Boris Akunin - Walet Pikowy

Здесь есть возможность читать онлайн «Boris Akunin - Walet Pikowy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Walet Pikowy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Walet Pikowy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

12.01.2024 Борис Акунин внесён Минюстом России в реестр СМИ и физлиц, выполняющих функции иностранного агента. Борис Акунин состоит в организации «Настоящая Россия»* (*организация включена Минюстом в реестр иностранных агентов).
*НАСТОЯЩИЙ МАТЕРИАЛ (ИНФОРМАЦИЯ) ПРОИЗВЕДЕН, РАСПРОСТРАНЕН И (ИЛИ) НАПРАВЛЕН ИНОСТРАННЫМ АГЕНТОМ ЧХАРТИШВИЛИ ГРИГОРИЕМ ШАЛВОВИЧЕМ, ЛИБО КАСАЕТСЯ ДЕЯТЕЛЬНОСТИ ИНОСТРАННОГО АГЕНТА ЧХАРТИШВИЛИ ГРИГОРИЯ ШАЛВОВИЧА.


Jest rok 1886. W Moskwie od pewnego czasu grasuje sprytny oszust, Walet Pikowy. Ofiarami jego żartów padają różne osoby, ale dopiero kiedy ośmielił się zadrzeć z generałem-gubernatorem Moskwy, Władimirem Andriejewiczem Dołgorukim, na pomoc wezwany zostaje Erast Pietrowicz. Jego pomocnikiem zostaje posłaniec Anisij Tulipanow. Razem toczą batalię przeciwko sprytnemu Waletowi.

Walet Pikowy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Walet Pikowy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ktoś ty? – wysapał ze strachem jego ekscelencja.

Młodzianek nie odpowiedział. Znowu wzniósł ku niebu błękitne oczy, szybko poruszył ustami.

– To jurodiwy* [*Człowiek nawiedzony, obłąkany, uważany przez prosty lud za świętego.], dobrodzieju nasz – usłużnie odpowiedziano Samsonowi Charitonyczowi z obu stron. – Pierwszy dzień tutaj, ojczulku. Nie wiadomo, skąd się wziął. Gada od rzeczy. Nazywa się Paisij. Wczoraj miał atak padaczki, piana mu z gęby pociekła, a zapach – rajski. Boży człowiek.

– Masz tu rubelka, boży człowieku. Pomódl się za odpuszczenie moich ciężkich grzechów.

Jeropkin wyjął z portmonetki banknot, ale nawiedzony też go nie wziął. I przemówił cichym, natchnionym głosem:

– Mnie nie dawaj. Ja nie potrzebuję, mnie Bogarodzica nakarmi. Jemu daj. – I wskazał na starego żebraka, znanego na całym rynku beznogiego Zośkę. – Wczoraj twój sługa go skrzywdził. Daj ubogiemu, a ja się za ciebie do Mateńki pomodlę.

Zośka skwapliwie podjechał na wózku, wyciągnął koślawe, ogromne łapsko. Jeropkin z obrzydzeniem położył mu na dłoni banknot.

– Niechaj cię błogosławi Najświętsza Panienka – powiedział dźwięcznym głosem młodzianek, wyciągając do Jeropkina szczupłą rękę. I w tym momencie wydarzył się cud, który jeszcze długo potem wspominano w Moskwie.

Nie wiadomo skąd na ramię jurodiwego sfrunął ogromny kruk. Tłum żebraków aż jęknął. Kiedy zaś wszyscy zobaczyli na łapie czarnego ptaka złotą obrączkę, zapadła cisza jak makiem zasiał.

Jeropkin stał ledwie żywy: grube wargi mu dygotały, oczy wylazły z orbit. Chciał unieść rękę, by się przeżegnać, ale nie miał siły.

Z oczu nawiedzonego popłynęły łzy.

– Żal mi cię, Samsonie – powiedział, zdejmując z ptasiej łapy obrączkę i podając ją Jeropkinowi. – Bierz, to twoje. Nie przyjmuje twego rubelka Bogarodzica, zwraca ci go z nawiązką. A kruka zesłała dlatego, że dusza twoja jest czarna.

