Monika Szwaja - Dom Na Klifie

Здесь есть возможность читать онлайн «Monika Szwaja - Dom Na Klifie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dom Na Klifie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dom Na Klifie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W typowych romansach zawsze jest tak: Ona spotyka Jego (lub On Ją), potem się zakochują, coś im przeszkadza, ale w końcu odbywa się wesele i "żyją długo i szczęśliwie". W "Domu na klifie" zawarcie małżeństwa jest potrzebne ze względów praktycznych: młoda kobieta chce założyć rodzinny dom dziecka, a do tego musi mieć męża. Kandydatem staje się sympatyczny prawie czterdziestolatek, z wykształcenia psycholog, który do tej pory nie uprawiał żadnego zawodu dłużej niż trzy lata. Poznajemy go jako dziennikarza szczecińskiej telewizji. Czy jest coś, co może połączyć tych dwoje? Czy małżeństwo zawarte w konkretnym celu, jak spółka handlowa, ma sens? Czy rodzinny dom dziecka Zosi i Adama w ogóle powstanie… i czy zdoła przetrwać?

Dom Na Klifie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dom Na Klifie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zosia jest z wykształcenia historykiem sztuki. Wychowanie przez sztukę. Z muzyką zetkną się chociażby poprzez szanty, na pewno żadne karaoke, trzeba zawołać stroiciela i nieco wyremontować stare pianino. Może kupić jakieś gitary. Keyboard nie, to prawie jak karaoke. Malarstwo i rysunek. Zośka będzie wiedziała lepiej. Niechby w domu był sprzęt i materiały i niech próbują dzieciaki! Właśnie – dzieciaki, nie sami prawie chłopcy. W miarę odchodzenia starszych trzeba sprowadzić tu dziewczynki, żeby naprawdę było jak w rodzinie.

Właściwie po raz pierwszy zobaczył przyszłość w ten sposób. Do tej pory nie myślał o szczegółach, a plany, które robili razem z Zosią, dotyczyły raczej spraw organizacyjnych, sprostania rozbudowanej biurokracji i utrzymania domu w sensie bytowym.

Dobrze. Byt zorganizowany, pora zatroszczyć się o świadomość.

Z rozbawieniem stwierdził, że czuje przyjemne podniecenie na myśl o ogromie katorżniczej pracy, jaką będzie musiał odwalić w najbliższej przyszłości. Oraz w dalszej przyszłości. Ogólnie biorąc, będzie to praca typu „w kółko Macieju” i wystarczy jej do końca życia.

No, wiedział, że tego się nie da rzucić w kąt; wiedział, na co się decyduje. Ale jakoś nie do końca to do niego docierało.

Dopiero za kanapą dotarło.

Dotarło do niego również, że Adolfika za kanapą już nie ma.

Zapewne poszedł w jakieś inne miejsce, przemyśleć to, co usłyszał od Adama.

Julian Korn zjawił się w samo południe w kawiarni hotelu Radisson, poprzedziwszy swoje przybycie telefonem do Izabeli. Poznała go natychmiast – wyglądał dokładnie tak, jak Julka, tylko starsza i bardzo męska. Troszkę też przypominał Adama z czarną, siwiejącą czupryną. Pomachała mu dłonią.

Przedstawił się, siadł, zamówił kawę i wbił w Izabelę julczyne oczy.

– Czy może mi pani wszystko opowiedzieć?

– Dużo do opowiadania nie ma. Pani Ewa Przesłańska nie żyje, nie wiem, dlaczego umarła, ale wiem, że z panem kontaktu nie było, a jej rodzina odmówiła przyjęcia dzieci. Zostały oddane do domu dziecka na Prawobrzeżu; w Kluczu czy w Żydowcach, nie wiem dokładnie, w każdym razie gdzieś koło Puszczy Bukowej. Zdaniem mojego syna, to nie jest dobry dom, niestety. Nie wiem, jaką wychowawczynię miała Julka, ale Januszek był w grupie mojej obecnej… synowej. Syn się z nią ożenił mniej więcej rok temu i założyli rodzinny dom dziecka na wyspie Wolin. Zosia, moja synowa, zabrała całą swoją grupę chłopców i Julkę na dodatek, żeby jej nie rozłączać z Januszkiem. To jest wszystko. Teraz pan powie, dlaczego nie dał pan znaku życia po śmierci pańskiej żony.

– To nie była moja żona, ale byliśmy razem sporo lat. I powiem pani, chociaż może mi pani nie uwierzy, że to ona nie chciała, żebyśmy się pobrali. To miało jakiś związek z jej buntem wobec rodziny. Oni byli strasznie zasadniczy; o ile wiem, ojciec ją lał, zresztą lał wszystkie dzieci, ich była trójka. Koniecznie chcieli, żeby syn został księdzem, ale on skończył politechnikę i wyjechał gdzieś bodaj do Szwecji, została Ewa i jej siostra Elżbieta. Ela była potulną córką, Ewa się buntowała, ale żadna z nich nie wyszła za mąż, z tym że Ela nikogo nie miała. Rodzice obrzydzali jej każdego kandydata na męża.

– A dlaczego się rozstaliście z Ewą?

Korn zabębnił palcami w blat stolika.

– Z mojej winy.

– Zdradził ją pan?

