Jacek Dąbała - Największa Przyjemność Świata

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dąbała - Największa Przyjemność Świata» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Największa Przyjemność Świata: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Największa Przyjemność Świata»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Największej przyjemności świata Jacek Dąbała ukazuje dramatyczne losy pięknej córki polskiego multimilionera porwanej przez gang handlarzy kobietami. Poszukiwania prowadzi prywatny detektyw, Artur Brandt, były dziennikarz śledczy. Jeśli odnajdzie dziewczynę, otrzyma milion euro honorarium. Detektyw szybko odkrywa, że sytuacja jest bardziej skomplikowana niż wszyscy myślą…

Największa Przyjemność Świata — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Największa Przyjemność Świata», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ja bym tak zrobił – wycofałem się, bo nie był ze mnie żaden psychiatra. – Ale ja jestem tylko znachorem – dorzuciłem i zawiesiłem wzrok na jej ustach. Dokładnie tak, jak pewien ryży policjant w serialu Kryminalne zagadki Miami .

– Spróbuję – szepnęła tak ślicznie, że mimowolnie rozejrzałem się za czymś słodkim.

– Obgryzasz paznokcie? – zapytałem ją z niewinnym wyrazem twarzy. Po raz pierwszy uśmiechnęła się. Co za zęby! Każdy ortodonta chciałby ich dotknąć i to nie raz.

– Wie pan, że to on… Nasz szef ochrony…

– Wiem – potwierdziłem. – Dwie pizze i dwie cole – złożyłem zamówienie u kelnerki z artystycznie potarganymi włosami. Nana zgodziła się bez słowa, jakbyśmy właśnie obchodzili diamentowe gody.

– To on przychodził do mnie i musiałam się z nim kochać – powiedziała, zaciskając pięści. – Napisał do mnie list z więzienia.

– Nie rozumiem – odparłem, ale dobrze wiedziałem, gdzie faceta bolało. Zasmakował białego mięsa i kasza mu nie pasowała.

– Mówi, że mnie kocha, że zawsze mnie kochał i chce się ze mną ożenić…

– A to ciekawa historia – stwierdziłem lekko zaskoczony. – Czy ślub zaplanował w więzieniu? Bo za zamordowanie swojego kumpla, porywacza Tanka, grozi mu dożywocie. Mnie też chciał sprzątnąć.

– Boję się – szepnęła i delikatnie złapała mnie za rękę. Znów popatrzyła mi w oczy, jakby była tam garderoba. Oddałem uścisk i nie cofnąłem dłoni. Namydlała mnie, zaraza, krok po kroku. Chyba wiedziała, że po zamknięciu agencji stałem się rentierem i potrzebowałem nowych bodźców.

– Czy wyjaśniła się sprawa zdjęć na komputerze twojego ojca?

– Policja twierdzi, że do komputera mieli dostęp tylko domownicy – odpowiedziała. – Podejrzewają Gabrysia, ale on się nie przyznaje. Do niczego się nie przyznaje, ale ja wiem, że to on. Poznałam go po zapachu…

– Wąchałaś go w celi? – zapytałem jak ostatni dureń, ale nie obraziła się. Nawet trochę uśmiechnęła.

– Byłam na przesłuchaniu i zgodziłam się na jego obecność – przytaknęła. – On ma tam wszystko, co chce. Ma skądś pieniądze i kupuje strażników. Reprezentuje go najdroższy adwokat w mieście. Wyobrażasz to sobie? Nie mam wątpliwości… Gabryś pachniał tak samo jak tamten, który do mnie przychodził. To na pewno on.

– Możesz się mylić…

– Zgodziłam się na próbę – dodała cicho. Policja ustawiła pięciu mężczyzn, a ja z zasłoniętymi oczami miałam rozpoznać dotykiem, który z nich był moim kochankiem.

– Zgodziłaś się na to? – Nie wierzyłem własnym uszom. Ta dziewczyna jadła kamienie i popijała je rozpuszczalnikiem. Skinęła głową.

– Musiałam. Inaczej by mi nie uwierzyli. Rozpoznałam go.

– Wróciłaś na uczelnię? – zmieniłem temat.

– Próbuję – odparła, ale niezbyt przekonująco. – Pozwolili mi zaliczyć ten rok eksternistycznie.

– A koledzy, koleżanki? Odwiedzają cię, spotykacie się, chodzicie na dyskoteki? – zadałem serię ojcowskich pytań. Zaprzeczyła ruchem głowy. Nie mogłem uwierzyć, że dziewczyna o takiej urodzie i charakterze rozkleja się właśnie teraz, kiedy już jest wolna i może o wszystkim zapomnieć.

– Matka chce się rozwieść z ojcem – wtrąciła nagle. – Ojciec nie chce się zgodzić, bo ją kocha. Powiedział, że nie da jej pieniędzy, a ona wynajęła prawników. Mam w domu piekło.

Kelnerka postawiła przed nami colę i pizzę, po czym zadała nieśmiertelnie pytanie:

– Podać coś jeszcze?

