Marek Krajewski - Róże Cmentarne

Здесь есть возможность читать онлайн «Marek Krajewski - Róże Cmentarne» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Róże Cmentarne: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Róże Cmentarne»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nadkomisarz Pater powraca w kolejnym kryminale spółki Krajewski i Czubaj.
Jest lato 2007 roku, w tartaku nieopodal Wejherowa znaleziono zwłoki mężczyzny. Pater, żyjący już myślami o zbliżającym się urlopie w Grecji, dość niechętnie przystępuje do rozwikłania zagadki. Sprawy się komplikują, gdy na plaży zostaje odkryte ciało uduszonej dziewczyny, a morderstwo to przypomina Paterowi niewyjaśnioną sprawę sprzed kilku lat. Czy będzie to ostatnie śledztwo nadkomisarza? Co łączy niezidentyfikowane zwłoki z tartaku z zabójstwem na plaży? Czyżby na Wybrzeżu pojawił się copycut killer – seryjny morderca naśladujący popełnione kiedyś zbrodnie? Doskonale skonstruowana fabuła i rozwijająca się w zaskakującym tempie akcja gwarantują znakomitą lekturę, od której nie będzie można się oderwać.

Róże Cmentarne — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Róże Cmentarne», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

35

Bar „Amber” w Chłapowie był już nieczynny i obsługa go sprzątała. Nie chcąc się czuć jak w saunie, kelnerki pootwierały wszystkie okna i drzwi. W obawie przed spóźnionymi gośćmi i natrętnymi pijakami w drzwiach postawiono dwa drewniane barowe stołki.

To na nich opierał teraz ręce Pater i lustrował wnętrze lokalu. Zirytowało go, że żaden z telefonów jego ludzi nie odpowiada. Nie był też szczęśliwy, że komendant Banasiuk najwyraźniej nie ma policyjnego zwyczaju spania z włączoną komórką. Próbował zebrać myśli.

Oprócz sprzątających dwóch kelnerek dostrzegł dwóch młodych ludzi, którzy pakowali do pudeł instrumenty. Kolejny siedział na stołku perkusisty, śmiał się cienko i głośno. W mlodzieńcu chowającym gitarę do futerału Pater rozpoznał człowieka, który grał When The Smoke Is Going Down. Do tej ballady Pater tańczył z Joanną. Kelnerka ze ścierką patrzyła przez chwilę na Patera, a potem się do niego zbliżyła.

– Już zamknięte – warknęła. – Proszę pójść pić gdzie indziej!

Pater pokazał kelnerce policyjną blachę, po czym powiesił ją sobie na szyi. Kopnął w stołki i wszedł do lokalu. Zapadła cisza. Cienki śmiech perkusisty urwał się nagle.

– Policja – powiedział Pater i wymierzył palcem w gitarzystę. – Pańskie dokumenty.

Młody człowiek miał krótkie włosy, farbowane na czarno. Na jego piersiach wisiał srebrny pentagram. Nosił obcisły czarny T-shirt bez żadnych ozdób i napisów. Ręce miał umięśnione i wytatuowane. Jego paznokcie również były czarne. Pater zastanawiał się, czy czarny ma również język. Gitarzysta nie zareagował. Stał i wpatrywał się w Patera.

– Chcesz mnie zahipnotyzować? – zapytał Pater. – Wydaje ci się, że jesteś demoniczny?

– Won stąd! – powiedział wolno młodzieniec.

Jego koledzy z zespołu stanęli obok niego i również wpatrywali się w Patera. Kelnerki przestały sprzątać ze stołów.

– Mogę ci, cwelu, załatwić drugą taką blachę. – Ton głosu gitarzysty był lodowaty. – Na moim bazarze za trzy dychy! A teraz wypierdalaj stąd!

Wszyscy trzej ruszyli na Patera. Ten uświadomił sobie, że jego prawie nieużywany pistolet P-83 został w tymczasowej kwaterze. Poczuł wilgoć na czole i kamień w żołądku.

– Co, gościu? – Gitarzysta zaciskał pięści. – Już śmierdzisz ze strachu?

– Nie chcę tu żadnych kłopotów, Muflon – powiedziała kelnerka i wskazała głową na Patera. – Jeśli to jest naprawdę glina, to jeszcze tutaj przyjdzie z innymi. Ja tu mieszkam przez okrągły rok i nie chcę mieć problemów z psiarnią.

– Jaki glina, laska? – warknął domniemany Traszka. – Przecież widzisz, że to jakaś stara spocona ciota! Bluzgasz mu, a on stoi jak chuj!

Kamień w żołądku Patera stał się bryłą betonu, a pot nadal płynął mu po spieczonej słońcem twarzy. Najchętniej obmyłby teraz policzki wodą. Zimna woda była jego marzeniem. Powstrzymałaby nadchodzącą wściekłość. Ale w pobliżu nie było kranu z wodą.

Wyszedł powoli z knajpy i ruszył do swojego samochodu. Wsiadł, otworzył skrytkę i wyjął rozpylacz na szerszenie.

Czekał.

Po piętnastu minutach domniemany Traszka wyszedł z knajpy w towarzystwie jednej z kelnerek. Obejmował ją wpół, a w drugiej ręce dźwigał gitarę. Pater wysiadł cicho z samochodu i ruszył za młodymi ludźmi. Kelnerka go usłyszała, obejrzała się za siebie i dała kuksańca swojemu chłopakowi.

– Patrz, Muflon, ten kundel się przyczepił – powiedziała.

