Adam Przechrzta - Chorangiew Michala Archaniola
Здесь есть возможность читать онлайн «Adam Przechrzta - Chorangiew Michala Archaniola» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Старинная литература, на русском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Chorangiew Michala Archaniola
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Chorangiew Michala Archaniola: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chorangiew Michala Archaniola»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Chorangiew Michala Archaniola — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chorangiew Michala Archaniola», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- To niewielka posiadłość w lesie - powiedziałem. - Będziesz zachwycona.
- Zachwycona? - Spojrzała na mnie spod oka. - Mnie niełatwo zachwycić.
- Zobaczysz. Chcę też, żebyś poznała wujka Maksa.
- Niewiele o nim mówisz.
- Wujek to wujek… Jedna uwaga: jeśli coś powie, należy go słuchać.
Uniosła brwi w wyrazie dezaprobaty. Westchnąłem, każdy uczy się na własnych błędach… Dwa kilometry od celu zatrzymałem wóz i jeszcze raz powiadomiłem Maksa o naszym przybyciu, wujek nie lubi niespodzianek.
Kiedy parkowałem, czekał już na nas przed domem. Maks zbliża się do sześćdziesiątki, choć wygląda dwadzieścia lat młodziej. Szczupły, ubrany w kosztowny garnitur od Ermenegildo Zegny, z idealnie dobranym krawatem, jest niewątpliwie atrakcyjnym mężczyzną. Cała garderoba wujka była szyta su misura - na miarę. On sam także jest „na miarę”. Szare oczy w wąskiej, drapieżnej twarzy rozjarzyły się zadowoleniem na mój widok, chłodno otaksowały moją towarzyszkę.
- Zamknij buzię, kochanie - powiedziałem z uśmiechem do Anny. - Bo ci mucha wleci.
Klepnąłem Maksa po ramieniu, otrzymałem w zamian lekkie skinienie głowy. Wujek jest dość powściągliwy w kontaktach międzyludzkich. Co nie znaczy, że nie oddałby mi lewej nerki, gdyby zaszła taka potrzeba. Po prostu nie widzi powodu, aby to demonstrować, w sumie mnie to odpowiada, ja jestem taki sam.
Nadal lekko oszołomiona jego wyglądem Anna przywitała się i zostaliśmy zaproszeni do środka. Po kilku minutach, które spędziliśmy na popijaniu chilijskiego wina Casa Viva, wychwyciła subtelną aurę zagrożenia, jaką emanował Maks. Oczywiście nie mogła się oprzeć, żeby nie sprawdzić tego osobiście…
Kiedy poprosiła o oprowadzenie po domu, wiedziałem, że liczy na towarzystwo wujka. Wzruszyłem ramionami, widząc, jak znikają za drzwiami sali treningowej. Przypuszczałem, że Annę zainteresują manekiny ćwiczebne, byłem pewien, że takich nie mają nawet w Specnazie.
Rozparłem się w fotelu, smakując bursztynowy płyn o zapachu melona i brzoskwini, Chardonnay z doliny Casablanca było naprawdę doskonałe. Przymknąłem oczy, nie zwracając uwagi na dochodzące przez solidne drzwi odgłosy. Niektórzy nigdy nie dorosną… Kiedy pojawili się ponownie, Anna miała porwaną bluzeczkę i siniak na twarzy, a Maks poprawiał lekko przekrzywiony krawat.
- Dzieciaki - mruknąłem. - Ustaliliście już kolejność dziobania?
Anna prychnęła pogardliwie, ale zaczerwieniła się nieznacznie. Maks wręczył mi bez słowa lekarstwo na siniaki.
- Nadstaw ryjek - powiedziałem, sadzając sobie Annę na kolanach. - Jeśli ci tego zaraz nie posmaruję, jutro będziesz opuchnięta.
Nacierając delikatnie policzek dziewczyny, zerknąłem odruchowo w jej dekolt. Pozbawiona paru guzików bluzeczka okrywała piersi w niewielkim stopniu, koronkowy biustonosz uwydatniał ich kuszące kształty. Cóż, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło…
- Zostaniecie na noc? - spytał Maks.
- Tak, zdecydowanie tak - potwierdziłem.
* * *
Pocałowałem Annę delikatnie i wysunąłem się z pościeli. Zamruczała coś, ale się nie obudziła. Narzuciwszy gruby szlafrok, wyszedłem na ganek. Maks siedział na bujanym fotelu i palii cygaro. Od lat obaj budzimy się około czwartej w nocy i trudno nam potem zasnąć. Co prawda, gdybym poprosił, Anna pomogłaby mi w tym skutecznie, ale chciałem porozmawiać z wujkiem. Zająłem wolny fotel, poczęstowałem się cygarem, Maks podał mi ogień. Otuliłem nogi pledem, nad ranem było naprawdę zimno. Przez dłuższą chwilę paliliśmy w milczeniu, nie potrzeba nam wielu słów.
- Z Anną to na poważnie? - Maks odezwał się wreszcie.
W rzeczywistości nie potrzebował mojej odpowiedzi, do tej pory nie przywiozłem tu żadnej kobiety.
- Na poważnie. A jak u ciebie?
