– Olle, co ty zrobisz z tym wszystkim? – Gösta nie mógł nie spytać. Czuł się wręcz przytłoczony ilością różnych przedmiotów. Jego własny dom nie był może szczególnie nowoczesny, ale panował w nim ład i porządek. Był dumny, że nie skończył jako staruch brodzący w śmieciach.
– Nigdy nie wiadomo, co się kiedy przyda. Bądźcie pewni, że świat wyglądałby inaczej, gdyby wszyscy byli tacy oszczędni jak ja.
Patrik się schylił. Próbował podnieść pudło, ale tylko stęknął.
– Gösta, musimy to podnieść razem. Dla jednego za ciężkie.
Gösta spojrzał na niego z przerażeniem. Jeśli się nadweręży, zepsuje sobie resztę sezonu golfowego.
– Nie mogę dźwigać, muszę dbać o krzyż.
– Dobra, łap i podnoś.
Gösta zdał sobie sprawę, że Patrik go przejrzał. Niechętnie ugiął nogi w kolanach i chwycił pudło. Kurz dostał mu się do nosa, kichnął kilka razy.
– Na zdrowie – powiedział Olle z szerokim uśmiechem. W górnej szczęce brakowało mu trzech zębów
– Dziękuję.
Gösta trochę narzekał, kiedy wstawiali pudła do bagażnika, ale miał nadzieję, że znajdą jakąś wskazówkę. Najbardziej jednak cieszyło go to, że będzie mógł powiedzieć Ebbie, że rzeczy jej rodziców się znalazły. Nawet gdyby miał się nadwerężyć, i tak warto.
Wyjątkowo pospali dłużej. Uważał, że zasłużył, bo wczoraj pracował do późna.
– Boże, jeszcze chce mi się spać – powiedziała Carina, kladąc mu rękę na ramieniu.
– Mnie też, ale kto powiedział, że mamy wstawać? – Kjell przysunął się do niej i mocno ją przytulił.
– Mmm… zmęczona jestem.
– Chcę się tylko poprzytulać.
– Już ci wierzę – odparła, z lubością wyginając szyję. W kieszeni spodni Kjella przewieszonych przez oparcie łóżka głośno rozdzwoniła się komórka.
– Nie odbieraj. – Carina przycisnęła się do niego.
Ale telefon dzwonił i dzwonił. Kjell nie wytrzymał. Szarpnął spodnie i wyjął go z kieszeni. Na wyświetlaczu zobaczył nazwisko: Sven Niklasson. Wymacał przycisk z zieloną słuchawką.
– Cześć, Sven. Ależ nie, nie spałem. – Zerknął na zegarek, było po dziesiątej. Chrząknął. – Dowiedziałeś się czegoś?
Sven Niklasson mówił dość długo. Kjell słuchał z rosnącym zdziwieniem. Mruczał pod nosem, co miało Niklassonowi wystarczyć za odpowiedź. Widział, że Carina leży na boku z głową opartą na ramieniu i patrzy na niego.
– Możemy się spotkać na Malöga [26]– powiedział w końcu. – Doceniam to, że mnie do tego dopuszczasz. Nie każdego z naszych kolegów byłoby na to stać. Dali znać policji z Tanum? Z Göteborga? W tej sytuacji może to i lepiej. Tak, wczoraj mieli konferencję prasową i są mocno zajęci swoimi sprawami. Większość z tego, o czym powiedziano dziennikarzom, pewnie już wiesz od waszego reportera, który też tam był. Pogadamy, jak po ciebie przyjadę. Do zobaczenia.
Kjell niemal się zasapał. Carina spojrzała na niego z uśmiechem.
– Domyślam się, że dzieje się coś ważnego, skoro Sven Niklasson przyjeżdża.
– Żebyś wiedziała. – Kjell wstał z łóżka i zaczął się ubierać. Zniknęło całe zmęczenie. – Żebyś wiedziała powtórzył.
Szybko zmieniła pościel w gościnnym pokoju. Ebba pojechała. Chciała zabrać materiały o swojej rodzinie. Erika zaproponowała, że zrobi dla niej kopie. Oczywiście powinna była pomyśleć o tym wcześniej.
– Noel! Nie bij Antona! – krzyknęła w stronę salonu. Nie musiała sprawdzać, kto wywołał awanturę. Najwyraźniej jej nie posłuchał, bo Anton płakał coraz głośniej.
– Mamo! Maaamo, Noel się bije! – krzyczała Maja.
