Joe Alex - Powiem wam, jak zginął

Здесь есть возможность читать онлайн «Joe Alex - Powiem wam, jak zginął» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Powiem wam, jak zginął: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Powiem wam, jak zginął»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Joe Alex, popularny autor powieści kryminalnych, wyrusza do posiadłości swego przyjaciela, Iana Drummonda, gdzie w ciszy i spokoju zamierza napisać kolejną książkę. W trakcie jego pobytu u profesora dochodzi jednakże do morderstwa, a wśród podejrzanych ukrywa się sprawca…

Powiem wam, jak zginął — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Powiem wam, jak zginął», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak… – Parker zrobił jakiś znaczek w swoim notesie. – Po powrocie i oprawieniu głowy, co było?

– Zdrzemnąłem się trochę. Potem poszedłem do ogrodu. Z Malisborough dwa razy w tygodniu przychodzi mi do pomocy młody chłopiec. Obcina uschnięte gałęzie na drzewach i pomaga mi przystrzygać żywopłot. Dużo roboty jest latem, bo ciągle wszystko odrasta. Potem pracowałem przy różach, potem poszedłem obejrzeć jedną szczepionkę obok bramy. Było tam tych dwóch z namiotu: Obchodzili park z daleka, polami. Widziałem ich. Włóczyli się ciągle. Ale pan powiedział, że to pana ludzie, więc nie zwracałem na nich uwagi. No i później przyszedłem do kuchni na kolację, a po kolacji byłem u psów. Są zamykane na dzień w małym ogrodzeniu za moim domkiem. Nakarmiłem je i wróciłem do siebie, do tej rybiej głowy. Pomajstrowałem przy niej trochę, bo na dziś rano miała być gotowa. W końcu zabrałem psy i poszedłem do parku. Tam spotkałem pana Alexa. Porozmawialiśmy chwilę i pan Alex odszedł. Później, przed samą jedenastą, wyszedł do mnie pan Drummond.

– Co? – powiedział Parker. – Przed jedenastą?

– No, była wtedy za piętnaście jedenasta… bo kiedy mówiłem z nim, zegar na wieży w Malisborough uderzy trzy razy. Zawsze słucham tych uderzeń w nocy. W taką księżycową pogodę dzwonienie słychać, jakby to nie był dwie mile, ale pół mili.

– Czy pan Drummond pytał o coś?

– Tak. Pytał o pogodę na jutro. Wydawało mu się, że po takiej ciepłej nocy może przyjść burza. I o to, jakie haki zabrać? Pojedyncze czy potrójne? Powiedziałem, że może te nowoczesne potrójne mają swoje zalety, ale ja tych zalet nie widzę. Wtedy roześmiał się i powiedział, że weźmie pojedyncze. I wszedł do środka.

– A dalej co?

– Nic… A może jeszcze tylko tyle, że… Ale to nieważne, bo jeżeli pana Alexa uderzył ten zbrodniarz o pierwszej, to pewnie go nie mogło być tam wtedy…

– Co? – zapytał Parker. – Niech pan mówi, dziadku Malachi. Wszystko może się przydać. Na razie nie wiemy jeszcze co.

– Więc o jedenastej, no, może za parę minut jedenasta szedłem z psami wokół klombu. Nagle poderwały się i zaczęły warczeć cicho. Potem poszły do drzwi i zaczęły węszyć. Zajrzałem przez szybę, ale w sieni było ciemno i nic nie zobaczyłem. Zaraz potem zegar w Malisborough wybił jedenastą.

– Więc to mogła być za dwie albo trzy minuty jedenasta?

– Tak.

– Ale nie za pięć?

– Nie. Chyba nie. Zaraz potem zegar zaczął bić. Potem poszedłem z psami wokół domu, zajrzałem tu i tam. Wyjrzałem na schodki do przystani i zawróciłem. Było widno, a noc spokojna. Zdrzemnąłem się potem trochę…

– A… – Parker zawiesił głos – jak pan myśli, dziadku, kto zabił pana Iana Drummonda?

Malachi podniósł na niego swoje spokojne, szare oczy, zaczerwienione teraz trochę.

– Co myślę? Myślę. Ale nie mogę panu tego powiedzieć, bo pan jest z policji. A kiedy mówi się do policji, trzeba wiedzieć. Albo widzieć, albo słyszeć. Inaczej można skrzywdzić niewinnego.

– Niech pan się nie boi, Malachi. Nie skrzywdzimy go. Chcemy tylko dojść prawdy. Może pan nam w tym pomóc.

Stary człowiek przyglądał mu się przez dłuższą chwilę.

– To nie była żona dla niego – powiedział wreszcie. – Nie wiem, kto go zabił. Ale pewnie, gdyby ożenił się z jakąś przyzwoitą panną, a nie z taką komediantką, żyłby jeszcze do tej pory i pojechalibyśmy dziś na ryby. Opuścił głowę i otarł oczy rękawem.

– Niech pan już idzie, dziadku – powiedział Parker i ujął go pod ramię. – Zdaje mi się, że bardzo nam pan pomógł. Dziękujemy.

