Jacek Dąbała - Największa Przyjemność Świata

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dąbała - Największa Przyjemność Świata» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Największa Przyjemność Świata: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Największa Przyjemność Świata»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Największej przyjemności świata Jacek Dąbała ukazuje dramatyczne losy pięknej córki polskiego multimilionera porwanej przez gang handlarzy kobietami. Poszukiwania prowadzi prywatny detektyw, Artur Brandt, były dziennikarz śledczy. Jeśli odnajdzie dziewczynę, otrzyma milion euro honorarium. Detektyw szybko odkrywa, że sytuacja jest bardziej skomplikowana niż wszyscy myślą…

Największa Przyjemność Świata — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Największa Przyjemność Świata», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Weszliście do środka? – zapytał przytomnie policjant.

– Nie zdążyliśmy – wyjaśniłem. – Może wejdziemy teraz?

Zgodnie z moją sugestią weszliśmy do willi. Jeden z policjantów otworzył zamek w drzwiach, a ja dzięki temu nabrałem wiary w ludzi. Chałupa była nasza, jakby nie powiedzieć. Standardowy rozkład z lat siedemdziesiątych mógł przygnębić każdego. Szaro, ciasno i smutno. Politura, sklejka i niegustowne kafelki. Ktoś zbudował ten bunkier i najprawdopodobniej nigdy w nim nie mieszkał. Wszystko zalatywało tu fuszerką, tymczasowością i klimatami pod wynajem. Obeszliśmy cały dom, ale poza kurzem i pajęczynami niczego nie znaleźliśmy. Wyglądało na to, że nieznajomy mężczyzna z toyoty wjechał tutaj przypadkiem albo po prostu chciał nas zgubić. Obejrzeliśmy garaż, piwnicę i kotłownię, ale – Bóg mi świadkiem – nic fajnego tam się nie działo. Ekipa aspiranta Kukułasa sprawdziła dom dwukrotnie. Wynik oględzin za każdym razem był podobny. Policjant splunął przez zęby i pogwizdując cicho, dał sygnał do odwrotu.

– Sprawdzimy właściciela domu i samochodu – odezwał się w korytarzu, przy drzwiach wyjściowych.

– Zadzwonisz? – Najwyraźniej Borg był „na ty” ze wszystkimi policjantami. Jakieś kilkadziesiąt tysięcy ludzi, dla ścisłości.

– Się wie – potwierdził Kukułas. Obaj pożegnali się mocnym uściskiem dłoni. Ja zostałem potraktowany oficjalnie: „dobranoc” i salut jak na defiladzie. Radiowozy odjechały, a my ruszyliśmy w stronę subaru. Deszcz przestał padać i wydawało się, że za jakieś dziesięć minut rozpocznie się wiosna, a to przecież rozkręcał się listopad, niestety.

Telefon Borga zadzwonił, kiedy byliśmy w drodze do centrum. Oparłem się o zagłówek i zacisnąłem zęby. Moje ramię dopiero teraz naprawdę zaczęło boleć. Poza tym czułem, że mam gorączkę.

– Jest ranny – Borg informował kogoś o mojej dolegliwości, jakby chodziło o godzinę. – Wyrolował nas, bo chyba dostał cynk, że za nim jedziemy… Tak, zadzwoń jutro – dokończył. – Walewski… Martwi się o pana.

– Znalazł coś?

– Nic, ale na pewno znajdzie. Dokąd pana zawieźć?

– Do domu – jęknąłem. – Muszę się położyć.

Potem był drugi telefon. Dziwny, bo mój współpracownik nie odezwał się ani słowem, tylko słuchał. Ktoś chyba cierpiał na słowotok. Monolog trwał ze trzy minuty. W trakcie tej relacji Borg niemiłosiernie żyłował silnik, od czasu do czasu mruczał coś pod nosem i ogólnie sprawiał wrażenie wielkiego przygłupa. W pewnym momencie skrzywił usta, co miało oznaczać uśmiech. Kiedy schował telefon do kieszeni kurtki, zamieniłem się w słuch.

– Dupa mokra – nawiązał do zajęć z anatomii. – Dom jest wynajęty jakiemuś bezdomnemu figurantowi, a samochód ma fałszywe numery. Możemy sobie szukać faceta do oporu.

– Tylko dlaczego tam pojechał? – zapytałem cicho. – Nie męczy cię to?

Były antyterrorysta obrzucił mnie wiele mówiącym spojrzeniem i zaprzeczył ruchem głowy.

– Może jechał do innego domu, dowiedział się, że za nim jedziemy i skręcił w pierwszą lepszą drogę? – zacytował mi fragment z jakiejś powieści kryminalnej. – Nic nie wymyślimy, szefie. Szkoda głowy…

Nie odezwałem się. Coś mi nie grało i nie zamierzałem tego lekceważyć. Gdybym nie ufał instynktowi, byłbym nikim w dziennikarstwie śledczym. Musiałem zaryzykować i poddać się przeczuciu. Wiedziałem, że w sprawie Nany Radwan w każdej chwili może nastąpić przełom. Poza tym nie bardzo chciało mi się wierzyć, że Tank przyjechał pod opuszczony dom ot tak sobie. Cała dzielnica wydała mi się w tej sprawie ważniejsza, niż początkowo myślałem.

