John Grisham - Raport “Pelikana”

Здесь есть возможность читать онлайн «John Grisham - Raport “Pelikana”» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Raport “Pelikana”: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Raport “Pelikana”»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zabójstwa sędziów Sądu Najwyższego. FBI i CIA są bezradne. Śledztwo stoi w miejscu. Na trop sprawców wpada studentka prawa. Swoje podejrzenia przedstawia w specjalnym raporcie. I staje się celem płatnych morderców i służb specjalnych.

Raport “Pelikana” — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Raport “Pelikana”», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Callahan nie miał cienia wątpliwości, że zbrodnię popełnili Aryjczycy, naziści albo Klan, czyli jakieś działające w kraju ugrupowanie terrorystyczne o łatwej do ustalenia tożsamości, lub też banda wojowniczych radykałów. Z pewnością byli to prawicowcy, o czym świadczyć miał – według niego – wybór ofiar. Darby nie zgadzała się z nim. Grupy znane z nienawiści stanowiły zbyt oczywisty trop. Należący do tych organizacji ludzie jawnie grozili Sądowi Najwyższemu, jawnie rzucali kamieniami, organizowali demonstracje i wygłaszali mowy. Potrzebowali Rosenberga żywego – był on bowiem symbolem wszystkiego, czego nienawidzili. Dzięki Rosenbergowi kręcił się cały ich interes. Darby uważała, że za morderstwami kryje się ktoś znacznie bardziej niebezpieczny.

Callahan siedział w domu i nieźle już pijany czekał na Darby, choć ona nie obiecywała, że przyjdzie. Wpadła jednak w przerwie na lunch i znalazła go na balkonie, pijanego i pochłoniętego czytaniem wyjątków z orzeczeń Rosenberga. Callahan odwołał zajęcia na tydzień. Poinformował dziekana, że nie wie, czy kiedykolwiek wróci do nauczania prawa konstytucyjnego, bo zamordowano jego bohatera. Darby kazała mu wytrzeźwieć i wyszła.

Parę minut po dziesiątej wieczorem weszła do sali komputerowej na czwartym piętrze biblioteki i usiadła przed monitorem. Była sama. Wystukała coś na klawiaturze, znalazła to, czego szukała, i po chwili drukarka zaczęła wypluwać wielostronicowe wydruki apelacji rozpatrywanych w jedenastu federalnych sądach apelacyjnych w całym kraju. Po godzinie wyłączyła drukarkę. Miała teraz przed sobą grube na sześć cali streszczenia jedenastu rejestrów spraw. Zaniosła je do niszy w czytelni i położyła na środku pełnego ksiąg stołu. Było już po jedenastej i na całym piętrze ani żywego ducha. Za wąskim oknem roztaczał się nieciekawy widok na parking i okoliczne drzewa.

Zrzuciła pantofle i spojrzała na czerwony lakier na palcach stóp. Upiła łyk ciepłej kawy i zapatrzyła się nie widzącym wzrokiem w ścianę. Pierwsza hipoteza nasuwała się sama – obydwa morderstwa zostały popełnione przez tych samych ludzi, z jednej i tej samej przyczyny. Jeśli było inaczej, poszukiwania nie doprowadzą do niczego. Druga hipoteza zajęła jej więcej czasu – motywem zbrodni nie była nienawiść czy chęć zemsty, lecz potrzeba manipulowania orzeczeniami Sądu. Gdzieś w drodze do Najwyższego Trybunału znajdowała się sprawa czy kwestia sporna, na której tak bardzo komuś zależało, że postanowił zmienić skład ciała orzekającego. Trzecia hipoteza przyszła jej nieco łatwiej: w sprawie lub sporze chodzi o znaczną sumę pieniędzy.

W leżącym na stole wydruku nie znalazła nici łączącej wszystkie trzy założenia. Przeglądała rejestry do północy i wyszła, gdy zamykano bibliotekę.

ROZDZIAŁ 8

W czwartkowe południe sekretarka wniosła do parnej sali konferencyjnej, mieszczącej się na czwartym piętrze Budynku Hoovera, dużą poplamioną tłuszczem papierową torbę, pełną kanapek z plasterkami cebuli. Na środku kwadratowego pomieszczenia stał mahoniowy stół z dwudziestoma fotelami po bokach. Przy stole zasiedli wyżsi funkcjonariusze FBI z całego kraju. Wszyscy mieli rozluźnione krawaty i podwinięte rękawy. Wokół tandetnego, urzędowego żyrandola, wiszącego pięć stóp nad stołem, unosiła się chmura błękitnego dymu.

Przemawiał dyrektor Voyles. Zły i zmęczony, ssał czwarte już cygaro i przechadzał się z wolna przed ekranem zawieszonym u końca stołu. Słuchała go tylko połowa ludzi. Reszta zagłębiła się w lekturze raportów z sekcji zwłok, analiz laboratoryjnych nylonowej linki, doniesień o Nelsonie Munciem oraz kilku innych pośpiesznie sporządzonych dokumentów, których cała sterta leżała na środku stołu. Akta dochodzeniowe nie były na razie zbyt grube.

Agent specjalny Eric East, pracujący w Biurze dopiero od dziesięciu lat, ale cieszący się zasłużoną sławą błyskotliwego detektywa, słuchał słów dyrektora i jednocześnie studiował pilnie jeden z dokumentów. Przed sześcioma godzinami Voyles powierzył mu prowadzenie śledztwa. Resztę zespołu dobierano przez cały ranek, a konferencja z dyrektorem była spotkaniem organizacyjnym.

