Stefan Chwin - Hanemann

Здесь есть возможность читать онлайн «Stefan Chwin - Hanemann» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Hanemann: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Hanemann»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jedna z najgłośniejszych polskich powieści lat dziewięćdziesiątych, długo obecna na listach bestsellerów. Opowieść o wielkim uczuciu, nadziei i niespełnionej miłości. Poruszająca historia niemieckiego lekarza, który po II wojnie został w polskim Gdańsku. Głębokie studium melancholii na tle wielkich wydarzeń z najnowszej historii Polski i Niemiec. Pełne poezji obrazy Gdańska z pierwszej połowy XX wieku i Gdańska budzącego się do życia po wojennej katastrofie. Współczesne losy bohaterów skonfrontowane ze wstrząsającymi scenami słynnych samobójstw – niemieckiego poety Heinricha Kleista i polskiego pisarza Stanisława Ignacego Witkiewicza. Książka wielokrotnie nagradzana, inscenizowana w radiu, telewizji i teatrze, przyniosła autorowi sławę. W roku 1997 ukazało się jej niemieckie wydanie.

Hanemann — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Hanemann», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

„To nie ma sensu – Ojciec nie dawał za wygraną. – Zobaczysz – w jego głosie zabrzmiało zniecierpliwienie, – minie trochę czasu i nikt nie będzie pamiętał”. Rozejrzała się po pokoju, czy czegoś jeszcze nie zostawiła, zajrzała do szafy, sięgnęła po walizkę. W płaszczu podeszła do Mamy. „Przepraszam, że to wszystko tak…” Mama objęła ją i pogłaskała po plecach, ale ona cała zesztywniała i odsunęła jej rękę. Potem podeszła do Ojca. „Narobiłam tylko kłopotu…” „Jaki tam kłopot – Ojciec ujął jej dłoń. – A jakby coś nie wyszło, pamiętaj, że zawsze możesz do nas wrócić”. Udała, że tego nie słyszy. Podeszła do mnie. „No, Piotrze – przypatrywała mi się przez chwilę – nie będziesz źle myślał o Hance?” Pokręciłem tylko głową. Potargała mi włosy. „A będziesz dużo jadł? Przyrzeknij mi”. Kiwnąłem głową, czując chłód w piersiach. „A gdzie teraz będziesz mieszkać?”. Nie odpowiedziała. Zapięła płaszcz i podniosła walizkę.

Ojciec coś sobie przypomniał: „Powinnaś pożegnać się z Hanemannem”. Zatrzymała się w pół kroku. „Tak, rzeczywiście, zapomniałam…” Ale nie poszła od razu na górę, tylko wróciła do swego pokoju i zamknęła za sobą drzwi.

Siedzieliśmy w kuchni w milczeniu. Ojciec wyjął tytoń i zwinął w bibułce, ale brunatne listki rozsypały się w palcach, więc zmiął bibułkę i rzucił na stół. Patrzyłem na zielone linoleum. Mama poprawiła włosy. Z pokoju Hanki nie dobiegał żaden odgłos. Za oknem słychać było ćwierkanie wróbli w gałęziach brzozy. Watr poruszył firanką.

Skrzypnęły drzwi i Hanka wyszła z pokoju. Nie miała na sobie płaszcza, tylko ciemną sukienkę z kretonu w żółte i czerwone kwiaty. Dopiero gdy stanęła w kolumnie światła, zobaczyłem jej twarz. Czerwone usta, pomalowane grubo szminką, brwi i rzęsy uczernione, oczy przedłużone czarną kreską, na policzkach – bielidło i róż. Nigdy jej takiej jeszcze nie widziałem. Wydawała się wyższa niż zwykle. Miała na nogach wysokie koturny z korka. Ciasny naszyjnik z czerwonych koralików dzielił szyję na pół jak wąziutkie, głębokie cięcie.

