Robert Wegner - Niebo ze stali

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Niebo ze stali» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Издательство: satan, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Niebo ze stali: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Niebo ze stali»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niebo ze stali — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Niebo ze stali», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ukłonił się nisko, najpierw Besarze, potem im.

– Już się raczej nie zobaczymy, nie chcę, żeby zbyt wielu ludzi widziało nas razem.

Daghena uniosła brwi.

– Sądzisz, że hrabia ma tu szpiegów?

– Ja bym ich umieścił, więc zakładam, że hrabia też to zrobił. Dlatego nie pozwalam wam opuszczać tej komnaty. Jeszcze jakieś pytania?

– Co z resztą czaardanu?

– Z tego, co wiem, przebywają w jednym z obozów i trzymają się razem.

– Dobrze. Więc... do widzenia?

– Do widzenia.

Wyszedł.

Chwilę milczały. Wreszcie Daghena sięgnęła po wino.

– Dziwnie się zachowywał, nie sądzisz, droga Inro?

– Zdecydowanie tak, wasza wysokość. Wyglądał na zdenerwowanego i niepewnego. Zupełnie jakby pierwszy raz robił coś takiego...

Spojrzały na Besarę. Bardzo wymownie.

– Jeszcze pół roku temu Ekkenhard był Wolnym Szczurem. Jeździł po Imperium, przenosząc rozkazy i informacje. Myślę, że po raz pierwszy wysyła kogoś w taką misję.

– Czyli bierzemy udział w szaleństwie zaplanowanym przez szczurzego posłańca, który przypadkiem wpadł w tutejsze bagno i nie ma żadnego doświadczenia, tak?

– Tak.

– I wszystko to – Kailean machnęła ręką – jest jedną wielką improwizacją?

Ich nauczycielka uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła przed siebie kubek.

– Właśnie tak, dziewczęta. Witajcie w Wywiadzie Wewnętrznym.

Stuknęły się naczyniami.

* * *

Drzewa szumiały cicho, a ich zielone korony kołysały się łagodnie nad jej głową. Key’la położyła się na plecach i popatrzyła w górę. Jakbym była mrówką wśród trzcin, przemknęło jej przez myśl. Małą i zagubioną. Całe szczęście, że tutaj zgubić się nie sposób – uspokoiła się zaraz. Wystarczy po prostu wstać i iść w dół, a nogi same zaniosą cię na dno doliny, między obozy. Można co najwyżej wyjść w innym miejscu lasu, niż się do niego weszło.

Leżała na zeszłorocznej trawie, szarej, szorstkiej i ostrej. Choć z ziemi wyłaniały się już nowe źdźbła, a młode paprocie zaczynały walkę o dostęp do światła, i tak większość poszycia nosiła ślady zimy. Opadłe igły, małe gałązki, szyszki, trawa i uschnięte badyle tworzyły miejscami dywan gruby na kilka cali, dominował zapach butwiejącej roślinności, a ziemia nadal tchnęła chłodem.

Nie obchodziło jej to.

Las był taki... spokojny. Łatwo mogła sobie wyobrazić, że szumiał tak tysiąc lat temu, gdy Laal przeprowadzała jej przodków przez Szlak Obłędu, i trzy i pół tysiąca lat temu, gdy bogowie walczyli z Niechcianymi, a niebo płonęło ogniem. A las stał niewzruszony i kwitował to wszystko swoim śpiewem, pochylając się tylko pod pieszczotą wiatru, bo bogowie, demony i ludzie odeszli, a on pozostał. I będzie tak rósł przez następne tysiące lat, gdy już zginie pamięć o wnukach jej wnuków.

Oczywiście jeśli wyjdzie na jaw, że wykradła się z obozu i weszła do lasu sama, bez pozwolenia, to nie tylko wnuków, ale i przyszłego męża nie zobaczy. Uśmiechnęła się, bo sama nie bardzo wiedziała, skąd jej to przyszło do głowy. Pewnie przez Ana’we, która cały wieczór opowiadała siostrom, jak to Baz’da Klennyred przyglądała się jej od samego rana.

Baz’da była babką Kar’dena, a dla tego chłopaka Ana’we była gotowa stroić się przez pół poranka. Ale tak to było z Pierwszą, bliźniacy zawsze podśmiewali się z niej, że patrzy sercem, słucha sercem i myśli sercem. Trzy dni temu płakała na okrągło, bo wydawało jej się, że wpadła w oko starej Sef’lii, a nawet Key’la musiała przyznać, że wnuk Seflii wyglądał jak skrzyżowanie prosiaka z chorą owcą. Rzecz jasna Ana’we nawet do głowy nie przyszło, że mogłaby się sprzeciwić decyzji uzgodnionej przez ojca i jedną z matron, więc na zmianę wpadała w czarną rozpacz i szalała ze szczęścia. Gdy Nee’wa rzuciła uwagę, że powinna sama porozmawiać z ojcem w sprawie Kar’dena, najstarsza siostra zrobiła minę, jakby Druga zaproponowała jej przespacerowanie się nago wokół obozu. Key’la do tej pory uśmiechała się, wyobrażając sobie, jakie byłoby zbiegowisko.

