Tomasz Pizio - Goscinny, Sempe - Mikołajek 03
Здесь есть возможность читать онлайн «Tomasz Pizio - Goscinny, Sempe - Mikołajek 03» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Старинная литература, на русском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Goscinny, Sempe - Mikołajek 03
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Goscinny, Sempe - Mikołajek 03: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Goscinny, Sempe - Mikołajek 03»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Goscinny, Sempe - Mikołajek 03 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Goscinny, Sempe - Mikołajek 03», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
A ponieważ miał rację, Kleofas i Gotfryd przestali się bić i Gotfryd oznajmił Kleofasowi, że w każdej chwili rozłoży go na cztery łopatki.
- Nie boję się ciebie, Bill - powiedział Kleofas. - Na ranczo wiemy, jak się obchodzić z takimi kojotami jak ty.
- To jak? - spytał Alcest. - Bawimy się w kowbojów czy skaczecie?
- Widziałeś kiedy, żeby ktoś skakał bez sznurka? - zapytał
Maksencjusz.
- Taaak, chłopcze - powiedział Gotfryd. - No to wyciągaj spluwę!
I Gotfryd: pach! pach! - zaczął strzelać z palca jak z rewolweru, a Rufus złapał się obiema rękami za brzuch, krzyknął: „Trafiłeś mnie, Tom!" - i upadł na trawę.
- Jak nie możemy skakać - powiedział Kleofas - to urządzimy biegi.
- Gdybyśmy mieli sznurek - westchnął Maksencjusz - można by zrobić bieg przez płotki.
Ale Kleofas powiedział, że nie mamy sznurka, więc zrobimy bieg na sto metrów - od płotu do samochodu.
- A to jest sto metrów? - zapytał Euzebiusz.
- Czy to nie wszystko jedno? - roześmiał się Kleofas. -Pierwszy, który przybiegnie do samochodu, wygra bieg na sto metrów i koniec.
Wtedy Maksencjusz powiedział, że to nie będzie tak jak w prawdziwych biegach na sto metrów, bo w prawdziwych biegach na mecie jest sznurek i zwycięzca przerywa ten sznurek własną piersią, Kleofas poradził Maksencjuszowi, żeby odczepił się od tego sznurka, bo zaczyna być nudny, Maksencjusz odpowiedział
mu, że jak się nie ma sznurka, to lepiej się nie brać za urządzanie zawodów lekkoatletycznych, a Kleofas wrzasnął, że nie ma sznurka, ale za to ma pięść i zaraz przyłoży nią Maksencjuszowi w łeb. Maksencjusz powiedział mu, żeby tylko spróbował, i Kleofasowi by się udało, gdyby Maksencjusz najpierw go nie kopnął.
Kiedy skończyli się bić, Kleofas był bardzo zły. Krzyczał, że nie mamy pojęcia o lekkoatletyce i że jesteśmy głupi. W końcu przyleciał Joachim i zawołał, strasznie zadowolony:
- Chłopaki! Znalazłem kawałek drutu!
Więc Kleofas powiedział, że bardzo fajnie, zawody trwają dalej, a ponieważ wszyscy mają już dosyć skoków i biegów, to będziemy rzucać młotem. Kleofas wytłumaczył nam, że młot to nie jest taki zwykły młotek, ale ciężarek przywiązany do sznurka, który trzeba rozkręcić bardzo szybko, a potem puścić. Ten, kto najdalej rzuci, zostaje mistrzem. Kleofas zrobił młot z kawałka drutu i przywiązanego na końcu kamienia.
- Ja zaczynam, bo to był mój pomysł - powiedział Kleofas. -
Zobaczycie, co to będzie za rzut!
I zaczął kręcić się w kółko z młotem w ręce, a potem go puścił.
Przerwaliśmy spotkanie lekkoatletyczne i Kleofas oznajmił, że jest mistrzem. Ale inne chłopaki mówiły, że nie, że oni nie rzucali młotem, więc nie wiadomo, kto wygrał.
Ja jednak myślę, że Kleofas miał rację. I tak by wygrał, bo to był
fantastyczny rzut - z placu aż na wystawę sklepu pana Companiego!
Tajemny szyfr
Na pewno zauważyliście, że jak się chce porozmawiać z kolegami na lekcji, to ciągle ktoś przeszkadza. Oczywiście można rozmawiać z kolegą, który siedzi obok. Ale nawet jak człowiek stara się mówić po cichu, to pani zaraz słyszy i mówi: „Skoro masz tyle do powiedzenia, chodź do tablicy, zobaczymy, czy nadal będziesz taki rozmowny!", i pyta o departamenty2 i ich stolice, no i draka gotowa. Można też posyłać sobie kartki, na których pisze się to, co się chciało powiedzieć. Ale prawie zawsze pani widzi, jak ktoś podaje kartkę, i każe ją sobie dać, a potem zanieść do dyrektora. A ponieważ na kartce jest napisane: „Rufus jest głupi, podaj dalej" albo: „Euzebiusz jest świnia, podaj dalej", więc dyrektor mówi, że zostaniecie nieukami, skończycie w więzieniu, sprawicie wielką przykrość waszym rodzicom, którzy wypruwają z siebie żyły, abyście byli dobrze wychowani. A potem za karę każe zostać po lekcjach!
Dlatego też dzisiaj rano na pierwszej pauzie okropnie nam się spodobał pomysł Gotfryda.
