Mam nadzieję, że będę miała okazję wszystko wam wyjaśnić – pomyślała, kiedy taksówkarz skręcił na stacje benzynową, żeby spytać o drogę na Adams Place numer 10.
Detektywa Sloane’a przechodziły ciarki, kiedy musiał siedzieć obok Nicka Marsa i udawać, że wszystko jest w porządku. Jesteśmy jak bracia – myślał z goryczą.
Sloane wiedział, że musi się mieć na baczności, żeby nie dać Marsowi niczego po sobie poznać. Pocieszał się tylko, że kiedy wszystko wyjdzie na jaw, wygarnie mu od serca.
Obserwację bloku przy ulicy Siedemdziesiątej Wschodniej numer trzy zaczęli około jedenastej piętnaście, zaraz po spotkaniu z Baldwinem. Nick nie rozumiał, po co to robią. Parkując samochód, narzekał:
– Tracimy czas, Eddie. Chyba nie sądzisz, że Farrell wróciła do pracy i znów sprzedaje mieszkania?
Bardzo śmieszne – pomyślał Sloane.
– Powiedzmy, że mam przeczucie – powiedział. Miał nadzieję, że zabrzmiało to dobrodusznie.
Kilka minut później z budynku wyszła kobieta w długim płaszczu z kapturem i wsiadła do czekającej na nią taksówki. Sloane nie widział jej twarzy. Płaszcz był obszerny, luźny, przez co nie mógł nawet stwierdzić, jakiej kobieta jest budowy, ale jej ruchy wydały mu się znajome. Włosy zjeżyły mu się na karku.
Zauważył, że oszczędza prawą nogę. Raport z Minnesoty donosił, że Farrell skręciła sobie kostkę, ćwicząc w klubie sportowym.
– Jedziemy – powiedział do Marsa. – Ona jest w tej taksówce.
– Żartujesz! Rzuciło ci się na mózg, czy może coś przede mną ukrywasz?
– Mam nosa. Do jej matki dzwoniono kilka domów stąd. Może ma w tym bloku chłopaka? Często tu bywała.
– Zatrzymam ich – powiedział Nick.
– Jeszcze nie teraz.
Pojechali za taksówką przez Tunel Śródmiejski na Long Island Expressway, zwaną w skrócie L.I.E. Mars zauważył, że po angielsku LIE znaczy kłamstwo i uśmiał się z tego serdecznie. Sloane miał ochotę mu powiedzieć, że to słowo doskonale oddaje charakter Nicka, ale zamiast tego pochwalił go:
– Jesteś najlepszym ogonem w całej policji.
To była prawda. Nick doskonale dawał sobie radę w każdej sytuacji. Nie zbliżał się do śledzonego za bardzo. Czasem go wyprzedzał, żeby potem zjechać na pas dla wolniejszych pojazdów i pozwolić się wyprzedzić. Dla policjanta była to ważna umiejętność. Oszustowi też jest przydatna – snuł ponure myśli Sloane.
– Jak sądzisz, dokąd ona jedzie? – spytał Nick.
– Wiem tyle samo co ty – odparł Sloane. Po chwili postanowił powiedzieć coś więcej. – Zawsze podejrzewałem, że Lacey Farrell mogła sporządzić jeszcze jedną kopię pamiętnika Heather Landi na własny użytek. Jeśli to zrobiła, jest być może jedyną osobą posiadającą całość. Może na tych trzech stronach, które, zdaniem Jimmy’ego Landiego zgubiliśmy, jest coś ważnego? Jak sądzisz?
Zauważył, że Mars rzucił mu nieufne spojrzenie. Uważaj – napomniał się w myśli Sloane. – Nie chcesz go przecież wystraszyć. Tym razem Nick powiedział:
– Wiem tyle samo co ty.
W Great Neck taksówka zatrzymała się przy chodniku. Czy Farrell wysiądzie? – zastanawiał się Sloane. W razie potrzeby był gotów śledzić ją pieszo.
Ale Lacey została w samochodzie. Kilka minut później taksówka ruszyła i zatrzymała się ponownie kilkadziesiąt metrów dalej, przy stacji benzynowej. Kierowca pytał o drogę.
Jechali za nią przez miasto, mijając po drodze kosztowne siedziby.
– Który dom chciałbyś mieć? – spytał Nick.
O to ci chodzi? – zastanawiał się Sloane. – Nie wystarcza ci pensja policjanta? Mogłeś zmienić pracę. Mogłeś zrezygnować. Nie musiałeś przechodzić na ich stronę.
Domy zaczęły się powoli zmieniać. Teraz były mniejsze, położone bliżej siebie, ale zadbane. Tutaj detektyw Eddie Sloane czuł się lepiej.
