Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wszystko Czerwone
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wszystko Czerwone: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wszystko Czerwone»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wszystko Czerwone — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wszystko Czerwone», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Paweł już był na górze. Rzuciłyśmy się na niego, wtykając mu do rąk rozmaite narzędzia. Wyszarpnął uszczelkę obcęgami, omal nie wyrywając drzwiczek z zawiasów. Alicja wydarła mu z ręki pogniecioną kopertę.
- List od Edka...! - powiedziała wstrząśnięta. - Rany boskie!!!...
To, że na poczekaniu wszyscy czworo nie udusiliśmy się z emocji, było istnym cudem, Edek pisał:
- „... Jest taka jedna głupia sprawa, o której Cię chciałem zawiadomić. Niedługo przyjadę i powiem Ci szczegóły osobiście. Ty nie przyjmuj tak każdego, jak leci, bo nie wszyscy są porządnymi ludźmi. Przypadkiem dowiedziałem się tu, że ta osoba, którą masz na fotografii z jej urodzin, to nie jest dla Ciebie towarzystwo. Pokazywałaś odbitki, jak byłaś w Polsce ostatnim razem. Na dwóch zdjęciach jesteś Ty, ona i duże zwierzę, a na jednym tylko Ty i ona. Ona się tu spotyka z jednym facetem. Ten facet nie może pokazać się w Danii, a jakby się wykryło, co oni ze sobą kombinują, to Ty będziesz miała cholerne nieprzyjemności. Na niego już mają oko, na nią jeszcze nie, ale nigdy nie wiadomo. A w ogóle to ona jest świnia, kantuje wszystkich, między innymi swojego męża, i mnie się to nie podoba. Zobacz sobie, kto to jest, i więcej się z nią nie spotykaj...”
- Dalej są różne ucałowania i inne takie - powiedziała czytająca głośno Alicja. Na chwilę zapanowało milczenie.
- Przeczytaj to jeszcze raz - zażądała Zosia grobowo.
Alicja przeczytała jeszcze raz. Opuściła rękę z listem, podniosła głowę i popatrzyła na nas.
- Ja, ona i duże zwierzę... - powiedziała w osłupieniu. - Jakie duże zwierzę, na litość boską?! Koń...?! Joanna!
- Słowo honoru ci daję, że mam tylko jedno jedyne zdjęcie, na którym jestem ja i koń - powiedziałam pośpiesznie. - Siedzę na nim, miałam wtedy dziewięć lat i w ogóle cię nie znałam!
- Do diabła, czy oni nie potrafią pisać wyraźnie?! - zdenerwowała się Zosia. - Duże zwierzę na urodzinach, które kombinuje z facetami... Co my z tego wiemy?!
- Mamy pole do dedukcji - powiedział z ożywieniem Paweł. - Alicja, na czyich urodzinach byłaś?
- Co najmniej pięćdziesięciu osób - odparła smutnie Alicja. - Przeważnie robią zdjęcia. Ona ma męża. Cholernie dużo bab ma mężów...
- Odbitki! - zawołałam z przejęciem. - Pokazywałaś odbitki, musisz je mieć! Szukaj trzech zdjęć z tą samą osobą, z tym żeby na dwóch było zwierzę!
Ponuro i smętnie kiwając głową, Alicja odwróciła się i spojrzała wymownie na dół regału. Leżały tam liczne pudła z fotografiami, filmami i slajdami w charakterze absolutnego grochu z kapustą. Wszystko to było niegdyś ładnie poukładane i posegregowane i wszystko zleciało razem z magnetofonem na głowę pana Muldgaarda, napadniętego przez Białą Glistę.
- No to mamy zajęcie na najbliższe trzy doby - powiedziała Zosia melancholijnie. - Nie ma co się zastanawiać, bierzemy się do roboty!
- Nie szukajcie konia! - ostrzegłam. - Nie dajcie się jej zasugerować. To mógł być równie dobrze słoń, wielbłąd, krowa, duży baran... Diabli wiedzą w jakim towarzystwie ona się fotografowała! Szukajcie Alicji z jakąś babą, a zwierzę wyłapiemy potem...
Świt zastał nas na gmeraniu w zdjęciach. Oddzielnie ułożona kupka zawierała wszystko, na czymkolwiek znajdowała się Alicja w żeńskim i zwierzęcym towarzystwie. Zwierząt, jako takich, znalazłyśmy niewiele, ale każde budziło nasze podejrzenia. Czas jakiś trwaliśmy nad fotografią, na której widniała Alicja, jej francuska przyjaciółka Solange oraz mamusia Solange, wiekowa dama, z kotkiem na kolanach.
- Owszem, to zdjęcie mam od dawna - powiedziała Alicja z powątpiewaniem, - Mogłam je pokazywać Edkowi. Ale czy rzeczywiście sądzicie, że on to określał jako duże zwierzę...?
