Margery Allingham - Jak najwięcej grobów

Здесь есть возможность читать онлайн «Margery Allingham - Jak najwięcej grobów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Jak najwięcej grobów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jak najwięcej grobów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wszyscy miłośnicy Herkulesa Piorota z pewnością pokochają także Alberta Campiona. Ten niezwykłe inteligentny i błyskotliwy detektyw amator, bohater siedemnastu powieści Margery Allingham, z pomocą służącego, Lugga – zresztą byłego włamywacza – rozwiązuje równie skomplikowane zagadki jak te, z którymi przyszło się zmierzyć słynnemu Belgowi…

Jak najwięcej grobów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jak najwięcej grobów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Słyszałem, że czeka pan na odpowiednią chwilę, żeby aresztować winnego. – Chodzi tylko o dowód winy. Czy to prawda?

– Bardzo mi przykro. – Campiona zaczęło denerwować ustawiczne prostowanie tej plotki. – Obawiam się, że nie. – Wymawiając ostatnie słowa zrobił krok do tyłu, żeby uniknąć zderzenia z Lawrence'em Palinode, który ze szklanką w ręku, bez słowa przeprosin szedł ciężko przez pokój, roztrącając wszystkich, nie zatrzymując się, prosto zmierzając do drzwi, za którymi zniknął.

– Lawrence zawsze miał mało wdzięku – zauważyła panna Jessica, kiedy falowanie tłumu znowu ją zbliżyło, do Campiona. – Nawet jako dziecko. Poza tym źle widzi. Dlatego wszystko jest dla niego takie trudne. – Czy panu wiadomo – ciągnęła zniżając głos – że Klytia ma gościa?

Rozbawiony patrzył na jej widome zadowolenie.

– Pana Dunninga? – spytał.

– Ach, to pan wie. Mieszka na poddaszu, a ona go pielęgnuje. Bardzo się zmieniła z tego powodu, zdumiewająco wprost. Była takim nieopierzonym pisklęciem, a teraz nagle wygląda zupełnie inaczej. Ledwie ją poznałam dziś rano. Jest taka czujna i skupiona.

Dopiero po tych słowach zorientował się, że nie ma na myśli zmiany w jej wyglądzie, ale jej przemianę wewnętrzną. Był jeszcze oszołomiony swym odkryciem i tym wszystkim, z czym ono się wiązało, kiedy wreszcie znalazł się przed obliczem panny Evadne, która przerwała rozmowę z jakimś gościem,i wyciągnęła do niego lewą rękę.

– Prawa strasznie mi; się zmęczyła – wyjaśniła, uśmiechając się z łaskawością królowej.- Tyle osób przyszło!

– Z pewnością więcej niż zwykle – wtrącił z boku pan Henry James. Mówił jak zawsze bardzo wyraźnie, a doskonała wymowa podkreślała wagę każdego słowa. Przez chwilę zastanawiał się nad tym, czy udzielić oczywistego wytłumaczenia tego zjawiska, ale zrezygnował i dodał z przekonaniem: -O wiele więcej.

Po czym obrzucił Campiona zmartwionym spojrzeniem i wzrokiem zadał mu pytanie wieczoru. Ale gdy przekonał się; że nie pora na to, milczał i patrzył ze smutkiem, jak nowo przybyły został przedstawiony aktorowi, który uśmiechnął się teatralnie, ze znużeniem, i spytał go, czy ma ochotę na jabłko.

– Chyba nie – roześmiała się panna Evadne porozumiewawczo, dając do zrozumienia, że Campion wie dobrze, co ona robi, i że to mały zawodowy sekret pomiędzy dwojgiem detektywów. – Obawiam się, że moje jabłka… Co to ja takiego chciałam powiedzieć?

– Nie na wiele się zdadzą – palnął bez namysłu Campion i spotkał się z milczeniem, na które w pełni zasłużył. Zakłopotany spojrzał na stolik stojący tuż obok. Panował na nim nieporządek taki sam jak za pierwszym razem, było jedynie więcej kurzu. Tym razem jednak – jak zauważył – znajdowała się tylko jedna waza z nieśmiertelnikami. Zastanawiał się właśnie nad tym, kiedy tok jego rozmyślań przerwała zaskakująca uwaga panny Evadne:

– Jednak nie przyprowadził pan ze sobą swego miłego przyjaciela, sir Williama Glossopa?

Tak się zdumiał tym, że w pierwszej chwili nie był pewien, czy się nie przesłyszał, i osłupiały spojrzał na nią, stojącą z triumfalną i rozbawioną miną wśród tłumu.

W kłopotliwej ciszy, jaka zapadła, z odsieczą pośpieszył pan James, człowiek dobrze wychowany, umiejący się znaleźć w każdej sytuacji.

– Czy to ten Glossop z trustu PAEO? – spytał z namaszczeniem. – Niezwykle błyskotliwy człowiek.

