• Пожаловаться

Olga Tokarczuk: Dom dzienny, dom nocny

Здесь есть возможность читать онлайн «Olga Tokarczuk: Dom dzienny, dom nocny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Современная проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Olga Tokarczuk Dom dzienny, dom nocny

Dom dzienny, dom nocny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dom dzienny, dom nocny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

»Dom dzienny, dom nocny« jest najambitniejszym projektem prozatorskim Olgi Tokarczuk. Ta pełna melancholijnego smutku (a miejscami i okrucieństwa) książka oferuje nam w finale wspaniały, optymistyczny koncept. Otwiera nas na poznawanie życia, doświadczanie naszego istnienia w jego wielowymiarowej postaci. Nie udzielając nam porad ani nie serwując nam odpowiedzi na tzw. najistotniejsze pytania, zachęca do otwarcia się na tę niełatwą próbę, jaką jest nasza własna, niepowtarzalna egzystencja".

Olga Tokarczuk: другие книги автора


Кто написал Dom dzienny, dom nocny? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Dom dzienny, dom nocny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dom dzienny, dom nocny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I – jakie to dziwne – pomimo oddalenia, marzenia mieli takie same. Ona też chciała umrzeć. Miała taką nadzieję; to byłoby najlepsze rozwiązanie. Myśl, że musi wrócić do wielkiego, chłodnego domu, wstawać rano do apteki, potem robić po drodze zakupy, przesadzać kwiaty, brzdąkać na pianinie i w nieskończoność przerzucać kartki magazynów, fizycznie ją bolała. Tęskniła tylko do Agni. Czy odważy się powiedzieć mu o tym, co jej zrobili, że jest pusta w środku jak łupina, i czy on wtedy odważy się zanurzyć w pustkę, która teraz w niej jest? Rana w brzuchu bolała, szwy nie chciały się goić, pewnie dlatego że w jej myślach kwitła śmierć. Bo on też mógłby umrzeć, jego służbowy samochód mógłby wpaść na drzewo albo mógł się zdarzyć wypadek w Blachobycie. Nie czuła się winna, gdy tak myślała. Jej sumienie było teraz po jej stronie. Potem którejś nocy przyśniły się jej bliźniaczki w obozowych pasiakach. Pokazywały jej wielkie blizny na brzuchu. „Robili na nas eksperymenty”, powiedziały, „wycięli nam wszystko, serce, wątrobę, płuca, ale nam to wcale nie przeszkadza”. Od tego snu zaczęła wracać do zdrowia.

Gdy była jeszcze w szpitalu, on wynajął na przedmieściu mały wilgotny pokój z osobnym wejściem od zapaskudzonego przez kury podwórka. Jego ściany były zielone i pomalowane wałkiem w nierówny biały wzór. Stało tam żelazne łóżko z poplamionym materacem, nagi stolik i dwa krzesła. Na ścianie wisiał Jezus nauczający z łodzi. Tam umówił się z Agni, ale nie mógł się z nią kochać. Nie wiedział dlaczego. Ogarnęła go rozpacz, że sobie z tym wszystkim nie poradzi, że znalazł się oto w tej rzadkiej sytuacji, z której naprawdę nie ma wyjścia. Przytulił się do drobnych piersi dziewczyny i płakał. „Chciałbym, żeby umarła”, powiedział nagle głośno i przeraził się swojego głosu. Agni odsunęła jego głowę tak, żeby zobaczyć twarz. Jej czyste, młode oczy wydały mu się jakieś drapieżne. Znał skądś to spojrzenie. „Co powiedziałeś? Powtórz to”. „Chciałbym, żeby ona umarła”, powtórzył posłusznie.

Jej ciało było nieprawdopodobnie giętkie, przypominało mu jedwabny szal, którym można się owinąć. Mógłby się owinąć w cudną Agnieszkę, w morelowe ciało Agni. Była jak woda, zawsze umiałaby mu się wymknąć, gdyby tylko chciała. Nie potrafiłby jej dogonić, złapać, przytrzymać. Więc to był cud, gdy zatrzymywała się i spływała na niego. Pił ją aż się zachłystywał.

