Margery Allingham - Jak najwięcej grobów
Здесь есть возможность читать онлайн «Margery Allingham - Jak najwięcej grobów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Jak najwięcej grobów
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Jak najwięcej grobów: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jak najwięcej grobów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Jak najwięcej grobów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jak najwięcej grobów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Niech pani mi dokładnie opowie, co pani przygotowała?..
– Ugotowałam dwa ziołowe napary, z pokrzywy i z wrotycza. Evande kupiła herba matę i sama ją przyrządziła. Herba matę jest lekko brunatna, to prawie herbata, jak panu wiadomo. Napar z pokrzywy, który ja zrobiłam, był szary, a wrotycz żółty. Powiedziano mi jednak, że to, co wypił Lawrence, było ciemnozielone.
– Z liśćmi w środku – mruknął bezwiednie Campion.
– Naprawdę? – Schwyciła go za rękę. – Wobec tego to nie był napój, -który ja przygotowałam. Ja wszystko bardzo starannie cedzę przez stare płótno, oczywiście czyste.- Spojrzała na niego pytająco. – Nie przypomina pan sobie, co powiada Boon? „Osad zawiera składniki niezwykle cenne dla organizmu".
– Ależ tak – zawołał Campion patrząc na nią uważnie przez okulary. – Tak chyba pisał. Proszę mi powiedzieć, czy w suterenie ma pani ten… hm… cenny osad?
Nie dosłyszał jej odpowiedzi, gdyż w tym momencie drzwi gwałtownie się otworzyły i do pokoju wkroczył zaczerwieniony, przejęty Clarrie Grace z tacą, na której znajdowała się zapieczętowana butelka' irlandzkiej whisky, syfon i kilka szklanek.
– Z pozdrowieniami od panny Koper – oświadczył głośno. – Wszystko zapieczętowane, nikomu nie grozi więc park sztywnych.
Ustawił tacę na stole, obdarzył ich swoim scenicznym uśmiechem i wyszedł równie szybko, dając do zrozumienia, że nie zamierza podsłuchiwać niczyich tajemnic.
Policjanci zignorowali całe to zdarzenie i nadal prowadzili swoją mrukliwą naradę, ale panna Jessica zwróciła się do swego rozmówcy:
– . Postrzelona kobieta, ale bardzo miła – zauważyła.
– Chyba tak – zgodził się z roztargnieniem i spojrzał na portret nad kominkiem. Ku jego zdumieniu zareagowała tak, jakby głośno wypowiedział swą myśl.
– Ach, więc pan wie – powiedziała cicho i zaczerwieniła się. – Podobieństwo jest znaczne, prawda? Jej matka była chyba tancerką. – Spojrzał na nią osłupiały, a ona ciągnęła, nadal cicho, ciesząc się z wrażenia, jakie wywołały jej słowa: – Podobno była również kobietą interesu. Moja matka, poetka, którą bardzo przypominam, nie wiedziała o jej istnieniu, ani oczywiście o córce, ale mój ojciec był człowiekiem sprawiedliwym i zapewnił im byt. Musiał pewno wiedzieć, że Renee odziedziczyła jego praktyczne zdolności, czym żadne z nas nie może się chlubić, gdyż zapisał jej cały dom, do którego był głęboko przywiązany. Dlatego tyle od niej przyjmujemy.
Kiedy jeszcze przeżuwał tę informację, pochyliła się blisko niego, i szepnęła coś, co sprawiło, że uwierzył jej bez zastrzeżeń i aż wstrzymał, dech.
– Ale proszę, niech pan zachowa całkowitą dyskrecję. Widzi pan, ona nie wie, że my wiemy. – W jej głosie brzmiała wielka łagodność. Nawet Luke, który podszedł do nich niecierpliwie, nie zmącił jej spokoju. Usiadła, gdzie jej kazał, i na wstępne pytania odpowiedziała z pewnością siebie.
Od samego początku dla Campiona była to ciężka próba, cięższa, niż dla niej. Takiej właśnie, jak ze złego snu, sytuacji boi się każdy dobry policjant. Była to sprawa w dwójnasób budząca podejrzenia, gdyż wkrótce się okazało, że mogła popełnić jakąś niemądrą pomyłkę w przygotowaniu swoich naparów, a nikt w pokoju nie wierzył ani przez chwilę, że była winna zbrodni z premedytacją.
Miał już ochotę wycofać się z tego nie do zniesienia przesłuchania, kiedy usłyszał pytanie panny Jessiki:
– Czy to jest ta szklanka, z której pił Lawrence? Uważajcie bardzo na nią. To jedna ze szklaneczek Evadne do sherry… Zostały jej tylko dwie. Stare bristolskie szkło.
Słowa te zawisły nad nim, małe i wyraźne, jak gdyby zostały wydrukowane czarnymi czcionkami na tle pokoju.
