P. James - Czarna Wieża

Здесь есть возможность читать онлайн «P. James - Czarna Wieża» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czarna Wieża: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czarna Wieża»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Adam Dalgliesh, wyższy oficer policji, postanawia się wybrać do prywatnego ośrodka dla nieuleczalnie chorych, dokąd zaprosił go zaprzyjaźniony stary pastor. Na miejscu okazuje się jednak, że pastor kilka dni wcześniej zmarł.
Adam zatrzymuje się w ośrodku na pewien czas, by uporządkować odziedziczony po przyjacielu księgozbiór, i poznaje pensjonariuszy oraz łączące ich stosunki, z pozoru tylko proste i bezkonfliktowe. Wydarzenia, które później następują, utwierdzają go w przekonaniu, że w ośrodku dzieje się coś złego…

Czarna Wieża — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czarna Wieża», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Czy był sam?

– Chyba tak. Zmarł w nocy, a ostatnią osobą, która go widziała za życia, była Grace Willison, ponieważ się u niego spowiadała o 7.45 wieczorem. Myślę, że umarł z nudów. Nie, chyba nie powinnam tak mówić. To w złym guście. Grace twierdzi, że wyglądał tak jak zazwyczaj, oczywiście był nieco zmęczony, gdyż akurat tego ranka wypisano go ze szpitala. Ja przyszłam następnego dnia o dziewiątej, by zapytać, czy nie potrzebuje czegoś z Wareham… chciałam jechać autobusem o jedenastej; Wilfred nie pozwala tu jeździć prywatnym samochodom… no i zobaczyłam, że leży martwy.

– W łóżku?

– Nie, w tym fotelu, w którym pan siedzi, wciśnięty głęboko, z otwartymi ustami i zamkniętymi oczami. Miał na sobie sutannę, a wokół szyi tę taką purpurową wstążkę. Wszystko jak należy. Tyle że był zupełnie martwy.

– Czyli to pani znalazła ciało?

– Chyba że Millicent z sąsiedniego pokoju weszła wcześniej po kryjomu, uznała, iż sprawa nie wygląda ciekawie i wycofała się do siebie. Jeśli to pana interesuje, chodzi o siostrę Wilfreda, wdowę. Właściwie to nawet dziwne, że nie zajrzała do niego, wiedząc, że jest chory i samotny.

– Musiał to być dla pani wstrząs.

– Niespecjalnie. Przed ślubem byłam pielęgniarką. Widziałam więcej nieboszczyków, niż potrafię spamiętać. On zaś był bardzo stary. To młodzi… głównie dzieci… załamują człowieka. Boże, jak się cieszę, że skończyłam z tym zakichanym interesem.

– Poważnie? To pani nie pracuje w Folwarku Toynton?

Wstała i podeszła do kominka. Wydmuchnęła obłok dymu w lustro nad gzymsem, po czym przybliżyła twarz do szkła, jakby studiowała swe odbicie.

– Nie, jeśli tylko mogę tego uniknąć. I na Boga, staram się ze wszystkich sił. Mogę panu nawet wyznać, że jestem występnym członkiem tej społeczności. Nie współpracuję z resztą. Jestem wyrzutkiem i heretyczką. Nie sieję i nie zbieram. Nie poddaję się czarowi drogiego Wilfreda. Zupełnie ogłuchłam na płacz niepełnosprawnych. Nie padam na kolana w świątyni.

Odwróciła się ku niemu, spoglądając na poły wyzywająco, na poły pytająco. Dalgliesh doszedł do wniosku, że ten występ nie był zbyt spontaniczny, już nie raz musiała wygłaszać ten tekst. Brzmiał on jak rytualne usprawiedliwienie i detektyw podejrzewał, że ktoś pomógł jej w scenariuszu.

– Niech mi pani coś powie o Wilfredzie Ansteyu – poprosił.

– Czyżby Michael pana nie ostrzegł? Nie, nie zrobiłby tego. Cóż, to dziwna historia, ale spróbuję ją w skrócie opowiedzieć. Pradziadek Wilfreda zbudował Folwark Toynton. Dziadek zostawił posiadłość Wilfredowi i jego siostrze Millicent. Ten odkupił jej część, gdy zorganizował Dom. Osiem lat temu Wilfred zapadł na stwardnienie rozsiane. Choroba postępowała bardzo szybko; trzy miesiące później przykuła go do fotela. Potem pojechał z pielgrzymką do Lourdes i wyzdrowiał. Podobno dogadał się z Bogiem. Ty mnie wyleczysz, a ja poświęcę Folwark Toynton i wszystkie pieniądze niepełnosprawnym. Bóg na to poszedł i teraz Wilfred zawzięcie wywiązuje się z umowy. Sądzę, że boi się wycofać z tego układu, żeby nie wróciła choroba. Wcale go za to nie winie. Pewnie czułabym to samo. Wszyscy w głębi duszy jesteśmy przesądni, szczególnie gdy w grę wchodzi zdrowie.

– Czy miałby ochotę się wycofać?

– O, nie sądzę. To miejsce daje mu poczucie władzy. Jest otoczony wdzięcznymi pacjentami i wielbiony przez kobiety. Dot Moxon – tak zwana przełożona – skacze wokół niego jak stara kwoka. Wilfredowi jest z tym dobrze.

