Priscilla Masters - Nietypowa sprawa
Здесь есть возможность читать онлайн «Priscilla Masters - Nietypowa sprawa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Nietypowa sprawa
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Nietypowa sprawa: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Nietypowa sprawa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Nietypowa sprawa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Nietypowa sprawa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Proszę mówić dalej, pani Selkirk.
– Sama nie wiem – ciągnęła, zakłopotana. – Naprawdę nie mam pojęcia. Rzadko kiedy opowiadał mi o problemach w pracy, chyba że… – tu głos jej zadrżał i nagle straciła rezon.
– Chyba że co?
Sheila Selkirk wykrzywiła tylko wargi. „
– Przecież pani też zna się na prawie. Skończyła pani studia.
Słowa Joanny wyraźnie ją ubodły.
– A co to ma do rzeczy? – fuknęła nagle. – Co pani do tego? Zresztą to nie mógł być żaden z klientów – podsumowała po chwili, patrząc tym razem na Mike’a. – Tacy nie musieliby nikomu płacić, bo sami by go załatwili – dodała, siląc się na czarny humor. – Jonathan często bronił zabójców…
– W takim razie niech się pani zastanowi – przerwała jej szybko Joanna. – Czy pani mąż bronił zabójców, którzy posługiwali się bronią?
Sheila zamyśliła się na chwilę.
– Pamiętam, że czytałam kiedyś o jednym. Spytałam wtedy Jonathana, czy będzie go bronił – odrzekła. – Ale niestety, nie pamiętam, jak ten człowiek się nazywał.
– A kiedy to było? – spytał Mike, wyraźnie zaciekawiony.
– Jakieś osiem czy dziesięć lat temu, nie pamiętam dokładnie. Wiem tylko, że go zamknęli.
Joanna i Mike pomyśleli dokładnie to samo: jak można wypuścić groźnego zabójcę po ośmiu czy dziesięciu latach?
– A ten jego wspólnik, Wilde?
Sheila przewróciła oczami.
– Proszę mi wierzyć, pani inspektor, niektórzy prawnicy są gorsi od przestępców, których bronią w sądzie.
Joanna pokiwała głową.
– A zna pani kogoś, kto ma broń?
– Nie.
– A czy pani ma broń?
Pokręciła głową.
– Wszystko przez ten piekielny list! – wybuchła, po raz pierwszy okazując emocje. – Gdyby nie on, Jonathan na pewno by żył.
– No właśnie, list. Dobrze, że pani o nim wspomniała – zauważyła Joanna.
Sheila Selkirk nie spuszczała z niej wzroku.
– A więc to nie był żaden dowcip – stwierdziła. – Ten list miał jakiś związek z jego zabójstwem…
– Możliwe – oparła ostrożnie Joanna. – Jeśli to nie zwyczajny zbieg okoliczności.
Sheila Selkirk zamrugała nerwowo.
– Rozumiem – wyjąkała, wyraźnie przejęta. – O Boże – jęknęła. – To straszne.
– Rzeczywiście, fatalna sprawa.
– To dlatego był wtedy taki przygnębiony.
– Widocznie pani mąż miał jakieś przeczucie. A czy wspominał pani, kto mógł się kryć za tym listem?
Sheila odwróciła wzrok.
– Nie – ucięła krótko.
– Na pewno? – drążył Mike, nie spuszczając z niej wzroku.
Skinęła głową.
– Tak – rzuciła. – Mąż naprawdę nie wiedział, od kogo był ten list.
– I nikogo nie podejrzewał?
– Mówiłam już, że nie – odfuknęła, poirytowana.
– Mówiła pani też, że nigdy przedtem niczego podobnego nie dostał.
– Zgadza się – odparła i utkwiła wzrok w Joannie, jakby spojrzeniem błagała ją, by ta jej uwierzyła.
Gdy wsiedli do wozu, Mike rzucił Joannie wymowne spojrzenie.
– Co za rodzinka – westchnął. – Biedny ten Selkirk.
– Wcale nie taki biedny – odparła z przekąsem. – Forsy miał jak lodu. Szkoda tylko, że nie ma komu go opłakiwać.
Mike uśmiechnął się szeroko.
– A jak twoja ręka?
Joanna uniosła gips, jakby sama chciała się przekonać.
– Trochę jeszcze boli – odparła. – Ale to nic poważnego.
– Ten gips wygląda jednak jak śmiercionośna broń.
Przytaknęła mu ruchem głowy.
– Dlatego lepiej się pilnuj, sierżancie.
– Dobrze, to dokąd teraz?
– Do szpitala – postanowiła szybko. – Muszę porozmawiać z ludźmi, którzy w poniedziałek mieli dyżur z Yolande. Jeśli Selkirk do kogoś telefonował, to chcę się dowiedzieć, kto to był. – Zerknęła przelotnie na radiotelefon. – Chociaż może najpierw odmeldujmy się u szefa…
Ale nadinspektor Colclough miał inne plany.
– Chcę cię widzieć za pół godziny, Piercy – oznajmił tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Joanna przewróciła oczami.
