiś idiota wlazł tam i zdemolował mieszkanie. Urządził sobie cholerną kanonadę. Prawdę mówiąc, podejrzewa się, że było nawet dwóch ludzi, którzy odwalili strzelaninę stulecia. I wiem, że nie byłabyś tak kurewsko głupia.

– Dobrze to ująłeś.

– Jezu Chryste, Stephanie! – wrzasnął. – Coś ty sobie myślała? Co, do cholery, się tam wydarzyło?

– To nie byłam ja, pamiętasz?

– Ach tak, zapomniałem. Co w takim razie ktoś inny robił w domu Soby, jak myślisz?

– Przypuszczam, że szukał DeChoocha. I może go znalazł i wywiązała się strzelanina.

– I DeChooch zwiał?

– Tak zakładam.

– Dobrze, że nie znaleziono innych odcisków palców niż DeChoocha, bo w przeciwnym razie ten ktoś, kto był na tyle głupi, żeby strzelać w domu Soby, miałby do czynienia nie tylko z policją, ale i z Sobą.

Zaczęło mnie wkurzać, że Morelli tak się na mnie wydziera.

– Rzeczywiście, dobrze – zauważyłam grosem sugerującym syndrom napięcia przedmiesiączkowego. – Coś jeszcze?

– Tak, coś jeszcze. Wpadłem na dole na Dougiego i Księżyca. Powiedzieli mi, że ty i Komandos uratowaliście ich.

– Więc?

– W Richmond.

– Więc?

– I Komandosa postrzelili?

– Draśnięcie.

Morelli zacisnął wargi.

– Jezu.

– Bałam się, że sprawa ze świńskim sercem wyjdzie na jaw i że Dougie i Księżyc zapłacą za to.

– Godne pochwały, ale nie czuję się przez to wcale lepiej. Chryste, dostaję wrzodów. Przez ciebie wypijam butelki maloksu. Nienawidzę tego. Zastanawiam się codziennie, w co znów wdepnęłaś i kto do ciebie strzela.

– To czysta hipokryzja. Sam jesteś gliną.

– Nikt do mnie nigdy nie strzela. Grozi mi to tylko wtedy, kiedy jestem z tobą.

– Jaka jest konkluzja?

– Konkluzja jest taka, że musisz wybrać między mną a pracą.

– Wiesz co, nie spędzę reszty życia z kimś, kto stawia mi ultimatum.

– Doskonale.

– Doskonale.

I wyszedł, trzaskając drzwiami. Lubię myśleć o sobie jako o osobie bardzo zrównoważonej, ale tego było dla mnie za wiele. Płakałam, aż wypłakałam się do szczętu, a potem zjadłam trzy pączki i wzięłam prysznic. Wytarłam się, ale nadal było mi źle, więc postanowiłam ufarbować się na blondynkę. Zmiana to dobra rzecz, no nie?

– Chcę, żeby były koloru blond – oświadczyłam panu Arnoldowi. – Platynowa blondynka. Chcę wyglądać jak Marilyn.

– Kochanie, z twoimi włosami nie będziesz wyglądać jak Marilyn – sprowadził mnie na ziemię pan Arnold. – Będziesz wyglądać jak Art Garfunkel.

– Niech pan farbuje.

Natknęłam się w holu na pana Morgensterna.

– Fiu! – gwizdnął. – Wyglądasz jak ta gwiazda piosenki… jak ona się nazywa?

– Garfunkel?

– Nie. Ta z piersiami jak rożki lodowe.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Seven Up»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Seven Up» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Janet Evanovich - Hot Stuff
Janet Evanovich
Janet Evanovich - The Grand Finale
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Amor Comprado
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Smokin Seventeen
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Bastardo numero uno
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Scoop
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Blast
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Speed
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Wicked Appetite
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Visions Of Sugar Plums
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Motor Mouth
Janet Evanovich
libcat.ru: книга без обложки
Janet Evanovich
Отзывы о книге «Seven Up»

Обсуждение, отзывы о книге «Seven Up» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x