Monika Szwaja - Zapiski Stanu Poważnego

Здесь есть возможность читать онлайн «Monika Szwaja - Zapiski Stanu Poważnego» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zapiski Stanu Poważnego: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zapiski Stanu Poważnego»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wiktoria – reporterka telewizyjna około trzydziestki, niespodzianie, tuż przed wyjazdem na zdjęcia, dowiaduje się, że zostanie mamusią. Mamusią – proszę bardzo, tylko gdzie jest tatuś do kompletu?
Na reporterskim horyzoncie pojawia się wprawdzie ktoś, kto by się nadał, ale niestety – ma on pewne felery, które niestety uniemożliwiają wydanie się za niego i tzw. „szczęśliwy happy end”. Poza tym co zrobić z tą koszmarną, stresującą, wyczerpującą, ukochaną pracą? Doprawdy, dziecko takiej matki musi wykazać niezłą siłę charakteru, żeby urodzić się w przepisowym terminie.
Sporo w „Zapiskach” prawdziwej telewizji, tej codziennej, nie gwiazdorskiej, takiej od podszewki. Co sympatyczniejsze postacie autorka żywcem przeniosła z rzeczywistości. Monika Szwaja przyznaje się między innymi do podobnego fioła telewizyjnego, jaki ma bohaterka „Zapisków”. Przyjaciele twierdzą życzliwie, że obie są tak samo „zakręcone”…
„Zapiski stanu poważnego” otrzymały III nagrodę w konkursie wydawnictwa Zysk i S-ka na „polską Bridget Jones”.

Zapiski Stanu Poważnego — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zapiski Stanu Poważnego», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jak to co? Program ci robię. Wybitny. A w ogóle to nie ja, tylko kto inny. Ja tu jestem towarzysko. Lubię sobie przychodzić do dyrektora na kawę. No i co z tym scenariuszem?

– No więc ja w zasadzie go czytałem… Ale moim zdaniem tego nie da się zrobić…

– Da się.

– Nie da się.

– Da się!

– Wiktoria. Ty się poważnie zastanów. Macie godzinę na antenie…

– Półtorej na żywo i jeszcze jakieś zlepki filmowe!

– No dobrze, ale popatrz tylko na tę pierwszą godzinę. Ile za planowałaś sekwencji?

– Czterdzieści sześć.

– I twoim zdaniem to jest realny scenariusz?

– Pewnie.

– Maciek, czy ona jest zdrowa na umyśle?

Maciek, jak zwykle dżentelmen w każdym calu, uśmiechnął się łagodnie.

– Przemyśleliśmy to. Osobiście wszystko policzyłem. Kilka razy. Mamy czworo prezenterów, wszyscy bardzo sprawni. Osiem kamer, operatorom też wierzę bez zastrzeżeń. Jeżeli dobrze wszystko przygotujemy, to się uda.

– A pomyśleliście, w ilu miejscach musicie być w krótkim czasie?!

– Oczywiście. – Maciek nadal uśmiechał się łagodnie. – Mamy kilka planów na ulicy, tam, gdzie będzie impreza, scena, muzyka i kramy z żarciem. Mamy następnych kilka planów w dużym studiu, gdzie robimy kawiarenkę z licznymi gośćmi – sami nasi zauważ – i gdzie na małej scenie panienki grają jazz. No i jeszcze piętro, gdzie dwie kamery wchodzą do newsroomu, montaży, reżyserki i tak dalej.

– I oni tak ci będą latali po tym piętrze i ciągnęli za sobą kable? Żeby było ładnie i żeby się prezenterzy mieli o co przewracać?

– Nie żartuj, dyrektorze. Cały budynek ładnie okablujemy już dzień wcześniej, a tam, skąd będziemy wchodzić, będą końcówki do kamer. I będzie tak: kończymy wejście, wrzucam inny plan, a tu tymczasem operator się wypina, biegnie do następnego po mieszczenia, wpina końcówkę kabla do kamery i już możemy grać. Góra dwadzieścia sekund to trwa. Sprawdzałem.

– Prezenterzy też będą biegać? I sapać potem do mikrofonu?

– No, nie, spokojnie, tak naprawdę nikt nie będzie biegał, bo mamy tam kilka kamer. Jedna robi, druga przechodzi. Karol, nie kombinuj, ja cię proszę, uwierz nam. Policzone wszystko jest precyzyjnie.

Karol miał minę świadczącą o tym, że jednak będzie kombinował.

– Wiecie, czego tak naprawdę się boję? – zaczął ojcowskim to nem. – Że niech ktoś przewali czas… te wejścia są takie krótkie, nie nadrobicie. Leżymy!

– Spokojnie – powiedziała Krysia. – Dyrektor nie widział, jak nasi prezenterzy mają przećwiczone zabieranie klientom mikrofonu… Zwłaszcza Marta. Mieliśmy taką sytuacje na Orkiestrze, kiedy facet się rozgadał.

– I co Marta? – zaciekawił się dyrektor, który bardzo lubił naszą blondynę z dopinanym lokiem.

– Zabrała. W pół zdania. Nie ma zmiłuj się.

– Ale nie nadużywacie tego? – zaniepokoił się nasz programowy.

– Nie. Ale czasem nie ma wyjścia. My się zawsze precyzyjnie umawiamy z klientem na czas rozmowy, ale bywa, że klient się rozpędza. I jeśli przestaje reagować na nasze subtelne sygnały, stosujemy rękoczyn prosty.

