Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wszystko Czerwone
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wszystko Czerwone: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wszystko Czerwone»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wszystko Czerwone — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wszystko Czerwone», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Po krótkich, acz intensywnych wysiłkach wyjaśniliśmy sobie wzajemnie różnicę pomiędzy tatuażem a znaczeniem i dopiero wtedy nami dobrze wstrząsnęło.
- Co takiego?! - powiedziała z oburzeniem Alicja. - Osoba, która usiłowała zamordować osiem osób...
- Dziewięć - poprawił Paweł.
- ...Dziewięć osób! Nie ma znaczenia?! Jest mało ważna?! To co, u diabła, jest ważne?! O co tu chodzi, czego tu się szuka?! Ma zamordować dziewięćdziesiąt?
- Nie ma dziewięćdziesiąt - odparł smutnie pan Muldgaard. - Tylko pięćdziesiąt osiem. Smutno pokrzywdzonych. Osoba wiemy, dowoda brak...
- Jak to pięćdziesiąt osiem? - przerwał śmiertelnie zdumiony Paweł.
Widząc, co narobił, pan Muldgaard poczuł się zmuszony udzielić szczegółowych wyjaśnień. Pojęliśmy z nich, iż głównym celem władz jest definitywne przyskrzynienie owej tajemniczej osoby razem z czarnym facetem, czego nie da się uczynić bez jakichś wyraźnych dowodów ich współdziałania. Zbrodniarza wykryto teoretycznie, drogą dedukcji, na podstawie poszlak, przy czym wiadomo, że dziewięć ofiar w Allerød i dziesiąta na autostradzie stanowi dla niego zupełną miętę z bubrem, ma za sobą bowiem co najmniej pięćdziesiąt osiem zbrodniczych akcji, w których niewątpliwie uczestniczył. Udowodnić mu tego nie sposób.
- Niemożliwoście działanie uczynić - ciągnął pan Muldgaard smutnie. - Potrzeby mnogo posiadamy. Pani - wskazał z kolei palcem Alicję - pani winna coś wiedzieć lub coś posiadać! Pamięć! Gdzie ona?
Na pytanie o pamięć Alicji moglibyśmy udzielić wielu rozmaitych odpowiedzi, wątpliwe jest jednak, czy którakolwiek z nich zadowoliłaby pana Muldgaarda. Alicja patrzyła na niego w zupełnym oszołomieniu. Zgłupieliśmy do tego stopnia, że nawet nie przyszło nam do głowy spytać, kto w takim razie jest owym znanym mu mordercą.
- Cholery można dostać! - powiedziała Zosia gniewnie. - Istny obłęd. Ja nie wiem, co oni wiedzą, ale skoro nie mają dowodów, to wiedzą tyle samo, co my! Ciągle to samo, Anita i Ewa! Czy my się nigdy nie odczepimy od jednej z nich?!
- Jest to cel i pragnienie - odparł pan Muldgaard uroczyście, z czego można było wnosić, że Zosia ma rację.
- A przez tego faceta? - spytałam. - Czy przez tego faceta nie można by dotrzeć?
- Kiedy przecież nie wiadomo, czy to ten sam, który spotykał się z Edkiem w Warszawie! - zniecierpliwiła się Zosia. - Paweł go tu nie rozpoznał!
- Jak miał rozpoznać, skoro go tu nie ma!
- A może tu mają jakieś zdjęcie tego podejrzanego? - ożywił się Paweł. - Może mógłbym rozpoznać ze zdjęcia? On miał taką gębę łatwą do zapamiętania!
Pan Muldgaard smutnie kręcił głową i wzdychał.
- Na nic. Nie posiadamy dobre, widzialne fotografie. Posiadamy nędzarne. Tajemna osoba ukradniła.
- A nawet jeśli go rozpoznasz, to co ci właściwie z tego przyjdzie? - spytała trzeźwo Alicja, która już odzyskała równowagę umysłową. - Jaki mamy dowód, że spotykał się z Ewą albo Anitą? Będzie miał napisane na twarzy?
- Co to za wielkie miłowanie? - spytała Zosia nieżyczliwie. - Czyje do kogo? Bo rzeczywiście, wielka miłość kojarzy się raczej z Ewą, Anita, o ile wiem, ma to w nosie.
- Owa osoba wielkie miłowanie do facet - wyjaśnił pan Muldgaard. - Informacje pewne niemal.
- To znaczy, że jednak Ewa - zawyrokowała Alicja bardzo niezadowolona. - Ale o niej też nic nie wiem. Przykro mi, że Ewa tak koniecznie chciała mnie zabić...
Pan Muldgaard oddalił się w końcu, zabierając ze sobą filmy i list i wraz z nimi unosząc nadzieję, że jego kolegi i wspólne robotnik! coś tam z tego wy-dedukują. Pozostałyśmy bardzo zmartwione i bardzo zdezorientowane.
