– Podsumujmy zatem, doktorze Partington, jest pan całkowicie pewien, że ciało pani Jackman zostało gdzieś przewiezione w bagażniku samochodu oskarżonej?
– Całkowicie.
– Dziękuję.
Wstała adwokatka Dany, żeby przesłuchać świadka. Była to Lilian Bargainer, adwokat królewski, srebrnowłosa prawniczka o potężnym głosie i budowie ciała. Kiedyś zdarzyło się jej przesłuchiwać Diamonda. Obrona spoczywała w dobrych rękach.
– Panie doktorze, jest tylko jedna rzecz, którą chciałabym wyjaśnić. Czy jest możliwe, czy jest do pomyślenia, że skóra i próbki włosów, które pobrał pan z bagażnika samochodu, mogły tam zostać podłożone?
– O co właściwie pani chodzi? – Partington wiedział doskonale, o co chodzi pani Bargainer. To był szczur na sznurku, którym obrona machała przed nosami ławników, na wypadek gdyby zrobiły na nich wrażenie historie o korupcji w policji.
– Gdyby jakaś osoba, kierując się złymi intencjami, chciała wywołać wrażenie, że tym samochodem przewieziono gdzieś zwłoki, czy mogłaby ona wprowadzić pana w błąd, podrzucając trochę skóry i próbek włosów do bagażnika?
Odpowiedź doktora Partingtona była kategoryczna.
– Nie. Wygląd i położenie próbek skóry były całkowicie spójne z obrazem ciała, które tam położono, a potem wyjęto. Przylgnęły do włókien wyściółki i zmieszały się z nimi całkowicie, tak jak można się było spodziewać. Według mnie nie można sztucznie osiągnąć takiego efektu.
– Dziękuję.
Sąd zrobił przerwę na lunch.
Na zewnątrz, w korytarzu, Diamond dostrzegł Jackmana, który rozmawiał z jakimś prawnikiem, prawdopodobnie adwokatem. Byłoby niezręcznie podchodzić. Toteż zjadł lunch samotnie, w pubie, po drugiej stronie ulicy. Bandaż na głowie przyciągał ku niemu podejrzliwe spojrzenia innych klientów.
***
Potem zobaczył Jackmana na miejscu dla świadka. Ludzie siedzący z przodu, w pierwszym rzędzie galerii dla publiczności, wyciągali szyje, żeby lepiej widzieć. Dana Didrikson, na ławie oskarżonych, opuściła wzrok, jakby interesował ją stan jej paznokci. Wyraz twarzy nadal miała spokojny, ale nic nie mogła poradzić na nerwowe skurcze mięśnia policzka.
Jackman złożył przysięgę i sir Job zaczął go łagodnie wypytywać o prawy małżeńskie, o których mowa była w zeznaniu złożonym wiele tygodni temu przed Diamondem. Trzeba przyznać, że Jackman trzymał się tych zeznań, twierdząc, że jego związki z Geraldine nie były doskonałe i że coraz częściej dochodziło do kłótni i oskarżeń. Część z zeznań następnego dnia miała trafić do gazet w charakterze pikantnej opowieści, szczególnie opowieści o wieczorze, gdy Geraldine podłożyła ogień w altanie.
– Był pan przekonany, że żona chciała pana zabić?
– Tak.
– A jednak postanowił pan nie zawiadamiać policji o tym incydencie.
– Tak. Była niezrównoważona umysłowo, przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. O ile wiem…
Sir Job szybko się wtrącił.
– Mówimy o tym, jak wtedy pan to widział, profesorze. Proszę powiedzieć sądowi, czy spotkał pan oskarżoną, panią Didrikson, przed pożarem altany.
– Tak, widziałem ją tamtego wieczoru.
– Gdzie dokładnie? U siebie w domu?
– Przyszła do mnie. Spotkałem się z nią na zewnątrz, na ulicy.
– Dlaczego? Czy z jakichś powodów nie chciał pan rozmawiać z nią na przyjęciu?
– Byłoby to niewłaściwe. Nie przybyła na spotkanie towarzyskie, lecz by wyjaśnić nieporozumienie.
– Wyjaśnialiście je na ulicy?
– Pojechaliśmy do pubu.
– Jej samochodem?
– Tak.
– Na pana propozycję.
– To było miejsce, gdzie można porozmawiać.