Mama aż wstała od stołu, ale Hanka szybko przeszła przez przedpokój i już za chwilę usłyszeliśmy jej kroki na schodach. Szła na górę powoli, potem stukot koturnów umilkł i rozległo się pukanie do drzwi.

Nikt nie odpowiadał, Hanka zapukała raz jeszcze, uderzyła niecierpliwie, jakby dawała znać, że nie ma czasu na długie czekanie, szczęknął zamek, drzwi otwarły się, usłyszałem głos Hanemanna, ale niewyraźne słowa przerwało… Hanka mówiła coś szybko, urywane zdania, niczego nie mogłem zrozumieć, potem krzyk, Mama i Ojciec spojrzeli na siebie, Ojciec zerwał się z krzesła, pobiegł na górę, coś zaszamotało się, znów krzyk…

Gdy wspiął się na piętro, chwycił Hankę za rękę i odciągnął od drzwi Hanemanna. Miała potargane włosy, na uróżowanych policzkach rozmazało się czernidło zmieszane ze łzami. Chwycił ją za ramiona i potrząsnął mocno, ale wciąż krzyczała: „Ty… ty szwabię… ty… kto cię prosił… po co się pchałeś… żebyś…” Potem zaniosła się duszącym kaszlem, jakby nie mogła złapać powietrza. „Ja nie chcę żyć… dajcie mi spokój… ja nie chcę żyć… żebyście wszyscy…” Ojciec wykręcił jej ręce, ale z zaciśniętymi powiekami targała głową, usta zmieniły się w purpurową plamę o postrzępionych boleśnie brzegach…

W drzwiach stał Hanemann, przykładając palce do policzka.

Obok ust cieniutka sina kreska.

Niedoczekanie!

A jednak Hanka została z nami. Po tym, jak „pożegnała się” z Hanemannem, było jasne, że rodzice nie wypuszczą jej z domu przez co najmniej parę dni, co będzie dalej, zobaczymy. Gdy Ojciec sprowadził ją z góry, rzuciła się na łóżko wstrząsana płaczem. Uciekłem do swojego pokoju, zatykając uszy – tak było to straszne. Potem Mama zasłała łóżko świeżą pościelą, sztywno nakrochmaloną, z zapachem suchych płatków dzikiej róży, i zmusiła, by Hanka się położyła.

Spała całe przedpołudnie, całą noc i jeszcze całe rano. Mama zachodziła do niej parę razy, by sprawdzić, czy nic się nie stało, bo Hanka z głową wtuloną w poduszkę, zaczerwieniona, z opuchłymi ustami, oddychała tak, jakby z trudem przebijała się przez duszące warstwy snu. Włosy zlepione, poduszka poplamiona szminką, purpurowe plamki rozmazane na policzku, jak ślady zadrapań cierniem. Obudzona prosiła o coś do picia, więc Mama dawała jej herbaty z kwiatu lipowego sądząc, że to gorączka, chciała nawet, by Ojciec sprowadził doktora Badowskiego, ale Hanka – jak później powiedziała – tak właśnie pozbywała się Złego. Wszystko wychodziło z niej przez skórę. Musiała dwa razy zmieniać nocną koszulę, ciemną od potu.

Kiedy jednak wstała koło południa, od razu spojrzała w lustro. „Boże, jak ja wyglądam”. Zaczęła przygładzać włosy, ale wszystko na nic, wilgotne kosmyki wymykały się spod palców. Mama napełniła wannę, widziałem, jak przeszły powoli do łazienki, potem Hanka z zamkniętymi oczami, z głową odrzuconą do tyłu, prawie godzinę przeleżała w gorącej wodzie, oddychając ostrożnie, jakby bała się, że bicie serca słychać w całym domu. Potem mocno wytarła się szorstkim ręcznikiem, związała wstążką mokre włosy, włożyła szlafrok. Kiedy wszedłem po niej do łazienki, woda w wannie była całkiem szara. Stuknęły drzwi, zamknęła się w swoim pokoju, byliśmy niespokojni, bo chyba przez pół godziny za drzwiami było zupełnie cicho. Dopiero potem usłyszałem tamto słowo. Rozczesując mokre włosy, Hanka powiedziała głośno do siebie: „Niedoczekanie!”