Erika z westchnieniem odłożyła pościel. Niemal fizycznie odczuwała potrzebę zrobienia czegoś od początku do końca. Chociaż raz. Bez konieczności przerywania sobie z powodu wrzasku któregoś z dzieci. Potrzebowała odrobiny czasu dla siebie, odrobiny dorosłego życia. Dzieci były najważniejsze, ale chwilami miała wrażenie, że musi dla nich poświęcić wszystko, także własne plany i zainteresowania. Owszem, Patrik wziął kilkumiesięczny urlop ojcowski, ale to ona musiała dopilnować, żeby wszystko działało jak należy. Pomagał jej, ale właśnie o to chodziło: pomagał. Jeśli któreś z dzieci zachorowało, to ona musiała przesunąć termin oddania książki albo wywiadu, bo Patrik musiał iść do pracy. Buntowała się przeciwko temu i coraz częściej była rozżalona, że jej potrzeby i jej praca są na ostatnim miejscu.
– Noel, przestań w tej chwili – powiedziała, odrywając go od szlochającego na podłodze brata. Noel natychmiast się rozpłakał, a jej zrobiło się przykro, że go szarpnęła za mocno.
– Niedobra mama – powiedziała Maja ze złością.
– Tak jest, niedobra mama. – Erika usiadła na podłodze i przytuliła obu zapłakanych malców.
– Halo! – rozległ się głos w przedpokoju. Erika drgnęła. Natychmiast się domyśliła, kto to. Tylko jedna osoba wchodzi do domu bez pytania.
– Cześć, Kristino – powiedziała, podnosząc się z trudem. Bliźnięta w jednej chwili przestały płakać i pobiegły do babci.
– Rozkaz szefa. Teraz ja przejmuję dzieci – powidziała Kristina, ocierając im łzy.
– Przejmujesz?
– Ty masz jechać na komisariat. – Teściowa spojrzała m nią z taką miną, jakby to było oczywiste. – Nic więcej nie wiem. Ja jestem tylko emerytką, która ma się stawiać na wezwanie. Bez uprzedzenia. Patrik zadzwonił, żeby zapytać, czy mogę przyjechać od razu. Całe szczęście, że mnie zastał. Przecież mogłam mieć coś ważnego do załatwienia, może nawet być na randce, czy jak dziś mówią date . Powiedziałam mu, że tym razem niech już będzie, ale na przyszłość proszę mnie uprzedzać trochę wcześniej. Mam własne życie, chociaż wam się pewnie zdaje, że jestem na to za stara. – Musiała przerwać, żeby zaczerpnąć powietrza. Spojrzała na Erikę. – Na co czekasz? Patrik powiedział, że masz jechać na komisariat.
Erika nadal nic nie rozumiała, ale postanowiła o nic nie pytać. Tak czy inaczej, zanosiło się na chwilę oddechu, a niczego więcej nie pragnęła.
– Powiedziałam Patrikowi, że mogę popilnować dzieci w ciągu dnia, bo wieczorem jest „Sommarkrysset” [27], którego za nic nie odpuszczę. A przedtem muszę zrobić zakupy i pranie, więc dłużej jak do piątej nie zostanę. Wtedy bym nie zdążyła. W domu też mam coś do zrobienia. Nie mogę być tylko na wasze usługi, chociaż Bóg mi świadkiem, jest tutaj co robić.
Erika zatrzasnęła za sobą drzwi i uśmiechnęła szeroko. Wolność.
Wsiadła do samochodu i dopiero wtedy się zastanowiła. Co się nagle stało? Co nagle jest takie pilne? Przyszło jej do głowy, że musi to mieć coś wspólnego z wizytą Patrika i Gösty u Ollego. Znaleźli rzeczy Elvanderów. Pogwizdując, ruszyła w stronę Tanumshede. Już nie miała żalu do Patrika. W każdym razie nie taki wielki. Skoro jej pozwala być przy przeglądaniu rzeczy, jest gotowa bez szemrania dbać o dom przez najbliższy miesiąc.
Zajechała na parking i wbiegła do brzydkiego niskiego budynku. W recepcji nikogo nie było.
– Patriku! – zawołała w głąb korytarza.
– Tu jesteśmy. W sali konferencyjnej.
Na progu stanęła jak wryta. Stół i cała podłoga były zarzucone różnymi przedmiotami.
– To nie był mój pomysł – powiedział Patrik, nie odwracając się. – Gösta uważał, że zasłużyłaś na to, żeby wziąć w tym udział.
Posłała Göście całusa. Zaczerwienił się i odwrócił wzrok.
– Znaleźliście już coś ciekawego? – spytała, rozglądając się.
Читать дальше