– I wypić parę drinków, jak sądzę. Nie przyszło panu do głowy, że pański kontakt, używam tego słowa w znaczeniu platonicznym, pański kontakt z panią Didrikson mógł zostać zauważony przez żonę?
– Wiedziała o tym. To ona odebrała telefon.
– Ach.
Jackman został znęcony na głęboką wodę i teraz zaczął się plątać.
– Ale na tym etapie to jeszcze nic nie znaczyło.
– Na tym etapie?
– Mam na myśli kontakt w znaczeniu, jakie pan przywołał. Wtedy czy też później.
– Panie profesorze – powiedział sir Job, uśmiechając się wyrozumiale. – Skrupulatnie unikałem sugerowania czegokolwiek, co mogło się zdarzyć później, ale skoro już podniósł pan tę kwestię, czy można zasadnie powiedzieć, ów platoniczny stosunek przerodził się w przyjaźń?
Jackman poczerwieniał. Chcąc pomóc Danie, żałośnie wszystko spaprał.
– Platoniczną przyjaźń.
– Przyjaźń, która trwała całe lato?
– Spotkaliśmy się kilka razy ze względu na chłopca. Kilka razy zabrałem go na pływalnię.
– I w inne miejsca.
– Raz na mecz krykieta i na święto balonów.
– A po powrocie z tych wypraw oddawał pan małego Matthew matce?
– Oczywiście.
– Musiała się czuć jakoś zobowiązana wobec pana?
– Nie.
– Nie?
– Chodzi mi o to, że moje intencje były zupełnie inne. Nie miałem ukrytych motywów.
– Ale pańska żona sądziła, że jest przeciwnie.
Na te słowa obrona zgłosiła sprzeciw, bo sir Job zdawał się stawiać w krzyżowym ogniu pytań własnego świadka. Przez kilka minut oskarżenie, obrona i sędzia żywo dyskutowali o szczegółach proceduralnych.
Diamond słuchał tego z przygnębieniem. Przyszedł tu, żeby z pierwszej ręki dowiedzieć się o przebiegu procesu i nie czytać przetrawionych informacji gazetowych, ale to wcale nie było to, na co miał nadzieję. Był bezradny wobec tego, co działo się na sali, i wyczuwał, że zrezygnowana postawa Dany jawi się jako zwiastun wyroku. Oskarżenie trzymało się mocno.
Wrócono do przesłuchania.
– Panie profesorze, rozmawialiśmy o reakcji pańskiej zmarłej żony na pańskie nieliczne spotkania z oskarżoną. Zechce pan przypomnieć, co miała do powiedzenia na ten temat.
– Wszystko przeinaczała.
Sir Job zerknął w stronę sędziego, który powiedział znużonym tonem.
– Panie profesorze, niech pan powie sądowi, co mówiła pańska żona.
– Dawała do zrozumienia, że mam romans z panią Didrikson.
– Tylko dawała do zrozumienia?
– Hm, pod koniec była bardziej dosadna.
Diamond aż skręcał się w środku. To było zabójcze dla obrony. Znacznie lepiej, gdyby Jackman wprost powiedział, jakich słów użyła Geraldine. Niechęć do ich powtórzenia zdawała się potwierdzać, że on i Dana byli kochankami.
– Co konkretnie powiedziała?
– Chce pan, żebym powtórzył te słowa? – Jackman się zawahał. – Powiedziała, że pieprzymy się jak króliki. Było to kompletne i skończone kłamstwo, całkowicie bez pokrycia.
– W jakim sensie użył pan pojęcia pokrycie? – zapytał sir Job.
Dwuznaczność była dobrze wycelowana. Ogólny śmiech pokrył zażenowanie, oskarżenie zyskało tanie punkty. Obronie nic nie przyszłoby ze sprzeciwu.
Męki Jackmana trwały jeszcze godzinę. Sir Job przeszedł do ważnego faktu, że Geraldine odwiedziła Danę w domu i oskarżyła ją o wykorzystywanie Matthewjako przynęty. Przepytał Jackmana o wydarzenia z weekendu przed zabójstwem i bardzo interesował się prezentem, jaki Dana uczyniła mu z listów Jane Austen.
– Chciała, żeby pan przyjął je jako podarunek o potencjalnie wielkiej wartości?
– Tak.
– Jako podarunek na rozstanie?
– Tak to rozumiałem. Po tym, co zaszło między moją żoną a panią Didrikson, nie mógłbym już widywać chłopca.
– I pan przyjął te listy?
Читать дальше