Karol zadumał się nad naszymi metodami. Tak naprawdę jednak nie mógł się do niczego doczepić… nie było szczegółu, który by nie był precyzyjnie przemyślany! W końcu miałam na to sporo czasu w szpitalu. I Maćka na telefonie.

Oczywiście, te szczegóły miały się jeszcze zmieniać do momentu emisji programu, ale wariant A już mieliśmy, można go robić choćby jutro.

– Dyrektor się nie martwi – powiedziała Krysia, która w stosunku do Karola zawsze używała tej dziwnej formy grzecznościowej, ponieważ nie pamiętała, czy na jednym pikniku firmowym przeszła z nim na ty czy nie. – Dyrektor nam zaufa. My jesteśmy starzy fachowcy, jak mówimy, że będzie dobrze, to będzie. Teraz mamy jeszcze jakiś miesiąc na udoskonalanie tego wariantu A, na różne poprawki i dodatki.

– Jakie poprawki?

– Nie wiemy – powiedziałam. – Gdybyśmy wiedzieli, to one już by tu były, w tym kwicie. Jeszcze mamy miesiąc, jak słusznie zauważyła Krysia, a przez miesiąc mogą się pojawić na horyzoncie różne atrakcje, o których dzisiaj nie mamy pojęcia.

Maciek dopił kawę.

– Mnie się wydaje, że ty nie masz wyjścia, dyrektorze. Musisz nam zaufać, że będzie okay.

Dyrektor kręcił głową powątpiewająco.

– Chciałbym… chciałbym…

– Bo teraz – kontynuował Maciek – to możemy jeszcze wiele godzin bić pianę bez specjalnej korzyści. A ja mam za pół godziny emisję.

– No dobrze – Karol przyjął postawę dyrektorską. – To jest na waszej głowie, pamiętajcie!

Wychodząc, nie mogłam sobie odmówić przyjemności.

– Dyrektorze – powiedziałam, wsuwając do gabinetu głowę, podczas gdy resztę miałam już w sekretariacie. – Zapomniałeś jeszcze się zmartwić tym, że w czasie całego programu będą nam setki ludzi z miasta latać po głowie, bo mamy dzień otwarty…

I szybko zamknęłam drzwi.

Na korytarzu Maciek z Krysią zapalili papierosy.

– Jednego nie rozumiem – mruknął Maciek, puszczając kłąb dymu. – Powiedział nam uroczyście, że to jest na naszej głowie. A na czyjej było do tej pory?

Piątek, 9 marca

Jak na facetkę ze zwolnieniem lekarskim w kieszeni jestem przeraźliwie aktywna. To wszystko, co sobie ładnie i wesoło wyssałam z palca, trzeba teraz zmienić w konkrety.

Przez kilka ostatnich dni odwaliłam setki rozmów telefonicznych z tymi wszystkimi ludźmi, którzy mają być u nas gośćmi honorowymi, i z tymi, którzy będą pracować przy imprezie. Drugie tyle rozmów odwaliła Kryśka.

A teraz padam na twarz i cały wieczór poświęcam oddawaniu się marzeniom o Tymonie moim kochanym, do którego bardzo, bardzo tęsknię.

W wolnych chwilach, oczywiście.

Sobota, 10 marca

Tymon pojawił się koło południa.

Coś mi mówiło, że może być zmęczony życiem, więc poczyniłam odpowiednie przygotowania.

Miał podkrążone oczy i wyglądał mizernie, co mnie rozrzewniło.

Jak ostatnia kapciowata żona (w ósmym miesiącu ciąży, szkoda, że jeszcze czwórka drobnych dzieci nie kręciła się nam pod nogami) posadziłam go w moim najwygodniejszym fotelu koło okna z widokiem na lipy i dęby w alejce.

Zrobiłam herbatę i podstawiłam mu pod nos.

– Boże, jak dobrze – westchnął szczerze. – Dlaczego ty nie chcesz za mnie wyjść? Miałbym tak codziennie.

– Nie licz na to – powiadomiłam go uczciwie. – Nawet gdybym za ciebie wyszła jutro, to wcale nie oznacza, że miałbyś tak codziennie. Ja jestem kobietą pracującą. W ostatnim tygodniu nadrobiłam jakiś miesiąc z tego, co przeleżałam w szpitalu.

– A jak tam dzidzia, nie protestuje?

– Dzidzia jest porządny człowiek. Zresztą czuję się świetnie. Ten szpital dobrze mi zrobił.

– To najważniejsze. Uważaj na siebie, Wikuś, ja cię proszę. Wiesz, głupio byłoby teraz coś zawalić, już tyle przeszłaś.

– Uważam. Naprawdę. Jak się tylko zmęczę, to natychmiast odpoczywam z nogami do góry! Ale jakoś się nie męczę. A to, że można zawalić, to lepiej odpukaj, parapet jest drewniany. Powiedz, co chciałbyś dzisiaj robić?

– Szczerze?

– Możesz nie mówić. Widzę po oczach. Odpowiedź brzmi: nic.

– Wika, wyjdź za mnie…

– Trafiłam, prawda? No to możesz nic nie robić. Mnie też dzisiaj rozrywki życiowe nie pociągają. Dam ci jakąś książkę albo się prześpij, a ja ci ugotuję obiad jak prawdziwa żona.

– Nie żartuj…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zapiski Stanu Poważnego»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zapiski Stanu Poważnego» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zapiski Stanu Poważnego»

Обсуждение, отзывы о книге «Zapiski Stanu Poważnego» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x