Westchnął, wykonując nieokreślony gest. Znaczy - jak zwykle. Na początku lat osiemdziesiątych Maks otrzymał zadanie - miał zabić jednego z liderów „Solidarności”. Z bliżej nieznanych mi przyczyn nie tylko nie wykonał rozkazu, ale i przeszedł na drugą stronę ryzykując życiem, ocalił wiele osób. Nie zapomniano mu tego. Niemal nigdy nie dyskontuje swojej przeszłości, jednak kontakty, jakie posiada w sferach rządowych, zadziwiają mnie do dzisiaj. Nie to oczywiście stanowi problem, problemem jest, że zakochał się w żonie jednego z ówczesnych dysydentów, tego przeznaczonego do odstrzału. Ten człowiek już nie żyje, umarł z przyczyn naturalnych, a jego żona nie związała się z nikim do dzisiaj. Ma czterdzieści kilka lat i nadal oszałamia urodą. Maks nie jest bynajmniej nieśmiały, ale jakoś nie może się zdecydować, aby nawiązać z nią bliższą znajomość. W pewnym sensie mu się nie dziwię, trzeba mieć nielichy tupet, żeby podejść do kobiety i powiedzieć jej: „Dzień dobry, chciałbym panią bliżej poznać, bo wie pani, miałem kiedyś zabić pani męża, ale…”. Kiedyś będę musiał coś z tym zrobić, ale jeszcze nie teraz, chwilowo nie mam koncepcji.
- Moje przybrane rodzeństwo - wycisnąłem przez zdławione gardło. - Wiesz coś o nich? Chciałbym się z nimi spotkać.
- Oczywiście. Kiedy tylko zechcesz.
- Myślisz, że oni będą chcieli…?
- Chcą od lat - odparł obojętnym tonem.
Przełknąłem z wysiłkiem ślinę.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?
- Nie byłeś gotowy. No i nie pytałeś.
- Ale skoro oni…
- To nie ma znaczenia - przerwał mi stanowczo. - Lubię ich, ale to, czego chcą, nie jest dla mnie najważniejsze.
Zamilkłem, zgasiłem niedopałek cygara. Za plecami usłyszałem ciche skrzypnięcie drzwi, poczułem delikatny zapach znajomych perfum - Anna. Posadziłem ją sobie na kolanach, przytuliłem.
- Mogę się z nimi spotkać w przyszłym tygodniu? Potwierdził mruknięciem.
- Przyjdą do ciebie na uczelnię.
- Dlaczego tam? Nie moglibyśmy gdzieś na neutralnym gruncie?
- Nie - odpowiedział zdecydowanie. - Obiecałem im. Planują to spotkanie od lat, mniej więcej raz w tygodniu któreś z nich do mnie dzwoni.
Zatkało mnie. Z drugiej strony powinienem o to spytać już dawno. Przecież wiedziałem, że każda próba wpłynięcia na Maksa przypomina usiłowania zmierzające do przesunięcia kamiennego muru. Strata czasu.
- Niech będzie na uczelni - zgodziłem się z wahaniem. - Jeszcze jedno…
- Tak?
- Orientujesz się też w damskiej modzie? Wiesz, majteczki i takie tam. - Obrzuciłem ubranie wujka znaczącym spojrzeniem.
- Chcesz obdarować ukochaną?
- Nie - burknąłem. - Pewną bezczelną smarkulę. Szantażuje mnie. Zresztą nieważne, podaj mi nazwy kilku znanych firm.
- Czy ja też na tym skorzystam? - ożywiła się Anna.
- Pewnie, nie oszczędzaj mnie, jedne majteczki więcej, jedne mniej…
- Przecież możesz je kupić przez Internet - zauważył Maks.
- Nie, nie będę tchórzył, zrobię to osobiście - warknąłem. - I żadnych uwag!
Maks uniósł dłoń jak do przysięgi.
- Żadnych uwag - zachichotała Anna.
* * *
Koncert muzyki cygańskiej na krakowskim Kazimierzu wyraźnie się Annie spodobał. Mnie także, potrzebowałem czegoś, co oderwałoby moje myśli od problemów bieliźnianych. Kupiłem co trzeba, ale przypłaciłem to niemal rozstrojem nerwowym. Kiedy okazało się, że mam zamiar wybrać coś z oferty ekskluzywnej firmy Lejaby, ekspedientce, która mnie obsługiwała, przyszły na pomoc dwie inne. Wszystkie pełne dobrych chęci i fachowej wiedzy. W ciągu pół godziny dowiedziałem się na temat damskiej bielizny więcej niż komukolwiek mogłoby to wyjść na dobre, w dodatku jedna ze sprzedawczyń, najwyraźniej poruszona moim hojnym gestem, zaproponowała mi dalsze, już osobiste korepetycje w tym zakresie… Na szczęście już po wszystkim. Do Moskwy powędrowała paczka zawierająca trzy pary majteczek z kolekcji Nuage Bouquets, kilka innych otrzymała Anna. Miałem zamiar namówić ją na prywatny pokaz…
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Chorangiew Michala Archaniola»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chorangiew Michala Archaniola» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Chorangiew Michala Archaniola» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.