Ольга Токарчук - Księgi Jakubowe

Здесь есть возможность читать онлайн «Ольга Токарчук - Księgi Jakubowe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2014, ISBN: 2014, Издательство: Wydawnictwo Literackie, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Księgi Jakubowe: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Księgi Jakubowe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Księgi Jakubowe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Księgi Jakubowe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Lecz gdzież te słynne księgi, gdzie ta postać budząca lękliwy szacunek? Sklep wygląda jak zwykły kram, a przecież właściciel ponoć jest potomkiem słynnego rabina, mędrca wielce szanowanego Zalmana Naftalego Szora. A tu czosnek, zioła, garnce z przyprawami, słoje i słoiczki, a w nich wszelkiej maści przyprawy – tłuczone, mielone albo jeszcze w swoim naturalnym kształcie, jak te laski wanilii albo gwoździki goździków, kulki gałki muszkatołowej.

Na półkach na sianie ułożono też bele materiału – to chyba jedwab i atłas, bardzo jaskrawe, przyciągają oko. Ksiądz myśli, czy nie potrzebowałby czasem czego, ale już jego uwagę zwraca nieudolny napis na pokaźnym słoju ciemnozielonym: „Herba the”. Już wie, o co poprosi, kiedy w końcu ktoś do niego wyjdzie – o trochę tego ziela, które wprawia go w lepszy nastrój, co u księdza dziekana znaczy, że może bez zmęczenia pracować. A jeszcze poprawia trawienie.

I kupiłby trochę goździków, żeby doprawić nimi wieczorne grzane wino. Ostatnie noce były tak zimne, że zmarznięte nogi nie pozwalały mu się skupić na pisaniu. Szuka wzrokiem jakiejś ławy, a wtedy wszystko dzieje się w tym samym momencie: zza regałów wyłania się dobrze zbudowany, brodaty mężczyzna w długiej wełnianej sukni, spod której wystają tureckie buty o spiczastych noskach. Na ramiona ma zarzucony cienki ciemnoniebieski płaszcz. Mruży oczy, jakby wyszedł ze studni. Zza jego pleców wygląda ciekawie ów Jeremiasz, który spłoszył się wcześniej, i jeszcze jakieś dwie twarze, podobne bardzo do oblicza Jeremiasza, ciekawskie i rumiane. A z drugiej strony, w drzwiach od rynku przystanął właśnie zdyszany drobny chłopiec, czy też młody mężczyzna, bo zarost sypnął mu się obficie jasną kozią bródką. Opiera się o framugę i dyszy, widać biegł tutaj najszybciej, jak mógł. Świdruje księdza dziekana bezczelnie oczami i uśmiecha się szelmowsko, ukazując zdrowe, szeroko rozstawione zęby. Ksiądz nie jest pewny, czy czasem nie jest to uśmiech szyderczy. Woli dostojną postać w płaszczu i to do niej zwraca się nadzwyczaj grzecznie:

– Niech mi waszmość wybaczy to najście...

Tamten patrzy na niego w napięciu, lecz już po chwili wyraz jego twarzy powoli się zmienia.

Pojawia się na niej coś w rodzaju uśmiechu. Ksiądz dziekan nagle pojmuje, że tamten nie rozumie, więc zaczyna teraz inaczej, po łacinie, radośnie pewny, że znalazł swój swego.

Żyd powoli przenosi wzrok na chłopca w drzwiach, tego zdyszanego, a tamten śmiało wchodzi do środka, obciąga kurtkę z ciemnego sukna.

– Ja będę tłumaczył – oznajmia niespodziewanie niskim głosem z miękkim rusińskim zaśpiewem i wskazując paluchem księdza dziekana, mówi z przejęciem, że to jest prawdziwy,

najprawdziwszy ksiądz.

Nie przyszło do głowy księdzu, że potrzebny będzie tłumacz, jakoś o tym nie pomyślał. Jest speszony i nie wie, jak z tego wybrnąć, bo cała sprawa, w zamierzeniu delikatna, nagle robi się publiczna i za chwilę ściągnie tu cały jarmark. Najchętniej wyszedłby stąd w chłodną mgłę o zapachu końskiego łajna. Zaczyna się czuć osaczony w tej niskiej izbie, w powietrzu gęstym od zapachu korzeni, na dodatek już ktoś z ulicy ciekawie zagląda, by sprawdzić, co też się tu dzieje.

– Miałbym słowo do szanownego Eliszy Szora, jeśli pozwoli – mówi. – Na osobności.

Żydzi są zaskoczeni. Wymieniają między sobą kilka zdań, Jeremiasz znika i dopiero po dłuższej chwili pełnej nieznośnego milczenia wraca. Widocznie ksiądz dostał pozwolenie i teraz wiodą go za regały. Towarzyszą temu jakieś szepty, lekki tupot dziecięcych stóp, tłumione chichoty – jakby za cienkimi ścianami były tłumy innych ludzi, którzy przez szpary w drewnianych ściankach ciekawie patrzą teraz na księdza dziekana rohatyńskiego, wędrującego po zakamarkach żydowskiego domu. I okazuje się też, że sklepik przy rynku jest zaledwie przyczółkiem dużo bardziej rozbudowanej struktury, niejako ula pszczelego: pokoi, korytarzyków i schodków. Cały dom jest większy i zbudowany wokół wewnętrznego podwórka, które tylko kątem oka widzi ksiądz przez małe okienko w izbie, gdzie się na chwilę zatrzymują.

