Peter Lovesey - Detektyw Diamond I Śmierć W Jeziorze

Здесь есть возможность читать онлайн «Peter Lovesey - Detektyw Diamond I Śmierć W Jeziorze» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Detektyw Diamond I Śmierć W Jeziorze: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Detektyw Diamond I Śmierć W Jeziorze»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Peter Diamond to ostatni prawdziwy detektyw. Gliniarz z niezłomnymi zasadami. Kieruje się sztuką dedukcji, nie ufa technice i komputerom. Nie wierzy w skuteczność metod nowoczesnych laboratoriów. Śledztwo prowadzi zawsze po swojemu.
Jego metody zostają wystawione na próbę, kiedy w jeziorze policja znajduje nagie ciało kobiety. Patolodzy i genetycy uznają wkrótce, że mają dość dowodów, by wskazać podejrzanego. Ale Diamond nie przerywa śledztwa…

Detektyw Diamond I Śmierć W Jeziorze — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Detektyw Diamond I Śmierć W Jeziorze», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nawet jeśli myśli Diamonda poszybowały ku problemom estetyki (co wątpliwe), widok Andy’ego Coventry’ego, kucającego na podłodze między kolumnami po przeciwnej stronie, musiał je zelektryzować.

Diamond zamarł, nie był pewien, czy powinien zejść. Coventry nie podnosił wzroku; był zaabsorbowany tym, co robił.

Diamond uznał, że najlepiej będzie patrzeć i czekać. Żeby Coventry go nie zobaczył, cofnął się na schody prowadzące do toalet.

Minęły dwie, trzy minuty, podczas których nic się nie działo; potem chrzęst butów na żwirowatej podłodze hypocaustum , odgłos człowieka wspinającego się z powrotem na chodnik i energiczne kroki, kiedy szedł z powrotem do wielkiej łaźni.

Peter Diamond zszedł ze schodów i przeskoczył przez przezroczystą barierę, zanim odgłos kroków ucichł. Z obrotnością zrodzoną z pośpiechu, przemykał się między kolumnami, aż dotarł do miejsca, w którym widział Coventry’ego. Tak jak się spodziewał, obok otworu płomienicy była jamka. Uklęknął, włożył rękę do środka i dotknął czegoś, co w żadnym wypadku nie było rzymskim zabytkiem. Było miękkie, gładkie i lekkie.

Wyjął to. Była to plastikowa torebka z białą, połyskliwą substancją.

Wyglądała identycznie jak kokaina, którą znalazł w mące w kuchni Jackmana. Jeszcze raz włożył rękę do jamki i znalazł podobne torebki, cały stos, zbyt wiele, żeby je wyciągać.

Jako tajny magazyn narkotyków hypocaustum miało swoje zalety. W przeciwieństwie do reszty budowli było suche. Jamka była osłonięta jedną z kolumn i nikt nie miał powodu, żeby tam zaglądać, gdyż w tej części łaźni przeprowadzono już obszerne prace wykopaliskowe. Zwiedzających powstrzymywał pleksiglas. Miejsce było neutralne i Andy Coventry mógł je odwiedzać dwa razy w tygodniu, nie obawiając się, że ktoś go zobaczy. Mógł wnosić i wynosić towar w sportowej torbie. A kto przy zdrowych zmysłach w wydziale antynarkotykowym Avon i Somerset zaproponowałby, żeby przeszukać łaźnie rzymskie?

Diamond wstał. Problem polegał na tym, co zrobić dalej. Miał prawo dokonać obywatelskiego aresztowania. Ale czy to byłoby mądre postępowanie? Najchętniej przesłuchałby tego człowieka w sprawie morderstwa. Handel narkotykami był niebezpieczny i wstrętny i Coventry dostanie za to po łapach, ale nie od razu.

Wtedy światło zgasło.

W tej części budynku nie było okien. Zapanowały egipskie ciemności. Diamond wyciągnął rękę, żeby nie upaść. Nie chciał zabłądzić w lesie kolumn i stracić równowagę. Pierwszą myślą, jaka przyszła mu do głowy, było to, że po zamknięciu światła są rutynowo wyłączane.

Druga myśl była bardziej niepokojąca. Wywołało ją dobiegające gdzieś z przodu szuranie buta po wapiennym żwirze. Oczywiście, mógł to być kamień, który sam z siebie się obluzował, ale wątpił, żeby tak było. A może Coventry wrócił i zobaczył go przy kryjówce? A może celowo wyłączył światła?

Nie byłoby mądrze zostać w tym samym miejscu.

Nie dał rady przedrzeć się przez hypocaustum . Będzie musiał przejść wzdłuż tylnej ściany, jak pająk uwięziony w zlewie. Niepewnie przesunął ręką po murze, wysunął stopę i przeniósł ciężar na bok. Zatrzymał się, nasłuchiwał, niczego nie usłyszał, powtórzył ruch, tym razem znajdując na drodze kolumnę. Nadal trzymając dłonie płasko na ścianie, obszedł przeszkodę z zamiarem jak najszybszego oddalenia się od jamki, w której schowane były narkotyki.

W ten sposób obszedł kolejne trzy kolumny. Wymacywał drogę wokół czwartej, kiedy po drugiej stronie usłyszał chrzęst. Nie było wątpliwości: ktoś zeskoczył z chodnika na żwirową powierzchnię posadzki.

Odezwał się głos. To był na pewno Coventry.

– Wiem, że tu jesteś, grubasie.

Diamond nie odpowiedział. Jedynie bezruch i milczenie mogły ograniczyć szkody.

Coventry zaczął iść, kroki były szybkie i równe. Albo ryzykował, że obetrze sobie kolana, albo doskonale znał topografię.

