Joanna Chmielewska - Wyścigi

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Wyścigi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wyścigi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wyścigi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

– O Boże, nic nie rozumiem – powiedziała bezradnie dziewczyna z tyłu. – Zameczek…? Dopóki konie nie weszły, mogłam jej udzielać wyjaśnień. – Zameczek to też nie koń. To Dżokej. Koń to Mimoza. I nie siedzi na nim wcale Zameczek, tylko amator Bryś…
Wyścigi to powieść oparta na faktach, które nie tylko pozostały nadal aktualne, ale wręcz doszły do pełni rozkwitu. Na całą, wówczas jeszcze skromną, a dziś rozszalałą przestępczość nikt nie zwrócił uwagi…

Wyścigi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wyścigi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Dawaj, Flinta! – mamrotał Miecio. – Dawaj, Saradela… Nie, jak jej tam, dawaj. Sielawa!

– Mieciu, opamiętaj się. Flinty nie mamy! – mitygowała go Maria. – Flintę mieliśmy za Inercją, a teraz mamy Elbanę…

– …i w tym szpitalu, panie, tydzień leżał/zdrowy człowiek, a chorzy konali na klatce schodowej, bo miejsca nie było! Bo pani doktor sobie urlop wzięła czy tam chorobowe i nikogo nie obchodziło, że on łóżko zajmuje…

– Powinna jakieś zastępstwo mieć?

– A skąd! Żadnego! Nie będą się wtrącać do cudzego pacjenta, powiedzieli.

– Gdyby lekarz z własnej kieszeni płacił za przetrzymywanie pacjenta niepotrzebnie…

– …i jak przez ten ogień skakał, spodnie mu pękły. Damską spódnicę na niego włożyli, sweter na to, taki serdaczek i ten wieniec kwiatów na głowę…

– Na bani był chyba?

– I jak jeszcze! Ale na nogach się dobrze trzymał…

– …a kto ma prowadzić, jedynka ma obowiązek prowadzić!

– Zależy, jakie instrukcje dostał…

– Chyba, że ta szóstka z małą wagą wyskoczy… Odwróciłam się do Moniki.

– Coś pani mówiła o notesie Zawiejczyka, czy mi się wydaje?

– Tak, moja ciotka znalazła koło telefonu, zostawił widocznie, jak był u niej ostatni raz. Nie wie, czy się przyznać, bo chciałaby go mieć na pamiątkę.

– O Boże… Kiedy znalazła?

– Wczoraj.

– Niech się przyzna. Zrobią sobie fotokopie i oddadzą jej. Niech ją pani namówi, bo inaczej ja będę musiała.

– Jest pani pewna, że oddadzą?

– Prawie pewna. Dzisiaj się dowiem i powiem pani jutro. Głośnik zawył trzy razy, bomba wyszła, zacięła się w połowie, cofnęła i podjechała do góry.

– A już myślałam, że będą machać prześcieradłem – powie- 1 działa z rozczarowaniem Maria.

– Dlaczego prześcieradłem? – zainteresowała się delikatnie Monika.

Konie dopiero dochodziły do maszyny. Opuściłam lornetkę.

– Nie tyle może prześcieradłem, ile chorągwią. Kiedyś się bomba zepsuła i nie chciała wyjść, człowiek wyszedł na tamten balkonik i machał białą chorągwią. Cały dzień starty się odbywały przy pomocy chorągwi, nie wiem, dlaczego biała, powinna być czerwona. Lepiej widoczna. Ale możliwe, że w tamtym czasie uznano by to za profanację.

– No pewnie, że za profanację – przyświadczył Miecio. – I wszyscy poszliby siedzieć. Dawaj, Flinta!

– Mieciu, ja cię chyba zabiję! Nie Flinta, tylko Elbana, mówię ci, że Flinty nie mamy!

– Dawaj, Elbana… Ale zaczynamy Flintą!

– Boże, daj mi cierpliwość…

– I dużo panu przyjdzie z tego Eneasza, pierwsza bita gra, ze wszystkim grają – irytował się Waldemar.

– Ale ja mam wyłącznie Eneasza i wolę pierwszą grę niż zero – tłumaczył cierpko pan Sobiesław. – Zacząłem teraz, Eneaszem przechodzę…

– Poszły…!!!

Poprowadziła, jak należy, jedynka, Flinta szła druga, za nią leciał Eneasz. Interesowała mnie Elbana, trzymała się tuz za Eneaszem, czwórka i szóstka znalazły się o dobre cztery długości z tyłu. Szczudłowski na Flincie szedł przy bandzie i w połowie’ zakrętu wyszedł na prowadzenie, nie wyłamując, co było sztuką zgoła mistrzowską. Jedynka zaczęła odpadać, za to przyśpieszyła czwórka.

– Eneasz nie daje rady – oznajmił z zadowoleniem Jurek.

– A pewnie – przyświadczył pan Rysio. – Z taką wagą? Co tam wyszło? Flinta? Dawaj, Flinta!

– Jaka Flinta?! – rozzłościła się Maria. – Dawaj, Elbana!

– Dawaj, Eneasz! – wrzasnął pan Edzio z naciskiem.