Na dwóch innych występowała Alicja w towarzystwie Thorstena karmiącego słonia w kopenhaskim ogrodzie zoologicznym.
- Zwierzę jest - powiedziałam. - Nawet dość duże. Tylko Thorsten nie ma męża do kantowania...
O wschodzie słońca wyodrębniliśmy wreszcie kilka pasujących zestawów. Na jednym znajdowała się Alicja z Ewą na ulicy na tle duńskiej konnej gwardii, używanej do uświetniania różnych uroczystości. Na drugim Alicja z Elżbietą w posiadłości naszych eks-dobroczyńców na tle krowy. Na trzecim wreszcie Alicja z Anitą w ogrodzie w towarzystwie wielkiego psa.
- Wszystko się zgadza - powiedziała Alicja posępnie. - Tu są urodziny króla i zwierzę, tu są urodziny dobroczyńców i zwierzę, tu są urodziny Henryka i też zwierzę. Która z nich?
- Elżbieta odpada - zawyrokowałam. - Nie ma męża. Zostają nam Ewa i Anita, czyli stoimy w punkcie wyjścia. Szukaj reszty. Nikt nie robi jednego zdjęcia, musi być więcej z tej samej serii. Szukaj filmu!
- Spać nie pójdziemy w ogóle? - spytała Alicja tonem protestu.
- Nie - powiedziała stanowczo Zosia. - Paweł, idź spać, nie jesteś już potrzebny. Ja mam tego dość, musimy dojść do końca!
Paweł ziewnął okropnie.
- Tak to nie ma - oświadczył. - Jak wszyscy, to wszyscy!
- Chwała Bogu, że jutro sobota - westchnęła Alicja. - To znaczy, dziś sobota. Nie muszę nawalać w pracy.
W milczeniu przeglądaliśmy filmy, jeden za drugim. W fotografiach panował u Alicji niewiarygodny wręcz porządek, było to bowiem Jej jedyne prawdziwe hobby. Gubiąc wszystko, co tylko się dało zgubić, nie zgubiła nigdy i nie zawieruszyła ani jednej odbitki, ani jednego negatywu, ani jednego filmu. Gdyby nie katastrofa pana Muldgaarda, nasze poszukiwania nie trwałyby dłużej niż pół godziny. Prawie wszystko było poznaczone, podpisane, zaopatrzone w daty i notatki, łatwe do przejrzenia i stwierdzenia, czego brakuje, tyle że po katastrofie zamieniło się to trochę miejscami. W każdym razie wiadomo było, że jeśli jest odbitka, to musi się gdzieś znaleźć i film.
- No jest! - powiedziała wreszcie Alicja, trzymając przed nosem długi, czarny pasek. - Zgadza się.
- Jest! - powiedziała równocześnie Zosia, przesuwając pod światło drugi film.
- Co masz? - zainteresowała się Alicja.
- Urodziny króla. Ciebie, Ewę i od cholery i trochę koni. Przeważnie tyłem. A ty?
- Anitę z psem na urodzinach Henryka. W całym filmie są tylko trzy zdjęcia moje z nią, w tym dwa z psem. Sprawdźcie jeszcze i wy.
Sprawdziliśmy wszyscy kolejno. Na urodzinach króla Alicja, Ewa i konie występowały w dużych ilościach. Na urodzinach Henryka Alicja z Anitą znalazły się tylko na trzech zdjęciach, na jednym były same, a na dwóch natomiast plątał się u ich stóp wielki pies.
Popatrzyłyśmy na siebie mało przytomnie, co można było przypisać bezsennie spędzonej nocy.
- Co nam z tego właściwie? - spytał Paweł. - Wychodzi na to, że Edek miał na myśli Anitę, ale co z tego?
- No właśnie - powiedziała Zosia z niezadowoleniem. - To, że jest na fotografii z psem, nie dowodzi jeszcze, że popełnia zbrodnie!
- A gdzie reszta? - spytałam, oglądając na zmianę film i odbitkę. - Z całego filmu jest tylko jedno zdjęcie. Gdzie reszta?
- Wiecie co, napijmy się kawy - zaproponowała Alicja. - Nie wiem, gdzie reszta, powinny być i dziwię się, że nie ma. Jak się napijemy kawy, to może nam coś przyjdzie do głowy.
Najważniejsze i jedyne rozsądne, co nam przyszło do głowy, to to, że trzeba porozmawiać z panem Muldgaardem. Nadszedł czas włączenia go w prywatne tajemnice, z którymi same doprawdy nie mamy pojęcia, co zrobić. Alicja zdecydowała się pożyczyć mu list Edka, żeby sobie zrobił fotokopie, ja zaś postanowiłam natychmiast wyekspediować korespondencyjnie najnowsze wiadomości. Mogły się przydać...
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wszystko Czerwone»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wszystko Czerwone» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wszystko Czerwone» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.