P. James - Czarna Wieża
Здесь есть возможность читать онлайн «P. James - Czarna Wieża» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czarna Wieża
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czarna Wieża: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czarna Wieża»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Adam zatrzymuje się w ośrodku na pewien czas, by uporządkować odziedziczony po przyjacielu księgozbiór, i poznaje pensjonariuszy oraz łączące ich stosunki, z pozoru tylko proste i bezkonfliktowe. Wydarzenia, które później następują, utwierdzają go w przekonaniu, że w ośrodku dzieje się coś złego…
Czarna Wieża — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czarna Wieża», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Powiedziałem, kładź się przy nim. Nie będę ryzykował siedzenia z tobą w samochodzie.
Prawy kciuk i wskazujący palec Dalgliesha przesunęły się nieznacznie w stronę guzika kieszeni. Dzięki Bogu, dziurka od guzika była dosyć luźna.
– Lepiej jedź szybko – powiedział Dalgliesh – bo będziesz musiał wyjaśniać, dlaczego trup został wcześniej uduszony.
– Wystarczy jedna noc albo dwie w morzu i będziesz miał zbyt dużo wody w płucach, żeby można postawić taką diagnozę.
Tymczasem guzik został odpięty. Dalgliesh wsunął delikatnie do kieszeni prawy kciuk i palec wskazujący. Chwycił portfel. Teraz wszystko zależało od tego, czy uda mu się go bez trudu wyciągnąć i upuścić za koło samochodu. Odezwał się ponownie:
– Nie masz racji. Sekcja wykaże niezbicie, iż nie żyłem, zanim wpadłem do wody.
– Pewnie, skoro będziesz miał pocisk w głowie. Nie sądzę, aby w takim przypadku szukano oznak uduszenia. W każdym razie dziękuję za ostrzeżenie. Pojadę szybko. A teraz właź.
Dalgliesh wzruszył ramionami i nachylił się z nagłą werwą, by jakoś wejść do bagażnika. Wyglądało na to, że ostatecznie stracił nadzieję. Oparł lewą dłoń o zderzak. Tu przynajmniej zostanie ślad, który trudno będzie wytłumaczyć. Lecz potem coś mu się przypomniało. Przecież wcześniej opierał dłoń o zderzak, kiedy ładował do bagażnika pastorał, worki i miotłę. Nie był to poważny powód do zgryzoty, niemniej przygnębił go. Na chwilę zwiesił prawą rękę, a portfel – wysunięty spomiędzy kciuka i palca wskazującego – wpadł pod prawe koło. Nie usłyszał żadnego cichego i groźnego rozkazu. Julius ani się nie odezwał, ani nie poruszył, a Dalgliesh wciąż żył. Może mu się nawet uda pozostać przy życiu, dopóki nie dojadą do Czarnej Wieży.
Niemal rozśmieszyła go ironia tej sytuacji. Dlaczego bowiem jego serce radowało się tak na ten skromniutki dar, który zaledwie przed miesiącem Dalgliesh przyjął bardzo niechętnie.
Julius zatrzasnął bagażnik. Dalgliesha ogarnęła całkowita ciemność i absolutna cisza. Przez chwilę opanowała go klaustrofobiczna panika, nieodparta chęć wyprostowania skulonego ciała i walenia zaciśniętymi pięściami w metal. Samochód nie ruszał. Julius będzie mógł wreszcie zestawić czas. Ciało Philby'ego ugniatało policjanta. Czuł zapach martwego mężczyzny, jakby Philby nadal oddychał: mieszanina tłuszczu, naftaliny i potu, bagażnik wręcz pulsował jego obecnością. Przez chwilę Dalgliesh miał nawet poczucie winy: on żyje, a Philby nie. Czy uratowałby go, jeśliby go ostrzegł? Rezultatem na pewno byłaby śmierć obu. Philby i tak by wszedł, musiałby wejść. A nawet gdyby zaczął uciekać, Julius dogoniłby go i zabił. Teraz jednak zimne wilgotne ciało, włoski na bezwładnym nadgarstku, ostre jak szczecina, kłuły go niczym wyrzuty sumienia. Auto zakołysało się i ruszyło.