– Czerski wychodzi! Dawaj, czwórka…!

– Trójka, panie Waldku! Na co panu czwórka…?!

– Uciekaj, Flinta! – zachęcał pan Rysio. – Uciekaj, Flinta!

– Dawaj, Flinta! Dawaj, Elbana! Dawaj, Flinta! Dawaj, Elbana! – darł się Miecio na zmianę.

– Weźmie ją! O rany! Weźmie ją…!

– Nie weźmie! Nie sięgnie! Dawaj, dwójka…!

– Bierz ją, Jasiu! Bierz ją, Jasiu…!

– I ugryź w tyłek!!! – ryknął z gniewem Waldemar.

Było mi wszystko jedno, w tripli nie miałam żadnej z tych klaczy, a w porządku grałam obie. Niepokoił mnie Weteran, który podchodził do Elbany. Ryki graczy zagłuszyły głośnik, ale nie był nam już potrzebny, Flinta osiągnęła celownik, za nią Elbana, Weteran o pół długości trzeci, a Eneasz dopiero czwarty.

– Cholera – powiedziała Maria.

– Wymyśliłam to i żeby nie pani Ada, grałabym jednym biletem – westchnęła ze zgrozą. – Co to za jakaś zaraza, czy pani wie, że ja szłam po to do kasy trzy razy…?!

– Ja też grałam dwoma – powiedziała pani Ada i oddała mi bilet. – A taką miałam ochotę zagrać to za sto tysięcy!

– Majątek dadzą! – zaopiniował z triumfem Jurek. – Mam Flintę! l przeszedłem! Ale kwintę teraz przegram.

– Bo co?

– Bo w tripli mam trzy konie, a w kwincie jednego. Faworyta. Za drogo mi wychodziło. Miałaś rację, faworyty się obsuwają i nawet nie widać w tym kantu. A z programu jakoś tak wychodziły…

– Czy to będzie duża wypłata? – spytała z zainteresowaniem Monika. – Ja sobie pozwoliłam, bo jestem ogólnie wygrana i zagrałam to za 200 tysięcy.

– Z paddocku?

– Z paddocku i z pochodzenia.

– Mówił jeden, że on zawsze gra z pochodzenia – wtrącił się Waldemar. – Jak to z pochodzenia, spytali, a no tak, mówi, tu pochodzę, tam pochodzę i zawsze coś się usłyszy…

O sobie samej wolałam wcale nie myśleć, w tripli, nie wiadomo dlaczego, miałam Weterana, Flintę wyrzuciłam. Rozważani Marii i Miecia przypomniały mi, że czwartą zaczynam Glebowskim, koniem po Derczyku. Przyjdzie zapewne. I następny Derczyku też przyjdzie, w szóstej, jedzie na nim Kujawski, tylko rzecz jasna, złamie mi się w piątej. A błysnęła mi dobra myśl, że by grać ścianą, to nie, z chciwości poprzestałam na dwóch koniach. Chytry dwa razy traci…

Głośnik brzdęknął i przypomniałam sobie, że właściwie dzisiejsze straty już odbiłam. Porządek bez Eneasza czterdzieści dwa tysiące z groszami, tripla przeszło sześć i pół miliona.

– No to jestem do przodu! – ogłosił z satysfakcją Jurek ii zerwał się z fotela.

– I na co ci była ta Flinta? – pytała Maria z rozgoryczeniem. – Z Elbaną byłoby co najmniej tyle samo, a może nawet więcej!

– Ale zaczęliśmy! – odparł Miecio optymistycznie. – I Bolek nam kończy!

– Nie, ja nie mogę, czy on zwariował?! Mieciu, Bolek jedzie w szóstej!

– No to teraz zaczniemy i Bolek nam skończy…

– Bolek jedzie także w piątej – zwróciłam im uwagę. – Ale trzy konie tam są lepsze…

– W każdej gonitwie tak jak teraz i może bym w końcu odbił tego golfa! – westchnął smętnie pan Rysio.

– Ciekawe, czy będzie kwinta. Wszystkie faworyty odpadają…

Tor zauważył, że dzień jest fuksowy i zaczął grać wszystko jak leci. W piątej gonitwie mój triplowy koń był drugi o łeb, zgodnie z przewidywaniami, Jurek trafił, Marii i Mieciowi przeszło. Po siódmej ogłosili kwintę, była chyba tylko jedna, 188 milionów.

– A może dwie – wysunął przypuszczenie pułkownik. – Nie wiemy, ile wpływa…

– Na całym świecie podają wysokości wpływów na każdą parę – poparł go pan Rysio. – Obrót w każdej gonitwie, tylko u nas to jest ciągle tajemnica…

– W Związku Radzieckim też.

– Związku Radzieckiego już nie ma!

– Ale tajemnica została…

– …w programach to drukują i w gazecie, każdego dnia!

– Fakt – przyświadczyłam. – Mogę wam przynieść i pokazać duńskie programy, jeśli ktoś nie wierzy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wyścigi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wyścigi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Babski Motyw
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Krowa Niebiańska
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Rzeź bezkręgowców
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Złota mucha
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Wyścigi»

Обсуждение, отзывы о книге «Wyścigi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x