Boży człowiek odwrócił się i odszedł.

– Stój! – krzyknął Samson Charitonycz, patrząc w osłupieniu na błyszczącą obrączkę. – Zaraz, zaczekaj! Kuźma! Bierz go do sań! Weźmiemy go ze sobą!

Czarnobrody osiłek dopędził chłopaka i ujął za ramię.

– Jedź do mnie, słyszysz, jak ci tam, Paisij! – zawołał Jeropkin. – Pomieszkasz u mnie, wygrzejesz się.

– Nie wolno mi żyć w kamiennym dworzyszczu – odrzekł surowo młodzianek, odwracając się. – Tam dusza ślepnie. Ale ty, Samsonie, jutro, jak tylko odprawią jutrznię, przyjdź na Twerską. Będę czekał. Worek przynieś ze złotymi czerwońcami, ale żeby był pełny. Chcę znów za tobą u Bogarodzicy orędować.

I odszedł, odprowadzany spojrzeniami. Na ramieniu jurodiwego czarny kruk – dziobie go w ramię i ochryple kracze.

(Kruk wabił się Baltazar. Był tresowany, kupili go poprzedniego dnia na Ptasim Targu. Mądry ptak szybko nauczył się prostej sztuczki: Mimi wkładała w szew na ramieniu ziarnka prosa, Momus wypuszczał Baltazara i ten leciał do białej koszuli – najpierw z pięciu kroków, potem z piętnastu, a wreszcie nawet z trzydziestu).

Przyszedł, pająk krwiopijca. Przyszedł jak po sznurku. I worek przyniósł. No, może nie worek, ale skórzaną ciężką sakiewkę niósł Kuźma za swoim panem.

Z rana, jak się należało spodziewać, generała filantropa ogarnęły wątpliwości. Pewnie nawet obrączkę Matki Boskiej na ząb popróbował i nawet kwasem polał. Nie bój się, wasza krwiopijczość, obrączka jest prawdziwa, starej roboty.

Błogosławiony Paisij stał w bok od kaplicy. Spokojnie, cicho. Na szyi kubek na datki. Jak ludziska nawrzucają pieniążków – pójdzie i rozda kalekom. Wokół młodzianka, ale w przyzwoitej odległości, kłębił się tłum czekających na cud. Po wczorajszym poszedł słuch po cerkwiach i kruchtach o cudownym znaku, o kruku ze złotym pierścieniem w dziobie (tak to już z opowieści na opowieść przeinaczono).

Dzień był tym razem pochmurny i chłodniejszy, ale jurodiwy znów był tylko w białej koszuli, jedynie szyję owinął kawałkiem sukna. Na Jeropkina, gdy ten podszedł, nawet nie spojrzał, nie powitał go.

Co takiego powiedział mu pająk, Momus z miejsca, gdzie stał, oczywiście nie usłyszał, ale zapewne było to coś sceptycznego. Mimi miała za zadanie wyprowadzić pająka w jakieś bezludne miejsce. Dość już występów publicznych, teraz to niepotrzebne.

Boży człowiek odwrócił się, skinął na grubasa i ruszył przez plac wprost ku Momusowi. Jeropkin po chwili wahania poszedł za nim. Gawiedź chciała im towarzyszyć, ale czarnobrody hajduk strzelił parę razy z bata i gapie zostali w tyle.

– Nie, temu nie dawaj, nie ma w nim błogosławieństwa bożego – dał się słyszeć kryształowy głosik Mimi, która na moment zatrzymała się przy kalekim żołnierzu.

Na widok pokręconego garbusa jurodiwy powiedział:

– Temu też nie, duszę ma świętą.

Za to przy Momusie, stojącym z dala od innych żebraków, młodzianek przystanął, przeżegnał się i nisko pokłonił, po czym polecił Jeropkinowi:

– Tej nieszczęśnicy daj worek. Mąż jej pomarł, małe dzieci wołają jeść. Jej oddaj. Bogarodzica takich miłuje.

