John Grisham - Raport “Pelikana”
Здесь есть возможность читать онлайн «John Grisham - Raport “Pelikana”» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Raport “Pelikana”
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Raport “Pelikana”: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Raport “Pelikana”»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Raport “Pelikana” — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Raport “Pelikana”», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Spojrzał na dwóch zakochanych, zupełnie nie przejmujących się filmem, z każdą minutą coraz bardziej zajętych sobą. Wolałby, żeby siedzieli bliżej, kiedy małe czarne pudełko zacznie cichutko pluć gazem, by po trzydziestu sekundach zamienić kino w ognistą kulę i usmażyć żywcem wszystkich i wszystko pomiędzy ekranem a automatem sprzedającym kukurydzę. Szkoda, że tego nie zobaczy.
Organizacja, do której należał, nie stosowała przemocy i była przeciwna bezsensownemu zabijaniu niewinnych ludzi. Specjalizowali się w niszczeniu budowli zajmowanych przez wroga. Wybierali łatwe cele: nie strzeżone kliniki ginekologiczne, nie chronione biura ACLU czy stojące na uboczu małe kina porno, takie jak to. Szło im jak po maśle. Od osiemnastu miesięcy nikogo nie aresztowano.
Była za dwadzieścia pierwsza. Najwyższy czas, żeby wyjść z kina i przebiec cztery przecznice do samochodu po kolejne czarne pudełko, a potem jeszcze sześć przecznic do kina “Kociak”, które zamykano o wpół do drugiej. “Kociak” był osiemnasty albo dziewiętnasty na liście, nie pamiętał dokładnie… Był pewny jednego: dokładnie za trzy godziny i dwadzieścia minut pornobiznes w dystrykcie Kolumbii przestanie istnieć. W dwudziestu dwóch małych kinach znajdują się już lub niebawem znajdą czarne skrzynki; o czwartej nad ranem – kiedy zamkną ostatnie kino – wszystko trafi szlag! Z listy skreślono jedynie kluby czynne całą dobę, organizacja była bowiem przeciwna przemocy.
Poprawił okulary i spojrzał jeszcze raz na fotel obok. Sądząc po licznych kubkach i kukurydzy walających się na podłodze, kino zamiatano raz na tydzień. Nikt nie zauważy zapalnika, ledwo widocznego w poszarpanym nacięciu. Spokojnie uruchomił zapalnik i wyszedł z “Montrose”.
ROZDZIAŁ 10
Eric East nie miał dotąd okazji poznać prezydenta. Nigdy nie spotkał też Fletchera Coala, jednak z góry wiedział, że szef gabinetu nie przypadnie mu do gustu.
W sobotę o siódmej rano wszedł za dyrektorem Voylesem i K.O. Lewisem do Gabinetu Owalnego. Żadnych uśmiechów i uścisków rąk na powitanie. Dyrektor przedstawił Easta. Prezydent skłonił lekko głowę, ale nie wstał zza biurka, by się przywitać. Coal coś czytał i nawet nie drgnął.
Ostatniej nocy w dystrykcie Kolumbii podpalono dwadzieścia kin pornograficznych; część z nich jeszcze się tliła. Jadąc limuzyną, widzieli chmurę dymu nad miastem. W przybytku o nazwie “Aniołki” wybuch bomby zapalającej poparzył nocnego stróża, który prawdopodobnie umrze.
Przed godziną przesłano informację, że do jednej ze stacji radiowych zadzwonił anonimowy rozmówca, który twierdził, że zamachów dokonała Armia Podziemia. Informator zapewnił również, że organizacja ta przygotowuje kolejną serię wybuchów w hołdzie Rosenbergowi.
Prezydent zabrał głos jako pierwszy. “Wygląda na zmęczonego” – pomyślał East.
– W ilu miejscach podłożono bomby? – zapytał.
– Tutaj w dwudziestu – odrzekł Voyles. – W Baltimore w siedemnastu i piętnastu w Atlancie. Wygląda na to, że zamachy były starannie skoordynowane, ponieważ wszystkie bomby eksplodowały dokładnie o czwartej.
Coal podniósł głowę znad dokumentu, który studiował do tej pory.
– Czy uważa pan, dyrektorze, że zamachów dokonała Armia Podziemia?
– Do tej pory tylko oni się przyznali. Zamachy przypominają ich wcześniejsze dokonania, więc nie możemy tego wykluczyć. – Voyles nie patrzył na Coala udzielając mu odpowiedzi.
– Kiedy rozpoczniecie aresztowania? – spytał prezydent.
– Dokładnie wtedy, panie prezydencie, gdy znajdziemy dowody czy choćby poszlaki wskazujące na sprawców. Takie jest prawo, pojmuje pan?
