Iris Johansen - W Obliczu Oszustwa

Здесь есть возможность читать онлайн «Iris Johansen - W Obliczu Oszustwa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W Obliczu Oszustwa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W Obliczu Oszustwa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rzeźbiarka sądowa Eve Duncan posiada rzadki – i czasem nieprzyjemny – dar. Jej genialna zdolność rekonstrukcji twarzy dawno zmarłych osób jedynie na podstawie kształtu czaszki przynosi ukojenie rodzicom zaginionych dzieci. Dla Eve, której córka została porwana i zamordowana, a jej ciała nigdy nie odnaleziono, jest to sposób na pogodzenie się z własnym koszmarnym losem. Pewnego dnia milioner John Logan proponuje Eve, aby zrekonstruowała twarz dorosłej ofiary morderstwa. Eve zgadza siętylko dlatego, że Logan ofiaruje ogromną sumę pieniędzy na cel dobroczynny. Wkrótce okaże się, że była to najbardziej niebezpieczna decyzja jej życia.

W Obliczu Oszustwa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W Obliczu Oszustwa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nic mnie to nie obchodzi – odparł ostro. – Pani stąd wyjeżdża.

– To nie będzie łatwe. Słyszał pan o Abdulu Jamalu?

– Przez radio w samochodzie.

Przyglądała się, jak bierze jej ubrania z szuflady komody i wrzuca do torby. Miał na sobie wymięte, poplamione trawą ubranie i zadrapanie na prawej ręce.

– Nigdzie nie jadę, dopóki nie porozmawiamy.

– Spakuję pani rzeczy i wrzucę panią do samochodu z całym bagażem.

– Niech pan zostawi moje rzeczy i na mnie spojrzy.

Powoli odwrócił się i spojrzał jej w oczy.

Eve zesztywniała.

– Co się stało, Logan? – szepnęła.

– Gil nie żyje. – Gwałtownymi, nie skoordynowanymi ruchami wyciągał ubrania z szuflad i rzucał na łóżko. – Zastrzelili go. Chyba nawet nie chcieli go zabić, strzelali na postrach. A teraz Gil nie żyje. Zostawiłem go w szopie na łodzie nad rzeką. Jestem pewien, że to się pani nie podoba. Nie wrócił do domu. Zostawiłem go i uciekłem.

– Gil – powtórzyła otępiałym tonem.

– Pochodził z okolic Mobile. Wydaje mi się, że ma brata. Może później…

– Niech się pan zamknie! – zawołała i złapała go za ramiona.

– Tuż przedtem jeszcze żartował. Powiedział, że nic mu się nie stanie, bo już dostał swoją kulkę na ten miesiąc. Nie miał racji. Nie wiedział, co się stało. Po prostu…

– Przykro mi, strasznie mi przykro. – Odruchowo Eve podeszła bliżej i objęła Logana. Jego ciało tkwiło w jej ramionach sztywne i niechętne. – Wiem, że był pańskim przyjacielem.

– Ciekawe. Czy gdyby był naprawdę moim przyjacielem, pozwoliłbym mu tak ryzykować?

– Tłumaczył mu pan, żeby nie jechał na spotkanie z Marenem. Oboje mu to tłumaczyliśmy. Nie słuchał.

– Powinienem go powstrzymać. Wiedziałem jednak, że jest pewna szansa na sukces. Mogłem go unieszkodliwić albo pojechać sam.

Wielki Boże, Logan cierpiał, a ona nie była w stanie mu pomóc.

– To nie była pana wina. Gil podjął decyzję. Nie mógł pan wiedzieć, że…

– Bzdura – przerwał, odpychając ją. – Proszę skończyć się pakować. Zabieram panią stąd.

– I dokąd mam jechać?

– Wszystko jedno. Choćby do Timbuktu.

– O nie – powiedziała, krzyżując ręce na piersiach. – Nie teraz. Za bardzo pan jest zdenerwowany, żeby logicznie myśleć. Musimy najpierw porozmawiać.

– Nie ma o czym.

– Jest o czym. Chodźmy stąd. – Eve ruszyła do drzwi. Miała wrażenie, że się dusi w pokoju rozgrzanym emocjami. Należało go też odciągnąć od tego obsesyjnego pakowania. – Siedziałam w zamknięciu cały dzień. Wybierzmy się na przejażdżkę.

– Nie…

– Tak. – Złapała torbę z Benem, otworzyła na oścież drzwi i obejrzała się przez ramię. – Który samochód?

Milczał.

– Pytałam, który samochód, Logan?

– Beżowy taurus.

Eve poszła do samochodu. Logan szybko ją przegonił. Poczekała, aż otworzy samochód. Sięgając po torbę z Benem, wykrzywił usta w ironicznym uśmiechu.

– Gdzie ty, Eve, tam ja, czaszka – mruknął, wkładając torbę na tylne siedzenie. – Ale to ja kazałem jej pani pilnować, prawda? Nawet jeśli stała się pani z tego powodu celem polowania.

– Myśli pan, że posłuchałabym, nie uważając tego za słuszne? Na pewno nie, Logan. No, niech pan jedzie – zarządziła, gdy tylko wsiedli.

– Dokąd?

– Wszystko jedno. Pod warunkiem, że nie w stronę Timbuktu.

– Nie zmienię zdania.

– A ja nie będę się z panem kłócić, gdyż najprawdopodobniej zaplanował pan wszystko po drodze z Waszyngtonu. Niech pan jedzie.

Ruszył i przez następne pół godziny nie odezwał się słowem.

