John Grisham - Raport “Pelikana”
Здесь есть возможность читать онлайн «John Grisham - Raport “Pelikana”» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Raport “Pelikana”
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Raport “Pelikana”: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Raport “Pelikana”»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Raport “Pelikana” — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Raport “Pelikana”», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Voyles nakazał zachowanie absolutnej tajemnicy służbowej. Media pójdą tropem FBI jak sfora psów gończych, dlatego śledztwo musi mieć całkowicie poufny charakter. Prasą zajmie się sam dyrektor, który jak zwykle nie będzie miał zbyt wiele do powiedzenia.
Voyles usiadł. Głos zabrał K.O. Lewis i wygłosił nudną przemowę o pogrzebach, bezpieczeństwie i prośbie prezesa Runyana o umożliwienie przedstawicielom Sądu udziału w śledztwie.
Eric East pił zimną kawę i wpatrywał się w listę.
Przez trzydzieści cztery lata sprawowania urzędu w Sądzie Najwyższym Abraham Rosenberg sporządził nie mniej niż tysiąc dwieście orzeczeń wraz z uzasadnieniami. Naukowcy badający prawo konstytucyjne podziwiali go za pracowitość i rzetelność. Sędzia dosyć niechętnie zabierał się do nudnych spraw antymonopolowych czy apelacji podatkowych, lecz jeśli w jakiejś rozpatrywanej przez Najwyższy Trybunał kwestii pojawił się choćby cień wątpliwości, Rosenberg rzucał się w wir pracy. Pisał orzeczenia większości, wnioski o podtrzymanie orzeczeń większości, wnioski o podtrzymanie głosów sprzeciwu i przede wszystkim same uzasadnienia swych licznych vota separata . Często był jedynym członkiem dziewięcioosobowego składu orzekającego prezentującym odmienne zdanie. Przez trzydzieści cztery lata zabierał głos i wyrażał swoją opinię w niemal każdej kontrowersyjnej sprawie. Uwielbiali go zarówno naukowi badacze prawa, jaki i ci, którzy z racji zawodu zajmowali się jego komentowaniem. Na temat sędziego i jego działalności publikowano książki, eseje i szkice krytyczne. Darby znalazła pięć tomów w twardej oprawie kompilacji orzeczeń Rosenberga, w których każde uzasadnienie zaopatrzone było w redaktorskie noty i odnośniki. Jedna z ksiąg zawierała same wspaniałe głosy sprzeciwu.
Darby nie poszła w czwartek na zajęcia i spędziła cały dzień w czytelni. Na podłodze obok stołu leżały porządnie ułożone wydruki komputerowe. Wszystkie książki Rosenberga były otwarte, interesujące ją stronice pozaznaczane, a całość poukładana grzbietami na dół w jednej stercie.
Morderstw dokonano nie bez powodu. W wypadku Rosenberga wystarczającym motywem mogła być chęć zemsty. Lecz jeśli do równania dodało się Jensena, motyw zemsty i nienawiści tracił sens. Oczywiście Jensen dał się niektórym we znaki, lecz jego działalność nie wzbudzała takich namiętności jak choćby to, co robił Yount czy nawet Manning.
Darby nie znalazła żadnych opracowań krytycznych pism sędziego Glenna Jensena. Przez sześć lat sprawowania urzędu sporządził jedynie dwadzieścia osiem orzeczeń większości, co pod względem ilościowym stawiało go na ostatnim miejscu wśród dziewiątki sprawiedliwych. Napisał także kilka głosów sprzeciwu i podpisał się pod paroma wnioskami o podtrzymanie orzeczeń, lecz, ogólnie rzecz biorąc, nie przepracowywał się nad miarę. Jego pisma sprawiały na ogół wrażenie bezładnych, żałosnych wypocin aplikanta.
Mimo to Darby pilnie studiowała orzeczenia Jensena, który niemal co roku radykalnie zmieniał poglądy. Najmłodszy sędzia był dosyć konsekwentny w obronie praw oskarżonych w sprawach kryminalnych, lecz często zdarzało mu się odchodzić od swego stanowiska, co z pewnością musiało zdumiewać badaczy prawa. Na siedem rozpatrywanych przez Sąd spraw mniejszości rdzennych Amerykanów w pięciu wypadkach wziął stronę Indian. Trzy napisane przez niego orzeczenia większości dotyczyły ochrony środowiska. I był nad wyraz konsekwentny w popieraniu bojowników o mniejsze podatki.
Nigdzie jednak nie znalazła najmniejszego śladu wskazującego na motyw zbrodni. Jensen zbyt często zmieniał zdanie, by traktować go poważnie. W porównaniu z pozostałą ósemką był nieszkodliwy.
