Olga Tokarczuk - Dom dzienny, dom nocny

Здесь есть возможность читать онлайн «Olga Tokarczuk - Dom dzienny, dom nocny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dom dzienny, dom nocny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dom dzienny, dom nocny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

»Dom dzienny, dom nocny« jest najambitniejszym projektem prozatorskim Olgi Tokarczuk. Ta pełna melancholijnego smutku (a miejscami i okrucieństwa) książka oferuje nam w finale wspaniały, optymistyczny koncept. Otwiera nas na poznawanie życia, doświadczanie naszego istnienia w jego wielowymiarowej postaci. Nie udzielając nam porad ani nie serwując nam odpowiedzi na tzw. najistotniejsze pytania, zachęca do otwarcia się na tę niełatwą próbę, jaką jest nasza własna, niepowtarzalna egzystencja".

Dom dzienny, dom nocny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dom dzienny, dom nocny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ponieważ w klasztorze przeszłość niewiele różni się od przyszłości, ponieważ niewiele zmienia się w czasie i w życiu ludzi, może z wyjątkiem kolorów pór roku, żyje się w ciągłym teraz. Żyje się w chwili, która na zewnątrz byłaby ledwie momentem, lecz tu ta chwila nigdzie nie zaczyna się i nigdzie nie kończy. I gdyby nie mądrość ludzkiego ciała, które nigdy nie traci z oczu ostatecznego celu, życie w klasztorze mogłoby być nieśmiertelne.

Paschalisa otaczał zewsząd senny porządek drobiazgowych, obliczonych co do gestu, co do chwili rytuałów. Nawet psy, które obserwował z okien, brały udział w regularności klasztornego życia. Pojawiały się w południe przy śmietniku, gdzie wyrzucano odpadki. Jadły łapczywie, potem znikały, potem znowu wracały i podniecone rozgrzebywały następną porcję śmieci. Wieczorem ustalały swoje hierarchie – gryzły się, skomliły albo przeciwnie urządzały jakieś psie zabawy. Zimą tuliły się do stodół i obór. Wiosną słychać było ich zawistny jazgot, kiedy dzieliły między siebie suki. Latem pojawiały się po kątach wzruszająco nieporadne szczeniaki. Jesienią polowały już hordami na drobne gryzonie.

Paschalis, jak wszyscy, wstawał o świcie, przemywał twarz wodą i wkładał habit. Zaraz potem wchodził w miękki rytm modlitwy i pracy, w szepczące przetasowania ciemnych postaci mnichów, amfilad i krużganków.

Brat Celestyn był mu ojcem, kochankiem i przyjacielem. Nauczył go wielu rzeczy i zaopatrzył w rzadki klasztorny przywilej – comiesięczną wyprawę ze świeżym mięsem do siostrzanego klasztoru żeńskiego. I był to wielki prezent dla Paschalisa: widoki przestrzeni tak wielkiej, tak potężnej, że klasztorne krużganki i labirynty wydawały się chore i skarlałe. Wyjeżdżali jeszcze przed świtem, żeby koło południa znaleźć się przed kuchenną furtką klasztoru. Wóz toczył się wolno pod górę, a potem, gdy osiągał przełęcz, nawet woły przystawały zagapione w niewiarygodnie daleki horyzont, odgraniczający od nieskończonego nieba zieloną dolinę Glatzu i masywne, podobne do rozstawionych stołów góry. Nie wiadomo dlaczego, Paschalisa ogarniał wtedy niepokój. Po drodze mijali tylko jedną małą wieś, kilka glinianych chałup i to był jedyny moment, kiedy przez chwilę tęsknił do domu.

Gdy wóz stawał przed furtą natychmiast rozlegał się alarmujący dzwonek i zaraz cichł. Wóz wjeżdżał na podwórko i bracia brali się do wyładowywania połci wieprzowiny. Paschalis rozglądał się niecierpliwie w poszukiwaniu jakiejkolwiek kobiecej postaci. Najczęściej widział jednak tylko stare zakonnice o pomarszczonych twarzach i ustach, w których brakowało kilku zębów. Przypominały mu matkę. Potem zapraszały ich do kuchni i częstowały posiłkiem. Kuchnia była czysta i przytulna, w powietrzu unosił się zapach miodu i serów. Zakonnice miały pasiekę i hodowały krowy. W zamian za mięso dostawali garnki miodu i kosze serów zawiniętych w czyste szmatki. Paschalis domyślał się, że tak musi pachnieć ciało kobiety: ser i miód – mieszanka i przyjemna, i zbierająca na wymioty.

Czasem udawało się Paschalisowi zobaczyć coś więcej. Raz widział je z wozu przez mur, za którym uprawiały swoje ogródki. Plewiły warzywa i nagle zaczęły się przerzucać wyrwanymi kępkami chwastów. Tłumiły piskliwy śmiech, przyciskając do ust szerokie rękawy habitów. Ten widok nim wstrząsnął. Były jak dzieci. Jedna z nich uniosła lekko do góry spódnicę i skakała przez grządki, unikając uderzenia wiązką roślin. Welon, który udawał włosy, powiewał, jakby u jej głowy urosły cudem skrzydła. Paschalis naśladował potem te ruchy – miękkie, zawsze okrągłe, piękne.