– Tak, istotnie – zgodziła się panna Evadne. – Zrobił bardzo ciekawą karierę, sprawdziłam dziś jego nazwisko w „Who's Who". Absolwent Cambridge. A ja sobie wbiłam w głowę, że Bristolu, sama nie wiem czemu. Fotografia, jaką zamieścili, jest bardzo młodzieńcza. W. takich sprawach mężczyźni są o wiele próżniejsi niż kobiety. Czyż to nie interesujące?

– On był tutaj? – Pan James był wyraźnie przejęty.

– Nie wydaje mi się… – zaczął Campion, ale panna Evadne przerwała mu:

– Ależ tak – powiedziała – wczoraj wieczorem. Czekał na tego oto mądrego człowieka, zresztą tak jak i ja, i ucięliśmy sobie małą rozmówkę. Zapomniał się przedstawić, ale… – zwróciła się do Campiona z nutą łagodnego triumfu – przeczytałam jego nazwisko na kapeluszu, który leżał na krześle, na wprost mnie. Tak się składa, że jestem dalekowidzem. To bardzo mądry człowiek, ale nie potrafi reperować garnków elektrycznych. – Roześmiała -się wyrozumiale i zwróciła się do aktora, który stał tuż obok: – Adrianie, a może byś tak nam coś zadeklamował?

Po mistrzowsku zmieniła temat. Młody człowiek został zaskoczony, natomiast pan James jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej wyciągnął z kieszeni zegarek.

: – Sądzę, że również za tydzień będę miał przyjemność posłuchania pana – powiedział szybko. -Tuszę, że tak będzie, bo dzisiaj doprawdy nie mogę dłużej zostać. Dobre nieba! Nie wiedziałem, że już tak późno. Pani jest doprawdy zbyt dobrą gospodynią, panno Palinode. Cóż za, cudowny wieczór. Czy wpadnie pani jutro do mnie, czy ja mam się tu zgłosić do pani?

– O, proszę niech pan przyjdzie do mnie. Taka jestem leniwa – poprosiła i skinęła mu ręką z wdziękiem, a on kłaniając się i mrugając do innych gości spiesznie torował sobie drogę przez tłum.

– Człowiek dobry z kościami – zauważyła stara dama, jak gdyby od niechcenia rzucając za nim różę. – Mam nadzieję, Adrianie, że to ciebie nie zniechęci. To nie jest intelektualista. No co, zaczniemy, jak myślisz? Jak na Ibsena trochę za dużo ludzi, ale w odwodzie mamy zawsze Mercutia. Chyba że wolisz coś nowoczesnego?

Campion szukając drogi ucieczki ze zdumieniem zobaczył koło siebie doktora.

– O ile dobrze zrozumiałem, to pan wie, kto pisał do mnie anonimy – zaczai półgłosem, z powagą, wpatrzony w okulary Campiona. – Chciałbym o tym z panem porozmawiać. Widzi pan, ona nie była moją pacjentką. -To znaczy ja jej nie leczyłem. Nie była chora – chyba tylko na umyśle – i wprost jej to powiedziałem. – Te szeptane wynurzenia wyraźnie zdradzały nerwowe napięcie.

Campion rozmyślał, jak się uwolnić od niepożądanej obecności, kiedy nagle pojawił się Lugg. Nic nie powiedział, ale uniesienie brwi i nieznaczny gest brodą mówiły wyraźnie, że obaj mężczyźni powinni za nim pójść. Natychmiast go posłuchali, wychodząc z pokoju niepostrzeżenie, jak tylko się dało. Zatrzymali się na podeście, gdzie czekała na nich Renee. Kredowoblada wzięła ich obu pod ramię prowadząc w stronę schodów.

– Słuchajcie, panowie – starała się mówić rzeczowo, choć brakło jej tchu. – Chodzi o Lawrence'a. Czegoś się napił. Nie wiem, co to było i kto mu to podał, i czy wszyscy inni też to pili, co byłoby straszne, ale śpieszcie się. Ja… ja… Albercie, mnie się wydaje, że on umiera.

24. Poprzez sieć

Pogłoski, które napomykały o tym, że uczta w pałacu Borgiów była niczym w porównaniu z przyjęciem u Paunode'ów, wkrótce okazały się bliskie prawdy. Nadal jednak nikomu nie pozwolono opuścić domu i panowało wielkie napięcie.

W mokrym ogrodzie zebrali się przedstawiciele prasy. Trzymani byli z dala od wnętrza domu. Przemoczeni, snujący bezsensowne domysły, zachowywali się jak rój rozzłoszczonych os..

Wewnątrz domu panowało jeszcze większe podniecenie. W pokoju panny Evadne nadal tłoczyli się z ponurymi minami goście. Jak dotąd nie było dalszych ofiar. Nazwiska, adresy i krótkie zeznania zbierał inspektor Porky Bowden, prawa ręka Luke'a z Komendy, a wszystkie płyny, herbatniki i naczynia zostały zebrane przez sierżanta Dice'a i jego niewzruszonych pomocników.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Jak najwięcej grobów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jak najwięcej grobów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Jak najwięcej grobów»

Обсуждение, отзывы о книге «Jak najwięcej grobów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x