Luke, który trzymał małą zieloną szklaneczkę,.zawiniętą w chustkę, spojrzał na niego, a w jego oczach czaiło się pytanie. Campion pochylił się nad panną Jessiką, sam zdumiony faktem, że głos mu drży. – Widziałem kwiaty w tych szklankach – powiedział.- Czy pani siostra nie używa ich czasem do kwiatów? Do nieśmiertelników?
– Do kwiatów? – Była wyraźnie oburzona. – Ależ nie. To są ostatnie szklanki do sherry po ojcu. Evadne nie używałaby ich do żadnego innego celu. Są bardzo cenne. Nie wiedziałam nawet, że dzisiaj je wyjęła. Zwykle stoją na półce nad kominkiem. Dziś nie było sherry. Dlatego musiałyśmy przygotować coś innego.
Campion już jej nie słuchał. Mrucząc słowa przeproszenia, odwrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju, przeszedł do salonu, gdzie leżał Lawrence, i zadał mu tylko jedno pytanie – zdaniem chorego, całkowicie absurdalne i bez sensu.
– Ależ tak – odparł Lawrence Palinode. – Tak, oczywiście tak robiliśmy. Zawsze. Był to zwyczaj, jaki zachował się z czasów szczęśliwej przeszłości. My wszyscy. Tak. Przy każdej okazji. Dobry Boże! Pan nie sugeruje -chyba, że…
Campion wyszedł od niego spiesznie i zajrzał do jadalni.
– Chodźmy – powiedział stanowczo do Luke'a. – Najpierw dowody, a potem, mój chłopcze, należy zaciągnąć pańską sieć, o ile nie jest już za późno.
25. Na Apron Street
Tłum przed Portminsten Lodge skurczył się jak flanelowa łata na deszczu. Pięć minut temu sierżant Dice otworzył frontowe drzwi i zaprosił prasę do wnętrza na – jak to określił z zadowoleniem – małą rozmówkę z inspektorem Bowdenem, i kiedy ostatni przemoknięty płaszcz wsunął się do hallu, czterech ludzi, którzy nie chcieli być widziani, wymknęło się z domu i ostentacyjnie poszło w różne strony.
Spotkali się u wejścia do dawnych stajen. Lugg i inspektor Charlie Luke poszli pod frontowe wejście banku, Yeo zaś i Campion stali na kamiennych stopniach bocznego Wejścia, ciemnymi i ponurymi pod sklepionym łukiem. Poprawej ręce mieli Apron Street, gdzie blask z okien domu Palinode'ów padał na mokry asfalt, po lewej dawne stajnie, których stare kamienie i cegły odbijały światło, stwarzając ciekawe efekty, jak na drzeworycie.
Yeo podszedł do swego towarzysza. Był wyraźnie zaskoczony i zmartwiony.
– Dlaczego Luke stale nazywa tego człowieka „Wargacz"?
– To się okaże. – Campion pochylił głowę, żeby nasłuchiwać pod drzwiami.
Poprzez drzwi usłyszeli ostry dźwięk dzwonka, którego guzik nacisnął Lugg z drugiej strony domu. Dzwonek rozbrzmiewał długo i uporczywie.
Yeo denerwował się. Z wiekiem zaczął ciężko oddychać i teraz jego szept górował wyraźnie ponad westchnieniami deszczu..
– To dziwne. Tam ktoś musi być. Nie włamię się bez nakazu, Campion, ostrzegam pana. Choć wierzę panu. Wszyscy panu wierzymy i polegamy na panu, ale istnieję pewne granice.
Brzęczenie dzwonka urwało się.
Nowy hałas, tym razem przeraźliwy dźwięk dzwonków alarmowych, przenikających cały dom, poderwał obu mężczyzn. Ledwie Yeo zdążył zakląć, kiedy, jakiś cień zwinny i cichy jak kot przemknął przez ulicę.
To był Luke. Podjęta decyzja napełniła go widomym zadowoleniem.
– Wszystko w porządku – szepnął- to tylko Lugg. Wszedł do banku przez okno tłukąc szybę. To chyba zawodowy włamywacz, prawda? Otworzy drzwi, wyjdzie, a wtedy my wpadniemy, żeby zabezpieczyć własność. Bardzo mi przykro, panie nadinspektorze, ale teraz pracuję na własną odpowiedzialność.
Campion raczej domyślił się wyrazu twarzy Yeo, niż zobaczył, i roześmiałby się, gdyby chwila była stosowniejsza. Już widział siebie, jak otwiera tę szafę stojącą w kącie gabinetu dyrektora i znajduje w niej książki albo zgoła nic.
Luke podciągnął rękawy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Jak najwięcej grobów»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jak najwięcej grobów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Jak najwięcej grobów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.