Malachi machnął ręką i ocierając łzy ruszył ku drzwiom, odprowadzany przez Parkera. Alex odsunął zasłonę okna. Był już świt. Łódź daremnie będzie czekała na przystani, Ian Drummond nie wyjedzie na połów. Jakaś ryba, spoglądająca w tej chwili w coraz jaśniejszą powierzchnię wody, nigdy nie dowie się, że zawdzięcza życie komuś, kto zabił Iana Drummonda, łowcę, który jej nie złowi. Wzdrygnął się. Parker wrócił do pokoju i stał przed nim.

– Jak to było z tymi trzema ciosami? – zapytał.

Alex powtórzył mu treść fragmentu Orestei, wypowiedzianego podczas wczorajszej kolacji.

– Tak… – inspektor zamyślił się. – Ale tymczasem porozmawiamy może z panią Lucy Sparrow, której łańcuszek, a zdaje się i lancet są w tym pokoju. Ale czy przesłuchiwać ją tutaj?

– To lekarz – powiedział Alex. – Jest przyzwyczajona do widoku krwi.

– Może masz słuszność. – Parker skinął głową. Zakrył rogiem chustki wisiorek i wsunął pod nią lancet. Rękojeść jest sfotografowana. Możemy zrobić mały eksperyment. Jones!

– Tak, szefie?

– Idź na górę i poproś tu panią Lucy Sparrow, jeżeli może tu zejść.

– Tak, szefie!

– I… Już nic. Jak poszukiwania w domu?

– Stephens i Simms badają wszystko po kolei, od strychu do piwnic. Nie wiemy, czy wolno przeszukiwać pokoje gości i gospodarzy. Na razie nie było o tym mowy.

– Wstrzymajcie się z tym. Idź po panią Sparrow. Jones zniknął, zamykając drzwi za sobą.

– Czy zauważyłeś – powiedział Parker – że kiedy drzwi są zamknięte, nie dobiega tu z domu najmniejszy dźwięk?

– Tak. Ian mówił mi nawet, że do tego pokoju nie puka się. Był bardzo uczulony na hałas. Powiedział, że tu nic mu nie przeszkadza i nic go nie rozprasza.

– Tak. Pewnie dlatego wszystkie drzwi w domu są tak dobrze naoliwione. Straszny pokój. Można tu nawet krzyczeć, nikt nie usłyszy. Korek. Gęste białe zasłony. – Rozglądał się. – Może Ian krzyknął wtedy? Psy mają lepszy słuch niż Judzie. W tej chwili wiemy już, że zabito go pomiędzy 10.45 a 11.15. Więc godzina 10.57, jak chce Malachi, wypada mniej więcej pośrodku tego okresu i jest najbardziej prawdopodobna.

– Jest tu pani Sparrow, szefie – powiedział Jones.

– Poproś i zamknij za nią drzwi.

– Tak, szefie.

Na widok wchodzącej unieśli się obaj z miejsc. Lucja Sparrow ubrana była w ciemnoszarą sukienkę i szare pantofle o białej podeszwie, na wąskich, wysokich obcasach, o białej podeszwie.

– Moje nazwisko brzmi Parker i jestem inspektorem Scotland Yardu – powiedział Ben. – Wie pani oczywiście o tragicznym wypadku, jaki miał miejsce przed paru godzinami w tym domu?

– Tak – głos Lucji był wyraźny i spokojny. – Pana podwładny powiedział nam… mojemu mężowi i mnie, że Ian… pan Drummond, został zabity. Prosił nas o pozostanie w pokojach. To wszystko, co wiem.

– Tak – Parker patrzył jej prosto w oczy. – Wobec tego nie wie pani także, jak zginął Ian Drummond?

– Nie.

– Rozumiem. – Znowu pauza.

Alex siedział patrząc na Lucy i nagle zaczerpnął głośno powietrza. Ależ tak! Dlaczego o tym wcześniej nie pomyślał? Wówczas, kiedy stał w mroku, patrząc na nieruchomą, zaledwie widoczną przy stole postać, usłyszał za sobą oddech. To nie był oddech Lucy ani Sary Drummond, ani jej pokojówki, Kate Sanders. To był oddech mężczyzny! Nie wiedział, po czym to poznał, ale wiedział na pewno, że tak było! Oddech mężczyzny.

– Wczoraj po południu – powiedział Parker – grając w tenisa doznała pani kontuzji, prawda? – patrzył na jej prawą rękę. Lucy mimowolnie uniosła ją i poruszyła kilkakrotnie przegubem, a potem palcami. – Czy przestała się już pani o nią troszczyć?

– Nie. – W głosie jej było lekkie zdumienie. – Troszczę się o nią nadal. Przed kolacją umiejscowiłam rękę na prowizorycznym temblaku. Ale później, po paru masażach, doszłam do wniosku, że mięsień nie jest naderwany, i postanowiłam ruszać nią jak najwięcej. Mam jutro operację. Jestem chirurgiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Powiem wam, jak zginął»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Powiem wam, jak zginął» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Powiem wam, jak zginął»

Обсуждение, отзывы о книге «Powiem wam, jak zginął» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x