Jacek Dąbała - Największa Przyjemność Świata

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dąbała - Największa Przyjemność Świata» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Największa Przyjemność Świata: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Największa Przyjemność Świata»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Największej przyjemności świata Jacek Dąbała ukazuje dramatyczne losy pięknej córki polskiego multimilionera porwanej przez gang handlarzy kobietami. Poszukiwania prowadzi prywatny detektyw, Artur Brandt, były dziennikarz śledczy. Jeśli odnajdzie dziewczynę, otrzyma milion euro honorarium. Detektyw szybko odkrywa, że sytuacja jest bardziej skomplikowana niż wszyscy myślą…

Największa Przyjemność Świata — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Największa Przyjemność Świata», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Był podniecony i chciał, żeby dziewczyna jak najszybciej skierowała się do wyjścia. Przed kilkoma godzinami wypatrzył ją w tańczącym tłumie i od razu zrozumiał, że nadszedł właściwy czas. W kolorowych, migocących światłach dyskoteki przyciągała wzrok i działała na wyobraźnię. Miała ponad metr siedemdziesiąt wzrostu, była bardzo zgrabna i ubrana tak, jak lubił: w czerwone tenisówki, obcisłe dżinsowe szorty i czarną koszulkę z napisem „Crazy”. Ciemne włosy nosiła zaczesane blisko głowy i spięte gumką w kucyk. Jej twarz wydawała się idealnie proporcjonalna, a wyraziste oczy i duże pomalowane na czerwono usta obiecywały niewyobrażalną rozkosz. Od początku tańczyła tylko ze swoim chłopakiem, ale dla mężczyzny nie miało to żadnego znaczenia. Siedział przy barze, sączył coca-colę z lodem i patrzył, jak czarnowłosa piękność po kolei odrzucała zaloty nawet najbardziej przystojnych podrywaczy. Po kilku nieudanych próbach rezygnowali i z żalem odchodzili w stronę innych dziewcząt. Mężczyzna przez cały czas uśmiechał się nieznacznie, bawił widokiem drgających piersi, odsłoniętego brzucha, ud i kształtnych pośladków. Od czasu do czasu pocierał na ramieniu swój tatuaż: chińską literę alfabetu.

Dochodziła trzecia i pierwsi goście zaczęli opuszczać dyskotekę. Pojedynczo, parami lub głośno śmiejącymi się grupkami. Po trzydziestu dwóch dniach blisko czterdziestostopniowego upału sierpniowa noc była nieznośnie parna. W powietrzu unosił się lepki zapach asfaltu. Nawet światła latarni sprawiały inne niż zwykle wrażenie. Były rozedrgane, pozbawione ostrości i jakby nierealne. Cała ulica wydawała się rozleniwiona i senna. Mężczyzna jednak mógłby przysiąc, że w rzeczywistości była naelektryzowana jakąś tajemniczą siłą. Wszędzie na świecie w takie noce nie działo się absolutnie nic albo działo się zbyt dużo. Najlepiej wiedzieli o tym policjanci.

Dziewczyna i jej chłopak byli pijani. Wsiedli do taksówki, odnajdując z trudem klamkę. Wydawało się, że dziewczyna zniknie i pożądanie mężczyzny z tatuażem na zawsze pozostanie tylko wspomnieniem. Po chwili jednak czarne volvo cross country włączyło się do ruchu i niemalże majestatycznie zaczęło sunąć za taksówką. O tej porze Warszawa przypominała smak gorącej czekolady. Rozpływała się w oczach, wywoływała błogostan i kryła w sobie przyjemne oczekiwanie. Mijane wystawy sprawiały wrażenie przyczajonych niespodzianek. W którymś z otwartych okien rozległ się dźwięk zegara. Wyleciał w gorącą noc, wpadł przez uchylone okno do wnętrza taksówki i przez sekundę wywołał na twarzy dziewczyny ciepły uśmiech. Nie zdołał się jednak przebić do jadącego z tyłu volvo. Rozbił się o szczelnie zamknięte szyby.

Jazda w małym ruchu, wśród świateł latarni i snujących się sennie par, była dla mężczyzny ukoronowaniem wieczoru w dyskotece. Właśnie na ten moment czekał. Kiedy taksówka zatrzymała się przed jedną z kamienic w cichej uliczce w centrum miasta, volvo znajdowało się zaledwie kilkanaście metrów z tyłu. Mężczyzna wyłączył silnik, zgasił światła i wysiadł. Wyglądał inaczej niż w dyskotece. Na podkoszulkę nałożył ciemną marynarkę, na nos okulary w grubej oprawie, a na głowę perukę z długimi włosami. Zgarbił się i włożył ręce do kieszeni marynarki. Teraz mógł od biedy uchodzić za podpitego artystę. Taksówka odjechała, nie omiatając go światłami.

