• Пожаловаться

Monika Szwaja: Romans na receptę

Здесь есть возможность читать онлайн «Monika Szwaja: Romans na receptę» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Современная проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Monika Szwaja Romans na receptę

Romans na receptę: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Romans na receptę»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Główna bohaterka, Eulalia, jest reporterką telewizyjną, kocha góry i robienie filmów o nich. Ma pracę, dom, samochód, dwoje dzieci, nawet przyjaciół. Właściwie to Eulalia ma wszystko poza stałym mężczyzną. A że mimo wyraźnego postępu w umniejszaniu mężczyzny dzisiejsza kobieta wyzwolona nie zawsze radzi sobie bez onego i czasem nawet brakuje jej przyjemności z nim związanych, pani reporter zaczyna bystrzej spoglądać na otaczających ją panów. Okazuje się, że nie jest z nimi tak źle… ten i ów może by się nawet do czegoś nadawał.

Monika Szwaja: другие книги автора


Кто написал Romans na receptę? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Romans na receptę — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Romans na receptę», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Na nóżkach. Wszystko mamy w zasięgu ręki.

– Przyjadę koło jedenastej – powiedział Stryjek. – Myślę, że samochód jednak wam się przyda.

– Nasza koleżanka nie nosi kamery, więc ma do samochodu stosunek beztroski – mruknął zgryźliwie Marek, ładując się do land – rovera. – Tę Łomniczkę warto by zrobić z góry.

– Mamy to zaplanowane na pojutrze, jak będziemy zjeżdżać w dół.

– Ale będziecie musieli zejść szlakiem, na własnych nogach – zmartwił się Stryjek. – Nie zaszkodzi ci?

W jego oczach Eulalia dostrzegła cień tamtego przerażenia z Polany.

– Nie bój się, w dół i latem mogę chodzić do woli. Zima mi szkodzi. Stój!

– Co się stało?! – Stryjek zahamował w miejscu, aż wszyscy powpadali na siebie wzajemnie, a Marek trzymający kamerę zaklął strasznie.

– Kwiatki – wyjaśniła Eulalia. – Tamta kępa. Nie wiem, co to jest, ale bardzo ładne. Zrób mi to, Mareczku.

Mareczek bez słowa wysiadł. Na ciemnym tle splątanych korzeni wysoka kępa kwiecia świeciła własnym blaskiem.

– Nie wiesz przypadkiem, Stryjku, jak one się nazywają? Pierwszy raz je widzę.

– Nie mam pojęcia. Musisz spytać Juniora. On się zna na kwiatach najlepiej z nas wszystkich.

– Kto to jest Junior?

– Nasz kolega, poznałaś go zimą, nie pamiętasz? Jeździł wam na nartach…

Eulalia skinęła głową, trochę niepewnie. Na nartach jeździła dla nich czołówka karkonoskich ratowników, a ona jeszcze nie nauczyła się wszystkich na pamięć.

Marek skończył z kępą. Eulalia miała nadzieję, że po drodze do Samotni zajadą do Bacówki na małą kawę, ale land – rover ominął Bacówkę dużym łukiem i pojechał dalej, w górę Karpacza, koło Wangu skręcając gwałtownie w stronę Rówienki. Eulalia pocieszyła się myślą, że po zdjęciach oni wrócą do Szczecina, a ona zostanie właśnie w Bacówce.

Zanim dojechali do kotła Małego Stawu, wiele razy jeszcze Stryjek z obłędem w oczach hamował, reagując błyskawicznie na wrzaski tego członka ekipy, który pierwszy dostrzegł obiekt godny sfilmowania.

Eulalia wśród ulubionych gór, z operatorem i kamerą w zasięgu ręki czuła się w pełni szczęśliwa. Kiedy Marek filmował, a Rysio biegał za nim ze statywem, ona i Stryjek siadali sobie na kamieniu lub trawie i prowadzili miłą, niezobowiązującą konwersację.

Do Samotni dojechali późnym popołudniem. Oczywiście trzeba było koniecznie sfilmować jezioro, na którym słońce, padające akurat pod właściwym kątem, wytworzyło miliardy złocistych gwiazdeczek.

– Zawsze wiedziałem, że lubisz tandetę – narzekał Marek, ale znowu nie mógł oka oderwać od wizjera. – Tu ci zrobię taki pic, popatrz.

Eulalia zażądała dopuszczenia jej do kamery, spojrzała i roześmiała się.

– Sam jesteś tandeciarzem, mój drogi. Popatrz, Stryjku.

Stryjek obejrzał w wizjerze nieprawdopodobnej urody ujęcie ze słońcem patrzącym wprost w obiektyw zza wysokiego zbocza. Wyraził aprobatę, po czym zatroskał się o ekipę, że tak od rana biega bez jedzenia.

Ponieważ słońce schodziło coraz niżej, Marek zrobił jeszcze tylko jedno ujęcie – schroniska oświetlonego czerwonawym blaskiem – z tego samego miejsca, z którego filmował schronisko zimą.

– Będziesz miała na przenikanie. Chodźcie na jakiś obiad, bo żołądek przyrasta mi do krzyża.

Poszli.

W Samotni, w kącie pokoju z bufetem, siedział gbur.

Eulalia poznała go od razu, chociaż ubrany był inaczej niż wtedy. Charakterystycznego spojrzenia spode łba jednak nie zmienił. Manier też. Spojrzał na nią przelotnie, wstał ze swojego kąta, podał rękę Stryjkowi, ekipie skinął głową niedbale i wyszedł.

