Paweł Jaszczuk - Foresta Umbra
Здесь есть возможность читать онлайн «Paweł Jaszczuk - Foresta Umbra» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Foresta Umbra
- Автор:
- Жанр:
- Год:0101
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Foresta Umbra: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Foresta Umbra»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Foresta Umbra — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Foresta Umbra», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Śmierć naszym hasłem, niechaj zadrży wróg!
Jeszcze kilkakrotnie echo powtórzyło słowo „wróg”, nim zagłuszyły je wyrazy nowej zwrotki. Stern z Brodackim podziwiali poczty sztandarowe cechów, szkół i uczelni i patrzyli na niesioną przez biskupa monstrancję, którą umieszczono w bukiecie polnych kwiatów. Przed monstrancją uwijały się ubrane w komunijne stroje dziewczynki. Każda trzymała wiklinowy koszyczek pełen płatków róż i polnych maków. Na znak dany przez siostrę zakonną dziewczynki przyklękały, rzucając pod stopy biskupa fruwające kwiecie. Bruk pokryty zwiewną ozdobą wyglądał jak wzorzysty turecki dywan. Za monstrancją szli przejęci klerycy, każdy z wiązanką leczniczych ziół, po nich delegacje chłopów z uplecionymi ze zbóż wieńcami, następnie ogrodnicy z tacami pełnymi jabłek, strażacy w błyszczących hełmach i kolejarze w granatowych mundurach.
Pochód płynął w takt wybijany przez bębny. Własny podniosły rytm wydzwaniały kościelne dzwony przydające ceremonii należnego majestatu. Maszerującym dodawały wigoru hałaśliwe flety i głośne talerze perkusyjne.
Rozśpiewany tłum niosący poświęcone zioła i kwiaty kierował się z Wałów Hetmańskich aż na Cmentarz Obrońców Lwowa. Tam, po wezwaniu do apelu i odegraniu hymnu, bateria wojskowa miała oddać salut z ustawionych na Mazurówce dział.
Stern był pewien, że teraz, gdy bezczynnie tkwi z Brodackim w zablokowanym samochodzie, Anna z Kasią oglądają znikający w ulicy Kopcia kolorowy tłum. Podziwiają prowadzone w szyku konie kawalerii. Słyszą ich pochrapywania, rżenie i metaliczne dzwonienie podków o bruk. W zeszłym roku, roku śmierci Marszałka, grupa zmęczonych kombatantów zatrzymała się w ich ogrodzie na odpoczynek. Uczestnicy powstania styczniowego - cóż za niezwykły relikt - ze łzami w oczach żegnali swego Dziadka. Pili zaparzoną przez Annę herbatę i w cieniu werandy wdychali słodki zapach magnolii. Jeszcze bardziej ulotnym reliktem, pomyślał Stern, jest zapisany na woskowym wałku głos Józefa Piłsudskiego. Przedwczoraj słyszał go w radiu po wiadomościach. „Stoję przed jakąś dziwaczną trąbą - mówił, zaciągając z wileńska, Marszałek - i myślę, że głos mój ma się oddzielić ode mnie i pójść gdzieś w świat, beze mnie”.
Stern czuł się teraz chirurgiem mającym spreparować nie tylko głos, ale wszystkie podniety, na które dałby się łatwo nabrać jego czytelnik.
Gdy orkiestra zagrała ostatnią zwrotkę Pułku czwartego, Jakub przypomniał sobie śpiewane kiedyś w szkole słowa. Parodiował ją z Hillelem tak:
Walecznych tysiąc z patykami w ręku
Wpadło do klasy, narobiło brzęku,
A panna Wikcia, wycierając pyłek,
Spadła z katedry, pobiła se ty...
Przypadające jednego dnia święta Wojska Polskiego i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny zasługiwały we Lwowie na szczególną oprawę. Pokaz wojskowej siły był patriotyczną powinnością. Po „nocy długich noży” Europa przypominała krygującą się dziewkę. Pękały sojusze. Niedawni sprzymierzeńcy prowadzili podwójną grę. Wszyscy mówili tylko o Hitlerze. Dowcipkowano, że pan kanclerz raczył przybyć w południe do ambasady włoskiej, zjeść na obiad spaghetti z czarnymi oliwkami i wypić lampkę Villa del Sole, wieczorem zaś, wypoczęty, narysować w swoim szkicowniku obóz koncentracyjny.
Hitler był wszędzie: w kulturze, nauce i sporcie. Wydawałoby się, że to nic szczególnego, gdyż politycy od niepamiętnych czasów uwielbiają sport i małe dzieci. Jego propagandowa rozgrywka dawała jednak efekty! Przed dwoma tygodniami na igrzyskach w Berlinie francuscy zawodnicy, urzeczeni grą błazna, pozdrawiali go, krzycząc „Heil!” Czy tych oznak kokieterii Europa potrzebowała więcej? Polacy na igrzyskach wypadli blado. Wajsówna i Walasiewiczów- na zdobyły srebrne krążki. Prawdziwa szkoda, ironizował w myśli Stern, że ostry oszczep Kwaśniewskiej, która wywalczyła brąz, nie poszybował w sam środek ozdobionej hakenkreuzem trybuny.
