Jednak, mimo że bardzo się starał, nie potrafił skoncentrować myśli na kasynie. Problem w tym, że od poniedziałku, kiedy oddano mu kopię pamiętnik, Heather, cierpiał na istną obsesję na jego punkcie; poświęcał mnóstwo czasu na czytanie go. Do szaleństwa doprowadzało go, że mimo iż Heather zaczęła pisać pamiętnik dopiero po przeprowadzce do Nowego Jorku, kiedy podjęła pracę jako aktorka, bardzo czesi o wspominała przeszłość, gdy robiła różne rzeczy z ojcem albo z matką, tak że pamiętnik opowiadał w zasadzie o całym jej życiu.
Jedną ze spraw, które go martwiły, było to, że Heather bała się go. Czego konkretnie? Wprawdzie kilka razy nieźle natarł jej uszu, tak jak i innym, którzy zrobili coś nie tak, jak powinni, ale to nie był wystarczający powód, żeby miała się go bać. Myśl o tym nie dawała mu spokoju.
Co takiego wydarzyło się pięć lat temu, co koniecznie chciała przed nim ukryć? Stale wracał do tego fragmentu jej wspomnień. Myśl, że ktoś wykręcił Heather jakiś paskudny numer i że uszło mu to na sucho, przyprawiała go o szaleństwo. Mimo że minęło już tyle czasu, Landi koniecznie chciał tę sprawę wyjaśnić.
Gnębiła go też zagadka nie liniowanych kartek z pamiętnika. Mógłby przysiąc, że je widział. Co prawda, tego dnia, kiedy dostał go od Lacey Farrell, tylko go przejrzał, a nazajutrz, kiedy próbował go przeczytać, upił się po raz pierwszy od wielu lat. Mimo to miał niejasne wspomnienie, że takie kartki tam były.
Policja twierdzi, że nigdy nie dostała nie liniowanych kartek. Może i nie dostała – myślał – zakładając jednak, że się nie mylę i że takie kartki istniały, nie powinny one zginąć, gdyby ktoś nie uważał, że są ważne. Tylko jedna osoba mogłaby powiedzieć mi prawdę – myślał. – Lacey Farrell. Sporządzając dla mnie kopię, powinna zwrócić uwagę na ostatnie kartki, różniące się od całości.
Były na nich plamy – przypomniał sobie. Jimmy Landi postanowił zatelefonować do matki Lacey Farrell i jeszcze raz prosić ją, by spytała córkę, czy przypomina sobie takie kartki.
Lacey przebudziła się i spojrzała na zegarek. Spała trzy godziny. Kiedy otworzyła oczy, poczuła się lak, jak pacjent na fotelu dentystycznym po płytkim znieczuleniu. Coś ją bolało. Nie był to jednak ząb, tylko noga w kostce. Zanim jeszcze zaczęła myśleć, uświadomiła sobie, że słyszy hałas samochodów na ulicy i przejeżdżającą niedaleko karetkę pogotowia, policji albo straży pożarnej.
Były to swojskie odgłosy Manhattanu, zawsze budzące w niej mieszane uczucia: było jej żal osoby, do której jechała karetka, a jednocześnie uspokajała ją myśl, że tu nikt nie jest zdany tylko na własne siły. Gdybym potrzebowała pomocy, zawsze znajdę kogoś, kto mi jej udzieli – tak zawsze myślała.
Teraz myślę inaczej – stwierdziła i usiadła, odsuwając koc. Detektyw Sloane był na nią wściekły, ponieważ zabrała pamiętnik Heather. Prokurator stanowy Baldwin pewnie wybuchł jak wulkan, kiedy się dowiedział, że Lacey zdradziła swojej matce, gdzie mieszka, a potem uciekła.
Groził, że zatrzyma ją w areszcie jako naocznego świadka, jeśli nie będzie przestrzegała zasad ustalonych dla jej ochrony i Lacey była przekonana, że zrobi to, jeśli tylko uda mu się ją zatrzymać. Wstała, odruchowo opierając się mocniej na lewej nodze; w prawej, opuchniętej kostce czuła pulsujący ból.
Oparła się dłońmi o biurko, żeby złapać równowagę. Trzy nie liniowane kartki z pamiętnika nadal tam leżały i natychmiast przykuły jej uwagę. Przeczytała pierwszą linijkę jednej z nich: „Obiad z panem Maksem? Makiem? Hufnerem. Powinno być fajnie. On mówi, że się zestarzał, a ja dojrzałam”.
Odnosi się wrażenie, że chodzi tu o kogoś, kogo Heather znała wiele lat – pomyślała Lacey. Kogo mogłabym spytać? Tylko jedna osoba przychodziła jej na myśl: ojciec Heather.
On musi wiedzieć uznała Lacey.