Dziewczyna i chłopak zaczęli się całować w półcieniu wielkiego drzewa. Najpierw powoli, ostrożnie, jakby nie chcieli czegoś zepsuć. Potem szybciej i coraz bardziej nerwowo. Wkrótce zapomnieli, gdzie się znajdują. Piersi dziewczyny odsłoniły się jak obrane ze skórki pomarańcze. Były jędrne i jaśniejsze od reszty ciała. Mężczyzna zbliżył się niepostrzeżenie. Wyjął rękę z kieszeni marynarki i prysnął obojgu w twarze gazem usypiającym. Nie raz, nie dwa i nie trzy. Robił to długo i bez emocji. Tak, żeby mieć pewność. Zaatakowana para nie była w stanie nawet krzyknąć. Chłopakowi dostało się dużo więcej, osunął się na ziemię pod drzewem i znieruchomiał. Dziewczyna usiłowała uciekać, złapać oddech, krzyczeć, ale mężczyzna dogonił ją i przyłożył do szyi ząbkowany, żołnierski nóż.

– Cicho, bo cię zarżnę – szepnął.

Objął ją w pasie i opiekuńczo podprowadził do samochodu. Powoli traciła przytomność. Potem otworzył bagażnik i wepchnął tam swoją ofiarę. Przestraszona i osłabiona nie protestowała, ułożyła się na boku, próbując rozpoznać rysy swojego prześladowcy. Potem raz jeszcze usłyszała syk gazu i straciła przytomność. Mężczyzna najpierw owinął jej ręce i nogi taśmą, a potem zakleił usta. Cudowna noc, pomyślał, zamykając bagażnik. Cudowna letnia noc. Dziewczyna należała do niego. Na zawsze. Niewyobrażalnie piękna.

Rozdział 2

Stara sekretarka nowego prezesa telewizji zachowywała się inaczej niż zwykle. Zamiast szczebiocącego: „co podać?”, „kawkę czy herbatkę, panie Arturze?” lub „dawno pana nie widziałam”, pokazała mi krzesło i mruknęła niedbale:

– Niech pan usiądzie. Prezes ma naradę…

Oj, klępo przebrzydła, zapomniałaś, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Coś mi się widzi, że mózg ci się zlasował od tysięcy papierochów i hektolitrów kawy. Znałem te sekretariatowe powiedzonka na pamięć. Każdy dupek pojawiający się w telewizji z księżyca natychmiast starał się udowodnić, że jest zajęty aż po pachy albo i bardziej. Najpierw odbywała się wymiana lub edukowanie sekretarki. Zapoznawała się z osobnikami, których prezes lubił widywać, chciał widywać i z tymi, których starannie unikał. Słowa: „pan prezes ma spotkanie”, „proszę zadzwonić później” czy „oddzwonimy”, uświadamiały każdemu petentowi miejsce w hierarchii. Oczywiście dzwoniący doskonale wiedział, że za określeniem „spotkanie” kryło się przeważnie zwykłe ględzenie o niczym, wzajemne lizanie sobie tyłków lub po prostu knucie – kogo, gdzie i jak załatwić.

Pamiętałem te okazy lepiej niż zdjęcia w rodzinnym albumie. Jeden z nich uwielbiał otaczać się dziennikarzami w wieku poborowym. Ba, najbardziej cenił moment, kiedy zaczynali na wizji popuszczać w majtki. Drugi, jakby mógł, siałby we wszystkich programach żyto. Najdziwniejsze było to, że umiał mówić i cieszył się tym jak dziecko. Trzeci tak bardzo lubił się ze wszystkimi, iż po robocie, zamiast do domu, trafiał na bankiety. A tam, wiadomo, podrabiany alkohol, nieświeże jedzenie i nędza, straszna nędza, która musiała go kłuć w oczy, biedaka. Był jeszcze taki, o którym mówiono, że kule się go nie imają, bo jest wyłożony orderami od stóp do głów. Dźwigał ten ciężar i prawdopodobnie codziennie modlił się o wściekłą dziennikarkę, która zamiast wygarnąć z giwery, kopnie go po prostu w dupę w pobliżu stromych schodów. W mojej pamięci szczególne miejsce zajmował prezes, który udawał, że przyrósł do fotela. Na dowód tego prezentował cholernie efektowne pośladki, bezwstydnik jeden. W telewizyjnym barku mówiono o nim, że stale podrywa się do lotu, ale nie idzie mu. Wszystkie te prawie historyczne postaci łączyło jedno – wysoka pensja i wiara w nieśmiertelność.

I w takiej oto sytuacji, z ciężkim bagażem w pamięci, znalazłem się kilka minut po dziesiątej w najważniejszym sekretariacie telewizji. Trzeba zaznaczyć, że przed nosem miałem tabliczkę z rewelacyjnym napisem: „Andrzej Rosocha. Prezes Zarządu”.

Po jakieś godzinie z gabinetu prezesa wynurzyli się dwaj goście przypominający wieprze. Prezes odprowadził ich do drzwi i pomachał łapką, jakby żegnał dziewczynę przed wyjazdem na front. Obrzucił mnie pospiesznie wzrokiem i zapytał ni w pięć, ni w dziewięć:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Największa Przyjemność Świata»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Największa Przyjemność Świata» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Największa Przyjemność Świata»

Обсуждение, отзывы о книге «Największa Przyjemność Świata» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x