Ross MacDonald - Błękitny młoteczek

Здесь есть возможность читать онлайн «Ross MacDonald - Błękitny młoteczek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Błękitny młoteczek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Błękitny młoteczek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Prywant detektyw, Lew Archer, otrzymuje typowe zlecenie: ma odnaleźć obraz skradziony z zamożnego domu Biemeyerów. Obraz jest dziełem kalifornijskiego malarza, który rozgłos i sławę zdobył dopiero po swym tajemniczym zniknięciu. W trakcie poszukiwania zaginionego arcydzieła wychodzą na jaw tajemnice bohaterów. Archer stopniowo rozwiązuje zagadkę. Reakcją na jego działania jest seria makabrycznych zbrodni.

Błękitny młoteczek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Błękitny młoteczek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie morderstwo. To był wypadek.

– Kto popełnił ten wypadek?

– Nie wierzy mi pan, prawda?

– Nie powiedziała pani jeszcze nic, w co mógłbym uwierzyć lub nie. Wiem tylko, że oboje wykopaliście te kości i że kazała pani Ricowi utopić je w morzu. Zrobiła pani głupstwo. Trzeba było zostawić je pod ziemią, w oranżerii.

– Nie podzielam pańskiego zdania. Popełniłam błąd, zlecając to Ricowi. Powinnam była sama to zrobić.

– Czyje to były zwłoki, pani Chantry? Potrząsnęła głową, jakby przeszłość osaczała ją niczym rój pszczół.

– Nie znałam tego człowieka. Przyszedł mówiąc, że chce się zobaczyć z moim mężem. Richard nie powinien był go przyjmować i w normalnych warunkach nie zrobiłby tego. Ale nazwisko tego człowieka najwyraźniej coś mu mówiło. Kazał Ricowi wpuścić go do pracowni. Kiedy zobaczyłam go ponownie, już nie żył.

– Jak się nazywał?

– Nie pamiętam.

– Czy była pani obecna, kiedy Rico z nim rozmawiał?

– Tak, w każdym razie przez jakiś czas.

– A potem, kiedy Rico zakopywał ciało?

– Owszem, wiedziałam o tym. Ale nie byłam przy tym obecna.

– Rico twierdzi, że pani wydała mu to polecenie.

– Chyba w pewnym sensie to zrobiłam. Przekazałam mu życzenie męża.

– Gdzie znajdował się pani mąż podczas tego pogrzebu?

– Pisał w pracowni swój pożegnalny list. To dziwne – dodała po chwili. – Często zapowiadał, że odejdzie w taki sposób. Zostawiając za sobą wszystko, zaczynając nowe, nieskrępowane życie. I kiedy nadarzyła się okazja, tak właśnie postąpił.

– Czy wie pani, dokąd odszedł?

– Nie. Nie komunikował się ze mną od tej pory. Ani z nikim innym, o ile wiem.

– Myśli pani, że żyje?

– Mam nadzieję, że tak. Był… jest w końcu wielkim człowiekiem.

Pozwoliła sobie na kilka łez. Próbowała odzyskać stracony teren, odbudowując czuły mit Chantry’ego z nowych i starych elementów, które akurat miała pod ręką.

– Dlaczego zabił tego mężczyznę w brązowym ubraniu?

– Nie wiem, czy go zabił. Mógł to być wypadek.

– Czy tak utrzymywał pani mąż?

– Nie wiem. Nie mówiliśmy o tym. Napisał ten list i odszedł.

– Więc nie orientuje się pani, jak i dlaczego zabity został ten mężczyzna?

– Nie mam pojęcia.

– I mąż niczego pani nie wyjaśniał?

– Nie. Richard opuścił dom w takim pośpiechu, że nie było czasu na wyjaśnienia.

– Ja słyszałem co innego, proszę pani. Rico twierdzi, że oboje z mężem rozmawialiście przez jakiś czas z tym człowiekiem w brązowym ubraniu w pracowni. O czym rozmawialiście?

– Nie przypominam sobie, żebym uczestniczyła w rozmowie.

– Ale Rico pamięta.

– On kłamie.

– Większość mężczyzn ucieka się do kłamstwa w krytycznej sytuacji. Podobnie zresztą jak większość kobiet.

Zaczynała tracić pewność siebie, której miejsce zajmował znów stopniowo gniew.

– Czy mógłby mi pan zaoszczędzić tych swoich uogólnień? Sporo przeżyłam w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin i wysłuchiwanie moralnych maksym miernego prywatnego detektywa przekracza moje siły.

Mówiła podniesionym głosem i wyglądała na osobę udręczoną.

– Przeżyła pani sporo w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat – powiedziałem. – Sytuacja będzie się pogarszać, o ile nie zrobi pani czegoś, co zakończy tę sprawę.

Przez chwilę siedziała pogrążona w milczeniu, wpatrując się w nie pogrzebaną przeszłość.