– Kiedy dokładnie wydarzył się ów cud? – zapytał Dalgliesh.

– On twierdzi, że gdy go zanurzono w studni. Mówi, iż początkowo doznał szoku przy zetknięciu z zimnem, ale natychmiast poczuł mrowiące ciepło, które przebiegło całe jego ciało i przepełniło je wielkim szczęściem i spokojem. Ja czuję dokładnie to samo po trzeciej whisky. Jeżeli Wilfred potrafi to w sobie wywołać, kąpiąc się w lodowatej wodzie pełnej zarazków, mogę tylko powiedzieć, że ma cholerne szczęście. Po powrocie z Lourdes stanął na nogi po raz pierwszy od sześciu miesięcy. Trzy tygodnie później hasał jak młody baran. Nawet nie pofatygował się, by wrócić do Szpitala Świętego Zbawiciela w Londynie, gdzie go leczono, więc nie mogą tam zapisać sobie jego cudownego wyleczenia na własne konto. Jednak szkoda, bo byłby to niezły dowcip.

Zawahała się, jakby chciała jeszcze coś powiedzieć, ale dodała tylko:

– Wzruszające, prawda?

– Interesujące. W jaki sposób znajduje pieniądze, by wypełnić swoją część zobowiązania?

– Pacjenci płacą w miarę możliwości, a niektórzy są tu przysyłani na mocy umowy zawartej z lokalnymi władzami. Poza tym, oczywiście, Wilfred wykorzystał własny kapitał. Lecz sprawy wyglądają kiepsko, przynajmniej on tak twierdzi. Spadek ojca Baddeleya przyszedł w samą porę. Poza tym Wilfred wykorzystuje personel. Ericowi nie płaci tyle, ile powinien. Philby, człowiek do różnych posług, siedział w więzieniu i prawdopodobnie gdzie indziej nikt by go nie zatrudnił, a siostra przełożona, Dot Moxon, też miałaby kłopoty ze znalezieniem pracy, po skandalu związanym ze znęcaniem się nad pacjentami w jej ostatnim szpitalu. Musi być wdzięczna Wilfredowi, że w ogóle ją przyjął. Ale przecież wszyscy jesteśmy strasznie, strasznie wdzięczni drogiemu Wilfredowi.

Dalgliesh powiedział:

– Pójdę chyba do Folwarku i przedstawię się. Mówi pani, że zostało tylko pięciu pacjentów?

– Nie określamy ich tym mianem, chociaż nie wiem, jak Wilfred chciałby ich nazywać. Pensjonariusze za bardzo kojarzą się z więzieniem, chociaż. Bóg jeden wie, byłoby to dość odpowiednie określenie. Tak, zostało tylko pięciu. Wilfred nie przyjmuje nowych, z listy oczekujących, zanim czegoś nie postanowi w sprawie Domu. Trust Ridgewella miałby chrapkę na majątek i Wilfred rozważa, czy nie oddać całości ze wszystkim, i w dodatku gratis. Właściwie jeszcze dwa tygodnie temu było sześciu pacjentów, ale potem Victor Holroyd spadł z cypla Toynton i roztrzaskał się o skały.

– To znaczy, zabił się?

– No cóż, był w wózku inwalidzkim dziesięć stóp od krawędzi urwiska. Albo wyśliznęły mu się z rąk hamulce i spadł, albo popchnął go sanitariusz, Dennis Lerner. Ponieważ Dennis nie potrafiłby zabić nawet muchy, nie mówiąc o człowieku, panuje ogólne przekonanie, że Victor zrobił to sam. Jednak nie chcemy martwić naszego drogiego Wilfreda, więc wszyscy zawzięcie udajemy, że nastąpił wypadek. Żal mi Victora. Lubiłam go. Był tu chyba jedyną osobą, z którą dawało się porozmawiać. Za to pozostali go nienawidzili. Teraz mają nieczyste sumienia i zastanawiają się, czy go czasem źle nie oceniali. Jak się chce ludzi wykołować, to trzeba umrzeć. Rozumie pan, jeśli facet cały czas mówi, że życie jest nic niewarte, to się uważa, iż prawi banały. Kiedy potwierdza to czynem, człowiek zaczyna się zastanawiać, czy rzeczywiście czegoś w tym nie ma.

Dalgliesh na szczęście nie musiał odpowiadać, gdyż usłyszał snmochód na podjeździe. Maggie, która miała najwyraźniej tak dobry słuch jak on, zerwała się na równe nogi i wybiegła. Duża czarna limuzyna podjeżdżała do rozstajów ścieżek.

– Julius – wyjaśniła zdawkowo Maggie i zaczęła wymachiwać łykami.

Samochód zatrzymał się, a następnie skręcił w kierunku Chaty Nadziei. Dalgliesh dostrzegł, że to czarny mercedes. Gdy tylko zwolnił, Maggie zaczęła biec obok jak natrętna uczennica i wykrzykiwać wyjaśnienia przez otwarte okno. Samochód przystanął, a Julius Court wyskoczył z wozu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czarna Wieża»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czarna Wieża» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Czarna Wieża»

Обсуждение, отзывы о книге «Czarna Wieża» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x