Olga Tokarczuk - Dom dzienny, dom nocny

Здесь есть возможность читать онлайн «Olga Tokarczuk - Dom dzienny, dom nocny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dom dzienny, dom nocny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dom dzienny, dom nocny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

»Dom dzienny, dom nocny« jest najambitniejszym projektem prozatorskim Olgi Tokarczuk. Ta pełna melancholijnego smutku (a miejscami i okrucieństwa) książka oferuje nam w finale wspaniały, optymistyczny koncept. Otwiera nas na poznawanie życia, doświadczanie naszego istnienia w jego wielowymiarowej postaci. Nie udzielając nam porad ani nie serwując nam odpowiedzi na tzw. najistotniejsze pytania, zachęca do otwarcia się na tę niełatwą próbę, jaką jest nasza własna, niepowtarzalna egzystencja".

Dom dzienny, dom nocny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dom dzienny, dom nocny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Siwy jeżyk na głowie Marty zasrebrzył się między głowami kwiatów. Nie poruszył się, może Marta sądziła, że bezruchem można pokonać ostatnie upały. Może liczyła płatki kwiatów. Może ich piękno zaparło jej dech. Nagle przez krótki moment wiedziałam, co ona myśli. Ta myśl zjawiła się w mojej głowie, rozpychała się wśród moich, eksplodowała i znikła. Zaskoczona, znieruchomiałam z ręką podniesioną do oczu. Marta pomyślała: „Najpiękniejsze są te wyszczerbione przez ślimaki. Najpiękniejsze są te najmniej doskonałe”.

Powtórzenia, odkrycia

Gdy nadchodziła burza, źdźbła traw stawały się nagle ostre, siano w kopkach robiło się szorstkie, kolce róż i jeżyn darły podmuchy wiatru na cienkie pasemka. Ostre stawały się krawędzie czerwonych kamieni na miedzach, a nad stawem świszczały sztylety trzcin. Świat ciemniał, a wszelka jasność cofała się pospiesznie, a potem nagle ostatkiem sił skupiała się w błyskawice i waliła w ciemność od środka. Wtedy zęby grabi robiły się złowrogie i szpikulce wideł powieszonych na deskach przekłuwały powietrze. Ze stołu spadał nóż.

Żyłam w świecie, który już skądś znałam. Z dnia na dzień rozpoznawałam coraz więcej obrazów, gestów, sekwencji ruchów, kolorów powietrza, zapachów. Wszystko to już znałam, jakbym na zawsze straciła dar spotykania nowego, jakbym przestała się uczyć. To wrażenie wyraźnie się umacniało, najpierw były tylko przeczucia, drobne przebłyski, o tak, teraz stanie się to, potem tamto, wiedziałam to, chociaż nie rozumiałam dlaczego.

Świat stawał się przez to bliski, jakby był przyklejony do skóry; wydawało mi się, że czuje pulsowanie mojej krwi i naśladuje ten ruch kołysaniem mniejszych gałązek na wietrze. Był moją skórą a ja robiłam wszystko, żeby o tym zapomnieć.

Przesiadywaliśmy na tarasie, grzejąc się w ostatnich ciepłych promieniach słońca, czyjaś ręka dotykała brzoskwini i nagle przez taras płynęła fala – wszystkie ręce przez chwilę, lecz w różnych momentach, znajdowały się na owocach, krótki ułamek chwili, prawie nie do zauważenia. Potem następowała dalsza część tej sekwencji – jakiś liść spadał na niedojrzałą śliwkę w trawie, ale tylko ją muskał i płynął dalej. W rozmowie, leniwie i mimowolnie, kilka razy pojawiało się słowo „muskać”, ale nikt tego nie zauważał, nie słyszał, nie pojmował.

Pomyślałam wtedy, że oto zbliżam się do jakiegoś końca. Że wybiła jakaś dwunasta i zaczyna się nocna część dnia. Że już zaczęłam umierać i zanim to się stanie, będę widziała wszystko w ten sam szokujący sposób – od spodu, od strony geometrii wydarzeń, gdzie świat ma swój początek w nieodgadnionej symetrii. Lecz i ta wiedza nie będzie mi już do niczego potrzebna, nic nie będę mogła z nią zrobić, w żaden sposób jej wykorzystać. Jedyne, co mi pozostanie, to dziwić się, że do tej pory nie widziałam porządku tak oczywistego, który na dodatek nie tkwi tam, gdzie sądziłam – w myślach, ideach, wzorach matematycznych, rachunku prawdopodobieństwa – ale w samych wydarzeniach. Osią świata są powtarzalne konfiguracje chwil, ruchów i gestów. Nie wydarza się nic nowego.

Tort z muchomora

3 duże świeże kapelusze muchomora

5 dkg suszonego muchomora

2 bułki szklanka mleka garść rodzynek

1 cebula nać pietruszki całe jajko żółtko jajka bułka tarta sól, pieprz do smaku

Namoczyć bułki w mleku. Cebulę podsmażyć na tłuszczu, dodać namoczone i drobno pokrojone suszone grzyby, wbić żółtko, dodać posiekaną natkę, przyprawić nadzienie do smaku. Panierowane w jajku i bułce tartej kapelusze usmażyć na złoty kolor. Przekładać nadzieniem i zapiec w piekarniku.

On i Ona

Zjawili się tam zaraz po wojnie. Zakochali się w sobie – puste domy, puste ulice, puste serca sprzyjały wszelkiej miłości. Nic jeszcze nie istniało, dopiero zaczynało zbierać się do istnienia, pociągi chodziły, jak chciały, czasem ktoś jeszcze w nocy strzelał i trudno było pojąć, co znaczą szyldy nad powybijanymi wystawami.