Trzeba się było ubrać i coś zjeść. Musiała usunąć ślady swojej bytności w mieszkaniu. Była niedziela. Tim Powers obiecał ją ostrzec, gdyby pośrednik handlu nieruchomościami zamierzał tu przyjść z klientem, ale mogło się zdarzyć i tak, że ktoś przyjdzie niespodziewanie. Rozejrzała się, odnotowując w pamięci wszystkie szczegóły. Jedzenie w lodówce zdradzi, że ktoś korzystał z mieszkania. Podobnie wilgotny ręcznik i myjka.
Lacey doszła do wniosku, że krótki prysznic pomoże się jej dobudzić. Chciała się ubrać, zdjąć z siebie koszulę nocną należącą do Heather Landi. Co ja na siebie włożę? – zastanawiała się zła, że znów będzie musiała czegoś szukać w szafie Heather.
Wczoraj wieczorem wzięła prysznic, owinęła się wielkim ręcznikiem i zmusiła się do pójścia na górę, żeby znaleźć coś, w czym mogłaby się położyć spać. Czuła się jak duch, kiedy otwierała drzwi do garderoby. Zamierzała wziąć pierwszą lepszą rzecz, nadającą się do spania, zdążyła jednak zauważyć, że na wieszakach wiszą ubrania reprezentujące dwa różne style. Izabella ubierała się tradycyjnie i jej rzeczy były bardzo gustowne. Bez trudu można się było domyślić, które ubrania należały do niej. Resztę stanowiły różne sukienki, krótkie i długie, niektóre stylowe, oprócz tego były też obszerne koszule i suknie koktajlowe, na których uszycie nie użyto więcej niż po metrze materiału, oraz wielkie, porozciągane swetrzyska i kilkanaście par jeansów. Te ubrania musiały być własnością Heather.
Lacey wzięła obszerną koszulę nocną w biało-czerwone pasy, z pewnością należącą do Heather.
Jeśli mam wyjść na ulicę, nie mogę włożyć na siebie dresu i kurtki – pomyślała. Nosiłam je wczoraj. Byłabym łatwym celem.
Zaparzyła sobie kawę i odgrzała bułeczkę. Potem wzięła prysznic. Bielizna, którą wczoraj wyprała, zdążyła wyschnąć, ale grube skarpety były jeszcze wilgotne. Musiała kolejny raz przejrzeć rzeczy dwóch nie żyjących kobiet.
O ósmej rano zadzwonił przez domofon Tim Powers.
– Nie chciałem używać telefonu – powiedział. – Lepiej, żeby dzieci i żona nie wiedziały, że tam pani jest. Mogę przyjść na górę?
Usiedli w bibliotece, każde z filiżanką kawy.
– Jak mogę pani pomóc, Lacey? – spytał Tim.
– Już mi pomogłeś – odparta, uśmiechając się z wdzięcznością. – Czy sprzedażą mieszkania nadal zajmuje się „Parker i Parker”?
– Tak mi się zdaje. Słyszała pani, że junior zniknął?
– Czytałam o tym. Czy ktoś inny z ich biura pokazywał mieszkanie klientom?
– Nie. Przedwczoraj dzwonił Jimmy Landi i też o to pytał. Jest coraz bardziej niezadowolony z Parkera. Chce jak najszybciej sprzedać mieszkanie. Powiedziałem mu prosto z mostu, że moim zdaniem będzie łatwiej, jeśli wszystko się stąd zabierze.
– Masz jego domowy telefon?
– Bezpośredni numer do jego gabinetu. Nic było mnie, kiedy dzwonił i musiałem do niego oddzwonić. Sam podniósł słuchawkę.
– Daj mi ten numer, proszę.
– Oczywiście. Telefon tutaj, w mieszkaniu, ciągle działa. Nikomu się nie chciało go odłączać. Rozmawiałem o tym kilka razy z Parkerem, bo widziałem, że przychodzą rachunki, zdaje się jednak, że on wolał, żeby telefon działał na wypadek, gdyby chciał stąd dzwonić. Czasem przychodził tu sam, bez klientów.
– To znaczy, że może tu znów przyjść – powiedziała Lacey. Wiedziała, że gdyby się wydało, że Tim pozwolił jej tu mieszkać, straciłby pracę. Nie mogła go na to narażać, zatrzymując się tu na dłużej. Musiała go jednak poprosić o jeszcze jedną przysługę. – Muszę powiadomić moją mamę, że jestem cała i zdrowa. Jestem pewna, że jej telefon jest na podsłuchu, żeby mnie wytropić, gdybym zadzwoniła. Poszedłbyś do budki telefonicznej i zadzwonił do niej? Nie przedstawiaj się i nie rozmawiaj dłużej niż kilka sekund, bo inaczej namierzą twój aparat. Gdyby im się mimo wszystko udało, przynajmniej nie doprowadzimy ich do tego budynku. Powiedz jej tylko, że jestem zdrowa, bezpieczna i że zadzwonię do niej, kiedy będę mogła.
Читать дальше