Jacek Dąbała - Największa Przyjemność Świata

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dąbała - Największa Przyjemność Świata» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Największa Przyjemność Świata: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Największa Przyjemność Świata»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Największej przyjemności świata Jacek Dąbała ukazuje dramatyczne losy pięknej córki polskiego multimilionera porwanej przez gang handlarzy kobietami. Poszukiwania prowadzi prywatny detektyw, Artur Brandt, były dziennikarz śledczy. Jeśli odnajdzie dziewczynę, otrzyma milion euro honorarium. Detektyw szybko odkrywa, że sytuacja jest bardziej skomplikowana niż wszyscy myślą…

Największa Przyjemność Świata — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Największa Przyjemność Świata», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Wierzy im pan? – zapytał sucho na przywitanie.

– Nie wierzę – skłamałem, żeby mnie polubił. Żałowałem, że nie miałem ośmiu lat – wtedy na pewno byłby dla mnie milszy i wszystko by się szybko wydało.

– To dobrze – stwierdził z ironicznym wyrazem twarzy. – Jest pan uprzejmy, ale obaj wiemy, że dowody są mocne. Mój komputer, mój twardy dysk, mój garaż i moja opona… Nad czym się tu zastanawiać. Trzeba zboczeńca natychmiast zapuszkować, zrobić mu pokazowy proces i zesłać do najgorszego więzienia w kraju. A tam już się nim zajmą spece od więziennego pedalstwa… – cedził słowo po słowie.

– Zapłacił pan porywaczowi – zmieniłem temat. – Oszukał pan policję i dał mu pieniądze, tak?

– A co miałem zrobić? Czekać, aż przyślą mi córkę w kawałkach albo obejrzę serię filmów pornograficznych z jej udziałem w Internecie? – odpowiedział, tracąc spokój. – Policja, jak widać, często się myli. Aresztowali mnie za nic. Tak się składa, że ja wiem najlepiej, jakie mam upodobania seksualne. Proszę mi wierzyć, nie interesują mnie ani małe dziewczynki, ani mali chłopcy.

– Pana żona też jest zaskoczona… – podsunąłem mu oryginalną myśl.

– Moja żona nie spała ze mną od trzech lat – wybuchnął. – Jest chora, wszystko można jej wmówić.

– Twierdzi, że Nana nie jest pańską biologiczną córką – powiedziałem, nie patrząc mu w oczy. Odwalałem Marlona Brando w każdej sekundzie tej rozmowy. Jednak w celi było o jednego aktora za dużo i atmosfera coraz bardziej gęstniała.

– Tak? – uśmiechnął się smutno. – Co nie oznacza, że jej nie kocham i nie wychowałem.

– I trzymał pan w komputerze jej nagie zdjęcia – dodałem. – Panie Radwan, czy pan nie rozumie, że w pana prywatnej skrzynce było kilkadziesiąt zdjęć pornograficznych z udziałem małych dzieci? W tym pana córki. Skąd się tam wzięły? Czyżby z pana komputera korzystali ludzie z ulicy?

– W moim domu pojawia się dużo ludzi – przerwał mi wspaniałą serię pytań. – Niektórzy w nim mieszkają…

– Sugeruje pan, że zdjęcia ściągnął ktoś z domowników?

– A jest to niemożliwe? – odpowiedział, bestia, bardzo inteligentnie. Dawniej za takie riposty więzień trafiał na trzydzieści lat na galery i mógł sobie wszystko przemyśleć. Musiałem jednak przyznać, że Radwan miał rację. Postanowiłem, że ostatnia partia w tej rozgrywce będzie należała do mnie, a milion euro nie przesłoni mi jasności myślenia.

– A zdjęcia nagiej córki? – wykonałem retoryczne salto nad jego głową.

– Nie wiem, skąd się wzięły – odparł spokojnie. – Nigdy ich nie widziałem…

– Ma pan dowody? – dobiłem go, bo wymykał mi się z rąk. – Kto mógł robić zdjęcia pana córce w wannie, sypialni, szatni? Bywali tam jacyś obcy ludzie? – dodałem cynicznie.

– Nie mam pojęcia – odpowiedział. – A jednak ktoś te zdjęcia zrobił…

– No właśnie. Czy nasza umowa jest aktualna? – zapytałem.

– Oczywiście – potwierdził. – Chcę odzyskać córkę. Zgodnie z umową zdeponowałem dla pana w banku milion euro.

– Mimo że już pan milion wydał – zaznaczyłem z pewnym niepokojem.

– To nie ma znaczenia. Jeden milion w tę czy w tamtą, nie robi mi różnicy – odparł. – I tak do końca życia nie wydam tego, co mam. Ja nie zbieram pieniędzy dla samego zbierania, panie Brandt. Ja je zarabiam i wydaję. Nie jestem biznesmenem inwestującym dla samego inwestowania. Swoje już zarobiłem i teraz interes sam się kręci.

– Przekonał mnie pan – pożegnałem go pełen ciepłych uczuć. Moja życzliwość dla tego człowieka była naprawdę szczera.

Kiedy wsiadłem do subaru, a Susan włączyła silnik, zakręciło mi się w głowie i musiałem opuścić oparcie. Tym razem jechaliśmy powoli. Milczeliśmy. Mimo chłodnego amerykańskiego wychowania, Susan potrafiła się zachować. Czekała, aż wrócą mi siły i sam się odezwę. Wiedziała, co robi. Orzeł mógł latać naprawdę wysoko. Przymknąłem oczy i delektowałem się dźwiękiem silnika.