2 Departament - jednostka administracyjna we Francji; odpowiednik naszego woje wództwa.
-Wymyśliłem fantastyczny szyfr - powiedział nam Gotfryd. - To taki tajemny szyfr, który będziemy rozumieć tylko my, chłopaki z naszej paczki.
I pokazał nam: na każdą literę robi się jakiś ruch. Na przykład: palec na nosie - to litera „a”, palec na lewym oku - to „b”, palec na prawym oku - to „c” Na każdą literę inny ruch: drapiemy się w ucho, pocieramy brodę, klepiemy się po głowie, i tak aż do „z”, kiedy robimy zeza. Niesamowite!
Kleofas nie był do końca przekonany. Powiedział, że dla niego już zwyczajny alfabet jest tajemnym szyfrem i że zamiast się uczyć ortografii, żeby porozmawiać z chłopakami, woli poczekać na przerwę i powiedzieć nam, co ma nam do powiedzenia. Ananiasz oczywiście nie chciał nawet słyszeć o żadnym tajemnym szyfrze.
On jest najlepszym uczniem i pupilkiem, więc na lekcjach woli słuchać tego, co mówi pani, albo odpowiadać przy tablicy. Wariat z tego Ananiasza!
Ale z resztą chłopaków uważaliśmy, że szyfr jest bardzo dobry. A poza tym taki tajemny szyfr to bardzo pożyteczna rzecz. Na przykład jak się walczy z nieprzyjaciółmi, można sobie wszystko powiedzieć, a oni nic nie rozumieją i my zwyciężamy.
Więc poprosiliśmy Gotfryda, żeby nas nauczył swojego szyfru.
Ustawiliśmy się wszyscy dookoła, a on powiedział, żebyśmy go naśladowali.
Gotfryd przyłożył palec do nosa i my przyłożyliśmy palce do nosów. Gotfryd przyłożył palec do oka i my przyłożyliśmy palce do oczu. A kiedy żeśmy wszyscy robili zeza, przyszedł pan Mouchabiere. Pan Mouchabiere to nasz nowy opiekun, trochę starszy od starszych chłopaków, ale nie bardzo. Podobno po raz pierwszy pracuje w szkole.
- Słuchajcie! - krzyknął pan Mouchabiere. - Nie chcę pytać, co wam strzeliło do głowy z tymi głupimi minami. Powiem tylko, że jeśli nie przestaniecie, wszyscy przyjdą mi w czwartek siedzieć za karę w szkole! Zrozumiano?
I poszedł sobie.
- Dobra - powiedział Gotfryd. - Zapamiętaliście szyfr?
- Mnie się tylko nie podoba - przyznał się Joachim - ten pomysł z prawym i lewym okiem na „b" i „c". Zawsze mi się myli prawa i lewa strona. Zupełnie jak mamie, kiedy prowadzi samochód taty.
- E tam, nie szkodzi - powiedział Gotfryd.
- Jak to, nie szkodzi? - oburzył się Joachim. - Jeżeli będę chciał
powiedzieć na ciebie: „Cymbał”, a powiem: „Bymcał”, to nie to samo.
- Na kogo chcesz powiedzieć: „Cymbał", cymbale? - zapytał
Gotfryd.
Ale nie zdążyli się pobić, bo pan Mouchabiere zadzwonił na koniec przerwy. Coraz krótsze są te przerwy z panem Mouchabiere!
Ustawiliśmy się w pary i Gotfryd szepnął:
- Na lekcji prześlę wam jakąś wiadomość, a na następnej przerwie zobaczymy, kto zrozumiał. Uprzedzam jednak: żeby należeć do paczki, trzeba poznać tajemny szyfr!
- A to doskonale! - zawołał Kleofas. - Pan sobie postanowił, że jak nie będę znał jego szyfru, który jest do niczego, to przestanę należeć do paczki! Moje gratulacje!
Wtedy pan Mouchabiere powiedział do Kleofasa:
- Odmienisz mi czasownik: „Nie powinienem rozmawiać, kiedy stoję w parze, zwłaszcza jeśli przez całą przerwę miałem dość czasu na opowiadanie bredni". W trybie oznajmującym i rozkazującym.
- Gdybyś mówił szyfrem, nie zostałbyś ukarany - powiedział
Alcest i pan Mouchabiere zadał mu to samo. Z Alcestem zawsze jest kupa śmiechu!
W klasie pani kazała nam wyjąć zeszyty i przepisywać z tablicy zadania do rozwiązania w domu. Bardzo mnie to zmartwiło, szczególnie jak pomyślałem o tacie, bo kiedy wraca z biura, jest zmęczony i nie ma ochoty na robienie zadań z arytmetyki. A potem, kiedy pani pisała na tablicy, odwróciliśmy się wszyscy do Gotfryda i czekaliśmy, aż zacznie przesyłać nam swoją wiadomość. Gotfryd zaczął robić różne ruchy. Muszę przyznać, że wcale nie było łatwo go zrozumieć, bo robił je bardzo szybko, potem przestawał, żeby pisać w zeszycie, a potem, ponieważ ciągle żeśmy na niego patrzyli, znowu robił jakieś ruchy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Goscinny, Sempe - Mikołajek 03»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Goscinny, Sempe - Mikołajek 03» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Goscinny, Sempe - Mikołajek 03» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.