- Słuchajcie no, o co właściwie chodzi w tej Grecji? - spytałam nieufnie, bo od lat obijało mi się o uszy, że coś tam jest, ale nie miałam pojęcia co. Międzynarodowe przestępstwa, odbijające się echem zbrodni w domu Alicji w Allerød, wydawały mi się ze wszech miar podejrzane.
- Nikt dokładnie nie wie - odparła Alicja, wzruszając ramionami. - Wyrzucili na zbity pysk króla i królową, co się tu bardzo nie spodobało, bo, jak wiesz, królowa jest siostrą Małgorzaty. Siedzą tam jacyś i mącą. W takim zamieszaniu, jakie tam panuje, handel nieźle idzie.
- To świństwo i idiotyzm wyrzucać taką piękną królową - powiedziałam ze zgorszeniem.
- Król wyjechał dobrowolnie - zauważyła Zosia.
- Pewne, co miał tam przebywać w towarzystwie jakichś chamów. Jeszcze by mu zelżyli tę piękną żonę. Zdaje się, że robią straszną forsę na handlu narkotykami i wszystkie sposoby dla nich są dobre. Nikt nie ma dla nich sympatii. W ogóle jeden melanż.
Wyjaśnienie zadowoliło mnie najzupełniej, bo nigdy nie miałam nabożeństwa do interesów. Znacznie chętniej zajęłam się rozpatrywaniem urody i charakterów panujących w różnych krajach świata.
Późnym popołudniem przyjechała, zgodnie z zapowiedzią, Anita spragniona wyjaśnień. Czas do jej przyjazdu spędziliśmy na kłótni, czy pan Muldgaard, zagadnięty o zasadniczą sprawę, powiedziałby prawdę, czy nie. Zważywszy, że było nas czworo, a zdania były równo podzielone, nie zdołaliśmy się wzajemnie przegłosować. Alicja i Paweł twierdzili, że tak. Zosia i ja, że nie, przy czym każdy z nas swoją opinię uzasadniał inaczej. Osobiście byłam zdania, że pan Muldgaard, razem z cała resztą owych wspólnych robotników, czeka na jakiś wyraźny, zasadniczy błąd pewnego siebie mordercy i nie może sobie pozwalać na wtajemniczanie osób postronnych, które brakiem opanowania mogłyby zdradzić sekret, Zosia upierała się, że tak samo, jak my, zwyczajnie nie umie dokonać wyboru pomiędzy Anitą i Ewą.
W ostatniej chwili udało nam się przypomnieć sobie, że powiązania z Grecją pan Muldgaard zdradził nam poufnie. Poinformowałyśmy zatem Anitę tylko o tym, że znalazł się list Edka i że według tego listu pozostaje nam do wyboru ona sama i Ewa.
- No i kiedy się wreszcie zdecydujecie, która z nas? - spytała Anita mniej przejęta niż zaciekawiona.
- Nie wiemy. Jeśli to ty, to możesz spać spokojnie. Nikt nie ma żadnego dowodu.
- A jaki dowód wam jest potrzebny? Może ja wam dostarczę?
- No, na przykład twoja znajomość z tym facetem, którego Edek spotkał w Warszawie. Masz może jakie zdjęcie w jego objęciach? Albo czułą korespondencję?
- Nie mam. Ale można by zrobić fotomontaż. Zdjęcia faceta nie macie?
- Nikt nie ma...
- Albo może przyznaj się po prostu - zaproponowałam.
- W końcu trzeba będzie - westchnęła Anita. - Któraś z nas będzie musiała się przyznać, ja albo Ewa, bo wyraźnie widzę, że nic innego nie pozostaje. A wy tego faceta nie znacie?
- Nawet jeśli znamy, to żadna z nas nic o tym nie wie.
- Szkoda. Ale jak wam znów wyjdę następnym razem, to bardzo was proszę, dzwońcie o jakiejś innej godzinie...
Aż do poniedziałku panował niezwykły spokój. W poniedziałek Paweł znowu został wezwany przez pana Muldgaarda i w ciągu kilku godzin dokonywał oględzin licznych podobizn rozmaitych facetów. Jedyne zdjęcie, na którym z całą pewnością znajdował się właściwy osobnik, prezentowało go od tyłu, w płaszczu i kapeluszu. Pomiędzy kapeluszem a kołnierzem płaszcza widoczne było ucho, które, powiększone do nadnaturalnych rozmiarów, kazano Pawłowi rozpoznać.
- Zwariowali chyba - powiedział z niesmakiem. - Czyja się znam na uszach? Wielkie takie, na całą ścianę, do niczego niepodobne, skąd mam wiedzieć, czy jego?
We wtorek późnym wieczorem przybyły z zagadkowym wyrazem twarzy pan Muldgaard doczekał się wreszcie Alicji, która odbywała konferencję z Herbertem i została dłużej w Kopenhadze. Wydawała się trochę niezadowolona.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wszystko Czerwone»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wszystko Czerwone» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wszystko Czerwone» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.