Dopiła kolejny kubek ciepłej kawy i odłożyła na chwilę notatki o Jensenie. Schowała zegarek do szuflady. Nie miała pojęcia, która jest godzina. Callahan wytrzeźwiał i zaprosił ją na późny obiad w restauracji Mr. B’s w Dzielnicy Francuskiej. Musi do niego zadzwonić.
Dick Mabry – pełniący w Białym Domu funkcję autora przemówień i urzędowego czarodzieja słów – siedział na krześle obok biurka i przyglądał się, jak Fletcher Coal i prezydent czytają trzecią wersję mowy pogrzebowej. Coal odrzucił dwie pierwsze propozycje, a Mabry wciąż nie wiedział, o co im właściwie chodzi. Coal mówił jedno, a prezydent chciał czegoś innego. Wcześniej szef gabinetu w ogóle zrezygnował z mowy, ponieważ – jak twierdził – nie weźmie udziału w pogrzebie Jensena. Potem zadzwonił sam prezydent i poprosił go o przygotowanie kilku słów, bo Glenn należał do jego przyjaciół i chociaż był pedałem, zawsze można było na nim polegać.
Mabry wiedział, że Jensen nie przyjaźnił się z prezydentem. Był natomiast ofiarą głośnego morderstwa; człowiekiem, którego pogrzeb ściągnie uwagę całego narodu.
Wreszcie po raz drugi zadzwonił Coal i poinformował go, że nie jest pewny, czy prezydent pojedzie na pogrzeb. Jednocześnie zlecił mu napisanie mowy na wszelki wypadek. Biuro Mabry’ego mieściło się w budynku starej kancelarii, tuż obok Białego Domu. Pracujący tam ludzie robili w ciągu dnia zakłady o to, czy prezydent weźmie udział w pogrzebie osoby o odmiennej orientacji seksualnej. Stawiano trzy do jednego, że nie weźmie.
– Poprawiłeś się, Dick – rzucił Coal, składając kartkę.
– Mnie się też podoba – dodał prezydent.
Mabry już wcześniej zauważył, że głowa państwa czeka na opinię Coala, zanim wyrazi swój podziw lub dezaprobatę.
– Mogę spróbować jeszcze raz – zaproponował Mabry wstając.
– Nie, wystarczy – stwierdził stanowczo Coal. – W tym tekście jest to, czego nam trzeba… ta głębia… Podoba mi się.
Odprowadził Mabry’ego do drzwi i zamknął je starannie.
– Co o tym myślisz? – spytał prezydent.
– Odwołajmy to. Mam złe przeczucia. Co prawda zyskalibyśmy dodatkową reklamę, ale nie wolno nam zapominać, że musiałby pan wygłosić swoją przepiękną mowę nad ciałem człowieka zamordowanego w kinie porno dla pedałów. Zbyt ryzykowne.
– Taaak. Uważam, że masz…
– To nasz kryzys, szefie. Mamy coraz większe poparcie w społeczeństwie i nie chciałbym tego zaprzepaścić.
– Powinniśmy jednak kogoś wysłać.
– Oczywiście. Co sądzi pan o wiceprezydencie?
– Gdzie on jest?
– Dziś wieczorem wraca z Gwatemali. – Coal nagle uśmiechnął się w duchu. – Wie pan co, szefie? To idealna sprawa dla “Wicka”: pogrzeb pedała!
– Bomba! – zachichotał prezydent.
– Mamy jednak mały problem. – Coal spoważniał i zaczął przechadzać się przed biurkiem. – Uroczystości pogrzebowe Rosenberga. Przewidziano je na sobotę… Tylko osiem przecznic od Białego Domu.
– Prędzej mnie szlag trafi, niż tam pojadę!
– Wiem. Ale pańskiej nieobecności nie da się łatwo usprawiedliwić.
– Zgłoszę się do szpitala Waltera Reeda z zapaleniem korzonków. Kiedyś już to przećwiczyliśmy.
– Nie da rady, szefie. W przyszłym roku wybory. Musi pan trzymać się z daleka od szpitali.
– Do jasnej cholery, Fletcher! – Prezydent walnął pięścią w blat biurka i wstał. – Nie pójdę na ten pogrzeb, bo umarłbym tam ze śmiechu. Dziewięćdziesiąt procent Amerykanów nienawidziło tego starego pryka. Pokochają mnie, jeśli zostanę w domu.
– Protokół, szefie. Trzeba działać dyplomatycznie. Jeśli nie weźmie pan udziału w pogrzebie, prasa żywcem obedrze pana ze skóry. Nie musi pan przemawiać. Wystarczy, że się pan rozluźni i spojrzy prawdziwie zasmuconym wzrokiem w obiektywy kamer. Nie zajmie nam to więcej niż godzinę.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Raport “Pelikana”»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Raport “Pelikana”» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Raport “Pelikana”» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.