Kiedy położyłem się do łóżka i zamierzałem się zdrzemnąć, Susan postanowiła zrobić zakupy. Klasyczny, dobry podział ról. Ja śpię, a ona bobruje po półkach, wybierając co smaczniejsze kąski. Potem siadamy razem do stołu i wzmacniamy więzi partnerskie. Po piętnastu minutach wiedziałem, że nie zasnę. Mimo zmęczenia i osłabienia po mojej głowie tłukły się rozmaite myśli. Nie pozwalały zapomnieć, że Nana Radwan nadal znajdowała się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Włączyłem telewizor i obejrzałem fragment jakiegoś programu informacyjnego. Prezenterce nic już nie mogło pomóc – jej wygląd przywodził na myśl mocno przeterminowany towar, a styl przekazywania informacji był tak zasadniczy, że nadawał się w sam raz do jakiegoś urzędu. Dziewczę paplało z poważną miną o sprawach, które już za chwilę miałem mieć w głębokim poważaniu. Podatki, podwyżki, kłótnie o władzę i awanse, spazmatyczne oskarżenia o przyjmowanie łapówek wypełniały w dwóch trzecich ekran telewizora. Jedną trzecią stanowiły napisy, których i tak nikt nie czytał, bo w tym czasie przeważnie słuchał. A jeśli akurat czytał, to oczywiście nie mógł słuchać. Sławna na cały świat ludzka podzielność uwagi tak naprawdę była ogromnym neonem: dom wariatów. Pełny profesjonalizm, jak mawiał pewien fryzjer, sięgając po brzytwę.

I wtedy właśnie zadzwoniła mama.

– Kochanie, słyszałam, że w Warszawie dzieją się jakieś straszne rzeczy…

– Od kogo to słyszałaś, mamo?

– Od naszych sąsiadów z Mokotowa. Specjalnie do mnie zadzwonili. Powiedzieli, że porwali jakąś dziewczynę, a ty bierzesz w tym udział…

– Mamo, ja jej szukam – przerwałem, bo mama gotowa była poprosić, żebym potrząsnął kajdanami. – Jestem prywatnym detektywem i szukam porwanej dziewczyny. Czy już się uspokoiłaś?

– A więc mój syn został detektywem… – usłyszałem. – To jest raczej niebezpieczne zajęcie.

– Mamo, jestem teraz o wiele bardziej bezpieczny niż kiedyś. Jako reporter prawie ciągle się komuś narażałem – wysapałem, z trudem zachowując spokój. – Do widzenia. Muszę kończyć – dodałem pośpiesznie i rozłączyłem się.

Bogu dzięki, że Susan nie była świadkiem tej rozmowy. Z pewnością porzuciłaby mnie z prędkością światła. Mama potrafiła być groźniejsza od powodzi – nigdy się nie cofała.

Około dwudziestej zadzwonił Walewski. Poinformował mnie, że policja drogowa chciała przejąć Jerzego Tanka przed granicą, ale nie zatrzymał się i od dwóch godzin trwał pościg. Porzucony samochód policjanci znaleźli pod Poznaniem. Wyglądało na to, że gość miotał się po Polsce jak bila bilardowa. Nikt nie wiedział, gdzie mógł się zaszyć. Policja zmobilizowała wszystkie siły, ale Tank przepadł jak kamień w wodzie. Walewski chciał jeszcze coś powiedzieć, ale w aparacie rozległo się głuche stuknięcie, jęk i ciche trzaśnięcie drzwi. Wołałem do słuchawki. Nikt się nie odzywał. Zacząłem nasłuchiwać, ale dolatywały do mnie tylko odgłosy jadących samochodów i klaksonów. Nie rozłączyłem się, lecz wstałem z łóżka i zadzwoniłem z aparatu stacjonarnego na policję. Podałem im numer Walewskiego i dokładnie wyjaśniłem, o co chodzi. Obyło się bez podziękowań. Zastanawiałem się, czy mój współpracownik był wierzący i czy powinienem skontaktować się z jakimś księdzem. Zanosiło się na to, że nigdy już go nie zobaczę.

Rozdział 25

Nana Radwan umierała. Jedzenie w jednej z puszek najwyraźniej było zepsute i pewnej nocy pojawiła się gorączka, wymioty, biegunka i bóle mięśni. Dziewczyna leżała na łóżku. Starała się pić jak najwięcej wody. Zagotowała cały czajnik i stopniowo go opróżniała. Najpierw jeden, potem drugi, a po czterech dobach już nie liczyła. Jej organizm był tak odwodniony, że z trudem dochodziła do łazienki. Zapas sucharów, które starała się jeść, coraz bardziej się wyczerpywał. Przestała liczyć dni i noce, przygotowywała się na najgorsze. Miała jeszcze nadzieję, że w pomieszczeniu, w jakim ją trzymano, rozlegnie się gdzieś dźwięk telefonu, zostawionego przezornie przez bandytów w jakiejś skrytce. Niestety, nic takiego się nie stało. Nana była całkowicie odcięta od świata.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Największa Przyjemność Świata»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Największa Przyjemność Świata» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Największa Przyjemność Świata»

Обсуждение, отзывы о книге «Największa Przyjemność Świata» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x