– Tak. Proszę pani, ja rozumiem, że nie będziemy teraz sądzili moich przewin, że pani chodzi o znajomość sytuacji… Sporo wtedy jeździłem, szkoliłem ludzi w mojej specjalności, ja mam dosyć rzadko spotykaną, ale nieważne… No i raz mi się zdarzyło ulec pewnej kursantce. Nie twierdzę, że mnie zgwałciła, ale to była jej inicjatywa. Niemniej nie protestowałem specjalnie. Trochę byłem zmęczony domową sytuacją, widzi pani, Ewa była typem cierpiętniczki. Raz się zbuntowała przeciwko rodzicom, ale chyba wiele ją to kosztowało, miała jakieś nerwice, a z reguły wyładowywała się na mnie. Chociaż w zasadzie tworzyliśmy zgodną parę, ona była świetną matką, ja się starałem być dobrym ojcem… Ale wtedy, po tym moim skoku w bok, zaczęła coś podejrzewać. Dosłownie, coś wywąchała. Perfumy tamtej pani na moim swetrze. Jakoś się wykręcałem, ale nie uwierzyła. Potem dopadła mojej komórki w chwili, kiedy przyszedł esemes, wyrwała mi ją dosłownie z ręki, jak tylko zadzwoniła i przeczytała. Ta moja kursantka była kompletnie bezmyślna, przysłała mi jakieś idiotyczne podziękowania za wspaniałą noc, kompletna kretynka.

– Zawsze pan się tak ładnie wyraża o kobietach, z którymi się pan przespał?

– Nie, nie zawsze, proszę pani. Tylko wtedy, kiedy, kiedy są kretynkami. To był dla nas obojga epizod, od razu o tym wiedzieliśmy i rzeczywiście, nie spotkaliśmy się nigdy więcej. Może niezbyt moralne, ale niegroźne dla mojego związku z Ewą. Tak mi się przynajmniej wydawało. I tak by było, gdyby Ewa mnie nie nakryła. Kazała mi się natychmiast wynosić. Zrobiła mi po prostu pranie mózgu, udowodniła, że jestem nic niewart i wyrzuciła mnie z domu.

– A pan tak się dał wyrzucić? Nie walczył pan o dzieci?

– Walczyłem, proszę pani. Początkowo zamieszkałem w wynajętym mieszkaniu i usiłowałem dostać prawo do widywania się z dziećmi, ale to był ciąg niekończących się awantur. Proszę pani, ja nie chcę się nad tym rozwodzić. Ona już nie żyje i nie mogłaby mi zaprzeczyć. A ja nie mógłbym o niej dobrze mówić. Wycofałem się właśnie ze względu na dzieci. Obiecała mi, że jeśli odejdę, nie będzie o mnie źle mówiła dzieciom. Nie chciałem, żeby przechodziły taką szarpaninę między mną a Ewą. Po jakimś czasie ona się z nimi przeprowadziła ze Śródmieścia, gdzie mieszkaliśmy razem, na jakieś peryferie. Zadzwoniła do mnie z żądaniem, żebym ich więcej nie szukał. Zmieniła Julce szkołę, a Januszkowi przedszkole. Może popełniłem błąd, ale wtedy właśnie zrezygnowałem. Podczas tej rozmowy prosiłem ją, żeby kiedyś do mnie zadzwoniła, jeśli dojdzie do wniosku, że jednak dzieciom potrzebny jest ojciec. Proszę pani, ja do tej pory mam ten sam numer komórki, na wypadek, gdyby Ewa zdecydowała się do mnie zadzwonić…

– Ożenił się pan?

– Nie. Mam przyjaciółkę. Opowiedziałem jej o pani telefonie. Ona jest… zupełnie inna niż Ewa. Ma trzydzieści sześć lat i pracuje w stoczniowym biurze projektów. Projektuje statki, wie pani.

– Wiem, co się robi w stoczniowych biurach projektów…

– Przepraszam. Oczywiście. Ona od dawna ma świadomość, jak wyglądało moje życie, i że mam dwójkę dzieci. Wczoraj powiedziała, że powinniśmy je wziąć do siebie.

– A pan?

– Dla mnie to oczywiste.

– No, no. A ja myślałam…

– Że jestem łobuzem, który zostawił żonę z dziećmi i zwiał gdzie pieprz rośnie.

– Coś w tym rodzaju. Jest pan samochodem?

– Tak.

– Do Lubina jedziemy pańskim czy moim?

– Adam? Posłuchaj mnie uważnie: jadę do ciebie z ojcem Julki i Januszka.

– Co?!

– To, co słyszysz. Będziemy za pół godziny, bo pan Korn lekce sobie waży przepisy drogowe. Dzieci są w domu? Myślę, że dobrze by było najpierw pogadać w gronie dorosłych, z Zosią i z tobą. Pan Korn chce zabrać dzieci do siebie, do Gdyni. Nie wiedział o śmierci ich matki. Wszystko ci opowiemy, tylko zacznijcie się już zastanawiać, jak to załatwić formalnie.

– No, no. Matko, jesteś wielka.

– Oczywiście. Dawno ci to powtarzam. Na razie.

Izabeli nie udało się porozmawiać najpierw z Zosią i Adamem, ponieważ Julka czyhała na drodze. Traf chciał, że właśnie w momencie, kiedy Adam informował Zosię o treści rozmowy z matką, weszła do domu. Usłyszała kawałek, zmusiła Adama do powiedzenia reszty, odwróciła się na pięcie i pobiegła na drogę. Trzydzieści pięć minut przesiedziała pod krzakiem śnieguliczki, prawie nie oddychając z emocji. Gdy zobaczyła skręcającą z szosy na ich polną drogę toyotę z mężczyzną za kierownicą i Izabelą obok niego, nieomal rzuciła się pod koła, machając rękami. Toyota zahamowała w miejscu i facet z niej wyskoczył.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dom Na Klifie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dom Na Klifie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dom Na Klifie»

Обсуждение, отзывы о книге «Dom Na Klifie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x