– Spokojnie – ostrzegł Nicka. – Szukają numeru domu.
Byli na Adams Place. Taksówka zatrzymała się przed domem numer 10. Po drugiej stronie ulicy, za stojącą na poboczu przyczepą kempingową, był parking. Świetnie – ucieszył się Sloane.
Przyglądał się Lacey Farrell, wychodzącej z samochodu. Miał wrażenie, że prosi o coś kierowcę, podając mu przez okno pieniądze, ale on tylko kręcił głową. Potem podniósł szybę i odjechał.
Farrell spoglądała za taksówką, dopóki nie znikła jej z oczu. Po raz pierwszy widać było jej twarz. Sloane pomyślał, że jest młoda, wrażliwa i bardzo przestraszona. Odwróciła się i kulejąc ruszyła do drzwi. Zadzwoniła.
Wyglądało na to, że kobieta, która podeszła do drzwi i uchyliła je, nie wpuści jej do środka. Lacey Farrell kilka razy pokazywała na swoją nogę.
– Boli mnie nóżka. Pani jest taka miła, niech mnie pani wpuści do środka. Potem panią oskubię – zanucił Nick.
Sloane popatrzył na kolegę, zastanawiając się, dlaczego kiedyś uważał go za dowcipnego. Nadszedł czas, żeby zameldować się w komisariacie. Sloane był bardzo zadowolony, że to właśnie on przyprowadzi Lacey Farrell, chociaż i tak będzie musiał ją oddać pod opiekę Baldwinowi.
Nie wiedział, że równie z siebie zadowolony Sandy Savarano przygląda mu się z sypialni na piętrze domu przy Adams Place 10, gdzie cierpliwie czekał na przybycie Lacey Farrell.
Mona Farrell wróciła do domu z Kit i Jayem.
– Jestem tak zdenerwowana, że nie mam ochoty jechać na obiad do Nowego Jorku – powiedziała. – Zadzwonią do Aleksa i poproszę, żeby do mnie przyjechał.
Obaj synowie Kit, Todd i Andy, pojechali z kolegami na jeden dzień na narty w góry Hunter. Bonnie, która znów się przeziębiła, została w domu z opiekunką. Kiedy dziewczynka usłyszała, że wrócili rodzice, zbiegła na dół.
– Bonnie właśnie mi opowiadała, że w dniu swoich urodzin pojedzie z ciocią Lacey do Disneylandu – powiedziała opiekunka.
– Moje urodziny są już niedługo – oznajmiła Bonnie. – W przyszłym miesiącu.
– Powiedziałam jej, że luty jest najkrótszym miesiącem w roku chwaliła się opiekunka, wkładając płaszcz. – Bardzo się z tego ucieszyła.
– Chodź ze mną, zadzwonimy – powiedziała do Bonnie Mona. – Przywitasz się z wujkiem Aleksem.
Wzięła wnuczkę na ręce i przytuliła mocno.
– Czy wiesz, że jesteś bardzo podobna do cioci Lacey, kiedy miała pięć lat?
– Bardzo lubię wujka Aleksa – wyznała Bonnie. – Ty też go lubisz, babciu?
– Nie wiem, jak ja bym przeżyła kilka ostatnich miesięcy bez jego pomocy – odparła Mona. – Chodź, kochanie, zadzwonimy z góry.
Jay i Kit spojrzeli po sobie.
– Myślisz to samo, co ja – stwierdził po chwili Jay. – Mona sama przyznała, że Alex ją namawiał, żeby dowiedziała się od Lacey, gdzie mieszka. Nie musiała mu mówić, gdzie jest Lacey. Mogła się zdradzić na inne sposoby. Na przykład podczas wspólnej kolacji powiedziała, że Lacey wstąpiła do nowego klubu sportowego, który ma wspaniały kort do squasha. Niecałe dwanaście godzin później ktoś wytropił Lacey w tym właśnie klubie, prawdopodobnie z zamiarem zabicia jej. Trudno uwierzyć, że to zwykły zbieg okoliczności.
– Równie trudno uwierzyć, żeby Alex mógł być w to zamieszany – powiedziała Kit.
– Mam nadzieję, że nie jest, ale powiedziałem mu, dokąd jedzie Lacey, a teraz zadzwonię do prokuratora stanowego i powiem mu to samo. Możliwe, że będzie mnie za to nienawidziła do końca życia, ale wolę ją widzieć w areszcie niż w trumnie.
Po co pani tu przyjechała? – spytała Lottie Hoffman. W końcu wpuściła Lacey do środka, chociaż bardzo niechętnie. – Nie może pani tu zostać. Wezwę taksówkę. Dokąd chce pani jechać?
Читать дальше