Momus zajazgotał przeraźliwym falsetem spod babskiej chusty, naciągniętej od podbródka prawie na sam nos:

– Co „oddaj”? Co „oddaj”? Czyjżeś ty, mały? Skąd o mnie wiesz?

– Jak się nazywasz? – Jeropkin nachylił się ku wdowie.

– Ziuzina jestem, Marfa Ziuzina, ojczulku – zaśpiewał słodkim głosem Momus. – Uboga wdowa. Jedyny żywiciel zszedł z tego świata. Dziecków mam siedmioro, jedno mniejsze od drugiego. Dałbyś mi dziesiątaka, chleba bym im kupiła.

Samson Charitonycz sapał głośno, patrząc nań podejrzliwie.

– No dobrze, Kuźma. Daj jej. Ale uważaj, żeby Paisij nie uciekł.

Czarnobrody wetknął Momusowi w ręce sakiewkę – nie taką znowu ciężką.

– A cóż to, ojczulku? – przeraziła się biedna wdowa.

– No? – Jeropkin, nie odpowiadając, odwrócił się do nawiedzonego. – Co teraz?

Chłopak wybełkotał coś niezrozumiale. Padł na kolana, po trzykroć uderzył czołem o kocie łby. Przyłożył ucho do kamienia, jakby czegoś nasłuchiwał. Potem wstał.

– Bogarodzica powiada: jutro, skoro świt, przyjdź do parku Nieskucznego. Kop pod starym dębem opodal kamiennej altanki. Tam kop, gdzie dąb mchem porósł. Wtedy otrzymasz odpowiedź, sługo boży. – I jurodiwy dodał cicho: – Przyjdź tam, Samsonie. I ja też przyjdę.

– Akurat! – rzucił się Jeropkin. – Znalazłeś sobie głupiego! Pojedziesz ze mną, bratku. Bierz go, Kuźma. Nic ci się nie stanie, jak przenocujesz w „kamiennym dworzyszczu”, nie roztopisz się. A jeżeli mnie oszukałeś – miej pretensje do siebie. Wycisnę ci z gardła moje czerwońce.

Momus cichutko, nie wstając z klęczek, odczołgał się w tył, podniósł się i zanurkował w labirynt Ochotnego Riadu.

Rozwiązał sakiewkę, wsunął rękę do środka. Imperiałów było niewiele – ze trzydzieści. Poskąpił Samson Czaritonycz, pożałował grosza Matce Boskiej. Nie szkodzi, za to Ona, Bogarodzica, niczego wiernemu słudze nie pożałuje.

Jeszcze przed świtem, porządnie opatulony, z piersiówką koniaku w kieszeni, Momus ulokował się w zawczasu wybranym miejscu: w krzaczkach, skąd otwierał się widok na stary dąb. W mroku niewyraźnie bielały kolumny zgrabnej rotundy Nad ranem w parku Nieskucznym nie było żywej duszy.

Stanowisko bojowe zostało należycie przygotowane i zaopatrzone. Momus zjadł kanapkę z wieprzowiną (do licha z wielkim postem!), wypił zakrętkę „Szustowskiego”. Zaraz potem nadjechały aleją sanie Jeropkina.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Walet Pikowy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Walet Pikowy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Boris Akunin
Boris Akunin - Fandorin
Boris Akunin
libcat.ru: книга без обложки
Boris Akunin
Boris Akunin - Turkish Gambit
Boris Akunin
Boris Akunin - Gambit turecki
Boris Akunin
Boris Akunin - Śmierć Achillesa
Boris Akunin
Boris Akunin - Kochanek Śmierci
Boris Akunin
Boris Akunin - Skrzynia na złoto
Boris Akunin
Boris Akunin - Dekorator
Boris Akunin
Отзывы о книге «Walet Pikowy»

Обсуждение, отзывы о книге «Walet Pikowy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x