Na pewno nie będzie go przypierał do muru – pomyślał Joe. Jak Charliemu coś się wymknie, skorzysta z tego, ale nie będzie naciskał.
– Aha – powiedział, wstając. – A celem jesteś ty.
Uśmiech Cathera znikł.
– Nie mogę rozmawiać o zdjęciu, dopóki Spiro mi na to nie pozwoli. Nie mam zamiaru znów mu nadepnąć na odcisk.
Grunard miał rację, coś dręczyło Charliego. Może jednak wynikało to tylko z nawału pracy.
– Jak nie możesz, to nie. Skoro nie dasz się przekupić, ty płacisz. – Joe ruszył do baru. – Jak się czuje twoja żona?
Eve spała, gdy Don zadzwonił bardzo wcześnie rano. Dźwięk jego głosu zazgrzytał jej w uszach, płosząc spokój, jaki zazwyczaj odczuwała po rozmowach z Bonnie.
– Miałaś zajęcie. Jak ci się podobała sceneria mojego dzieciństwa?
– Skąd wiesz, że tam byłam?
– Słucham. Obserwuję. Nie czujesz, że cię obserwuję, Eve?
– Nie, ignoruję cię… Kevinie.
Roześmiał się.
– Wolę imię Don. Kevin już nie istnieje. Od tamtej pory przeszedłem wiele transformacji. I zauważyłem, że chcesz mnie odepchnąć. Najpierw mnie to rozzłościło, ale już się nie denerwuję. To tylko wzmocniło mój apetyt.
– Kevin musiał być wstrętnym bachorem. Co się stało z twoimi rodzicami?
– Jak ci się zdaje?
– Zabiłeś ich.
– To było nieuniknione. Odkąd byłem małym dzieckiem, mój ojciec widział we mnie szatana. Zmuszał mnie, abym stał nieruchomo, trzymając w każdej dłoni czarną świecę, a potem mnie bił, dopóki nie upadłem na kolana. Kiedy kończył bić, wcierał mi w rany sól. Może miał rację, widząc we mnie diabła. Myślisz, że rodzimy się z nasieniem zła?
– Myślę, że tak było w twoim przypadku.
– Myślisz też, że jestem chory psychicznie. Mój ojciec był wariatem, a nazywali go świętym. Linia podziału jest bardzo cienka, prawda?
– Czy Ezekiel i Jacob również uważali go za szaleńca?
– Nie, bali się go i wierzyli we wszystko, tak jak cała reszta. Usiłowałem otworzyć im oczy. Zabrałem ich ze sobą, kiedy uciekłem. Byłem wtedy samotny i potrzebowałem towarzystwa innych ludzi.
– I przywiozłeś ich tu, do Phoenix?
– Wybieraliśmy się do Kalifornii. Namówiłem dzieciaki Hardingów, aby wyruszyły z nami. Ale wtedy Ezekiel i Jacob się przestraszyli. Którejś nocy zabrali swoje rzeczy i uciekli do ojca. Wpadłem w szał.
– I zabiłeś Hardingów.
– To było coś niesamowitego. Najwspanialsze doświadczenie mojego życia. Wiedziałem, kim jestem i co mam zrobić. Wróciłem do namiotu na wzgórzu i pociachałem ich wszystkich.
– Matkę też?
– Zawsze stała z boku, gdy mnie karał. Czy okrucieństwo jest mniejsze, gdy jest bierne?
– A twoi bracia?
– Wybrali, kiedy wrócili do niego. Musiałem zaczynać od nowa.
– Gdzie są ciała?
– Nie znajdziecie ich. Rozrzuciłem ich ciała po całej Arizonie i Nowym Meksyku i nic nie sprawiło mi większej przyjemności.
– I zasoliłeś glebę na wzgórzu?
– To melodramatyczny gest, ale byłem wówczas bardzo młody.
– A zostawianie świec w dłoniach ofiar? Nie jesteś już taki młody.
– Trudno pozbyć się nawyków z dzieciństwa. A może część mojej satysfakcji wynika z faktu, iż pokazuję ojcu, że używam jego świętych świec w inny sposób.
– Twój ojciec nie żyje.
– Był pewien, że pójdzie do nieba, więc pewno mi się z góry przygląda. Czy też myślisz, że porąbałem mu duszę razem z ciałem? Często się nad tym zastanawiam. – Przerwał na chwilę. – Wierzysz, że dusza Bonnie została zniszczona?
Eve mocno przygryzła dolną wargę.
– Nie.