– Kto to jest? – spytała Eulalia od niechcenia, zamawiając jednocześnie kaszę gryczaną z sosem. – On tu gdzieś mieszka?

– Nie, to czysty przypadek, że go tak spotykacie. – Stryjek zadysponował schabowego z ziemniakami i ogórkiem. – Mieszka w Gdańsku czy może w Gdyni, w każdym razie w Trójmieście. Dosyć często tu przyjeżdża. Zimą na narty, a latem pochodzić. Nocuje w schroniskach, czasami u nas. Kiedyś był naszym ratownikiem.

– Człowiek z Trójmiasta? Ratownikiem?

– Dojeżdżał na dyżury, nawet dosyć regularnie. Miał poważny wypadek, coś tam było źle z kręgosłupem, wyleczyli go tak, że odzyskał sprawność, ale nie do tego stopnia, żeby chodzić z nami na akcje. Mógłby mieć dyżury, na przykład w Stacji Centralnej, odbierać zgłoszenia, ale powiedział, że nie ma ochoty być biurwą… przepraszam, panienką biurową. Nie lubi stwarzać pozorów, tak twierdzi.

– Straszny mruk.

– Nie, dlaczego? Sympatyczny człowiek.

– Może nie lubi telewizji?

– Chyba coś takiego, ale nie wiem dokładnie.

Eulalia dałaby sobie głowę uciąć, że doskonale wie, tylko mu dyskrecja nie pozwala omawiać przyjaciela z obcą babą, w dodatku dziennikarką, a z dziennikarzami nigdy nic nie wiadomo. Uszanowała Stryjkową delikatność uczuć. Przynajmniej na razie.

A jednak gbur zaczął ją denerwować. Następnego dnia wbrew sobie rozglądała się za nim od rana. W schronisku go nie widziała, wyszła więc na zewnątrz, teoretycznie sprawdzić warunki zdjęciowe – wymarzone, mówiąc nawiasem, bo nawet chmurki jak malowanie pokazały się na niebie – nie było go nigdzie. Załadowała kilka zapasowych kaset do torby, Rysio z westchnieniem ujął statyw, Marek kamerę i poszli robić te zdjęcia. Rozglądała się, kiedy szli brzegiem, kiedy Marek filmował jezioro, otoczenie – nic. Kamień w wodę. Marek sfilmował kamienie w wodzie – nic. Sportretował wycieczkę młodzieży idącą grzecznie z przewodnikiem – gbura ani śladu.

Objawił się znienacka, gdy Marek przymierzał się do kępy zapóźnionych zawilców narcyzowych {Anemone narcisifolia), które już dawno powinny przekwitnąć, ale jakimś cudem jeszcze się trzymały. Eulalia miała nadzieję, że tak będzie, bo znała tę kępkę od lat, odkąd pewnego razu, gnana nagłą i niemożliwą do zignorowania potrzebą, zboczyła ostro ze szlaku; kępa rosła sobie schowana od północnej strony (dlatego kwitła tak późno), za potężną skałą, za którą zamierzała się schować Eulalia. Zawilce, też wtedy spóźnione i bardzo dorodne, zachwyciły ją. Odtąd zawsze po kryjomu sprawdzała, czy są jeszcze w tym miejscu, narażając się w razie spotkania strażnika przyrody, że ten strażnik ją zabije. A co najmniej wlepi mandat.

No i teraz, gdy zaprowadziła kolegów w miejsce, które uważała za swoje osobiste i absolutnie tajne – okazało się, że za skałą oprócz ulubionych zawilców przebywa gbur i kontempluje otaczającą go naturę. Wyglądał niesłychanie malowniczo, zupełnie jak Wanderer na starych rycinach. Brakowało mu jedynie szpiczastego kapelusza i sękatego kostura. Wokół niego roztaczały się widoki rozległe i nadzwyczajnej wprost urody. Marek, posiadający doskonale rozwinięte poczucie piękna, podniósł kamerę na ramię i sfilmował wędrowca razem z widokami. W pierwszej chwili filmowany nic nie zauważył, dopiero gdy Marek zmienił pozycję i parę kamyczków poleciało spod jego stóp – odwrócił się gwałtownie, mruknął coś o nachalności telewizji, która jest nie do zniesienia (Eulalia nie wiedziała, telewizja czy nachalność), po czym zbiegł po głazach krokiem lekkim jak kozica i oddalił się w kierunku znakowanego szlaku. Prawdopodobnie mamrocząc pod nosem przekleństwa.

Ten i pięć albo sześć następnych dni upłynęło Eulalii i jej kolegom na wytężonej pracy. Eulalia była zadowolona, pogoda bowiem utrzymywała się nadzwyczajna, Marek prawie nie marudził, a przyjaźń ze Stryjkiem i ratownikami zakwitała bujnie. Niestety, nie było jakoś okazji do wyciągnięcia ze Stryjka tajemnicy gbura. Eulalia pocieszała się wizją niedalekich już wieczorów w Bacówce – może wówczas uda się wreszcie dowiedzieć, dlaczego on tak ewidentnie nie znosi telewizji?

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Romans na receptę»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Romans na receptę» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Monika Szwaja: Dom Na Klifie
Dom Na Klifie
Monika Szwaja
Joanna Fabicka: Świńskim Truchtem
Świńskim Truchtem
Joanna Fabicka
Alessandro Baricco: Jedwab
Jedwab
Alessandro Baricco
John Lescroart: Wyścig z czasem
Wyścig z czasem
John Lescroart
Отзывы о книге «Romans na receptę»

Обсуждение, отзывы о книге «Romans na receptę» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.