Kacper szyje nogą i rozgląda się wszędzie dookoła, czasem wtrąca, nie patrząc na nią: dobre!
No ale nie przerywaj – mówi wtedy ona, lekko urażona – nigdy nie pozwalasz mi skończyć, chociaż znamy się już od kilku dni. Ale posłuchajcie dalej. No i pojechaliśmy do tego kina. Już nie wspominając o tym. że zapodziałam gdzieś bilet! Moja siostra mówi do mnie: wiesz Ala, ależ ty jesteś zapominalska. Do licha, wkurzyłam się wtedy, bo rzeczywiście zdarza mi się być roztrzepaną. Taki mam już charakter i nikt nie potrafi mnie tego oduczyć. Powiedziałam sobie wtedy: kurczę pieczone, ten bilet musi gdzieś być. I wyobraźcie sobie, wiecie gdzie był? Miałam go centralnie w torebce, na samym wierzchu. Jest takie przysłowie: najciemniej pod latarnią. Oczywiście bez żadnych skojarzeń. To wtedy weszliśmy do sali. Ja już nieraz bywałam na wielu filmach w Multikinie, ale na przykład ta moja kuzynka Aneta, ona pochodzi z dość niewielkiej wsi i to była dla niej totalna egzotyka. Mówię wam, było mi aż wstyd, wszyscy się patrzyli na nią. Ale nieważne, to taka dygresja. I wtedy rozpoczął się film. Nieważne jaki tytuł, pewnie oglądaliście. Była kobieta i mężczyzna, zresztą pewnie to widzieliście. Różne takie perypetie, najpierw ona go odrzuciła, potem on do niej wrócił, wiecie. Wszystko działo się w Ameryce. Uważam, że z całego filmu najlepsze było, jak miał miejsce wypadek samochodowy. To znaczy autobusu z samochodem. Oni akurat jechali tym autobusem, ale jeszcze się nie znali. I wpadli na siebie, było to szalenie zabawne i nawet moja mama się śmiała, uważała, że to było bardzo zabawne. Najgorsza moim zdaniem scena, to gdy bohater i bohaterka idą ze sobą do łóżka. Rozumiecie. Kochają się ze sobą. Czułam się bardzo skrępowana, ponieważ siedziałam tuż obok mojego taty i dotykałam go ramieniem. Zdawałoby się, że on także czuł się skrępowany. Ciągle wydaje mu się, że jestem jego małą córeczką, że nie wiem nic o źle tego świata, o prawdziwym bagnie. I wiecie jak się skończyło?
Silny, wiesz, że Magda wyjeżdża? – mówi Kacper dość poważnie, patrząc na mnie.
Przepraszam, ale nie jestem w temacie – odpowiada mu Ala – mówicie o Magdzie? Mam jedną kumpelę Magdę, jest ze mną na roku, jest świetna z socjologii makrostruktur. Chociaż jest beznadziejną kujonką. Nazywa się Magda Stencel. Jej rodzice oboje są po prawie.
Nie, mówimy akurat o innej Magdzie – mówi jej Kacper powoli i wyraźnie, jakby znał jakiś inny obcy język, którym mówi się przez zęby. I boję się, że zaraz krew się poleje, że będzie dym, bo on powoli traci cierpliwość i dobre serce. Choć ona ma twarz na wskroś niewinną, jak gdyby błonę dziewiczą bezpośrednio nadrukowaną na twarzy.
Wiesz, Kacper, mam wrażenie, że źle się odżywiasz – mówi nagle Ala – jesteś jakiś nerwowy, wiecznie po prostu zdenerwowany. Wyluzuj się trochę, bo jesteś jakiś spięty, zupełnie rozedrgany. Z tej strony cię nie znałam.
Kacper rozgląda się nerwowo wokoło i mówi: idę siku, jak gdyby mówił: kara boska.
Wtedy ona skromnie spuszcza oczy na swoją skórzaną torebkę, wyjmuje chusteczkę higieniczną i ściera z blatu to, co się rozlało z koli i mojego piwa.
Słuchaj – mówi do mnie – Andrzej, bo ty się chyba nazywasz Andrzej, tak? Ja Ala. Chciałabym, żebyś mi jedną rzecz powiedział jak przyjaciel. Szczerze. Nawet najgorszą prawdę. Bo moim zdaniem najgorsza prawda jest lepsza niż najpiękniejsze kłamstwo. Czy Kacper ćpa?
Nie – odpowiadam. Patrzę, jak kiełbasa się smaży, jak powiewają flagi, jak przewracają się plastikowe kubki.
Żadnych narkotyków, serio? – mówi Ala nie do końca przekonana -ani ciężkich, ani lekkich? To dobrze, bo ja tego bagna nie uznaję. Wiem, że kilku moich znajomych z uczelni ma z tym coś niecoś wspólnego, ale nie zniosłabym, gdyby mój chłopiec nurzał się w takim upadku. Podobno to niszczy umysł, niszczy szare komórki, ludzie są po tym całkowicie chorzy, fizycznie i psychicznie wycieńczeni. Wchodzą w złe środowiska, wysprzedają z domu sprzęty. To jest okropne.