Słysząc narastający huk silników, Jakub wysiadł z samochodu. Tuż nad dachami domów przeleciał groźny PZL-23 Karaś - najnowsze cudo polskiego lotnictwa. Za nim wywinął salto zwinny RWD-5, może ten sam, który brał udział w zlocie imienia Żwirki.
Na ziemi trwał równie imponujący pokaz. Po bruku, chrzęszcząc niemiłosiernie, sunęły stalowe kolosy. Piętnaście pomalowanych w ochronne barwy czołgów Vickers 7 TP dudniło ile wlezie, wytyczając drogę nowoczesnej polskiej kawalerii.
Stern miał wrażenie, że nie pasuje do dzisiejszego narodowego święta. Z głową zaprzątniętą morderstwami w Rowach czuł się niemal jak przybysz z obcego kraju. Był niepocieszony, że jego sensacyjny tekst ukaże się dopiero we wtorek, gdyż cała poniedziałkowa prasa zarezerwowana była dla Dziadka. Setny raz społeczeństwo miało się dowiedzieć, że genialny plan Marszałka uratował od zagłady Europę, że atak w lukę wojsk Tuchaczewskiego był prawdziwym majstersztykiem i że śmierć Ignacego Skorupki pod Ossowem ma dla kraju głęboki, eucharystyczny wymiar.
Kiedy się nad tym zastanawiał, niespodziewanie w patriotyczny pochód wbił się z bocznej uliczki kolorowy wóz cyrku Forum. Siedzący na koźle rudy karzeł zaciął batem konia i, wrzeszcząc ile sił w płucach, torował sobie drogę. Na ulicy zapanował potworny chaos. Niektórzy śmiali się i pozdrawiali karła, wołając „Brawo”, inni przeklinali go, grożąc pięściami. Stern, ubawiony, stanął na palcach obok Brodackiego i zrobił szybko zdjęcie. Wtedy nazwa cyrku, odbita w szybie wystawowej, wprawiła go w zdumienie. FORUM-MUROF, MUROF-FORUM - powtarzał szybko w myślach, aż oba wyrazy zlały mu się w jeden literowy ciąg. FORUMUROF brzmiało jak tajemnicze, groźne zaklęcie.
Nie było go zaledwie dzień, lecz sprawy, którymi się zajmował, naznaczyły go piętnem makabrycznych obrazów, absurdalnych rozmów i niezawinionych śmierci. Wrócił. Chciał być taki jak przedtem. Z balastem skrywanych przeżyć pchnął drewnianą, okoloną żywopłotem furtkę i wszedł na szutrową ścieżkę prowadzącą do domu.
Dostrzegł ją pierwszy. Stała tyłem w oknie i poprawiała upięte włosy. Była powabna. Naturalna w ruchach, nie widząc jeszcze nadchodzącego świadka. Kiedy go wreszcie ujrzała, ruszyła wolno do drzwi. Stern, czekając, aż mu otworzy, marzył, że usłyszy jej szept. Cichy wyrzut w rodzaju: „No, nareszcie, Jakub. Nareszcie jesteś, łobuzie. Ładnie to tak zostawiać na pastwę losu wyposzczoną atrakcyjną żonę?”
Nie powiedziała tego, za to uśmiechnęła się cierpko, puszczając go przodem. Stern przekroczył próg własnego domu z poczuciem winy i nawet widok Kasi nie ucieszył go zbytnio. Kiedy jednak poczuł małą rączkę uczepioną swoich spodni, humor mu wrócił.
- Mamy list do tatuśka! - usłyszał nowinę. - Mamy list! Proszę!
- List do mnie? - Zawiesił wzrok na Annie, a potem, idąc za nią do salonu, rozdarł brzeg niebieskiej koperty i zaskoczony wyjął z niej trzy pomarańczowe bilety do cyrku. Żadnego dodatkowego wyjaśnienia. Nic.
- Co to? - Kasia stawała na palcach, by coś zobaczyć.
- Prawdziwa niespodzianka. Trzy bilety do cyrku Forum - powiedział, wręczając je córce. - To nagroda za to, że byłaś od wczoraj taka dzielna.
- Ktoś się za tatusia postarał? - Anna popatrzyła znacząco na dziewczynkę. - Nie masz teraz, Kuba, wyboru!
- Wszyscy, mamo, pójdzie...
- Tatuś pójdzie na pewno! - zadrwiła.
Spojrzał na nią z pretensją.
- Nie przerywaj. Daj jej samej powiedzieć - zniżył głos do szeptu.
- Znalazłam rano w skrzynce - oznajmiła Kasia, przekrzywiając na bok głowę. - Wyprowadzałam właśnie Dega, aż tu nagle... No, sam, tato, dobrze wiesz.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Foresta Umbra»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Foresta Umbra» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Foresta Umbra» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.