– Nie, dziękuję – odprawiłem ją i skierowałem wzrok na Nanę. – Chcesz się wyprowadzić?

– Nie mam gdzie – westchnęła. – Wszyscy moi znajomi obejrzeli sobie pornosa z moim udziałem nawet po kilka razy. Jestem skończona… Chłopaki patrzą na mnie jak na dziwkę i wcale im się nie dziwię. A dziewczyny po prostu się cieszą, chociaż głośno tego nie powiedzą. Wiesz, one nadal żyją tak, jak ja kiedyś…

– A co z twoim chłopakiem? – wycedziłem przez zęby.

– Nie ma go – odparła obojętnie. – Nie odwiedził mnie ani razu. Pewnie się wstydzi…

– Kochasz go? – przywaliłem z grubej rury, ale w dobrej wierze.

– Nigdy go nie kochałam – wyznała, sięgając po colę.

– Możesz zamieszkać ze mną – zaproponowałem bez zastanowienia. Miałem ku temu swoje powody. Jeszcze o nich nie wiedziałem, ale na pewno jakieś były. – Mam niezłe mieszkanie. Proponuję ci pokój…

– Jesteś gościnny – podsumowała moje dobre serce.

Kiedy wychodziliśmy z kawiarni, Nana trzymała mnie za rękę. Nie powiem, przyjemne uczucie. Ludożerka łypała na nas spod oka, bo byliśmy ładną parą, a oni nie. Czułem zapach włosów Nany i coraz bardziej zapominałem, że jest ode mnie o kilka lat młodsza. Policzki dziewczyny zaróżowiły się od mrozu, ale mnie wcale nie było zimno. Coś mi mówiło, że odnalazłem swoje dwadzieścia lat. Testosteron pulsował w żyłach i gotów byłem wybaczyć światu wszystkie grzechy. Może dlatego pozdrowiłem byłego już prezesa telewizji, Andrzeja Rosochę, który z wrażenia o mało nie nadział się na rusztowanie. W jego oczach zobaczyłem zazdrość i podziw. Dzięki Ci, Boże, za wywyższenie i sprawiedliwość, za karę, jaka spotyka złych ludzi.

Mój subaru nie był przyzwyczajony do takich czułości. Zero seksu, za to ocean miłości jak przed okresem dojrzewania. Nana przytuliła się do mnie i nie pozwoliła mi włożyć kluczyka do stacyjki. Zaczął padać śnieg. Zrobiło się naprawdę pięknie. Z milionem euro i najpiękniejszą dziewczyną na świecie u boku czułem się bardzo dobrze.

Epilog

Z więzienia wyszedłem kilka minut po piętnastej. Upał wbił mnie w chodnik, ale mąż młodej żony nie takie rzeczy może znieść. Półgodzinna rozmowa z Arietą Sosnowską-Radwanową nie należała do moich ulubionych. W więziennym stroju kobieta wyglądała lepiej niż przed aresztowaniem. Jakby wbrew złym doświadczeniom tryskała energią i pewnością siebie. W pobliżu nie zobaczyłem żadnego wózka inwalidzkiego. Co to z człowieka może zrobić radykalna zmiana warunków życia.

– Prosiłem panią o spotkanie, ponieważ chciałem o coś zapytać – zacząłem ostrożnie.

– No więc? – odpowiedziała dość obcesowo. Nie lubiła mnie, bo to ja podsunąłem policji trop.

– Dlaczego?

– Co „dlaczego”? – warknęła, ale na jej twarzy pojawił się krzywy uśmiech.

– Dlaczego pani to zrobiła?

– Był pan kiedyś od kogoś zależny? Tak naprawdę… – zaczęła poważnie. Nie patrzyła na mnie, lecz gdzieś w ścianę nad głowami innych więźniów. W ogóle nie okazywała zdenerwowania, w czym przypominała najtwardszych prezydentów Stanów Zjednoczonych. Zaprzeczyłem ruchem głowy.

– Ja byłam – kontynuowała. – Bez pieniędzy, bez pewności, bez dziecka, któremu mogłabym się poświęcić…

– A Nana? – przerwałem, bo kobieta zaczynała popadać w demencję.

– Dojdę i do tego – uspokoiła mnie. – Tak więc byłam nikim, panie Brandt. O pieniądze musiałam prosić, na wakacje nie mogłam pojechać wtedy, kiedy chciałam, tylko wtedy, gdy mój mąż miał akurat czas. Gdyby mu się coś nagle odmieniło, gdyby na przykład zakochał się w jakiejś młódce, zostałabym na lodzie. Miał dość pieniędzy, żeby jego prawnicy puścili mnie z torbami. Dlatego najpierw zaczęłam udawać chorą, a potem wymyśliłam, że zabezpieczę się dzięki porwaniu Nany…

– Własnego dziecka? – wtrąciłem, otwierając efektownie usta ze zdziwienia. Panie i panowie, przed wami Artur Brandt, najlepszy uczeń Marlona Brando.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Największa Przyjemność Świata»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Największa Przyjemność Świata» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Największa Przyjemność Świata»

Обсуждение, отзывы о книге «Największa Przyjemność Świata» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x