Chłopiec przyglądał się uważnie twarzy Diamonda, żeby przekonać się, że jego słowa są szczere.
– Powiesz jej?
Pytanie jak z piaskownicy.
– Powiem, jeśli to będzie konieczne.
Jego szczerość została oceniona pozytywnie.
– Porozmawiam z nią. – Mat odwrócił wzrok, spojrzał na dziecko przejeżdżające przez podwórzec rowerkiem bmx. – Pójdę do więzienia?
– Do więzienia nie. Jesteś niepełnoletni.
– Będę miał proces, tak jak matka?
– Prawdopodobnie. – To nie czas, żeby spekulować na temat problemów, wobec których stanie wymiar sprawiedliwości, kiedy będzie miał do czynienia z dwunastolatkiem oskarżonym o morderstwo. Nie było też sensu wyjaśniać, jak długo pozostanie w zamknięciu, na garnuszku Jej Królewskiej Mości.
– Usiądziesz?
Tym razem Matthew przyjął zaproszenie. Musiał usiąść blisko Diamonda, żeby znaleźć się pod jego parasolem. W kącikach oczu miał łzy.
– Nie chciałem jej zabić. Wszedłem do domu tylko po to, żeby znaleźć te listy. Wiedziałem, że musiała je zabrać, żeby wszystko zepsuć.
– Dlaczego nie powiedziałeś mi tego na początku? W tamten poniedziałek rano twoja matka odebrała telefon od profesora Jackmana. Powiedział jej, że listy znikły.
– Była naprawdę zdenerwowana. Widziałem, jaka była zła. Ja też byłem zły. Pani Jackman była podła. Nienawidziłem jej. Strasznie krzyczała na moją mamę, i to przez nią nie mogłem już chodzić z Gregiem na pływalnię. To nie on chciał przestać. Był dla mnie naprawdę dobry. Uratował mi życie, kiedy wpadłem do jazu. Greg nie wykorzystywał mnie jak robaka na haczyku, a ona tak powiedziała tylko dlatego, że podobała mu się moja mama. On był…
– Jak ojciec?
– Tak. Nadal kocham mojego prawdziwego ojca – dodał szybko. Tego prawdziwego ojca, który wolał grać w szachy i nie pofatygował się, żeby przyjechać do Anglii na proces. Ten prawdziwy ojciec odrzucił syna. Ślepa lojalność Matthew tłumiła straszną, śmiertelną rozpacz.
– Co się stało w tamten poniedziałek rano?
– Kiedy mama odwoziła mnie do szkoły, widziałem, jak się męczy przez te listy. Postanowiłem spróbować zabrać je pani Jackman. W pierwszym dniu semestru zawsze obijamy się koło szatni, bo wydają nam czyste togi. Za bardzo są zajęci małymi dziećmi, żeby interesować się nami, starszymi chłopcami. Można pobiegać po sklepach i guzik ich to obchodzi. Pojechałem minibusem do Bathwick Hill. Wiedziałem, który to dom. Myślałem, że znajdę jakieś otwarte okno, ale poszło łatwiej, bo otwarte były drzwi kuchenne. Po prostu nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Nikogo nie było. Wszedłem cichutko na schody i znalazłem jej sypialnię. Była tam, jeszcze spała. Chciałem poszukać listów, ale bałem się, że się obudzi i mnie złapie.
– Obudziła się?
– Dopiero jak położyłem jej kołdrę na twarzy. Leżała na plecach, a ja chciałem zakryć jej oczy. Pewnie bym jej nie zabił, gdyby się nie obudziła. Poruszyła się, a ja przycisnąłem kołdrę. Szarpała się, ale to nic nie dało, bo ręce miała zaplątane w pościel. Im bardziej się szarpała, tym mocniej naciskałem. Klęczałem na niej. Byłem zły i wystraszony. Właściwie nie wpadłem w panikę, tylko nie chciałem, żeby się obudziła i mnie zobaczyła, i naciskałem, i naciskałem na kołdrę, aż ona się nie uspokoiła. Wystraszyłem się jeszcze bardziej, kiedy zrozumiałem, co zrobiłem. Jeszcze raz ściągnąłem kołdrę i popatrzyłem na jej twarz. Wiedziałem, że nie żyje. Nie szukałem już listów. Po prostu wybiegłem.
– Złapałeś autobus do Bath?
– Tak.
– Później, kiedy się dowiedziałeś, że w jeziorze znaleziono ciało, musiałeś być zdumiony.
– Tak.
– I co sobie pomyślałeś?
– Najpierw pomyślałem, że to Greg ją znalazł w sypialni i przewiózł, żeby to wyglądało na samobójstwo. Później, że to matka wrzuciła ją do jeziora. Powiedzieli, że wzięła swój samochód. Nie wiedziałem, co robić. Gdybym się od razu przyznał, mama miałaby kłopoty. Tamtego dnia, kiedy przyszliście do nas do domu, a ona próbowała uciec, tak naprawdę nic mi nie było. Pomyślałem, że ją wypuścicie, jeśli pójdę do szpitala.
Diamond pokiwał głową i nic nie powiedział.
– Przepraszam, że straciłeś przeze mnie pracę – dodał Matthew.
– Nie szkodzi – odparł Diamond. – Prawdopodobnie uratowałeś mi życie, kiedy Andy Coventry rozłupał mi głowę w łaźniach. Mogło być gorzej, gdybyś szybko nie sprowadził pomocy. Jedz te frytki.
W milczeniu rozważał znaczenie tego, co powiedział mu Matthew. Prokuratura koronna będzie miała prawdziwy problem, jeśli zechce się z tym rozsądnie uporać. Wszystkim zaoszczędziłoby bólu głowy, gdyby Jackman i Dana polecieli do Ameryki i zabrali chłopca ze sobą. Nie dokonuje się ekstradycji nieletnich.
Matthew, jakby czytał mu w myślach, powiedział:
– Chcę się przyznać, tak jak trzeba. Gdybym poszedł na policję, pójdziesz zed mną?
– Jasne.
– Najpierw chcę powiedzieć mamie.
– W porządku.
– Jak myślisz, co zrobi?
– Nie sądzę, żeby spieszyła się z wyjazdem do Ameryki.
– A Greg?
– Nie zdziwiłoby mnie, gdyby zmienił plany, kiedy usłyszy, co masz do powiedzenia.
Skończyli lunch i wstali, żeby odejść. Diamond delikatnie położył rękę na ramieniu chłopca. Przed nimi mgła się podnosiła. Zobaczył kamiennego anioła, tego na najniższym szczeblu, zamarłego w locie ku wysokościom.
***