Gitarzysta obejrzał się za siebie. Przed nim stał Pater i trzymał coś w wyciągniętej ręce. Muflon nie zdołał jednak dostrzec tego przedmiotu. Jego oczy pokryły się łzami, a płuca wciągnęły piekące powietrze. Słyszał jeszcze krzyk swojej dziewczyny. A potem poczuł pierwszy cios w głowę.

36

Wieloch i Kulesza mieszkali na kutrze rybackim w porcie. Ten osobliwy nocleg zawdzięczali niejakiemu Kapitanowi Piratowi, który był atrakcją turystyczną i ważną osobistością Władysławowa. Pierwszą funkcję pełnił, paradując w marynarskim stroju ulicami miasta, a jego potężna siwa broda, opaska na oku oraz wielki sygnet przyciągały liczne spojrzenia. W ważnych momentach dla miasta Pirat zakładał jedno z odświętnych ubrań, w których prezentował się lepiej niż cała polska admiralicja razem wzięta. Kapitan Pirat był jednak nie tylko żywym marynarskim symbolem miasta, lecz również biznesmenem. Wśród wielu interesów, które prowadził, była również organizacja morskich połowów dorsza. Podczas sezonu kilka razy w tygodniu jego trzy kutry zapełniali mężczyźni, ubrani w panterki i uzbrojeni w wędki, i płynęli na pełne morze, gdzie z lepszym lub gorszym skutkiem łowili dorsze.

Kapitan Pirat nie był zatem wniebowzięty, kiedy komendant Banasiuk poprosił go o tymczasowe wypożyczenie jednego z kutrów jako pływającego mieszkania. Komendant tłumaczył swą osobliwą prośbę brakiem wolnych kwater dla dwóch policjantów, którzy prowadzą bardzo ważną sprawę. Kapitan Pirat po krótkim wahaniu zgodził się, parafrazując biblijne przysłowie, że „nie samym chlebem żyje człowiek, lecz także dobrymi kontaktami z policją”. Jeszcze tego samego dnia ulokował Wielocha i Kuleszę w kutrze należącym do swojego znajomego, a ostatnich wątpliwości pozbył się, gdy Wieloch okazał mu ważną legitymację sternika morskiego. I tak policjanci, niczym przed laty Don Johnson, ich telewizyjny odpowiednik z Miami, zamieszkali w osobliwej kwaterze, w której smród ryb na zawsze wrósł w ściany. Nie dawał on im zasnąć, toteż musieli aplikować sobie jakieś środki nasenne. Najskuteczniejszym i najlepiej im znanym był oczywiście alkohol w chmielowej postaci. Kulesza wprawdzie od piwa wolał wódkę, ale Wieloch szybko go przekonał, że piwo jest lepsze na sen, przytaczając opowieści o tym, jak małym dzieciom na śląskich wsiach dawano do ssania nasączone piwem pieluszki.

A zatem codziennie przed snem pili piwo, a nazajutrz stwierdzali, że jego ilość ma skutki zgoła nielecznicze. Pater wygłosił im kazanie na ten temat i zabronił wypijać więcej niż jedno piwo przed snem, twierdząc, że mają w środku nocy być gotowi na wszystko – nawet na kierowanie samochodem. Podwładni Patera nie przejęli się zbytnio tym rozkazem, który odniósł tylko ten skutek, że kupili sobie dużo opakowań miętowej gumy do żucia.

Wieloch, ukołysany do snu chmielowym napojem, śnił o swoich rybnickich familokach, kiedy poczuł szarpanie za ramię. Otworzył oczy i ujrzał nad sobą Kuleszę.

– Pater – powiedział Kulesza.

– Co, dzwoni? – zapytał półprzytomny Wieloch, szukając odruchowo gumy do żucia. – Co się stało?

– Nie, nie dzwoni – odparł Kulesza. – On tu jest! I to nie sam!

37

Chciałbym wam kogoś przedstawić – wysapał Pater, podchodząc do bagażnika. Czasem wołają na niego Muflon, czasem Krystian Rosenkreutz, a tak naprawdę to Filip Traszka. Uważajcie. – Pater zapukał w pokrywę bagażnika. – Skurwysyn jest gorszy od szerszeni.

Wieloch i Kulesza patrzyli na swojego szefa w milczeniu. Pater otworzył bagażnik.

– Wysiadaj, Filip. Pogadamy.

Traszka wygramolił się z bagażnika. Spojrzał z nienawiścią na Patera, zamachnął się i w tej samej chwili poczuł, że coś twardego miażdży mu jądra. Był to futerał z gitarą trzymany przez Wielocha.

– Spokojnie, szmaciarzu – szepnął Wieloch, po czym razem z Kuleszą wzięli Traszkę pod ręce i rzucili niczym worek na nabrzeże, tuż obok kutra WŁA-236.

– Bierzcie gnoja! – polecił Pater.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Róże Cmentarne»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Róże Cmentarne» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marek Krajewski - Phantoms of Breslau
Marek Krajewski
libcat.ru: книга без обложки
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Liczby Charona
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Głowa Minotaura
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Erynie
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Festung Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Śmierć w Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Aleja Samobójców
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Dżuma W Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Widma W Mieście Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Koniec Świata W Breslau
Marek Krajewski
Markus Krajewski - Wirtschaftsvölkerrecht
Markus Krajewski
Отзывы о книге «Róże Cmentarne»

Обсуждение, отзывы о книге «Róże Cmentarne» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x