– Pojmuję, że ta organizacja figuruje na czele pańskiej listy podejrzanych o morderstwa na Rosenbergu i Jensenie i że według pana zabiła sędziego okręgowego w Teksasie oraz prawdopodobnie podłożyła ostatniej nocy pięćdziesiąt dwie bomby pod kina porno w całym kraju. Do jasnej cholery, Voyles, czy my jesteśmy oblężeni?!
Dyrektorowi poczerwieniał kark, lecz nie odrzekł ani słowa. Odwrócił wzrok, gdy prezydent wbił w niego wściekłe spojrzenie.
K.O. Lewis chrząknął.
– Jeśli wolno się wtrącić, panie prezydencie, nie mamy stuprocentowej pewności, że Armia Podziemia ma jakiś związek ze śmiercią Rosenberga i Jensena. W istocie rzeczy nie ma na to żadnych dowodów. Armia rzeczywiście znajduje się na naszej liście, ale oprócz niej jest jeszcze dziesięciu podejrzanych. Jak już chyba mówiłem, morderstw dokonano niezwykle czysto, bardzo profesjonalnie i w sposób doskonale zorganizowany. Podkreślam: doskonale zorganizowany…
– Co pan chce przez to powiedzieć, panie Lewis? Czy to znaczy, że nie macie pojęcia, kto ich zabił? Że nigdy się nie dowiecie? – zaatakował Coal.
– Niezupełnie. Znajdziemy ich na pewno, ale to potrwa.
– Jak długo? – włączył się prezydent.
Pytanie było tak naiwne, że Lewis nie wiedział, co odpowiedzieć. Po tej odzywce East stracił sympatię do prezydenta, który sprawiał wrażenie zagubionego dziecka.
– Kilka miesięcy – wykrztusił w końcu Lewis.
– Dokładnie ile?
– Wiele, wiele miesięcy.
Prezydent przewrócił oczami i potrząsnął głową, a potem wstał, jakby zdegustowany tym, co usłyszał, i podszedł do okna.
– Nie mogę uwierzyć, że wydarzenia ostatniej nocy nie mają związku ze śmiercią sędziów. Zresztą sam nie wiem… Może to paranoja…
Voyles puścił oko do Lewisa. Owszem, paranoja, niepewność, niewiedza, głupota, nieznajomość faktów. Voyles mógłby ciągnąć tę listę w nieskończoność.
Prezydent mówił dalej, wciąż zapatrzony w okno:
– Puszczają mi nerwy, kiedy dowiaduję się, że w mieście grasują mordercy i wybuchają bomby. Czy można mi się dziwić? Nie zabiliśmy prezydenta od ponad trzydziestu lat.
– Cóż, według mnie nic panu nie grozi, panie prezydencie – rzucił Voyles z nutą rozbawienia. – Służby specjalne trzymają rękę na pulsie.
– Wspaniale! W takim razie dlaczego wydaje mi się, że mieszkam w Bejrucie? – Głos prezydenta przybrał ostry ton.
Coal wyczuł niezręczność sytuacji i podniósł teczkę leżącą na biurku. Pokazał ją Voylesowi i zaczął przemawiać niczym prowadzący wykład profesor:
– Mam tutaj listę kandydatów do Sądu Najwyższego. Osiem nazwisk uzupełnionych życiorysami. Wszystko przygotował dla nas Departament Sprawiedliwości. Rozpoczęliśmy od dwudziestu kandydatów. Następnie prezydent przy współpracy prokuratora generalnego Hortona i mojej skrócił listę do ośmiu osób, z których żadna nie ma pojęcia, że jest brana pod uwagę.
Voyles nie patrzył na Coala. Prezydent z ociąganiem zajął miejsce za biurkiem i otworzył swój egzemplarz listy. Szef gabinetu mówił dalej:
– Niektórzy z tych ludzi są znani z kontrowersyjnych poglądów i jeśli ich mianujemy, Senat wypowie nam wojnę. Wolelibyśmy tego uniknąć. Sprawa ma charakter poufny.
Voyles aż podskoczył i wbił w Coala wściekłe spojrzenie.
– Jesteś pan kretynem, Coal! Ćwiczyliśmy to już wiele razy i zawsze, gdy rozpoczynaliśmy “poufną” lustrację, trąbiły o tym wszystkie gazety. Żąda pan od nas drobiazgowego grzebania w życiorysach i spodziewa się, że każdy, do kogo się zwrócimy, będzie trzymał gębę na kłódkę! Zapewniam cię, synu, że nie tędy droga!
Coal spojrzał na dyrektora pałającymi wściekłością oczami.
– Los pańskiej dupy, Voyles, zależy od tego, czy te nazwiska znajdą się w prasie, zanim ogłosimy oficjalne nominacje. Pańska w tym głowa, dyrektorze, żeby uszczelnić działania Biura i trzymać się z daleka od gazet, zrozumiano?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Raport “Pelikana”»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Raport “Pelikana”» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Raport “Pelikana”» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.