Wiktor Suworow - Wybór

Здесь есть возможность читать онлайн «Wiktor Suworow - Wybór» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wybór: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wybór»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kontynuacja powieści Kontrola. Rok 1939. Gestapo i czołowe wywiady świata tropią ukrywającego się w Berlinie niebezpiecznego jasnowidza Rudolfa Mazura, głoszącego niepokojącą przepowiednię. Tymczasem w Związku Radzieckim wciąż trwają czystki. Wszechwładne służby bezpieczeństwa kontrolują życie mieszkańców, także najwyższych działaczy państwowych, i nikt nie może czuć się bezpieczny. Rozpoczyna obrady kolejny zjazd partii, w którym biorą udział głównie nowi towarzysze, gdyż przeważającą większość delegatów z poprzedniego zjazdu już rozstrzelano. Stalin natomiast w ramach przygotowań do rewolucji światowej wyznacza agentów, którzy przejmą władzę w wybranych krajach. Bezgranicznie oddana komunizmowi agentka Nastia Strzelecka zostaje kandydatką do objęcia roli królowej Hiszpanii…

Wybór — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wybór», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Rozdział 15

I

Akta kandydata do dyslokacji agenturalnej przedstawiono celem akceptacji.

Towarzysz Stalin po raz kolejny przegląda całą teczkę personalną. Wywiadowca: Feniks; przydział: Hiszpania. Rezultaty testów psychologicznych, końcowa diagnoza komisji lekarskiej, ankiety, protokoły niejawnych przeszukań, stenogramy z podsłuchów, raport z inwigilacji, zapisy nocnych majaczeń, wypracowania.

Stalin otworzył zeszyt z nadrukiem ŚCIŚLE TAJNE. Wypracowanie: „Gdybym była carycą”. Autorce wystarczyła jedna strona. Tylko dwa słowa. Piętnaście liter.

Stalin po raz kolejny czyta zdanie, które tak bardzo przypadło mu do gustu. Teraz dopiero zauważył, że wypracowanie było o jedną literę krótsze niż jego tytuł: „Podbiłabym świat”.

Towarzysz Stalin uśmiechnął się.

I złożył zamaszysty podpis.

II

Syreny „Amur-Lasu” chrypią donośnie.

W Archangielsku statek wziął na pokład dziesięć tysięcy metrów sześciennych sosnowych bali i wypłynął w siną dal. Niestraszne mu nieprzeniknione mgły. Drewnowiec nie ma się czego obawiać. Oprócz, oczywiście, gór lodowych. Nic innego nie zderzy się z drewnowcem. Nawet kiedy gęste opary przesłonią widoczność i stłumią dźwięk donośnych syren – i tak każdy bezbłędnie wyczuje jego obecność. Po zapachu. Sosnowe bale toczą łzy. Aromat syberyjskiej biedy czuć w promieniu pięciu mil. Zapach oceanu i tajgi. Niepowtarzalny bukiet. I znów drewnowiec wiezie w świat marzenie milionów zeków z syberyjskich obozów pracy: żeby tak wślizgnąć się między sosnowe sągi i razem z nimi odpłynąć w pizdu do ciepłych krajów. Drewno w sztaplach dobre, świeże, nie zleżałe. Żadne truchło, prosto z Peczorłagu: „Komsomolskie drewno – Ojczyźnie!”.

Potężny wał wodny z Morza Białego napłynął niespiesznie, lekko uniósł „Amur-Las” ku niebu i opuścił delikatnie. Kurs: Morze Śródziemne. Cel: Neapol. Wódz narodu włoskiego Benito Mussolini wybudował dla swojego dobrego przyjaciela towarzysza Stalina okręt wojenny. Niektórzy omyłkowo nazywają go „błękitnym krążownikiem”. Ale to nie żaden krążownik, tylko największy z niszczycieli – „Taszkient”. Wspaniała jednostka, rozwija niewiarygodną prędkość. Tylko makaroniarze potrafią skonstruować takie cudo. Szkoda tylko, że nie pomyśleli i zamiast upodobnić „Taszkient” do szaroburego koloru fal Morza Czarnego – pomalowali go na lazurowo. Niszczyciel wkrótce przejdzie na stan wyposażenia bojowego Floty Czarnomorskiej. Trwają ostatnie poprawki w Nikołajewie. Dlatego najwyższa pora, by towarzysz Stalin rozliczył się z przyjacielem. W bezleśnej Italii karelskie okrąglaki są w cenie. Dlatego suną drewnowce, jak karawany wielbłądów przez Saharę. Ale nie tylko dlatego.

Kapitan „Amur-Lasu” Sasza Jurin należy do bardzo wąskiego kręgu wtajemniczonych. Wie, że poza drewnem przewozi pod pokładem pasażerów. Kim są, ilu ich jest, dokąd płyną i po co – tego kapitan nie wie i nie chce wiedzieć. A bo to mało kapitanów żeglugi wielkiej, którzy mieli nieszczęście zetknąć się z jakaś tajemnicą, zniknęło z mostków kapitańskich? Kapitan Jurin nie jest nadmiernym optymistą. Nie sądzi, by wielu z nich wciąż żyło. Może kilku skostniałą ręką w podartej rękawicy kaligrafuje sakramentalne: „Komsomolskie drewno – Ojczyźnie!”.

Dlatego kapitan Sasza Jurin nie interesuje się tajemniczymi pasażerami.

III

Wiem co cię nęka, Feniksie. Szykujesz się, by zostać królową, ale masz wątpliwości, czy w twoich żyłach płynie królewska krew?