– Możemy już wracać?

– Nie.

Logan nadal był sztywny i spięty. Jak mogła to przełamać? Terapią szokową? Może opowiedzieć mu o telefonie Lisy Chadbourne? Nie. To by tylko wzmocniło jego przekonanie. Trzeba mu dać jeszcze trochę czasu.

Lisa wpatrywała się w telefon.

Podnieść. Zadzwonić. Za długo już czekała.

Nie ma mowy – powiedziała Eve Duncan.

Dobrze.

Niech się toczy dalej.

Trzeba robić swoje.

Lisa sięgnęła po słuchawkę telefonu.

Ponad godzinę później, gdy słońce rzucało długie cienie, Logan zjechał z drogi i zatrzymał się na małym parkingu.

– Dalej nie jadę. O co chodzi?

– Wysłucha mnie pan?

– Słucham.

Widać było, że jego upór się wzmagał, że nie chciał słuchać. Może to nie upór – pomyślała ze zmęczeniem Eve. Może się po prostu boi, choć bojaźń nie pasowała do tego pewnego siebie i zdecydowanego mężczyzny.

– Pamięta pan, co mi kiedyś powiedział? Trzeba robić swoje i iść dalej. To tylko gadanie, Logan.

– No, dobrze, co innego mówię, co innego robię.

– Nie jest pan odpowiedzialny za śmierć Gila. Był dorosłym człowiekiem i sam podjął decyzję. Usiłował go pan od niej odwieść.

– Już o tym mówiliśmy.

– Za mnie też nie jest pan odpowiedzialny. Musiałabym przyznać panu to prawo, a tego nie zrobię. Sama odpowiadam za swoje życie. Niech mi pan więc nie zawraca głowy wysyłaniem do Mongolii.

– Do Timbuktu.

– Wszystko jedno. Nigdzie się nie wybieram. Za dużo już przeszłam. Za dużo zainwestowałam we własne życie, żeby je teraz odrzucać. Rozumie pan?

– Rozumiem – odparł, nie patrząc na nią.

– To możemy wracać do motelu.

– Ale to niczego nie zmienia – dodał, przekręcając kluczyk w stacyjce. – Ostrzegam panią, że znajdę sposób, żeby panią wsadzić na statek do Timbuktu.

– Cierpię na chorobę morską. Pamiętam, że gdy wracaliśmy promem z Cumberland Island, bardzo chorowałam.

– Dziwne, że w ogóle to pani zauważyła.

– Też tego nie rozumiałam. Czułam, że moje życie się skończyło, a tu moje ciało jeszcze dokładało nieszczęść.

– Ale Quinn się panią zajął.

– Tak, Joe zawsze się mną zajmuje.

– Odzywał się do pani?

– Wczoraj wieczorem. Zdobył list, na którym prawie na pewno jest ślina Chadbourne’a, trudno mu jednak uzyskać próbkę zawierającą DNA Millicent Babcock. Zamierzał pojechać za nią i jej mężem do klubu na kolację i podmienić jakoś szklanki.

– Pani dzielny policjant zamierza ją ukraść? Rozmowa dobrze na niego wpływała. Trochę się rozluźnił.

– To nie jest kradzież. – Postanowiła nic nie mówić, że Joe zdobył list wątpliwymi metodami.

– Czytała pani Nędzników?

– Tak. Mogę sobie wyobrazić, że Joe ukradłby chleb dla głodnego dziecka.

– Quinn jest pani bohaterem – powiedział z krzywym uśmiechem Logan.

– Jest moim przyjacielem – poprawiła.

– Przepraszam, nie mam prawa go krytykować – powiedział ponuro. – Kiepsko wypadłem, broniąc swojego przyjaciela.

– Niech pan skończy z wyrzutami sumienia. W tej chwili nie potrafi pan logicznie rozumować. Kiedy pan ostatnio spał?

Logan wzruszył ramionami.

– Po dobrze przespanej nocy na pewno się pan lepiej poczuje.

– Naprawdę?

– Nie – powiedziała Eve. – Ale będzie pan rozsądniej wszystko oceniał.

– Czy już mówiłem, jak bardzo podoba mi się ta pani brutalna szczerość?

– Cukierkowe pocieszenia nic by tu nie pomogły. Tylko by mnie pan wyśmiał. Ból nie jest dla pana pierwszyzną. Nie istnieje nic takiego, jak szybkie pocieszenie. Musi minąć trochę czasu.

– Tak, to jedyne rozwiązanie. Nie powinienem się jednak z pani wyśmiewać. – Zdjął rękę z kierownicy i przykrył jej dłoń, leżącą na siedzeniu między nimi. – Dziękuję… ci.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W Obliczu Oszustwa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W Obliczu Oszustwa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Iris Johansen
Iris Johansen - The Treasure
Iris Johansen
Iris Johansen - Deadlock
Iris Johansen
Iris Johansen - Dark Summer
Iris Johansen
Iris Johansen - Blue Velvet
Iris Johansen
Iris Johansen - Pandora's Daughter
Iris Johansen
Iris Johansen - A wtedy umrzesz…
Iris Johansen
Iris Johansen - Zabójcze sny
Iris Johansen
Iris Johansen - Sueños asesinos
Iris Johansen
Iris Johansen - No Red Roses
Iris Johansen
Iris Johansen - Dead Aim
Iris Johansen
Отзывы о книге «W Obliczu Oszustwa»

Обсуждение, отзывы о книге «W Obliczu Oszustwa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x