Tradycja wymagała, by dziewczyna poddała się woli rodziców. Tradycja... Key’la ostrożnie sięgnęła pod półkożuszek. Właśnie łamała jeden z wynikających z niej zakazów, i co dziwne, zupełnie nie czuła się winna. Nie tak ją wychowano. Gdy jej rodzina przybyła do Lithrew, była jeszcze maluchem, plączącym się gdzieś pod końskimi brzuchami, a następne kilka lat wychowywała się wśród ludzi mających zupełnie inne zwyczaje. Mówiła po meekhańsku lepiej niż niejeden z dorosłych, który całe życie spędził w obozach, większość poznanych ludzi, to była typowa, wieloplemienna, przygraniczna zbieranina, a z wozackich tradycji przekazano jej tylko te, których znajomość wydawała się ojcu i matce ważna w danej chwili. Jedną z nich było to, że kobieta może walczyć w obronie własnego wozu, strzelać z łuku, kuszy czy dźgać wroga oszczepem, ale nie powozi bojowym rydwanem i nie bierze udziału w bitwach poza obozowiskiem. To były rzeczy zastrzeżone dla chłopców i mężczyzn. Jeśli wróg atakował obóz, kobiety biły się na równi z mężczyznami, ale przede wszystkim powinny być dobrymi żonami i matkami. Tradycja.

I zgodnie z tą tradycją nigdy, przenigdy nie wolno im było nosić kavayo. To była broń, która czyniła chłopca mężczyzną, najczęściej wykuwana osobiście lub kupowana za własnoręcznie zarobione pieniądze. Gdy chłopak wchodził w świat dorosłych, lekko nacinał własnym nożem skórę na piersi, by ostrze najpierw posmakowało jego krwi. Wierzono, że wzmacnia to więź między bronią a wojownikiem. Wierzono też, że jeśli dziewczyna będzie nosić przy sobie kavayo, to po pewnym czasie stanie się bezpłodna. A bezpłodna kobieta to przekleństwo dla rodu.

Mimo to Key’la czuła pod lewą pachą groźny ciężar. Wykradła kavayo z kuźni ojca, gdzie And’ewers zazwyczaj trzymał kilka ukończonych sztuk wśród broni na sprzedaż. Było wątpliwe, by zauważył ubytek, a ona przecież nie mogła wymknąć się do lasu z kuchennym ostrzem za pazuchą. Potrzebowała prawdziwej broni, bo las był niebezpieczny.

W lesie czaili się źli ludzie.

I w lesie był ktoś, kto ocalił jej życie, a to dług, bez którego wyrównania nie mogłaby odjechać. Oczywiście jego spłacenie to nie było byle co, ale teraz chciała przynajmniej przekazać temu komuś, że wie i pamięta. Widziała go przez mniej niż mgnienie oka, w ruchu, ale to wystarczyło, poza tym przyśnił jej się dziś w nocy, jasna skóra, ciemne włosy, błysk oczu, jakby w twarzy przejrzały mu się kawałki letniego nieba. I był chudy... to pamiętała ze swojego snu, każdy mięsień rysował mu się pod skórą, żebra i kręgosłup wydawały się przeświecać na zewnątrz. Chyba też był nagi, choć tu nie miała pewności. I wyglądał na niewiele starszego niż Key’la, a ważył chyba nawet mniej. Więc powinien być głodny. I zmarznięty.

Nie była pewna tych wspomnień, wysnutych z rzeczywistości i snu, nie była pewna, gdzie jest w nich miejsce na pazury rozrywające gardła i ostrze tnące ciała i kości. Ale wiedziała, że jeśli nie spróbuje spłacić długu, to nigdy już spokojnie nie zaśnie.

Za pazuchą trzymała też zawiniątko z kilkoma kawałkami boczku, dwoma owsianymi plackami i garścią suszonych owoców. Więcej nie ośmieliła się zabrać, w czasie wojennego marszu każdy kęs był ściśle rozliczany, a Ana’we, która sprawowała pieczę nad rodzinnym wozem z zapasami, i tak zapyta o brakujące jedzenie. Key’la zawsze mogła powiedzieć, że poczuła głód, choć to najpewniej poskutkuje zmniejszeniem porcji na kolację. Gorzej było z pledem. Zabrała jeden z tych grubych, wełnianych, jakimi okrywano końskie grzbiety, i miała nadzieję, że nikt ich nie policzy w najbliższym czasie. A potem karawany będą już daleko.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Niebo ze stali»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Niebo ze stali» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Wegner - Północ-Południe
Robert Wegner
Robert Wegner - Wschód - Zachód
Robert Wegner
Tamara Zwierzyńska-Matzke - Czasami wołam w niebo
Tamara Zwierzyńska-Matzke
Robert Sheckley - Beside Still Waters
Robert Sheckley
Robert Harris - El hijo de Stalin
Robert Harris
Anna Brzezińska - Wody głębokie jak niebo
Anna Brzezińska
Robert Wagner - Die Grump-Affäre
Robert Wagner
Olaf Wegner - Eleonora
Olaf Wegner
Jennifer Wegner - SOKO Mord-Netz
Jennifer Wegner
Отзывы о книге «Niebo ze stali»

Обсуждение, отзывы о книге «Niebo ze stali» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x