– Tak, czarodzieju.

– Mogę cię uspokoić: płynie.

– Skąd wiesz?

– Rachunek prawdopodobieństwa.

– ?

– Nie będziemy się cofać w głąb tysiącleci. Sto lat, to cztery pokolenia. Tysiąc lat, to czterdzieści pokoleń. Wyobraź sobie piramidę. Jesteś jej wierzchołkiem. Pod tobą czterdzieści pięter. Na każdym piętrze – jedno pokolenie przodków. Bezpośrednio pod tobą, na czterdziestym piętrze, są twoi rodzice. Ojciec i matka. Oni cię spłodzili.

– Niewątpliwie.

– Które z nich jest ważniejsze? Są ważni w równym stopniu. Bez któregokolwiek z nich nie przyszłabyś na świat.

– Zgoda.

– Idźmy zatem dalej. Twojego ojca i matkę stworzyło czworo ludzi. Miałaś dwie babcie i dwóch dziadków. Kto wie, po kim odziedziczyłaś jakie cechy? I kto z nich był najważniejszy, a kto mniej ważny? Wszyscy liczą się w równym stopniu.

– Zgoda.

– A zatem, na 39 piętrze piramidy masz czwórkę przodków w linii prostej. A pradziadków i prababek masz, podobnie Jak każdy, ośmioro. To jest 38 piętro. Jedno pokolenie wcześniej mieliśmy po 16 przodków.

– A wcześniej – 32.

– No to masz, Nastiu, zadanie bojowe: oblicz, ilu miałaś przodków przed tysiącem lat.

Liczyć na papierze to żadna filozofia. Ale czarodziej wymaga, żeby zadanie rozwiązać w pamięci.

– 64, 128, 256, 512, 1.024, 2.048… Początkowo idzie jak po maśle. Ale bardzo szybko liczby zaczynają się mylić, włażą jedna na drugą, mieszają…

– 131.072 razy dwa. Wychodzi…

A wychodzą przedziwne rzeczy. Zaledwie pięćset lat temu, każde z nas miało ponad milion przodków. Dokładnie 1.048.576.

– No i widzisz, co daje arytmetyka? Dwadzieścia pokoleń wstecz każde z nas miało po milionie przodków, a piętro niżej byłyby już dwa miliony. Licz dalej, nie chcę ci przeszkadzać.

Długo trwało, nim Nastia doszła w rachunkach do pierwszego miliona, a potem miliony zaczęły się nawarstwiać jeden na drugi, przechodząc w dziesiątki milionów, potem w setki…

Łatwo jest pomnożyć 134.217.728 przez dwa. Tylko nie każdy potrafi zachować wynik w pamięci, żeby móc mnożyć dalej i dalej. Ale Feniks ma dobrą pamięć, dlatego wbiła wzrok w sufit i porusza wargami:

– 137 miliardów, 438 milionów, 953 tysiące 472 razy dwa. Wychodzi…

Niespiesznie mnożą się liczby, mnożą, mnożą i oto już jest wynik:

– Tysiąc lat temu powinnam była mieć bilion przodków.

– A dokładnie?

– 1.009.511.627.776.

– Może się mylę, ale mnie wyszło tyle samo. Teraz spróbuj zsumować wszystkich swoich przodków z ostatnich czterdziestu pokoleń. Wiesz jaki jest najprostszy sposób?

– Trzeba ostatnią liczbę tego ciągu pomnożyć przez dwa i odjąć dwa.

– Słusznie. No, to do roboty.

– 2.199.023.255.550.

– Tak jest. Wychodzi, że tylu miałaś przodków przez ostatnie tysiąclecie. Przyjęliśmy założenie, że mężczyźni i kobiety płodzą potomstwo w wieku 25 lat. Jeżeli czynią to szybciej, to w ciągu tysiąclecia naliczymy nie czterdzieści, lecz więcej pokoleń, a liczba przodków wzrośnie w postępie geometrycznym. Gdy cofniemy się o kolejne tysiąc lat, do czasów Imperium Rzymskiego, w czasy Wikingów i rozkwitu Bizancjum, to liczba przodków przekroczy wszelkie wyobrażalne liczby.

– To niemożliwe! Przecież na świecie nie było aż tylu ludzi…

– Ważne jest, że gdy tylko próbuje się uwzględnić wszystkich przodków po mieczu i kądzieli, prędko dochodzi się do wniosku, że wszyscy mamy wspólne korzenie. Dlatego już Rzymianie zrozumieli, że nie ma i nie może być Cezara, w którego żyłach nie płynęłaby krew niewolnika, ale nie ma też jednego niewolnika, który nie miałby w sobie krwi cesarza. Można to wyrazić prościej: wszyscy ludzie są braćmi.

IV

Gdzie na drewnowcu można ulokować pasażerów? To żaden problem. Transport pasażerów przewidziano już w fazie projektowej. W tajnym biurze konstrukcyjnym, zatrudniającym zdemaskowanych wrogów ludu, powiedziano po prostu: „Jest taki pomysł…”. Czyj pomysł, tego nikt nie tłumaczył. Sprowadzał się do tego, że pewnego dnia jakiś bogaty cudzoziemiec może zapragnąć wyruszyć w daleki rejs radzieckim transportowcem. Przewóz takiego cudzoziemca mógłby okazać się bardziej intratnym zajęciem niż transportowanie tysięcy metrów sześciennych drewna.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wybór»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wybór» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wybór»

Обсуждение, отзывы о книге «Wybór» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x