– Tak, ale gdyby okazały się prawdziwe, chciałem je zwrócić po zamknięciu wystawy o Jane Austen.
– A zatem to rozstanie było raczej au rewir niż ostatecznym zerwaniem. Kiedy ponownie wszedł pan w kontakt z panią Didrikson?
– W poniedziałek rano. Zadzwoniłem do niej.
– W dniu, kiedy pańska żona miała zostać zamordowana? Co miał pan do powiedzenia pani Didrikson w ten poniedziałkowy ranek?
Zeznania Jackmana obyły się bez niszczących wycieczek sir Joba. Był to krzyżowy ogień pytań, zamaskowany zręcznie jako odbieranie zeznania. Obrona zaszkodziłaby tylko swojej sprawie, zgłaszając co chwila protest. Kiedy sir Job skończył, ława musiała dojść do przekonania, że Dana była kobietą zaślepioną i że Jackman ją zachęcał.
Litania krzyżowego ognia pytań została ograniczona do minimum. Lilian Bargainer spojrzała znad okularów na Jackmana.
– Panie profesorze, czy pan wie, jakie były przyczyny kapryśnego zachowania pańskiej żony w miesiącach poprzedzających jej śmierć? – zapytała.
– Uważam, że tak. Brała narkotyki.
– Czy jest na to jakiś dowód?
– Tak. Dwudziestego piątego kwietnia policja znalazła pakiety z kokainą ukryte w moim domu. O ile wiem, osoba uzależniona od kokainy może mieć objawy choroby umysłowej.
– Narkotyki? – przerwał sędzia. – Nikt wcześniej o tym nie wspominał. Czy oskarżenie jest tego świadome? Nie wspomniał pan o tym w akcie oskarżenia.
Prokurator odkaszlnął i w obronnym geście owinął się togą.
– Jesteśmy tego świadomi. Wysoki Sądzie, pewien człowiek został oskarżony o to, że zaopatrywał zmarłą w kokainę. Nie ma to związku z rozpatrywaną sprawą.
– Możliwe. Jestem zaskoczony, że wcześniej o tym nie usłyszeliśmy.
– Miałem zamiar w odpowiednim momencie wezwać świadka z policji. Bez wątpienia ta kwestia zostanie wspomniana. Nie chcę przeceniać jej znaczenia.
Sędzia zwrócił się do pani Bargainer.
– Zakładam, że pani docenia jej znaczenie. Czy życzy pani sobie przepytać świadka na tę okoliczność?
– Wysoki Sądzie, uważam, że już to uczyniłam – powiedziała. – W odpowiednim czasie chcę poddać świadka z policji krzyżowemu ogniowi pytań.
Dalej było już rutynowe przesłuchanie, którego celem było załatanie kilku dziur w płocie wybitych przez oskarżenie. Jackman robił, co mógł.
Kiedy sąd odroczył sprawę do następnego dnia, Diamond nie zatrzymał się, żeby porozmawiać. Nie było sensu. Poza tym głowa go bolała. Poszedł do domu, żeby zażyć parę proszków przeciwbólowych.
Następnego dnia rano zasiadł na tym samym miejscu na galerii dla publiczności. Zanim wprowadzono Danę, zostały zajęte wszystkie miejsca. Była tak mała, za mała, żeby być główną bohaterką tych wszystkich wymyślnych rytuałów.
Wszyscy wstali, gdy wszedł sędzia.
Prokurator stał nadal, gdy ludzie usiedli.
– Wysoki Sądzie, za pozwoleniem, zanim rozpoczniemy rozprawę, proszę, by sąd zapoznał się z nowym dowodem, który został ujawniony.
– Sir Jobie, zna pan zasady przedstawiania nowych dowodów? – zapytał sędzia. – Oskarżenie nie ma prawa zaskakiwać sądu niespodziankami.
– W takim razie muszę prosić o odroczenie rozprawy. Zapewniam sąd, że sprawa jest istotna dla właściwego wymierzenia sprawiedliwości.
Sędzia podrapał się w perukę, zamyślił na dłuższą chwilę i wreszcie oświadczył gniewnie:
– Sąd odracza sprawę o pół godziny. Oskarżenie i obrona przyjdą do mnie, do pokoju sędziowskiego.
Diamond wyszedł wraz z innymi, czując, że przerwa potrwa dłużej niż pół godziny. Musiało się zdarzyć coś sensacyjnego. Sprawę wznowiono po niemal dwóch godzinach.
– Po wysłuchaniu wniosków oskarżenia i obrony postanowiłem zezwolić oskarżeniu na przedstawienie nowego dowodu – powiedział sędzia. – Potem ogłosimy przerwę do jutra, żeby obrona mogła rozważyć powstałe implikacje.