Ile razy myślę o domu na Grottgera 17, tyle razy słyszę tamto piękne, mocne słowo, które po długiej ciszy dobiegło zza białych drzwi jej pokoju. Byliśmy już w otchłani, w ciemnym dole życia (byliśmy – ja i Hanka), patrząc na jej płacz, gdy Ojciec sprowadzał ją z góry, czułem, że wali się wszystko, a teraz – jakby zboże podnosiło się po deszczu. Nie potrafiłem tego pojąć.

Bo już następnego dnia wyszła na ulicę, do sklepu Puskarczyków na rogu Derdowskiego, i to w porze, kiedy było tam pełno ludzi. Kobiety mówiły z nią o rzeczach błahych, domowych, sąsiedzkich, nawet drgnieniem rzęsy nie zdradzając, że wiedzą o wszystkim. Pewnie w domu mówiły co innego – ale tu, teraz? Kupiła drożdże, dwanaście jaj, śmietanę, torebkę cukru pudru, olejek waniliowy i po powrocie od razu przetarła płótnem wielką stolnicę. Zabrzęczały blachy smarowane grudką masła, strzelał ogień pod piekarnikiem, pachniało mąką i rozgrzanym masłem, pluskały żółtka spadające jedno po drugim do fajansowej miseczki, piana rosła pod szybkimi uderzeniami widelca, a ja siedziałem przy stole z kromką ciepłego chleba w palcach i tylko patrzyłem. Jeszcze nie nuciła tak jak dawniej, jeszcze nie odrzucała włosów tak jak kiedyś, ale w każdym ruchu wyczuwało się już to drżące, złociste słowo, które później tyle razy miało mi pomagać. „Niedoczekanie!” I nie wiadomo było, do kogo Hanka je kieruje, czułem jednak, że każdym przegięciem ciała, każdym ruchem ramion zadaje komuś (czy czemuś) cios za ciosem, tak jakby tu, w kuchni, otaczały ją jakieś przeźroczyste, złe figury, z którymi musi się policzyć. To właśnie im dokładała łokciem, mocno, raz za razem, ugniatając na stolnicy kulę żółtego ciasta, to im waliła w pysk, ucierając mocnymi ruchami żółtka z cukrem w glinianej makutrze. Ale kto to byli ci oni? My wszyscy z ulicy Grottgera?

A potem nawet Ojciec musiał skosztować trochę drożdżowego ciasta z kruszonką (choć wolał zawijane makowce z lukrem, które Hanka robiła czasem w soboty), my zaś z Mamą zostaliśmy zaproszeni do stołu, na którym żółcił się parujący, świeżo wyjęty z piekarnika placek z jabłkami, chociaż do Bożego Narodzenia było jeszcze daleko, a takie właśnie placki zdobiły stół tylko podczas wigilijnej wieczerzy. I choć wszyscy cieszyliśmy się z tej odmiany, Mama podejrzewała, że za drożdżowo-lukrową radością rąk ubielonych mąką, które rozświetliły kuchnię błyskami blach do pieczenia, kryje się wciąż coś niedobrego, co lada chwila może znów wybuchnąć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Hanemann»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Hanemann» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Justin Stanchfield - Ghosts Come Home
Justin Stanchfield
libcat.ru: книга без обложки
Emily Jenkins
Paul Stefan Wolff - Hanna im Herzland
Paul Stefan Wolff
Stefan Reinmann - Hannah Halblicht
Stefan Reinmann
Brenda Novak - Come Home to Me
Brenda Novak
Cathy Mcdavid - Come Home, Cowboy
Cathy Mcdavid
Liz Flaherty - Nice To Come Home To
Liz Flaherty
Andrew Cohen - Human Universe
Andrew Cohen
Отзывы о книге «Hanemann»

Обсуждение, отзывы о книге «Hanemann» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x