Janet Evanovich - Seven Up

Здесь есть возможность читать онлайн «Janet Evanovich - Seven Up» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Seven Up: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Seven Up»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zadanie odnalezienia gangstera Eddiego DeChoocha nie jest łatwe – zwłaszcza gdy w sprawę wciągnięci są dwaj sympatyczni nieudacznicy: Walter "Księżyc" Dunphy i Dougie "Diler" Kruper. Okazuje się, że chodzi o coś więcej niż tylko o przemyt papierosów i kiedy obaj znikają, Stephanie Plum prosi o pomoc Komandosa. Ten zaś stawia warunek: spędzenie nocy z naszą bohaterką. Gdy Eddie uprowadza babcię Stephanie, żadną przygód, energiczną starszą panią, sytuacja komplikuje się coraz bardziej…

Seven Up — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Seven Up», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Podziękowałam Angeli za poczęstunek i powiedziałam, że wraz z Lula i Bobem mamy jeszcze dużo roboty.

Wyszliśmy wszyscy z domu Marguchich i zajrzeliśmy po sąsiedzku do DeChoocha. Jego połówka była oczywiście niedostępna, całość ogradzała taśma policyjna, śledztwo toczyło się nadal. Mieszkania ani szopy nie pilnował żaden policjant, doszłam więc do wniosku, że zdrowo się wczoraj napracowali, by zebrać wszystkie materiały.

– Pewnie nie wolno tam wchodzić, skoro jest jeszcze taśma – zauważyła Lula.

– Policji by się to nie spodobało – musiałam przyznać.

– Oczywiście, byłyśmy tam wczoraj. Pewnie wszędzie są odciski naszych palców.

– Myślisz, że nic by nie szkodziło, gdybyśmy weszły dzisiaj?

– No, nie zaszkodziłoby, pod warunkiem, że nikt by się nie dowiedział – zauważyła Lula.

– I mam klucz, więc to właściwie nie będzie włamanie. Problem w tym, że właściwie ukradłam ten klucz. Jako agentka sądowa mogę wejść do domu zbiega, jeśli mam powody podejrzewać, że tam przebywa. A gdyby zaszła potrzeba, jestem pewna, że potrafiłabym wykombinować dobry powód. Może i brakuje mi umiejętności rasowego łowcy nagród, ale łgać to ja potrafię.

– Może powinnaś sprawdzić, czy to rzeczywiście klucz od domu Eddiego – poradziła Lula. – No wiesz, przetestować go.

Wsunęłam klucz w zamek i drzwi się otworzyły.

– Cholera – sapnęła Lula. – Tylko popatrz. Otworzyły się.

Przekradłyśmy się do ciemnego przedpokoju i zamknęłyśmy się od środka.

– Zostań na czujce – powiedziałam do Luli. – Nie chcę, żeby mnie zaskoczyła policja albo Eddie.

– Możesz być spokojna – zapewniła Lula. – Stanie na czujce to moja druga natura.

Zaczęłam od kuchni, zaglądając do szafek i szuflad i grzebiąc w papierach leżących na wierzchu. Odstawiałam Jasia i Małgosię, czyli szukałam okruszków chleba, które naprowadziłyby mnie na właściwy trop. Miałam nadzieję znaleźć jakiś numer telefonu nabazgrany na papierowej chusteczce albo mapę z wielką pomarańczową strzałką, wskazującą lokalny motel. Wszędzie jednak widziałam tylko tradycyjne wyposażenie kuchni. Eddie miał tu noże, widelce, talerze i miseczki, które kupowała pani DeChooch i używała przez czas trwania ich małżeństwa. Nie było brudnych naczyń na blacie. Wszystko pochowano starannie do szafek. Niewiele jedzenia w lodówce, ale więcej niż u mnie. Mały karton mleka, trochę krojonej piersi indyczej ze sklepu Giovichinniego, kostka masła, przyprawy.

Spenetrowałam małą bieliźniarkę na dole, jadalnię i salon. Zajrzałam do szafy na płaszcze i przeszukałam kieszenie, podczas gdy Lula obserwowała ulicę przez szczelinę między zasłonami.

Wspięłam się na schody i spenetrowałam sypialnie, wciąż mając nadzieję znaleźć okruszek chleba. Łóżka były starannie pościelone. W głównej sypialni na stoliku nocnym leżał magazyn z krzyżówkami. Ani jednego okruszka. Przeszłam do łazienki. Czysta umywalka. Czysta wanna. Apteczka wypełniona po brzegi aspiryną, środkami przeciwko nadkwasotę, tabletkami nasennymi, cukierkami na kaszel, płynem do czyszczenia sztucznej szczęki, maścią na hemoroidy.

Okno nad wanną było otwarte. Wspięłam się na jej brzeg i wyjrzałam. Ucieczka DeChoocha nie budziła już zdumienia. Zeskoczyłam na podłogę i wyszłam z łazienki. Stanęłam na korytarzu i zaczęłam rozmyślać o Loretcie Ricci. Nie było po niej w tym domu nawet śladu. Plam krwi. Oznak jakiejkolwiek walki. Wnętrze wyglądało niezwykle czysto i schludnie. Wczoraj, gdy szukałam DeChoocha, też to zauważyłam.