Z taktem prawnika, który wie, że zbliżył się do granicy, sir Job odezwał się cichym, spokojnym głosem.
– Proszę wezwać nadinspektora Wigfulla.
Na galerii dla publiczności Diamond podkurczył palce stóp.
Wigfull wyszedł na przód i złożył przysięgę głosem przepełnionym samozadowoleniem. Uprzedzone oko Diamonda dostrzegło, że wąsy miał zaczesane do góry, pod triumfalnym kątem.
– Nadinspektorze, czy mógłby pan powiedzieć sądowi o tym, o czym poinformował mnie pan dziś rano? – zapytał sir Job niemal szeptem.
Wigfull nie miał powodów do uniżoności. Z usztywnionymi ramionami i z przechyloną głową rozpoczął opowieść.
– Dziś wcześnie rano przeprowadziłem kolejne przeszukanie domu oskarżonej w Bath. Nie jest on zamieszkany, odkąd osadzono ją w areszcie. Podczas przeszukania jeden z moich funkcjonariuszy, detektyw inspektor Halliwell, wyciągnął szuflady z toaletki w sypialni i znalazł coś przylepionego taśmą pod blatem. Gdyby tylko wyciągnął szuflady, mógłby tego nie zauważyć, ale inspektor dotknął blatu od spodu i znalazł przezroczystą reklamówkę. Natychmiast powiadomił mnie o tym.
– Proszę to opisać.
– Reklamówka zawierała dwa stare listy, podpisane „Jane”. Były datowane na rok 1800. Na podstawie opisu przedstawionego nam wcześniej przez profesora Jackmana uważam, że były to listy napisane przez Jane Austen, które ponoć zostały skradzione z jego domu.
Sir Job zwrócił się do sędziego:
– Wysoki Sądzie, oskarżenie wnosi o przyjęcie tych listów jako dowodu numer 6. – Podał reklamówkę jednemu z urzędników sądowych, który przekazał ją do stołu sędziowskiego.
Po pobieżnym zapoznaniu się z dowodem sędzia zapytał, czy obrona chce teraz zadać jakieś pytania Wigfullowi, a pani Bargainer odparła, że poczeka z tym do krzyżowego ognia pytań. Sędzia zwyczajowo ostrzegł ławników, żeby nie dyskutowali o sprawie, i ogłosił odroczenie rozprawy.
Diamond przyglądał się Danie Didrikson, w czasie kiedy rozgrywała się ta scena. Jej opanowanie prysło. Jej twarz wyrażała skrajne przerażenie. Adwokatka podeszła do niej i zaczęła z nią poważnie rozmawiać.
Korytarz pod salą sądową huczał od komentarzy. Dziennikarze okupowali wszystkie telefony. W zamieszaniu Diamondowi udało się pochwycić wzrok Jackmana, który był zajęty ożywioną rozmową z siwym mężczyzną ubranym w szary garnitur, zapewne adwokatem Siddonsem, ale ich słowa tonęły we wrzawie. Obaj skinęli na Diamonda, żeby do nich dołączył. Miał z tym pewien problem. Jakiś reporter – rozpoznał go i poprosił o komentarz. Odmówił i przepchnął się przez wzburzony, pokrzykujący tłum.
– Co o tym sądzisz? – zapytał Jackman i sam odpowiedział sobie na pytanie. – To jest druzgocące. Nie mogło być gorzej. Myślałem, że mój wczorajszy występ narobił dość szkód, ale to… katastrofa.
– Źle to wygląda – zgodził się Diamond.
– Chyba nie podrzuciliby jej tego, prawda?
Siddons pokręcił głową.
– Daj spokój!
– Nie – powiedział Diamond. – John Wigfull gra zgodnie z zasadami. A ja mogę ręczyć za Keitha Hałliwella. Nie, na pewno znaleźli te listy.
– Dlaczego nie zrobili tego wcześniej? Przeszukali dom całe tygodnie temu.
– Są dwie możliwości – powiedział Diamond. – Albo ktoś je przeoczył, albo wtedy ich tam nie było.
– Nie było?
– Może przejedziemy się do Bath?
Na dwupasmowej szosie, niedaleko Keynsham, Jackman przyznał się do winy.
– Wiesz, czułem się jak cholerny hipokryta, kiedy wczoraj zeznawałem. Musiałem udawać, że moje stosunki z Daną były altruistyczne… że działałem z sympatii do małego Mata. Lubię tego chłopca, to prawda, i lubiłem zabierać go na pływalnię, ale czekałem na każde spotkanie z Daną. Wiesz o tym. Próbowałem to wyjaśnić.
Читать дальше