Nie porównywał jej z nikim, nie dałoby się z niczym jej porównać, ale czasem, gdy głęboko usnął, a potem budził się nagle – zdawało mu się, że leży przy swojej żonie. W panice szukał jej imienia, które zapomniał na śmierć. I z ulgą odkrywał, że jest z Agni, i znowu nie mógł się nadziwić jej ulotności. Jego żona była twardym naczyniem, glinianą amforą. W miłości musiał ją przekręcać i ustawiać, musiał nią dysponować. Była chuda jak gałąź, miała drzazgi. Jej ciało dawało mu ten rodzaj przyjemności, która zawsze gdzieś na samym dnie była bolesna i mechaniczna. Wtedy nie wiedział o tym; myślał, że tak musi być, bo nie znał Agni. Agni była cudem.

Chciał ją zatrzymać, gdyby tylko mógł. Wciąż jej dotykał, kiedy spali. Kiedy siedzieli przy stole, raz po raz muskał wskazującym palcem jej rękę, jakby jej pokazywał: tu bądź, nie ruszaj się, tu zostań. Lubił słuchać, gdy robiła coś w mizernej kuchence garsoniery – brzęk szkła, szuranie czajnika po kuchennym blacie, jej kroki. Lubił mieć te dźwięki gdzieś za sobą bo one były jak wsparcie, jak mur, który go podpiera, jak bezpieczna granica świata. Ale ona robiła wokół siebie zbyt mało takiego bezpiecznego, zwyczajnego hałasu. Była lekka i drobna, jej bose stopy poruszały się po drewnianej podłodze zawsze bezszelestnie. Krzycz, mówił do niej, gdy się kochali. Krzycz. Ale nawet jego nasienie nie napełniało jej tak, jak powinno napełniać. Wydawało mu się, że przepływa tylko przez jej ciało i wsiąka w pościel.

Gdy jego żona wróciła z tego szpitala, Agni nie pojawiła się więcej. On szalał. Wymykał się z domu i błądził po miasteczku, ale nie śmiał wypytywać ludzi. Przychodziło mu do głowy, że coś jej się stało, że ma kłopoty, może miała wypadek. Czytał codziennie lokalną gazetę, ale nic w niej było o Agni. Przesiadywał w „Basztowej” tuż przy wystawowej szybie i pijąc wódkę za wódką, przyglądał się wszystkim młodym dziewczynom. Raz nawet zdawało mu się, że ją dojrzał. Wybiegł, ale był zbyt pijany, żeby podjąć jakąkolwiek decyzję. W łazience płakał. Jeszcze przez rok trzymał to wynajęte mieszkanie i zostawiał jej kartki na drzwiach, ale one żółkły tylko na słońcu i pismo blakło. Wydawało mu się, że tego nie przeżyje, że umrze od środka, że to koniec. Umrze cały jego dom, razem z żoną tym smutnym ruchomym przedmiotem, umrze czas.

