Joanna Chmielewska - Wyścigi

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Wyścigi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wyścigi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wyścigi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

– O Boże, nic nie rozumiem – powiedziała bezradnie dziewczyna z tyłu. – Zameczek…? Dopóki konie nie weszły, mogłam jej udzielać wyjaśnień. – Zameczek to też nie koń. To Dżokej. Koń to Mimoza. I nie siedzi na nim wcale Zameczek, tylko amator Bryś…
Wyścigi to powieść oparta na faktach, które nie tylko pozostały nadal aktualne, ale wręcz doszły do pełni rozkwitu. Na całą, wówczas jeszcze skromną, a dziś rozszalałą przestępczość nikt nie zwrócił uwagi…

Wyścigi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wyścigi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Zmiana jazdy. Jedyna okazja dla konia…

– Prawda, przecież to Derczyk! Jeżeli Derczyk nie jedzie…

– A co, to nie Derczyk? – zainteresowała się Maria wręcz zachłannie. – Słuchaj, ja to mam przez pomyłkę!

Nagle przypomniałam sobie o Derczyku. Ciągle wisiał nade mną w charakterze niezałatwionego problemu. Już otworzyłam usta, żeby jej o nim powiedzieć, ale zamknęłam je czym prędzej. Była doktorem medycyny. Iekarzem z powołania, co prawda naukowcem, a nie praktykiem, ale na wszelkie sprawy zdrowotne reagowała w sposób nieopanowany, jeszcze by poleciała do tego Derczyka nie wiadomo po co. Zdenerwowałaby się tylko niepotrzebnie. Obejrzałam się na dyrektorską lożę i ujrzałam wchodzącego właśnie dyrektora. Zerwałam się z fotela.

– Derczyk dzisiaj nie jeździ – powiedziałam pośpiesznie, półgłosem. – Jak zdążysz, to zagraj triplę na konie po Derczyku, możemy do spółki, ja muszę załatwić jedno takie z dyrektorem, pilne. Od czwartej, potem był w szóstej, w środku ściana.

– Jesteś pewna?

– Absolutnie!

– To daj pieniędzy, bo ja już wszystko wydałam… Wepchnęłam jej w ręce dwieście tysięcy złotych i wybiegłam.

– Nie chcę się przesadnie wtrącać – powiedziałam ostrożnie zaraz po przywitaniu, wykorzystując fakt, że dyrektor akurat był sam. – Ale nie wiem, czy pan wie, że w berberysie za fontanną leży Derczyk. Możliwe, że należałoby coś z nim zrobić, bo sam z siebie nie wstanie.

Dyrektor był człowiekiem spokojnym i opanowanym. Nie okazał żadnego zdziwienia.

– Derczyk leży w berberysie? – powtórzył z namysłem. – Jest pani pewna?

– Widziałam na własne oczy. Poznałam te włoski i trochę nawet piegi. Wygląda jakby był nieżywy.

– I myśli pani, że leży tam do tej pory?

– Raczej tak. Nikomu nie mówiłam, czekałam na pana. I nie było słychać okrzyków, więc chyba go nie znaleźli.

– W którym to jest miejscu?

– Za fontanną, w zaroślach niżej, pod tym wielkim krzakiem berberysu. Możliwe, że jest tylko strasznie pijany, ale osobiście przypuszczam, że gorzej. Mówię panu o tym na wszelki wypadek.

– Dziękuję bardzo – powiedział dyrektor i opuścił swoją lożę.

Więcej zajęta byłam grą, końmi i możliwościami, jakie stwarzała nagła zmiana, niż samym Derczykiem, ale spoglądałam co jakiś czas w stronę fontanny. Zobaczyłam kierownika mitingu, pana Krzysia, jak wchodził na schodki i majestatycznym krokiem ruszał przez łąkę, widocznie dyrektor wydelegował go w podejrzane rejony dla sprawdzenia mojego komunikatu. Ciekawa byłam, co będzie jak wróci i miałam szczery zamiar nie przeoczyć tego momentu, ale namiętność okazała się silniejsza.

Maria wdzierała się w tłum przy tripli, popatrzyłam na konie na paddocku. Trzylatki, folbluty, Trojanka wyraźnie naparzona, w pląsach, Krzemień lezie i powłóczy za sobą nogami, Krzemień to koń Lipeckiego, gdyby to była imienna gonitwa, grałabym go za wszystkie pieniądze świata, jeżeli w imiennej gonitwie koń Lipeckiego wygląda jakby już zdechł, mur beton wygrywa, ale tu leci druga grupa. Diabli wiedzą, co z nim zrobi ten piekielnik, Sarnowski, jak on go do tej pory nie chował, to ja jestem szach perski. Balbina się nie liczy, Diodor, Teorban, Sitwa, no owszem, wyglądają całkiem nieźle… Jesień się zaczyna, powinny przyjść klacze. Nasturcja spieniona, albo się zdenerwowała, albo jej dali glukozę, jeszcze Gwardia i Heronik. Nie grywam koni na samo H, to jest jakaś gorsza linia, przychodzą najwyżej raz do roku…

Zdecydowałam się na Trojankę, Krzemienia i Nasturcję, dołożyłam im jeszcze Sitwę, bez sensu, Trojanka pierwsza gra. Wróciłam na górę, Maria przyszła po dłuższej chwili.