– Ja jestem Hryćko – odzywa się, kiedy tak idą, chłopak z bródką. Ksiądz uświadamia sobie, że gdyby chciał się wycofać, to nawet nie wiedziałby, jak wyjść z tego pszczelego domu. Zaczyna się pocić z powodu tej myśli i wtedy otwierają się ze skrzypieniem jedne z drzwi i staje w nich szczupły mężczyzna w sile wieku, o jasnej, gładkiej, nieprzeniknionej twarzy, z siwą brodą, w sukni za kolana, na stopach ma wełniane skarpety i czarne pantofle.

– To jest właśnie rabbi Elisza Szor – szepcze Hryćko z przejęciem.

Pokój jest mały, niski i bardzo skromnie urządzony. Na środku znajduje się szeroki stół, leży na nim rozłożona książka, a obok w kilku stosach inne – wzrok księdza zachłannie sunie po ich grzbietach, usiłując odczytać tytuły. Ksiądz niewiele wie o Żydach w ogóle, a tych rohatyńskich zna tylko z widzenia.

Księdzu nagle wydaje się sympatyczne, że obaj są niedużego wzrostu. Wobec wysokich czuje się zawsze jakoś skonfundowany. Stają naprzeciwko siebie i przez chwilę ksiądz ma wrażenie, że tamten też kontentuje się tym podobieństwem. Żyd siada miękko, uśmiecha się i wskazuje ręką ławę dla księdza.

– Za pozwoleniem i w tych niezwykłych okolicznościach przychodzę tutaj do waszmości całkiem incognito, zasłyszawszy wiele o waszej wielkiej mądrości i erudycji...

Hryćko zatrzymuje się w połowie zdania i pyta księdza:

– In-co-gnito?

– A jakże, co znaczy, że suplikuję o dyskrecję.

– A cóż to? Su-pli-kuję? Dys-kre-cję?

Ksiądz milknie, nieprzyjemnie zaskoczony. Ale mu się tłumacz trafił, widzi, że tamten go nie rozumie. To jak mają ze sobą rozmawiać? Po chińsku? Będzie się starał mówić prosto:

– Proszę o zachowanie tajemnicy, bo nie ukrywam przecie, żem rohatyński dziekan, ksiądz katolicki. Ale przede wszystkim autor. – Słowo „autor” podkreśla podniesieniem palca. –

I wolałbym tu dzisiaj rozmawiać nie jako duchowny, ale autor właśnie, który wytrwale pracuje nad pewnym opusculum...

– O-pu-scu-lum? – dopada go wątpiący głos Hryćka.

– ...dziełkiem niewielkim.

– Aha. Niechże ksiądz wybaczy, ja w polskim nieuczony, tylko w takim zwykłym języku, jak ludzie mówią. Tyle znam, ilem zasłyszał wokół koni.

– Od koni? – dziwi się ksiądz niepomiernie, zły na kiepskiego tłumacza.

– No bo przy koniach robię. Handel.

Hryćko mówi, pomagając sobie rękami. Mężczyzna patrzy na niego ciemnymi, nieprzeniknionymi oczami, a księdzu przychodzi do głowy, że może ma do czynienia z niewidomym.

– Kilkuset autorów już przeczytawszy od deszczki do deszczki – ciągnie ksiądz – tu i ówdzie to pożyczając, to skupując, czuję, że wiele ksiąg mi umknęło i dostępu do nich mieć zupełnie nie mogę.

Teraz przerywa i czeka, aż się tamten odezwie, ale Szor tylko kiwa głową z przymilnym uśmiechem, z którego nic nie wynika.

– A że słyszałem, iż waszmość masz tu wcale udaną bibliotekę, nie chcąc za nic w świecie inkomodować... – poprawia się zaraz niechętnie – ...przeszkadzać czy trudzić, zebrałem się na odwagę, wbrew obyczajowi, lecz ku pożytkowi innych, by przyjść tutaj i...

Milknie, bo oto drzwi otwierają się gwałtownie i do tej niskiej salki bez nijakiej zapowiedzi wchodzi kobieta. W ślad za nią do środka zaglądają, szepcząc, twarze na pół widoczne w mroku.

Kwili przez chwilę małe dziecko, a potem nagle cichnie, jakby wszystko miało skupić się na kobiecie: z odkrytą głową okoloną bujnymi lokami kroczy śmiało, ze wzrokiem utkwionym gdzieś przed siebie, nie patrząc w ogóle na mężczyzn; niesie na tacy dzban i suszone owoce. Ma na sobie szeroką suknię w kwiaty, a na niej haftowany fartuch. Stuka spiczastymi trzewikami. Jest drobna, ale zgrabna, jej figura przyciąga wzrok. Za nią drepcze mała dziewczynka i niesie dwie szklanki. Patrzy na księdza z takim przerażeniem, że niebacznie wchodzi na idącą przed sobą i przewraca się. Szklanki toczą się po podłodze, dobrze, że są z grubego szkła. Kobieta nie zwraca uwagi na dziecko, rzuca natomiast jedno spojrzenie na księdza, szybkie i bezczelne.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Księgi Jakubowe»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Księgi Jakubowe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Ольга Токарчук - Путь Людей Книги
Ольга Токарчук
libcat.ru: книга без обложки
Ольга Токарчук
Ольга Токарчук - Номера
Ольга Токарчук
Ольга Токарчук - Бегуны
Ольга Токарчук
Ольга Токарчук - Дом дневной, дом ночной
Ольга Токарчук
Ольга Токарчук - Диковинные истории
Ольга Токарчук
Ольга Токарчук - Drive Your Plow Over the Bones of the Dead
Ольга Токарчук
Ольга Токарчук - Die grünen Kinder
Ольга Токарчук
Отзывы о книге «Księgi Jakubowe»

Обсуждение, отзывы о книге «Księgi Jakubowe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x