Żadnych notatek na bloczku przy telefonie. Ani reklamówek z restauracji, rozrzuconych na blacie szafki. Ani skarpet na podłodze. Ani bielizny w koszu. Zresztą co ja wiem? Może cierpiący na depresję starzy ludzie stają się obsesyjnie schludni. A może DeChooch spędził całą noc na zeskrobywaniu krwi z podłogi, a potem zrobił pranie. Rezultat – ani jednego okruszka.

Wróciłam do salonu i z trudem powstrzymałam się od grymasu zniechęcenia. Pozostało jeszcze jedno miejsce do sprawdzenia. Piwnica. Fuj. Piwnice w takich domach jak ten są zawsze ciemne i nieprzyjemne – hałaśliwe piece c.o. i pokryte pajęczynami belki stropowe.

– Chyba powinnam zajrzeć teraz do piwnicy – poinformowałam Lulę.

– Okay – zgodziła się. – Teren nadal czysty.

Otworzyłam drzwi od piwnicy i zapaliłam latarkę. Porysowane schody z drewna, szara cementowa podłoga, oblepione pajęczynami belki stropowe i niesamowite, typowe dla piwnicy odgłosy. Tak jak się spodziewałam.

– Coś nie tak? – spytała Lula.

– Jest nieprzyjemnie.

– Uhm.

– Nie chcę tam schodzić.

– To tylko piwnica – zauważyła Lula.

– A może ty tam zejdziesz?

– Nic z tego. Nienawidzę piwnic. Są nieprzyjemne.

– Masz broń?

– A jak myślisz?

Wzięłam spluwę Luli i ruszyłam ostrożnie schodami w dół. Nie wiem, co zamierzałam zrobić za pomocą tej broni. Może zastrzelić pająka.

W piwnicy stały pralka i suszarka. Była tam też tablica z narzędziami… śrubokręty, klucze, młotki. Warsztat z przytwierdzonym na stałe imadłem. Narzędzia nie nosiły śladów użycia. W kącie dostrzegłam stos kartonowych pudeł. Były zamknięte, ale niezapieczętowane. Taśma, którą zostały sklejone, leżała na podłodze. Zajrzałam do kilku. Ozdoby choinkowe, trochę książek, talerze i półmiski. Ani śladu okruchów chleba.

Wróciłam na górę i zamknęłam drzwi. Lula wciąż wyglądała przez okno.

– Oho! – zawołała.

– Co “oho"? – spytałam. Nienawidzę tego okrzyku.

– Właśnie zajechał radiowóz.

– W mordę!

Chwyciłam smycz Boba i Lulę, po czym ruszyłam biegiem do tylnych drzwi. Wyskoczyliśmy z domu i przekradliśmy się na małą werandę, która służyła jako tylny ganek Angeli. Lula otworzyła z impetem drzwi i wszyscy wskoczyliśmy do środka.

Angela siedziała z matką przy małym kuchennym stole, racząc się kawą i ciastem.

– Na pomoc! Policja! – wrzasnęła matka Angeli, kiedy wpadliśmy do domu.

– To Stephanie! – krzyknęła do matki Angela. – Pamiętasz Stephanie?

– Kogo?

– Stephanie!

– Czego chce?

– Zmieniłyśmy zdanie co do ciasta – wyjaśniłam, odsuwając krzesło i siadając.

– Co? – wrzasnęła matka Angeli. – Co?

– Ciasto! – odkrzyknęła Angela matce. – Chcą trochę ciasta.

– Daj im, na litość boską, zanim nas zastrzelą.

Lula i ja spojrzałyśmy na broń w mojej dłoni.

– Może lepiej to schowasz – zauważyła Lula. – Po co starsza dama ma sobie zapaskudzić majtki?

Oddałam broń Luli i wzięłam kawałek ciasta.

– Proszę się nie bać! – wrzasnęłam. – To tylko straszak.

– Wygląda jak prawdziwy! – odwrzasnęła matka Angeli. – Zupełnie jak czternastostrzałowy glock, kaliber czterdzieści. Można wywalić nim porządną dziurę w ludzkiej głowie. Sama taki nosiłam, ale przerzuciłam się na strzelbę, kiedy wzrok mi się pogorszył.

Do tylnych drzwi zapukał Carl Costanza i wszystkie podskoczyłyśmy jak na zawołanie.

– Objeżdżaliśmy rejon i zobaczyliśmy twój wóz – wyjaśnił Costanza, częstując się kawałkiem ciasta, które trzymałam w dłoni. – Chcieliśmy się upewnić, że nie robisz nic nielegalnego… nie wkraczasz chociażby na miejsce przestępstwa.

– Kto, ja?

Costanza uśmiechnął się i wyszedł z moim ciastem w ręku.

Skupiłyśmy uwagę na stole, gdzie pozostał teraz pusty talerz.

– Na litość boską – zdumiała się Angela. – Przecież było na nim całe ciasto. Gdzie się, u licha, podziało?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Seven Up»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Seven Up» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Janet Evanovich - Hot Stuff
Janet Evanovich
Janet Evanovich - The Grand Finale
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Amor Comprado
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Smokin Seventeen
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Bastardo numero uno
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Scoop
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Blast
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Speed
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Wicked Appetite
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Visions Of Sugar Plums
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Motor Mouth
Janet Evanovich
libcat.ru: книга без обложки
Janet Evanovich
Отзывы о книге «Seven Up»

Обсуждение, отзывы о книге «Seven Up» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x