Frederic Dard - Trawnik

Здесь есть возможность читать онлайн «Frederic Dard - Trawnik» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Trawnik: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Trawnik»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Gdy zauważyłem, że wsiada do mojego wozu pomyślałem, że chce go ukraść".
Tak rozpoczyna swoją niezwykłą opowieść Jean-Marie Valaise, sympatyczny Francuz, trochę lekkoduch, który z pewnością wołałby, aby jego relacja zaczęła się całkiem inaczej! Ale wtedy – nie poznałby fascynującej Marjorie Faulks, co na pewno ucieszyłoby jego przyjaciółkę Denise… Nie musiałby też wyjechać do Szkocji i pewnego dnia na pewnym trawniku w parku w Edynburgu nie stałoby się to, co się stało. Inspektor Brett nie miałby rąk pełnych roboty…
Wszystko to wyjaśni świetna powieść Frederica Darda.

Trawnik — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Trawnik», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Młode dziewczyny w białych lub błękitnych sukienkach nosiły na ramieniu „sashec" z cienkiej wełny we wzory klanu, do którego należały. Członkowie orkiestry, ubrani w wytarte smokingi, rozmawiali o czymś stojąc przy fortepianie. W pobliżu budki, w której umieszczono kasę teatru zauważyłem kamienną ławkę. Siedział na niej, popijając herbatę z papierowego kubka, starszy mężczyzna w meloniku. Obok niego stał termos i torebka z herbatnikami. Nie wiadomo czemu, przypominał klowna wykonującego żałosny numer.

Miał fioletowy nos, opadające czerwone powieki i drżące ręce.

– Lovely day, proszę pana.

– Lovely day – przytaknąłem.

Dzień był rzeczywiście piękny i mógł radować Szkotów. Niektórzy z nich nie ufali pogodzie I spacerowali w przeciwdeszczowych płaszczach lub z parasolkami.

Członkowie orkiestry zajęli miejsca za pulpitami i stroili instrumenty. Spikerka zapowiadała cos przez mikrofon. Rozległa się jakaś prosta melodia wykonana w sposób spontaniczny i z dobrym wyczuciem rytmu. Rozpoczęły się tance. Przechodnie zajęli miejsca na trybunach.

Im bliżej było do spotkania, tym niespokojniej zacząłem rozglądać się wokół siebie. Nigdzie nie było widać Marjorie i ogarnęły mnie obawy, czy w ostatniej chwili coś jej nie przeszkodziło.

Stało się coś podobnego do tego, co nastąpiło rano: zanim zauważyłem, że nadchodzą, oboje byli tuż obok mnie. Ciągnął ją, trzymając pod rękę, ku wejściu do teatru. Marjorie patrzyła na mnie i w jej spojrzeniu mogłem odczytać jakąś mglistą obietnicę. Nie wiem, co zaalarmowało pana Faulksa: odwrócił się gwałtownie w chwili, gdy przekraczał furtkę. Spojrzał natychmiast w moim kierunku, przyglądając mi się zimnymi jak szkło oczyma. Trwało to zaledwie ułamek sekundy, ale odniosłem wrażenie, że wie, kim jestem i co tu robię. Po chwili Faulksowie zniknęli w tłumie.

Nie wiedziałem co czynić. Stałem niespokojny i przestraszony jak sztubak pod drzwiami zamężnej kobiety. Nic w tym dziwnego skoro od kilku dni zachowywałem się rzeczywiście jak zakochany młokos.

Starszy mężczyzna w meloniku nalał sobie kolejną filiżankę herbaty i schrupał dwa suchary, nucąc przy tym melodię, którą wykonywała orkiestra.

– Lubi pan szkockie tańce, Sir? – spytał podczas jednej z przerw.

– Szalenie.

– Tak, to wspaniały folklor. Wojowniczy folklor!

– Lovely race – dodałem nie bez ironii.

Przytaknąłem ironicznie.

– Tak, to prawda, Sir, lovely race! Czy mogę zaproponować panu filiżankę herbaty?

– Nie, dziękuję, nie lubię ziółek.

O mały włos staruszek nie rzucił we mnie kubkiem, ale nie miałem czasu nacieszyć się jego gniewem, bo Marjorie wychodziła z teatru. Była sama. Nie szłac w moim kierunku, ale dała mi znak, że mam się udać za nią. Kroczyła szybko, z głową wciśniętą w ramiona, jak zbieg, który pokonuje oświetloną przestrzeń. Dotarła do pięknego trawnika na tyłach sceny teatru. Po chwili byłem przy niej. Czekała na mnie z opuszczonymi ramionami, oczy miała zamknięte, nie wykonała żadnego gestu. Objąłem ją i przytuliłem do piersi. Westchnąłem:

– Nareszcie…

Nie zaznałem dotychczas prawdziwego, tak silnego i tak pełnego szczęścia. Czułem, jak jej serce bije z niezwykłą gwałtownością.

– Och, Jean-Marie – powiedziała otwierając oczy – jest pan piękniejszy i silniejszy niż w moich marzeniach.

Odsunęła się ruchem bardziej czułym jeszcze od mojego objęcia.

– On wie wszystko, Jean-Marie.

Mimo błogiego stanu, w którym tkwiłem, wiadomość ta trochę mnie przeraziła.

– To znaczy, co?