„Wiem, stałam się zgryźliwą jedzą”, mówiła jego żona, „a to dlatego, że nie mogłam mieć dzieci”. Ale wiedziała, że było inaczej. Nie mogła mieć dzieci z nim. Mogłaby mieć z Agni, gdyby wrócił. Ale Agni zniknął. Po powrocie ze szpitala z pustym brzuchem wkładała futro i kłamiąc, że idzie do krawcowej, chodziła pustymi, zziębniętymi ulicami miasteczka, zaglądała w okna ludziom, do wnętrz restauracji. Śledziła wzrokiem każdą postać mężczyzny. Czasem w jakiejś rozpaczy wychodziła na przedmieścia, tam gdzie nie świeciły już żadne lampy, było ciemno i mokro, płynęła cuchnąca rzeczka. Opierała się czołem o jakiś parkan, jakieś drzewo i mówiła Agni, Agni, Agni, jakby codziennie musiała wypowiedzieć ileś tam razy to imię, jakby było czymś do oddychania. Mówiła Agni, Agni, Agni i czekała, potem wierząc, że takie powtarzanie jest magiczne i pokonuje przestrzeń, może nawet i czas, i w końcu sprowadzi Agni do niej. Wyobrażała sobie, jak to imię wylatuje z jej ust, pędzi ponad horyzontem, turkocząc, i spada gdzieś na ukochaną głowę, plącze się we włosach i sprowadza tego chłopca tutaj, do niej. Czasem mijali ją jacyś spóźnieni przechodnie. Musieli myśleć, że jest pijana i bełkocze. Ktoś ją czasem zaczepił, więc kryła twarz w kołnierzu – w końcu wszyscy ją znali. Narazić się na śmieszność z powodu miłości do chłopca przybłędy, młodego mężczyzny nie strzyżonego od roku. Narazić się na śmieszność z powodu miłości. Narazić się na śmieszność. Być śmieszną bo opętaną uczuciem, które ma sens tylko wtedy, gdy widzi się je od środka, z dna tego grobu, jakim jest każdy człowiek. Być śmieszną bo z zewnątrz nie zrozumianą. Być śmieszną bo budzić zdziwienie przemieszane ze współczuciem. Pogodzić się z własną śmiesznością. Dawać ogłoszenia do gazety. Zaczepiać ludzi na ulicy, szarpać ich za rękaw i pytać: „Nie widział pan…” Wystawać na przystankach autobusowych, przed liceum, pod internatami. Błagać milicjanta o ponurej twarzy, żeby sprawdził te swoje tajemnicze dane o wszystkich ludziach. Stale odwiedzać kostnice. Rozdzielać całujące się w parku pary i mylić się zawsze, przepraszać. Smarować piersi i brzuch oliwką dla dzieci. Dotykać się czule własną dłonią i oszukiwać, że to jest jego dłoń. Płakać w kuchni przy myciu naczyń, przy krojeniu chleba, przy modnym szlagierze, banalnym, dla prostych ludzi: „Odszedłeś potem nagle, liść powiewem wiatru padł mi do nóg…”

Spała, a gdy się budziła, myślała, jak się zabić. W swoich tunelach smutku obmyśliła wszystkie sposoby -od rzucenia się pod pociąg po zagazowanie się w kuchennym piekarniku. Ale nigdy nawet nie spróbowała. Kiedyś z rąk wypadł jej pęk noży, które myła i układała w szufladzie. Kucnęła, żeby przyglądnąć się ich ostrzom – wszystkie krzyżowały się ze sobą. Skoro jest tak, że każda, nawet najmniejsza rzecz jest częścią rzeczy większej, a rzeczy większe są elementem tych wielkich, potężnych procesów, to każda najmniejsza rzecz musi mieć znaczenie, które ma udział w ogólnym sensie. Czy nie tak? Co więc znaczą skrzyżowane ostrza kuchennych noży leżące na posadzce? I dlaczego się skrzyżowały, dlaczego nie upadły z daleka od siebie, w łagodnych równoległościach, w kojącym oddaleniu od siebie?

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dom dzienny, dom nocny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dom dzienny, dom nocny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Olga Tokarczuk: E. E.
E. E.
Olga Tokarczuk
Olga Tokarczuk: Szafa
Szafa
Olga Tokarczuk
Olga Tokarczuk: Prawiek I Inne Czasy
Prawiek I Inne Czasy
Olga Tokarczuk
Siergiej Łukianienko: Dzienny Patrol
Dzienny Patrol
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko: Nocny Patrol
Nocny Patrol
Siergiej Łukjanienko
Отзывы о книге «Dom dzienny, dom nocny»

Обсуждение, отзывы о книге «Dom dzienny, dom nocny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.