East słuchał, lecz nie dowiedział się niczego nowego. Śledztwo będzie ciągnęło się zapewne tygodniami, jeśli nie miesiącami. Jedynymi dowodami, jakimi dysponowało Biuro, były kule – w liczbie dziewięciu – linka i stalowy pręt. Sąsiedzi Rosenberga z Georgetown niczego nie widzieli. W kinie “Montrose” nie zauważono podejrzanych osobników. Brak odcisków palców. Brak włókien z ubrania. Słowem: nic! Trzeba mieć prawdziwy talent, by wykonać tak czystą robotę, a z drugiej strony bardzo, bardzo dużo pieniędzy, by talent ów wynająć. Voyles nie ukrywał, że odnalezienie zabójcy jest prawie niemożliwe. A zatem należy zająć się tymi, którzy go wynajęli.

– Przed sobą macie charakterystykę gościa nazwiskiem Nelson Muncie, milionera z Jacksonville na Florydzie – powiedział Voyles, nie wyjmując cygara z ust. – Muncie podobno groził Rosenbergowi. Władze Florydy są przekonane, że zapłacił kupę pieniędzy za zgładzenie faceta, który zgwałcił jego siostrzenicę, i prawnika, który bronił przestępcy. Wyczytacie to w charakterystyce Munciego. Dwóch naszych ludzi rozmawiało dziś rano z jego adwokatami, którzy przyjęli ich nadzwyczaj wrogo. Jak twierdzi jeden z prawników, Muncie wyjechał z kraju i oczywiście nie wiadomo, kiedy wróci. Oddelegowałem dwudziestu agentów, żeby go wytropili.

Cygaro zgasło i Voyles zapalił je ponownie, patrząc jednocześnie na jeden z dokumentów leżących na stole.

– Rzućcie okiem na teczkę numer cztery. Znajdziecie w niej akta grupy o nazwie Ruch Oporu Białych. Jest to niewielka bojówka, w której skład wchodzą byli komandosi. Obserwujemy ich od trzech lat. Przeczytajcie to, choć nie kryję, że są słabymi podejrzanymi. Podkładają ładunki zapalające i bawią się w palenie krzyży. Są niezbyt finezyjni. I co najważniejsze: nie mają forsy. Według mnie nie stać ich na wynajęcie tak przebiegłego mordercy. Mimo to oddelegowałem do nich dwudziestu ludzi.

East rozwinął z folii olbrzymią kanapkę, powąchał i odłożył na bok. Cebula była już zimna. Odechciało mu się jeść. Słuchał i robił notatki. Na szóstym miejscu listy podejrzanych znajdowało się nazwisko Clintona Lane’a – psychopaty, który wypowiedział wojnę homoseksualistom. Lane miał syna jedynaka, który swego czasu wyniósł się z rodzinnej farmy w Iowa do San Francisco, gdzie nie musiał ukrywać swych gejowskich upodobań. Nie nacieszył się jednak wolnością, bo jakiś czas potem umarł na AIDS. Tata Lane załamał się i podpalił biura Koalicji Gejów w Des Moines. Został ujęty i skazany na cztery lata, ale w 1989 roku uciekł z więzienia i jakby zapadł się pod ziemię. Podobno zajął się przemytem kokainy na dużą skalę i zarobił na tym miliony. Pieniądze przeznaczył na prowadzenie prywatnej wojny przeciwko gejom i lesbijkom. FBI od pięciu lat usiłowało go schwytać, ale Lane siedział w Meksyku i stamtąd kierował robotą. Latami zasypywał Kongres, Sąd Najwyższy i Kancelarię Prezydenta pełnymi nienawiści listami. Voyles nie brał go poważnie pod uwagę w tej sprawie. Według niego Lane był zdrowo porąbany i niezdolny do przeprowadzenia tak skomplikowanej akcji, jednak należało go sprawdzić. Do Lane’a oddelegował sześciu agentów.

Lista podejrzanych obejmowała dziesięć pozycji. Do każdej grupy lub pojedynczego nazwiska oddelegowano od sześciu do dwudziestu najlepszych agentów specjalnych FBI. Na czele brygad śledczych stali szefowie, którzy dwa razy dziennie mieli meldować Eastowi o postępach w pracy. Z kolei East rano i po południu miał składać raporty dyrektorowi. W sumie ponad stu agentów skierowano do różnych miast i na prowincję w poszukiwaniu śladów.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Raport “Pelikana”»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Raport “Pelikana”» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Grisham - Camino Island
John Grisham
John Grisham - The Client
John Grisham
John Grisham - The Whistler
John Grisham
John Grisham - Partners
John Grisham
John Grisham - The Last Juror
John Grisham
John Grisham - The Broker
John Grisham
John Grisham - The Activist
John Grisham
John Grisham - The Racketeer
John Grisham
libcat.ru: книга без обложки
John Grisham
libcat.ru: книга без обложки
John Grisham
John Grisham - El profesional
John Grisham
John Grisham - The Brethren
John Grisham
Отзывы о книге «Raport “Pelikana”»

Обсуждение, отзывы о книге «Raport “Pelikana”» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x