Ja pokazuję głową pośrednio między tak i nie, że się zgadzam z nią.
Ona na to tak: słuchaj, Andrzej, czy ty masz jakiś problem? Wyglądasz na kogoś przygnębionego, zdołowanego. Powiedz szczerze. Być może ci pomogę, jeśli będę umiała. Sama jestem po przejściach, niedawno zerwałam ze swoim chłopakiem. Byliśmy ze sobą dwa lata. Kwiaty, pocałunki, wiesz. Potem nagle koniec. Odeszłam. Chociaż on studiował stosunki międzynarodowe, może go znasz. Powiem ci szczerze, jak było. Bo z natury jestem osobą szczerą, spontaniczną i takich ludzi także cenię. Bez kompleksów, bez fałszywych tabu.
Ja pierdolę, myślę sobie.
I było między tak, ona mówi, że kiedy już mieliśmy półtora roku, taką rocznicę, on przyniósł kwiaty, wino. Ja się wkurzyłam, bo ani on, ani ja przecież nie piję. Wybacz, ale to bardzo osobiste. Chodziło, potem się okazało, o przysłowiowy dowód miłości. Ja mówię, kurczę, nie jestem przecież żadna puszczalska. Spytałam się go, czy moja czułość, moja bliskość mu nie wystarczy, bo jeśli nie, nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. Pokłóciliśmy się wtedy dość ostro. Mogę mówić ci: Andrzej? No to do ciężkiej cholery, powiedz mi, Andrzej, czy to było z jego strony poważne, odpowiedzialne? On miał dwadzieścia jeden lat, ja dwadzieścia.
Słyszałeś legendę o nadgryzionym jabłku, które raz napoczęte gnije, robaczeje?
Wtedy coś mi przestaje grać. Mów, mów dalej – zachęcam ją i idę na chwilę do baru. Pytam, czy nie wiedzą, gdzie ten chłopak, co z nami siedział. Oni na to, że siedział z nami, a potem poszedł do toi-toia, a gdy wyszedł czekała na niego jakaś dziewczyna i razem gdzieś wyszli.
Ja mówię, jak wyglądała ta dziewczyna, z którą wyszedł. Oni że blond włosy długie i raczej elegancka suknia z tiulem i dekoltem, i mrugające lewe oko.
Ja wtedy od razu już wiem: Magda.
I kiedy tak wracam do stolika zupełnie od siebie, ona jest w tej samej pozycji niczym lakierem spryskana spikerka w dzienniku telewizyjnym i cały notujący skrzętnie naród poinformowuje akurat: bo ja nie jestem dziewczyną łatwą jak inne. I mam nadzieję, że się ze mną w tej kwestii. Andrzej, zgadzasz.
No – odpowiadam dość krótko i ponuro, gdyż po zdarzeniach ostatnich chwil przeszłem na minimal. Gdyż właśnie stwierdziłem, że nie. Właśnie, że nie. Ona może sobie mówić, co chce, może zacząć śpiewać piosenki wszystkie jakie zna włącznie z kolędami, z teledyskiem i tekstem płynącym pod spodem. Może wymienić wszystkie swe grzechy począwszy od pierwszej klasy szkoły podstawówki, podając ilość i stopień zaawansowania oraz biorąc pod uwagę stosunek częstotliwości do przyrostu masy ciała. Bo ona może teraz wszystko. Może powiedzieć przebieg swej operacji wyrostka i stadia eliminacji swych zębów mlecznych na rzecz zębów stałych. Może, proszę bardzo. A ja będę tylko patrzył. Ładna jest średnio, choć ewentualnie może być. Ewentualnie mogę odwrócić głowę i spojrzeć gdzie indziej, w razie co na meble, widok z okna. Te włosy to hoduje prawdopodobnie począwszy od Pierwszej Komunii Świętej, a zetnie dopiero po ślubie, by krewni dostali cynk o jej szczęśliwym pożyciu małżeńskim. Powiedziawszy szczerze, pewien rodzaj niesmaku mnie bierze na samą myśl, gdyż wiem, że to mi przyjdzie z trudem, z wysiłkiem, niczym miałbym zabierać się za własną matkę lub gorzej: użytkować jakieś niezidentyfikowane ptactwo domowe, niedogotowany drób. Gdyż dziewczyna ta ma aparycję siną i niezdecydowaną, co mnie niesmaczy, co mnie irytuje.
Więc w związku z tym staję się dość opryskliwy i oschły, i odnośnie właśnie swych przemyśleń na temat jej sinawego wyglądu chcę jej zrobić jakąś kąśliwość, uszczypliwość.
Читать дальше