– Miał tu być dopiero w tydzień po moim przybyciu, ale w ostatniej chwili postanowił zrobić mi miłą niespodziankę, oświadczając że jedzie razem ze mną… – Mówiła urywanym głosem, rozglądając się trwożliwie. – Muszę się spieszyć, bo myśli, że poszłam do toalety. Gdyby wiedział… – Wróciła do przerwanego wątku: – Przyjechaliśmy przedwczoraj. W Learmonth nie było miejsca, rozumie pan?

Nie tylko rozumiałem, ale zacząłem przewidywać dalszy ciąg.

– Poszliśmy więc do tego „Bed and breakfast", o którym ktoś mu powiedział. Wczoraj, nie informując mnie o tym, poszedł do hotelu, kiedy byłam w łazience i znalazł telegram, który pan adresował do mnie.

– Dlaczego tak postąpił? Czy coś podejrzewał?

– Zazdrośni mężowie zawsze coś podejrzewają. A poza tym myślę, że po powrocie z Francji nie byłam już sobą. Sądzę, że właśnie dlatego chciał przyjechać.

– I co dalej?

– Na razie nic, ale muszę wrócić do niego, Jean-Marie. To konieczne.

– A co z telegramem… Co pani powiedział?

– Pokazał mi go i zapytał, co to oznacza.

– I co mu pani powiedziała?

– Prawdę. Co mogłam innego? – wyjąkała Marjorie, przyciskając się twarzą do mnie.

– Jak zareagował?

– Nevil nigdy nie reaguje! Nawet węże reagują, kąsając! Ale on nie. On jest wężem, który nie kąsa. To straszne, Jean-Marie! Co się ze mną stanie?

Objąłem ją powoli i pocałowałem z całej duszy.

– Wyjedziemy stąd, kochanie.

– On mnie nie puści… Muszę wrócić, muszę koniecznie. Spotkajmy się jutro na tym samym trawniku i o tej samej porze.

Pocałowała mnie gwałtownie w usta. Ostro ruszyła w stronę teatru, ale po przebiegnięciu dziesięciu metrów zawróciła do mnie ze zmartwioną miną.

– Jest mi strasznie przykro, Jean-Marie, ale czy pan może mi pożyczyć jednego penny? Nie mogłabym wrócić do teatru, bo tu nie ma biletów. Wrzuca się monetę, aby otworzyć furtkę… Zabrał wszystkie pieniądze, które miałam w torebce…

Była cała czerwona ze zmieszania, tak jakby prosiła o jakąś zawrotną sumę.

Ucałowałem monetę, zanim jej wręczyłem.

– Może pani potrzeba kilka funtów, Marjorie, na wypadek…

– Nie, dziękuję! Gdyby je znalazł, wiedziałby o wszystkim!

Kiedy odeszła, położyłem się na trawie i rozłożyłem ramiona jak na piasku w Juan-les-Pins.

I tak jak w Juan miałem głowę pełną słońca.

ROZDZIAŁ XI Nazajutrz wyniosłem się z hotelu Learmonth Nie chodziło o to - фото 5

ROZDZIAŁ XI

Nazajutrz wyniosłem się z hotelu „Learmonth". Nie chodziło o to, że przestraszyłem się Nevila Faulksa. Nie obawiałem się go i chętnie dałbym mu w zęby. Ale wydało mi się, że ze względu na bezpieczeństwo Marjorie rozsądniej będzie, aby jej mąż myślał, że wróciłem do Francji.

Raz już dzwonił do hotelu, aby przekonać się, czy jestem w Edynburgu, było więc prawdopodobne, że uczyni to powtórnie. Gdy dowie się o mojej rejteradzie, będzie, być może znacznie mniej podejrzliwy, co pozwoli nam, Marjorie i mnie, lepiej zorganizować naszą prawdziwą ucieczkę. Powziąłem stanowczą decyzję: porwę ją, doprowadzę do rozwodu i ożenię się z nią. Wobec siły naszej miłości nie widziałem innego rozwiązania.

Wyjaśniłem właścicielowi „Learmontha", że spotkałem rodaków, którzy akurat jadą samochodem do Londynu i wobec niemożności określenia terminu zakończenia strajku pracowników komunikacji korzystam z okazji.

Zależało mi na tym, aby powtórzył to samo Faulksowi. Niepokoiłem się jedynie reakcją Marjorie, gdy mąż zawiadomi ją o moim wyjeździe. Obawiałem się, że to, co było tylko przezornością, może potraktować jako tchórzostwo i ta obawa jeszcze bardziej powiększała moją niecierpliwość oczekiwania na spotkanie z nią w Princes Garden.

Przeniosłem się do skromniejszego, ale za to położonego bliżej centrum niż Learmonth hotelu. Zakład prowadzony był przez rodzeństwo o poważnym i godnym szacunku wyglądzie. On wyglądał na księdza, a ono na… siostrę księdza. Jedyna służąca hotelu również przypominała gospodynię z plebanii.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Trawnik»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Trawnik» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Frederic Brown - Don't Look Behind You
Frederic Brown
Frederic Forsyth - The Cobra
Frederic Forsyth
Frederic John H. MacLawrence - GSC
Frederic John H. MacLawrence
Frederic Edward Weatherly - Oxford Days
Frederic Edward Weatherly
Frederic Kummer - The First Days of Man
Frederic Kummer
Frederic Kummer - The Brute
Frederic Kummer
Frederic Isham - The Lady of the Mount
Frederic Isham
Frederic Kummer - The Film of Fear
Frederic Kummer
Отзывы о книге «Trawnik»

Обсуждение, отзывы о книге «Trawnik» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x