Jej smukłe wypielęgnowane ręce, których nie zniszczyła nawet wojna, znalazły zajęcie wśród buteleczek lekarstw w aptece ozdobionej wężem Eskulapa. W ciągu kilku pierwszych miesięcy zaklejała niemieckie etykiety i wypisywała polskie nazwy. Ludzie mówili do niej „pani magister”. On, w lśniących oficerkach, przywracał życie kopalni. Wzięli ślub po dwóch miesiącach znajomości, dostali przydział na dom i teraz znosili do niego meble z opuszczonych mieszkań przy rynku – mahoniowy kredens z wieżyczkami, wielkie martwe natury w ciężkich ramach, biurko pełne papierów i fotografii, którymi ona rozpalała w piecu, skórzane fotele o wyślizganych poręczach. Byli dumni z tego domu, oboje zawsze o takim marzyli; ta wąska klatka schodowa oświetlona barwnym witrażem w wejściowych drzwiach, solidne schody z poręczą przedpokój pełen luster zbyt potężnych, żeby się je dało wyszabrować, pokój z werandą i rozsuwanymi drzwiami, duża chłodna kuchnia ze ścianami wyłożonymi kaflami. Kafle przedstawiały wiejskie widoki -wiatrak w kreskowym kobaltowym pejzażu, wieś rozłożona nad stawem, góry posiekane dróżkami. Motyw powtarza się co kilka kafli, wraca w inne miejsce, porządkuje przestrzeń. Każda rzecz musiała mieć swoje specjalne miejsce, nawet marmurowy przycisk do papieru w kształcie skorpiona. Inaczej ludzie by odeszli. W inny sposób nie można było tu żyć.

I odtąd zawsze już pociągały ich rzeczy miłe dla oka: piękne mieszkania, nowe modne stroje, które zwracały uwagę – takie były eleganckie, takie ciche i grzeczne w swoim pięknie, przeciwieństwo mundurów, wojennych szmat, parcianych plecaków przewieszonych przez ramię. I jeszcze coś – popołudniami chodzili do zarośniętych ogrodów i wykopywali kwiaty, dla których nie mieli nazw. Obsadzili nimi swój dom jak twierdzę. Teraz pachniało, gdy wieczorami grali w garibaldkę, a potem, w połowie rozdania, szli do łóżka, w miłość.

On szybko awansował, z kopalni przeszedł do Blachobytu, największego przedsiębiorstwa w mieście. Ona została kierowniczką apteki. Jeździli na zakupy do Świdnicy i Wrocławia. Często wychodzili na spacery, żeby pokazać się miastu i żeby miasto pokazało się im.

Sunęli w tych swoich jasnych, modnych, czystych ubraniach, które rozjaśniały im jakoś niebiańsko twarze, chciało się aż przeżegnać na ich widok i uklęknąć na chodniku przed tą zamkniętą w sobie parą ludzką doskonale wklejoną w fotografię, jaką jest świat.

Najpierw nie chcieli mieć dzieci. Uważali, zabezpieczali się i czuli się nawet jacyś lepsi od tych wszystkich małżeństw, które zapomniały się w miłości i zaraz wpadały. To wydawało im się banalne – tak żyć, potem wydać na świat dziecko i patrzeć, jak wszystko się zmienia i powszednieje. Kuchnia cuchnie mlekiem i sikami, w łazience suszą się pieluchy, a w pokoju pojawia się na stałe nowy mebel – deska do prasowania z jej nieznośną drucianą architekturą. Trzeba stać w kolejkach po cielęcinę, chodzić do lekarza, martwić się ząbkami, czy się już wyrżnęły. „Jest nam tak dobrze” – szeptał jej do ucha, a ona dodawała, tuląc się do jego mocnej piersi z bliznami, o które nigdy nie pytała: „Jak mogłabym się dzielić miłością do ciebie?” „Bylibyśmy rozdarci, musielibyśmy kochać jeszcze kogoś innego poza sobą taka miłość zabierałaby nam czas, uwagę i serce”. Więc koło ich łóżka poniewierały się złotka od prezerwatyw, a w łazience na półeczce stał irygator – trywialne dowody tego, że mają kontrolę nad życiem. Byli za to wolni, naprawdę wolni. Mieli samochód, chyba jedni z pierwszych w mieście. Jeździli nim do Kłodzka i nawet do Wrocławia; do teatru, na przymiarki do krawca, gdy trzeba było sobie uszyć nowy garnitur albo garsonkę, a potem piękną kobiecą sukienkę na pianie z halek. A gdy inne, boleśnie starzejące się pary, pytały ich o dzieci, odpowiadali zgodnie: „Po co rodzić dzieci w czasach tak niepewnych, na ziemiach wciąż jeszcze niczyich, po tym wszystkim, co stało się w czasie wojny, po tym, co nam pokazali w kinie na temat obozów. Po co rodzić dzieci?”

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dom dzienny, dom nocny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dom dzienny, dom nocny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Olga Tokarczuk - Prawiek I Inne Czasy
Olga Tokarczuk
Olga Tokarczuk - Podróż ludzi Księgi
Olga Tokarczuk
Olga Tokarczuk - Szafa
Olga Tokarczuk
Olga Tokarczuk - E. E.
Olga Tokarczuk
Hans Dominik - Flug in den Weltraum
Hans Dominik
Domingo Eluchans - Un domingo cualquiera
Domingo Eluchans
Olga Tokarczuk - Übungen im Fremdsein
Olga Tokarczuk
Olga Tokarczuk - Unrast
Olga Tokarczuk
Don Pendleton - Domination Bid
Don Pendleton
Olga Tokarczuk - Gesang der Fledermäuse
Olga Tokarczuk
Отзывы о книге «Dom dzienny, dom nocny»

Обсуждение, отзывы о книге «Dom dzienny, dom nocny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x