Rozdział 23

Nana zjadła resztki sardynek z puszki, przełknęła ostatni kęs suchara i popiła herbatą. Nie wiedziała, czy jest dzień, czy noc. Bała się. Straciła kontrolę nad upływem czasu. Co kilka godzin wyłączała męczące światło jarzeniówki. Pomieszczenie było duże i zakurzone, ale urządzenia i meble nowe. Zauważyła, że ktoś kupił wszystko w Ikei i ze smakiem zaaranżował pomieszczenie. Lodówka, pralka i łazienka również nie budziły jej sprzeciwu. Prysznic, wanna, sedes, kafelki i baterie zostały dobrane zgodnie z najnowocześniejszymi trendami. Wywietrzniki umieszczone w ścianach działały sprawnie, więc powietrze było stosunkowo świeże. Zamocowano tu też elektryczne kaloryfery. Telewizora ani radia nie udało jej się włączyć, ponieważ ktoś celowo zabrał wszystkie kable. Gdyby nie brak okien, całość nadawałaby się do zupełnie znośnego życia.

Nana miała już za sobą pierwszą histerię i paraliżujący strach. Teraz skupiła się na analizie sytuacji bez wyjścia. Od najmłodszych lat odnajdywała w sobie siłę, o którą trudno byłoby ją podejrzewać. Przyjaźnie i miłości nigdy nie wywoływały u niej tak silnych emocji jak u koleżanek. One potrafiły płakać całymi godzinami, skarżyć się, omawiać każdy najdrobniejszy szczegół nieszczęśliwej miłości, a Nana niemalże od razu zapominała o niepowodzeniu i skupiała się na przyszłości. Ten naturalny optymizm uratował ją przed wieloma błędami dojrzewania i związkami z łowcami majątku jej ojca. Niektórzy z nich chcieli, aby zaszła z nimi w ciążę. Liczyli na wejście do rodziny i łatwe życie. Dlatego, gdy ktokolwiek wzbudzał jej podejrzenia lub przestawał bawić, żegnała go, zanim zdołał cokolwiek wyjaśnić. Bawiła się, cieszyła życiem i beztroską, ale dopiero po porwaniu, a szczególnie teraz, w piwnicy odciętej od świata, uświadomiła sobie siłę własnego charakteru.

Przez pierwsze kilka nocy próbowała krzyczeć i wspinać się do otworów wentylacyjnych. Uderzała także pokrywką o garnek, ale i to nie pomagało. Nikt jej nie usłyszał. W końcu zajęła się sprzątaniem i gimnastyką. Za wszelką cenę postanowiła nie poddawać się i zachować formę na wypadek, gdyby musiała walczyć o życie. Wmawiała sobie, że w końcu ktoś po nią przyjdzie i była zdecydowana walczyć z Tonim. Zdarzało się, że robiła sobie wyrzuty za niepowodzenie wcześniejszej próby ucieczki. Wypominała sobie, że nie działała z odpowiednią determinacją, że panicznie bała się konsekwencji po ewentualnym schwytaniu. Teraz była gotowa nawet umrzeć i wydawało jej się to czymś prawie naturalnym. Chętnie też wspominała odwiedziny tajemniczego kochanka. Nie wiedziała dlaczego, ale tęskniła za jego dotykiem i zapachem, za delikatnością i czułością, jakimi ją obdarzał. Próbowała zgadywać, czy mogłaby go pokochać, jak wygląda, co robi i dlaczego się nią zabawiał. Przypuszczalnie nic nie wiedział o jej losie. Mimo to wierzyła, że zaniepokojony brakiem spotkań na pewno już jej szuka. Milczący mężczyzna – wbrew logice – stopniowo stawał się dla Nany kimś ważnym. Marzyła o nim, wspominała go, smakowała każdą chwilę z nim spędzoną. W ten sposób łatwiej zapominała o uwięzieniu i podtrzymywała w sobie nadzieję.

Rozdział 24

Śpiąca obok Susan dała mi tym razem spokój. Czekała na mnie w moim mieszkaniu z kolacją. Na dodatek różniła się od Susan, jaką znałem; tym razem ubrała się w dres, a jej uczesanie i makijaż upodabniały ją co najwyżej do zakonnicy. Swój seksapil schowała tak głęboko, iż wymagał naprawdę sporej wyobraźni. Jeśli chodzi o mnie, byłem zmęczony i nie ruszały mnie żadne wdzięki.

Rano obudziłem się kilka minut po ósmej i od razu poczułem zapach jajecznicy na boczku. Konkretne śniadanie dla konkretnego faceta. Ramię co prawda bolało, ale po tabletkach przeciwbólowych i twardym śnie wracałem do formy. Susan śpiewała jakąś dynamiczną piosenkę przy wtórze radia, a przez żaluzje widać było jasne światło dnia. Wstałem i wyjrzałem przez okno. Po wczorajszym deszczu i wietrze nie było śladu. Na niebie świeciło słońce, a powietrze było ostre i mroźne. Szron malował delikatne wzorki na szybach. Kilka minut później dowiedziałem się, że policja dała ciała i milion euro wyparował w niewiadomym kierunku. Zadzwonił Walewski, a jego głos zdradzał niemalże rodzinny związek ze sprawą.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Największa Przyjemność Świata»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Największa Przyjemność Świata» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Największa Przyjemność Świata»

Обсуждение, отзывы о книге «Największa Przyjemność Świata» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x