– Jak ją zakończyć? – spytała wreszcie.

– Niech mi pani powie, co naprawdę się wydarzyło i dlaczego?

– Już to zrobiłam.

– Nie, proszę pani. Opuściła pani niektóre najważniejsze szczegóły. Kim był mężczyzna w brązowym ubraniu i dlaczego się tu zjawił. To, że przyszedł tu dwukrotnie i że za drugim razem – wtedy kiedy został zabity – przyprowadził z sobą kobietę i małego chłopczyka. Również informację, jaką przekazała pani Ricowi – że mężczyzna przeszedł wylew i umarł właściwie przypadkowo.

Znów siedziała, przeżuwając te informacje, jak ktoś, kto przechodzi skrócony proces starzenia się. Nie próbowała zamykać na nie oczu czy odpychać je od siebie. W pewnym sensie miałem wrażenie, że oczekiwała na tę chwilę.

– Więc Rico sporo wam powiedział – stwierdziła.

– Gadał przez cały czas. Wybrała pani sobie kiepskiego partnera do spisku.

– Nie wybierałam go. Po prostu był na miejscu. – Przyjrzała mi się dokładnie, jakby zastanawiając się, czy mógłbym zająć w jej życiu miejsce Rica. – Nie miałam wyboru.

– Zawsze jest jakieś wyjście.

Pochyliła swą kształtną głowę i przesunęła dłonią po włosach, gestem, który wyrażał głęboką depresję.

– Łatwo tak mówić. Trudniej wprowadzić tę maksymę w czyn.

– Teraz też może pani wybierać – powiedziałem. – Może pani udzielić mi pomocy…

– Przecież to robię.

– Owszem. Ale ukrywa pani część prawdy. Może pani pomóc mi wyjaśnić tę sprawę. Jeśli pani to zrobi, postaram się maksymalnie pójść pani na rękę.

– Nie potrzebuję pańskiej łaski. – Ale śledziła uważnie moją twarz, próbując z niej odczytać dokładny sens tego, co powiedziałem.

– Popełniłaby pani błąd próbując dalej kryć swego męża. Mogłaby pani zostać oskarżona o udział w morderstwie.

– To nie było morderstwo. To był wypadek. Ten mężczyzna był w fatalnej formie. Mój mąż mógł go popchnąć czy uderzyć. Ale nie miał zamiaru go zabijać.

– Skąd pani wie?

– Sam mi powiedział. Nie kłamał.

– Czy powiedział pani, kim był ten człowiek?

– Tak.

– Jak się nazywał?

Szybko, z roztargnieniem, potrząsnęła głową.

– Nie pamiętam. Po prostu jakiś człowiek, którego mąż poznał w wojsku. Był ranny na Pacyfiku i spędził kilka lat w szpitalu dla inwalidów wojennych. Kiedy go w końcu wypisali, przyjechał tu, żeby zobaczyć się z mężem. Chyba słyszał, że Richard odniósł sukces jako malarz, i przyjechał, chcąc grzać się w blasku jego sławy.

– Kim byli ta kobieta i ten chłopczyk?

– Jego żoną i synem. Przyprowadził ich za drugim razem, żeby poznali mojego męża.

– Czy zdawali sobie sprawę, że pani mąż go zabił?

– Nie wiem. Nie jestem nawet pewna, czy tak naprawdę było.

– Ale przyjęła pani taką wersję?

– Owszem. Musiałam. Czekałam na wiadomość od tej kobiety. Tygodniami nie mogłam spać. Ale nigdy się do mnie nie zgłosiła. Czasem zastanawiam się, czy cały epizod nie rozegrał się w mojej wyobraźni.

– Kości, które wykopał Rico, nie są wytworem wyobraźni.

– Wiem. Mam na myśli tę kobietę i chłopca.

– Co się z nimi stało?

– Po prostu odeszli… nie wiem dokąd. A ja dalej żyłam własnym życiem, najlepiej jak umiałam.

W głosie pani Chantry wyczułem litość nad sobą samą; spojrzenie jej oczu było jednak chłodne i podejrzliwe. Ze względu na moją obecność starała się panować nad sobą, ale poza, w jakiej siedziała, wyrażała przede wszystkim rezygnację.

Morze pod nami jęczało, grzmiało i pełzało jak nieboszczyk, próbujący niezdarnie powrócić do życia. Wzdrygnąłem się. Pani Chantry dotknęła mego kolana ostrymi paznokciami.

– Zimno panu?

– Chyba tak.

– Mogłabym włączyć ogrzewanie.

Towarzyszący temu zdaniu uśmiech zabarwiał je dwuznacznością, ale był wyraźnie wymuszony.

– Będę już szedł, proszę pani.

– A ja zostanę tu zupełnie sama.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Błękitny młoteczek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Błękitny młoteczek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Błękitny młoteczek»

Обсуждение, отзывы о книге «Błękitny młoteczek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x