– Wkrótce i tak się dowiesz. Jeszcze się nie zdecydowałem, jakiej świecy użyję dla ciebie. To trudna decyzja. Dla Jane, oczywiście, biała, ale twój kolor musi odzwierciedlać…
Odłożyła słuchawkę. Był w nastroju do zwierzeń i może powinna go wysłuchać, jednak nie miała siły już tego znosić. Wciągał ją w otaczającą go ciemność. Tym razem było jeszcze gorzej, bo zadzwonił niedługo po cudownym śnie z Bonnie. W tej chwili zło wydawało się wszechobecne i Eve nie miała siły z nim walczyć. Zbliżało się coraz bardziej…
„Powinnaś wyciągnąć z tego wnioski. Zyj każdą chwilą. Nie odkładaj niczego na jutro”.
Słowa Bonnie.
Żyj każdą chwilą…
Dwie godziny później Eve usłyszała, że Joe wchodzi do domu. Wyszła z pokoju i czekała na niego u szczytu schodów.
– W porządku? – spytał, zatrzymując się na jej widok.
– Nie, dzwonił Don. Nic nie jest w porządku, kiedy muszę z nim rozmawiać.
– Co powiedział?
– Zatruwał mi duszę. Sączył jad. Powiem ci później. – Wyciągnęła rękę. – Chodź do łóżka.
Wszedł powoli po schodach i stanął tuż przed nią.
– Wybaczasz mi, iż nie jest mi przykro, że Logan poszedł w odstawkę?
– To nigdy nie była kwestia wybaczenia.
– Przekonałaś się, że nie możesz żyć beze mnie w twoim łóżku? – Wziął ją za rękę.
– Przestań żartować.
– Kto tu żartuje? – Wyciągnął rękę i dotknął jej policzka. – Usiłuję się czegoś dowiedzieć. Wydaje mi się, że dzieje się tu coś bardzo ważnego. O co chodzi, Eve?
Przełknęła ślinę, usiłując rozluźnić zaciśnięte gardło.
– Nigdy nie dałam Bonnie szczeniaka. Wciąż o niego prosiła, a ja zwlekałam. A potem było za późno.
– I co z tego wynika? – Uniósł brwi. – Czy to, że bierzesz mnie do łóżka, jest ekwiwalentem podarowania mi szczeniaka?
Eve potrząsnęła głową.
– Szczeniak nie jest dla ciebie, Joe, lecz dla mnie. Jestem w tej chwili absolutną egoistką. Chcę być przy tobie. Chcę, abyś ze mną rozmawiał. Chcę, żebyś się ze mną kochał. – Uśmiechnęła się drżącymi wargami. – I nie będę zwlekać. Nie będę czekać, aż się stanie za późno. Czy pójdziesz ze mną do łóżka i będziesz ze mną, Joe?
– Tak. – Objął ją ramieniem i powiedział drżącym głosem: – Na pewno.
Kiedy Spiro zadzwonił po południu do Eve, przekazała mu, co Don opowiedział jej o swoim dzieciństwie.
– Czy technikowi, który był na podsłuchu, udało się wykryć, skąd on dzwonił? – spytała z nadzieją w głosie.
– Nie, to nam nie wyszło. Ale to, co ci powiedział, pasuje do tego, czego sami się dowiedzieliśmy – poinformował Spiro. – Skontaktowaliśmy się ze szkołami w Jamison. Nie ma świadectw ani zdjęć chłopców Baldridge’ów. Ale udało mi się odszukać parę raportów o tym, że władze szkolne posyłały inspektora do wielebnego Baldridge’a, aby zapytać, dlaczego jego synowie nie chodzą do szkoły. Twierdził, iż chłopcy uczyli się w domu. Nie sądził, aby kształcenie w szkołach publicznych było dla nich odpowiednie.
– Coś jeszcze?
– Jeszcze jedno. Raporty dotyczyły Ezekiela i Jacoba. Ani słowa o Kevinie.
– Jeśli nigdy nie brał udziału w nabożeństwach, może nikt nie wiedział, że w ogóle istnieje.
– Sądząc po dewastacji wzgórza, chciał się chyba przedstawić.
– Niekoniecznie. Przez całe lata nie szukał rozgłosu mimo tego, co robił. Dopiero ostatnio coś się zmieniło.
– Pożar na wzgórzu to początek. Jeszcze się niczego nie nauczył. Nie miał doświadczenia. – Spiro przerwał na chwilę. – Mimo że teraz zachowuje się inaczej, nadal ma cechy patologicznego przestępcy.
– Po pierwsze, jest ponadprzeciętnie inteligentny – powiedziała Eve. – Ale całe to gadanie do niczego nie prowadzi. Musimy wiedzieć, jak wygląda. Gdzie jest to zdjęcie?
Читать дальше