– Sarnowski mi kończy – powiedziała filozoficznie. – Popatrz, gram to przez pomyłkę, pomieszały mi się gonitwy, to miało być od drugiej, a ja zagrałam, tu patrz, od pierwszej. Ekstaza, Florian i Krzemień, to miało być Mimoza, Trojanka i Sarniak.

– Mimoza nie przyszła, więc nie masz czego żałować.

– Nie mam. Jak ten Krzemień, bo nie zdążyłam zobaczyć?

– Bardzo dobrze. Nikt go nie gra, powinien przyjść.

– Nie grają?

– Wcale.

– No to ma szansę. Ale to już byłoby za dużo szczęścia.

– Wcale nie wiem. Przypomnij sobie, jak nieboszczyk pan Artur wygrywał w sobotę straszne fuksy, a potem okazało się, że grał z niedzielnego programu. Zdążyłaś z tą triplą?

– Zdążyłam. Derczyk, ściana i Derczyk, kto jedzie w szóstej?

– Nie wiem, nie spojrzałam.

Wrócił skądś Miecio i od razu objawił się szatańskim chichotem. Powiadomił nas, że przychodzi Balbina.

– Mieciu, czyś zwariował? – spytałam ze zgrozą. – Najgorszy koń w kupie!

– Nie szkodzi. Dawaj, Balbina!

– A co zrobi Trojanka? – spytała Maria z irytacją. – Co zrobi Krzemień? Co zrobi Diodor i Sitwa? Nogi połamią? Mieciu, przestań!

– Dawaj, Balbina!

– Marysiu, walnij go w moim imieniu – poprosiłam. – Masz bliżej.

– Walnę, słowo daję – obiecała Maria. – Mieciu, przestań mnie denerwować, ja tu gram przez pomyłkę triplę za miliony, a ty mi ględzisz! Uspokój się!

– Dawaj Balbina – powtórzył Miecio z rozpędu i zainteresował się omyłkową triplą Marii.

Zaczęli przeglądać całe zwoje papieru. W kwestii tripli było mi wszystko jedno, pierwsza i druga przepadły, miałam wprawdzie szansę na zaczęcie trzeciej, ale i tak w nią nie wierzyłam, bo w czwartej gonitwie nie jadący Derczyk znów mi wchodził w paradę.

Połową ucha słuchałam gadania obok. Pan Edzio dobrodusznie informował, że dostał Diodora, oraz poufny komunikat, że Trojanki ma nie być, ale na wszelki wypadek gra jedno i drugie. Pan Sobiesław dziwił się ogromnie, że Waldemar nie gra Kujawskiego, zawsze go przecież grywa, dlaczego teraz nie, zirytowany Waldemar odpowiedział, że Bolka nie będzie, sam siebie nie liczy, w ogóle w dniu dzisiejszym liczy się może w ostatniej gonitwie, wcześniej wcale, trzecie miejsce, to góra. Pułkownik jadowicie powiadomił wszystkich, ze Kujawski jedzie w czwartej dodatkowo, zamiast Derczyka, jest zmiana jazdy i już wywiesili, Waldemar się zdenerwował. Pan Marian wyznał, że jemu dali Nasturcję, ale wcale w nią nie wierzy. Iało się z kobyły już na paddocku…

– Znawcy jak z koziego ogona waltornia – powiedziałam ze złością, nie zniżając głosu. – Od Mokotowskiego Pola na te wyścigi chodzą, a jak odróżnią, które to koń, a które dżokej, to już sukces szczytowy. A zauważyć, że co innego arabski ogier, a co innego klacz folblut, nie łaska?

Niepotrzebnie się odezwałam, bo pan Marian usłyszał. Odwrócił się, popatrzył na mnie i zemścił się bez zwłoki.

– Jakie pani ma piękne kolana! – stwierdził z wyraźną przyjemnością.

– Żeby pan pękł i żeby panu mowę odjęło! – odparłam z całego serca i splunęłam przez lewe ramię.

Podlec złośliwy, załatwił mnie do reszty. Na wyścigach usłyszeć komplement, to już lepiej się powiesić, wszystkie pieniądze można od razu wepchnąć w kratki ściekowe, bez pośrednictwa uciążliwych manipulacji kasowych. Przegram z całą pewnością, ostatnia nadzieja to te konie po Derczyku, ale skoro jedzie Kujawski, będą go grali, żaden zysk…

– Ale mam drugą – powiedziała Maria. – Jak ja to zrobiłam…? Też omyłkową, popatrz, zaczęta Florianem, a teraz mam trójkę. Co to jest trójka?

– Teorban. Gratulacje. Kujawski powiedział Waldemarowi, że go nie będzie, słyszysz przecież.

– Nie słyszę, zajęta byłam. Weź tę czwartą i gdzieś schowaj, bo nie mogę się tu w sobie połapać. Mieciu, zamkniesz ty gębę, czy nie?!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wyścigi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wyścigi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Babski Motyw
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Krowa Niebiańska
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Rzeź bezkręgowców
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Złota mucha
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Wyścigi»

Обсуждение, отзывы о книге «Wyścigi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x