– To cały Colclough – syknęła, wściekła. – Zaczęłam już zbierać do kupy zeznania, a on chce mi odebrać sprawę…
– Czyżbyś zapomniała, Jo?
Spojrzała na niego wyczekująco.
– Chyba nie masz tu za wiele do powiedzenia – dorzucił grobowym głosem.
Colclough miał posępną minę.
– Wiem, że nie spodoba ci się to – zaczął – ale od jutra sprawę zabójstwa Selkirka przejmuje komenda okręgowa.
Joanna z trudem pohamowała złość.
Colclough od razu dostrzegł jej gniewną, zawiedzioną minę.
– Przykro mi, Piercy – dodał – ale to nie jest robota dla prowincjonalnych gliniarzy. To może być poważna sprawa na większą skalę. A jeśli facet, który załatwił Selkirka, jest płatnym zabójcą pracującym dla jakiejś międzynarodowej siatki przestępczej? Nie możemy ryzykować.
– Boi się pan, że schrzanimy?
– Piercy, błagam cię, nie utrudniaj. Tu nie chodzi o mnie. Dobrze wiesz, że to odgórna decyzja.
Opadła ciężko na krzesło. Ból w złamanej ręce coraz bardziej jej dokuczał.
– Panie nadinspektorze – zaczęła niemal błagalnym tonem. – Przecież to nasza lokalna sprawa. Ofiara pochodzi z naszego miasta. Zaczęliśmy już przesłuchiwać ludzi, dociera do nas coraz więcej informacji, ustalamy motywy zbrodni. Byliśmy u rodziny Selkirków…
– Na Boga, Piercy – przerwał jej. – Czy ty nic nie rozumiesz? Tu nie chodzi o jakąś zakichaną sprzeczkę rodzinną. Dwa razy czytałem raport patologa. Wszystko wskazuje na klasyczne zabójstwo na zlecenie.
– Możliwe, panie nadinspektorze, ale zabójcą jest jakiś miejscowy drań, który zrobił to z pobudek czysto osobistych, a przy okazji zgarnął za to kupę forsy. To wcale nie była żadna zorganizowana akcja. Komuś z miejscowych po prostu bardzo zależało, żeby się go pozbyć. Tu nie może być mowy o żadnej międzynarodowej siatce przestępczej.
– Tak czy inaczej, zostawmy to komendzie okręgowej. Będą tu jutro rano. Zrozum, Joanno, potrzebujemy kogoś z zewnątrz, kogoś zupełnie obcego, żeby wykluczyć możliwość odwetu.
Gdy weszła do biura, Mike podniósł wzrok.
– Aż tak źle?
– Fatalnie – odparła, wykrzywiając usta. – Odebrali nam sprawę. Szef przekazuje ją komendzie okręgowej – wycedziła jednym tchem.
Nic nie odpowiedział,
– Jak Boga kocham, Mike, oni głupieją na punkcie zorganizowanych przestępstw. Przecież lada chwila sami rozwiązalibyśmy tę sprawę.
– Tak myślisz?
Usiadła na krześle naprzeciw niego.
– Wiem, nie mamy jeszcze podejrzanego – przyznała. – Ale byliśmy na dobrej drodze – dodała, nie kryjąc frustracji. – A niech to szlag! Będziemy musieli oddać im dosłownie wszystko: nasze notatki, zeznania ludzi… – Nachmurzyła się. – Wezmą całą naszą robotę. To nie fair.
Mike rozsiadł się na krześle.
– Czyli co teraz?
Po jego ponurej minie widać było, że przeżywa to tak głęboko, jak ona.
– Zajrzymy do szpitala – zaproponowała. – Porozmawiamy jeszcze z innymi osobami z dyżuru. Może jest coś, co przeoczyliśmy.
– A co potem?
– Pojadę do Matthew utopić smutki w winie – odparła. – Podobno ma dla mnie jakiś prezent.
– Dobrze się składa, bo przydałoby mi się coś na pocieszenie… No, a teraz do szpitala.
Szczęście im dopisało, bo dwie osoby miały akurat dyżur na oddziale intensywnej terapii. Tylko Yolande Prince nie było w szpitalu.
– Rozchorowała się, biedaczka – poinformowała przełożona. – Nic dziwnego zresztą, przeżyła straszny szok – dodała, niezadowolona. – Mówiłam jej matce, żeby Yolande na razie nie wracała do pracy. Potrzebuje trochę czasu, żeby się pozbierać. – Zerknęła na Joannę. – Tylko błagam panią, niech jej pani nie męczy. Ona jest taka wrażliwa, strasznie się wszystkim przejmuje. Rok temu też miała bardzo przykre doświadczenie i prawie się załamała. Ledwo ją przekonałam, żeby nie rezygnowała z pracy. A teraz jeszcze to… – Kobieta pokręciła głową. – Biedna Yolande, chyba prześladuje ją jakiś pech. Tak bardzo mi jej żal, bo dobra z niej pielęgniarka.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Nietypowa sprawa»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Nietypowa sprawa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Nietypowa sprawa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.