Z niechęcią wracał po czymś takim do klasztoru, nawet do brata Celestyna. Wszystko tu było jakieś kanciaste, nieporadne i szorstkie. Także Celestyn. Jego ciało mogło mu wprawdzie dostarczyć przyjemności, bo tego już się Paschalis nauczył, ale nie było w ciele Celestyna tego, o czym Paschalis marzył. Leżąc przy nim w łóżku, marzył wstydliwie, że Celestyn jest kobietą. Przesuwał dłonią po plecach kochanka, aż w końcu jego palce natrafiały na owłosione, szorstkie pośladki. Cofał dłoń rozczarowany. Potem jednak zaczynał sobie wyobrażać, że to on jest kobietą i wtedy Celestyn mógłby pozostać tym, kim był. Sam pomysł, żeby mieć ciało kobiety, z tą sekretną dziurą między nogami, przyprawiał go o dreszcz przyjemności, aż stał się prawdziwą obsesją. Jak coś takiego może wyglądać, zastanawiał się. Czy to jest dziura jak ucho, jak dziurka w nosie, tylko większa, okrągła i jasna, czy może rodzaj pęknięcia, krwawiącej wiecznie rany, jak skaleczenie na skórze, które nigdy się nie goi. Paschalis dałby wszystko, żeby poznać tę grzeszną tajemnicę, ale nie tak, jak się poznaje rzeczy, od zewnątrz, ale stać się tym, co poznawane, doświadczyć jej na sobie samym.

Następnej zimy Celestyn przeziębił się i gdy stało się już jasne, że nic nie jest w stanie mu pomóc, bracia zebrali się w jego celi i zaczęli odmawiać potrójną modlitwę za umierających. Celestyn wiedział, co to oznacza, więc wodził rozgorączkowanymi oczami po twarzach braci, jakby szukał w nich zapewnienia, że to, co go czeka, mieści się w porządku klasztornego życia. Rozległ się potem stukot kołatek i zeszli się wszyscy mnisi, żeby wysłuchać ostatniej spowiedzi. Paschalis płakał, gdy opat zaintonował Credo in unum Deum. Łzy ciekły mu wciąż po twarzy, gdy w urywanej spowiedzi brat Celestyn nie nazwał grzechu, który czynili razem przez całe miesiące. Opat udzielił umierającemu rozgrzeszenia i położono jego ciało na kamiennej posadzce. Wieczorem umarł.

Opat musiał widzieć rozpacz młodego mnicha, bo zaproponował mu zwolnienie z obowiązku wyprawy z mięsem następnego dnia. Ale Paschalis nie chciał. Paliła go skóra, palił go mózg i serce, jakby już za życia dostał się w płomienie piekła.

Transport mięsa wyruszył w ciemnościach. Równomiernie skrzypiały drewniane koła wozu, a nad pyskami wołów unosił się jasny obłok ich marznących oddechów. Słońce wschodziło ponad niskim zimowym niebem i przełęcz otwarła przed nimi tylko zamglone białe powietrze. Nie było widać ani doliny Glatzu, ani Gór Stołowych. Zanim dotarli na miejsce, Paschalis dostał gorączki, wymiotował i trząsł się jak w febrze. Wóz jechał powoli, woły brnęły przez śnieg z trudem i nie było sensu wieźć chorego z powrotem. Bracia zostawili go więc w klasztorze niezbyt zadowolonym z tego siostrom i obiecali, że wrócą po niego, gdy wyzdrowieje. Na dworze rozpętała się zadymka.

Paschalis zapomniał, gdzie jest. Wydawało mu się, że niosą go gdzieś w dół, w jakieś mroczne, wilgotne piwnice, i nagle zrozumiał, że chcą go położyć przy martwym ciele Celestyna, pochować go z nim we wspólnym grobie. Próbował się wyrwać, ale miał wrażenie, że jest związany czy może raczej zaplątany we własny habit, który nagle stał się ciężki i sztywny jak wieko trumny. Potem zobaczył nad sobą dwie straszne czarownice. Złapały go za głowę i wlewały mu w usta jakąś gorącą ohydną ciecz. Jedna z nich dała mu do zrozumienia, że pije mocz Celestyna, i Paschalis zesztywniał z przerażenia. „Jestem zatruty, teraz jestem zatruty!”, krzyczał, a jego głos odbijał się obco od nagich ścian.

A potem nagle obudził się w maleńkiej izbie z wąskim wysokim oknem. Miał pełny pęcherz, więc usiadł na pryczy i spuścił nogi. W jednej chwili zakręciło mu się w głowie i pod stopami wyczuł miękki, ciepły dotyk baraniej skóry. Ostrożnie wstał i zajrzał pod łóżko w poszukiwaniu nocnika. W izbie nie było nic więcej poza łóżkiem, klęcznikiem i dywanikiem. Owinął się derką i wyjrzał na zewnątrz. Zobaczył szeroki korytarz z oknami po jednej stronie, które wychodziły wprost na strome skały, i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, gdzie jest. Tuż przy drzwiach stało pękate gliniane naczynie; wciągnął je do środka i ulżył sobie. Gdy wrócił do łóżka, poczuł się szczęśliwy. Powietrze było tu cieplejsze, pachniało zupełnie inaczej. Jego stopy zapamiętały dotyk baraniego kożuszka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dom dzienny, dom nocny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dom dzienny, dom nocny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Olga Tokarczuk - Prawiek I Inne Czasy
Olga Tokarczuk
Olga Tokarczuk - Podróż ludzi Księgi
Olga Tokarczuk
Olga Tokarczuk - Szafa
Olga Tokarczuk
Olga Tokarczuk - E. E.
Olga Tokarczuk
Hans Dominik - Flug in den Weltraum
Hans Dominik
Domingo Eluchans - Un domingo cualquiera
Domingo Eluchans
Olga Tokarczuk - Übungen im Fremdsein
Olga Tokarczuk
Olga Tokarczuk - Unrast
Olga Tokarczuk
Don Pendleton - Domination Bid
Don Pendleton
Olga Tokarczuk - Gesang der Fledermäuse
Olga Tokarczuk
Отзывы о книге «Dom dzienny, dom nocny»

Обсуждение, отзывы о книге «Dom dzienny, dom nocny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x