Detektyw nie miał pojęcia, czy Julius zauważył portfel i podniósł go z ziemi; było to raczej mało prawdopodobne. Lecz czy natrafi nań pani Reynolds? Leżał na ścieżce. Gospodyni niemal z pewnością zejdzie z roweru przed garażem. Jeśli znajdzie portfel, prawdopodobnie nie spocznie, dopóki go nie zwróci. Pomyślał o własnej gospodyni, pani Mack, wdowie po konstablu stołecznej policji, która mu sprzątała, a czasami gotowała obiady; o jej niemal obsesyjnej uczciwości, drobiazgowej dbałości o rzeczy pracodawcy, o wiecznych wyjaśnieniach dotyczących nieuczciwych pralni, rozliczaniu się po zakupach, przeprosinach, jeżeli zapodziała się gdzieś spinka do koszuli. Nie, pani Reynolds nie zazna spokoju dopóty, dopóki będzie w posiadaniu portfela. Podczas ostatniej wizyty w Dorchester Dalgliesh zrealizował czek; trzy monety dziesięciofuntowe, plik kart kredytowych, legitymacja policyjna: wszystko to będzie ją szczególnie niepokoiło. Prawdopodobnie upłynie nieco czasu, zanim gospodyni dojdzie do Chaty Nadziei. Co uczyni, gdy go tam nie zastanie? Podejrzewał, że zatelefonuje do miejscowej policji, przerażona, iż detektyw zauważy zgubę, wpierw niż ona ją zgłosi. A policjanci? Jeśli będzie miał nieco szczęścia, domyśla się, iż coś się za tym kryje, skoro portfel leży ot tak sobie na ścieżce. Nawet gdy nie wzbudzi to ich podejrzeń, będzie im wypadało od razu się z nim skontaktować. Może zadzwonią do Folwarku Toynton, ponieważ w chacie nie było telefonu. Stwierdzą, iż dziwnym trafem aparat jest zepsuty. Istniała szansa, że postanowią na wszelki wypadek wysłać wóz patrolowy, a jeżeli znajdowałby się on gdzieś w okolicy, mógłby przyjechać w miarę szybko. Logicznie rzecz biorąc, wszystkie te czynności powinny następować tuż po sobie. Na szczęście, jeśli dobrze pamiętał, pani Reynolds była wdową po wiejskim policjancie. Przynajmniej nie będzie się bała zadzwonić i będzie wiedziała, do kogo. Jego życie zależało teraz od tego, czy gospodyni spostrzeże portfel. Niewielki skórkowy kwadracik na płytkach chodnika. A robiło się coraz ciemniej. Wkrótce przyjdzie burza.
Julius jechał bardzo szybko nawet po wyboistej nawierzchni cypla. Auto zatrzymało się. Na pewno Julius otwiera bramę graniczną. Potem kilka sekund jazdy i samochód ponownie przystanął. Teraz Julius spotkał panią Reynolds i wymieniał grzeczności. Znów ruszyli. Tym razem pod kołami biegła gładka nawierzchnia drogi.
Dalgliesh mógł jeszcze coś zrobić. Przybliżył dłoń do twarzy i ugryzł się mocno w lewy kciuk. Krew była ciepła i słodka. Rozmazał ją po dachu bagażnika, a odsuwając nieco obrus, przyłożył krwawiący palec do dywanika. Dosyć rzadka grupa AB Rh-. Przy odrobinie szczęścia Julius przeoczy te małe, ale jakże znamienne plamki. Dalgliesh miał nadzieję, iż policja będzie bardziej skrupulatna.
Zaczął drętwieć, w głowie mu huczało. Wmawiał sobie, że nie brakuje mu powietrza, a ten ucisk w piersi to jedynie szok. Następnie wóz zakołysał się lekko. Julius zatem zjechał już z drogi w kotlinkę za kamiennym murem, za którym zaczynał się cypel. Było to dogodne miejsce na postój. Nawet jeśli przejeżdżałby tędy inny samochód, czego raczej nie należało się spodziewać, mercedes nie byłby widoczny z szosy. Znaleźli się u celu. Teraz zacznie się ostatnia część drogi.
Od terenu, gdzie posępna Czarna Wieża wznosiła się na tle groźnego nieba, dzieliło ich około stu pięćdziesięciu jardów wyboistej drogi pełnej kamieni i kępek traw. Dalgliesh wiedział, że Julius wolałby pokonywać tę przestrzeń sam. Chciałby jak najszybciej znaleźć się poza zasięgiem wzroku tych, którzy mogliby dojrzeć go z drogi. Pragnąłby już wszystko zakończyć i spokojnie odjechać. Bardziej jednak mu zależało, by nie dotykać żadnej z ofiar. Ich ubrania niczego nie powiedzą, gdy napęczniałe ciała zostaną w końcu wydobyte z morza; ale Julius z pewnością uświadamiał sobie, jak trudno byłoby usunąć, bez podejrzanego czyszczenia, mikroskopijne ślady włosów, tkanki czy krwi na jego własnym ubraniu. Jak dotąd był absolutnie czysty. Stanowi to jedną z jego najmocniejszych kart. Dalglieshowi wolno będzie żyć dopóty, dopóki nie dotrą do wieży. Był o tym przekonany, więc niespiesznie przywiązywał ciało Philby'ego do wózka inwalidzkiego. Następnie pochylił się nad rączkami fotela i ciężko oddychał, symulując zmęczenie. Musi jakoś zachować siły, pomimo że czeka go ciężka droga z wózkiem. Julius zatrzasnął bagażnik i rozkazał:
– Ruszaj. Zaraz rozpęta się burza.
Nie podniósł jednak głowy, by zerknąć w niebo; zresztą nie potrzebował tego robić. Nieomal czuli już deszcz w podmuchu świeżej bryzy.
Chociaż koła fotela naoliwiono, droga była ciężka. Dłonie Dalgliesha ślizgały się po gumowych rączkach. Philby, przywiązany jak krnąbrne dziecko, podskakiwał i osuwał się, gdy wózek natrafiał na kamienie albo kępy traw. Pot zalewał Dalglieshowi oczy. Dawało mu to szansę zdjęcia marynarki, co koniecznie chciał zrobić. Gdyby przyszło do zmagań fizycznych, ten kto będzie mniej skrępowany, od razu uzyska przewagę. Przestał pchać fotel i przystanął. Oddychał z wysiłkiem. Stopy sunące za nim też się zatrzymały.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czarna Wieża»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czarna Wieża» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czarna Wieża» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.