To była próba nerwów. Diamond czekał, spięty, gotów do obrony.

Coventry szedł do miejsca, w którym schowane były narkotyki. Musiał posuwać się przejściem między kolumnami, bo się nie wahał. Zatrzymał się dopiero, kiedy doszedł do ściany.

Po chwili ciszy Coventry znów się odezwał.

– W porządku, draniu, zobaczymy, gdzie jesteś. – Rozbłysła zapalniczka.

Trzymał ją w wyciągniętej ręce i zataczał łuk, rzucając długie cienie na posadzkę hypocaustum . Płomień nieuchronnie oświetlił Diamonda.

Sportem Coventry’ego był trójbój, ale z pewnością mógłby też odnieść sukces w wolnej amerykance. Runął na Diamonda, jakby odbił się od lin ringu. Zapalniczka zgasła, za późno, żeby pomóc Diamondowi, który zrobił krok w bok, unikając siły napaści, i upadł. Ceglana kolumna, która przetrwała dwa tysiące lat, spłaszczyła się pod jego masą. Z nabytym w młynach rugby refleksem przyciągnął kolana i ramiona do klatki piersiowej i z mocą przerzucił ciało na prawo. Poczuł piekący ból w boku, kiedy upadł na cegły. Jedno żebro trzasnęło. Posługując się biodrami jak dźwignią, odepchnął napastnika na bok i dźgnął go łokciem. Trafił w genitalia.

Ból w boku był ostry. Nie mógłby długo wytrzymać w walce wręcz. Macał rękami po omacku, aż dotknął kolejnej kolumny. Na szczęście wytrzymała napór. Podniósł się, przykucnął. Wtedy coś twardego uderzyło go w głowę.

Coventry musiał podnieść cegłę i cisnął nią wściekle. Gdyby trafiła, rozbiłaby głowę Diamonda. Ale tylko zadrapała go z boku, rozrywając skórę za prawym uchem i wbiła się w mięśnie barku. Zachwiał się, przytrzymał kolumny i runął do przodu. Ramię miał zdrętwiałe.

Andy Coventry chciał go zabić.

Wyprostowany biegł między kolumnami, nie wiedząc, w jakim kierunku zdąża. Zdawał sobie sprawę tylko z tego, że musi oddalić się od napastnika. Ciemność była absolutna. Wzmocnione utratą bodźca inne zmysły dały mu zwierzęcą spostrzegawczość. Stęchły, martwy odór kamieni napełnił mu nozdrza. Chód przeniknął go do szpiku kości. Chrzęst kroków odbijał się echem od dachu i ścian. To był ślepy pęd ściganego. Nie obchodziło go to, że zamieni hypocaustum w kupę gruzu, chciał przetrwać. Głośno dysząc, potknął się nad czarną pustką, rozpościerając ramiona.

Stanął.

Dłonie płasko przylgnęły do gładkiej powierzchni. Pleksiglasowa osłona chodnika. Wyciągnął rękę, ale nie był w stanie sięgnąć do poręczy, więc zaczął przesuwać się w lewo, aż zatrzymała go jakaś kamienna przeszkoda. Znowu ściana. Za sobą słyszał chrzęst kroków Coventry’ego.

Sięgnął prawą ręką, sprawdzając, czy istnieje szansa, żeby wspiąć się na mur. Silny ból przypomniał mu, że ma pęknięte żebro. Wyciągnął lewą rękę i mniej więcej metr nad ziemią namacał półkę. Uniósł kolana i podciągnął się wyżej. Teraz pojawił się drugi stopień. Z trudem wgramolił się do góry znów natknął się na pleksiglas, a potem na szczęście na poręcz przy chodniku. Przełożył przez nią nogi i poczuł pod stopami gładką, gumową nawierzchnię. Teraz mógł już rozpoznać słabe, szare światełko. Powlókł się w jego stronę, wiedząc, że Coventry w każdej chwili może dotrzeć do chodnika.

Przed nim była Wielka Łaźnia. Zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że tam będzie bezpieczny. Coventry nie wda się z nim w walkę na oczach studentów.

Idąc, oceniał swoje obrażenia. Najbardziej bolało go żebro, z rany na głowic ściekała krew. Czuł jej ciepło na szyi. Krew to poważna sprawa. Nie chciał, żeby studenci zebrali się wokół niego i zadawali pytania, kiedy dotrze do Wielkiej Łaźni. Musi się wziąć w garść i przekonać wszystkich, że nic się nie dzieje. A krew, jeśli ją zauważą, jest znamieniem, myszką na skórze. Potem zostanie mu tylko dojść do drzwi prowadzących do wyjścia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Detektyw Diamond I Śmierć W Jeziorze»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Detektyw Diamond I Śmierć W Jeziorze» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Peter Lovesey - A Case of Spirits
Peter Lovesey
Peter Lovesey - The Tick of Death
Peter Lovesey
Peter Lovesey - Cop to Corpse
Peter Lovesey
Peter Lovesey - Wobble to Death
Peter Lovesey
Peter Lovesey - The Secret Hangman
Peter Lovesey
Peter Lovesey - The House Sitter
Peter Lovesey
Peter Lovesey - Upon A Dark Night
Peter Lovesey
Peter Lovesey - The Vault
Peter Lovesey
Peter Lovesey - Diamond Dust
Peter Lovesey
Peter Lovesey - Diamond Solitaire
Peter Lovesey
Peter Lovesey - The Summons
Peter Lovesey
Отзывы о книге «Detektyw Diamond I Śmierć W Jeziorze»

Обсуждение, отзывы о книге «Detektyw Diamond I Śmierć W Jeziorze» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x