Stefan Chwin - Hanemann

Здесь есть возможность читать онлайн «Stefan Chwin - Hanemann» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Hanemann: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Hanemann»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jedna z najgłośniejszych polskich powieści lat dziewięćdziesiątych, długo obecna na listach bestsellerów. Opowieść o wielkim uczuciu, nadziei i niespełnionej miłości. Poruszająca historia niemieckiego lekarza, który po II wojnie został w polskim Gdańsku. Głębokie studium melancholii na tle wielkich wydarzeń z najnowszej historii Polski i Niemiec. Pełne poezji obrazy Gdańska z pierwszej połowy XX wieku i Gdańska budzącego się do życia po wojennej katastrofie. Współczesne losy bohaterów skonfrontowane ze wstrząsającymi scenami słynnych samobójstw – niemieckiego poety Heinricha Kleista i polskiego pisarza Stanisława Ignacego Witkiewicza. Książka wielokrotnie nagradzana, inscenizowana w radiu, telewizji i teatrze, przyniosła autorowi sławę. W roku 1997 ukazało się jej niemieckie wydanie.

Hanemann — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Hanemann», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Hanemann stał przy oknie i patrząc na furkoczącą biel, myślał o domu Bergerów na Frauengasse. Dębowa sień? Kręte schody? Mosiężny próg? Co było w przedpokoju, po lewej stronie lustra, obok portretu radcy Wolfganga Bergera? Co stało na marmurowej kolumnie między oknami w salonie? Jak wyglądał haft na oparciu czerwonego szezląga? A stół, piękny orzechowy stół – co było na stole tamtego dnia? Lśnienie karafki? Bukiet dalii w błękitnym dzbanku? Wtedy? Filiżanka w białych palcach. Pierścionek z malachitowym oczkiem. Ruch głowy. Wstrząśnięcie włosami. Ciemnoczerwona suknia Stelli. Biały spodek z kwiatem irysa?

Filiżanka?

Tak, ta filiżanka, ten irys na krawędzi, ta cienka złota kreska nad szafirową wypukłością – pamiętasz to, no powiedz, Stello, pamiętasz, kiedy ona znikła nam z oczu na zawsze?

Gdyby cię ktoś o to zapytał tamtego dnia, wzruszyłabyś tylko ramionami. Filiżanka? Która? Kiedy? Małoż to filiżanek przechodziło przez nasze ręce? Któż by sobie głowę zaprzątał ciepłym dotknięciem porcelany, delikatną chropowatością denka z niebieskim znaczkiem firmy Werffla. Ale teraz, Stello, kiedy cię już nie ma, wiesz już, że to nie było zbyt mądre, ta twoja taneczna nieuwaga, gdy kręciłaś się po kuchni na Frauengasse 16, pozwalając, by rzeczy przepływały obok ciebie jak łódki z papieru rzucone na wodę, po których nie zostaje ślad.

Bo przecież teraz, kiedy już cię nie ma, oddałabyś wszystko, by choć przez chwilę poczuć pod palcami to parzące – pamiętasz? – gorąco filiżanki z kawą „Eduscho”, pachnące gorąco, aż przygryzłaś wargę, bo teraz na dnie koło Bornholmu, tam, gdzie zatonął płynący z Danzig do Hamburga wielki statek „Bernhoff”, w zimnie, na szarym dnie, leżą rozsypane kostki twojej ręki, niepozorne jak kostki ptaka, a drobna kiść dłoni odciśnięta w piasku…

Och, Stello, jak odciśnięty ślad listka…

Hanka

A kiedyś, któregoś dnia, otworzyłem oczy i zobaczyłem, że w domu jest Ukrainka. „Jaka tam znowu Ukrainka” – mawiał ojciec, zwijając tytoń w bibułce. Zawsze się obruszał, gdy ktoś ją tak nazwał. Ale tak na nią mówili chyba wszyscy.

Więc tamtego dnia rano, gdy zza drzwi dobiegł inny niż zwykle dźwięk przestawianych talerzy, gdy inaczej zabrzmiały kroki na podłodze pokrytej zielonym linoleum (kroki? przecież po siódmej w domu nie powinno być już nikogo!), a potem usłyszałem to inne niż zwykle pobrzękiwanie porcelany, postukiwanie noża na stolnicy, szeleszczenie papieru, świstanie szczotki, inne stuknięcie domykanego okna – na palcach podszedłem do drzwi i przez pękniętą szybkę z mlecznego szkła zajrzałem do kuchni.

Ukrainka stała przy oknie i lnianą szmatką wycierała szklankę ze srebrnym brzeżkiem, raz po raz chuchając w szkło i sprawdzając pod światło, czy jest już czyste. Włosy spięte nad uchem czarną spinką, szyja, gołe ramiona, ciemna cera, no, może niezupełnie ciemna, ale taka, jakby się na nią patrzyło przez przydymione szkiełko… Z policzkiem przy szybce, śledziłem każdy ruch rąk, w których połyskiwało wycierane szkło, chłonąłem każde zawinięcie kretonowej sukienki w żółte i czerwone kwiaty, i nawet nie spostrzegłem, jak drzwi, przy których stałem, otworzyły się nagle i mój policzek zderzył się z ciepłym kwiecistym materiałem. Ręce o leciutko przydymionej skórze chwyciły mnie pod pachy. Usłyszałem śmiech: „To ty jesteś Piotr?”. Palił mnie wstyd, że dałem się tak głupio przyłapać, więc tylko kiwnąłem głową, a ona odsunęła mnie pół kroku, by mi się lepiej przypatrzeć: „Ja jestem Hanka. Pewnie mama ci mówiła. A teraz idź do pokoju i ubierz się. Zaraz zrobię ci śniadanie”.

Cóż to było za śniadanie! Ledwie przełykałem bułkę z konfiturą wiśniową, bo teraz dziewczyna, która miała na imię Hanka, usiadła po drugiej stronie stołu i z brodą opartą na złożonych dłoniach, spojrzeniem zmrużonych oczu odmierzała każdy ruch mojej ręki. A kiedy tak odmierzała spojrzeniem każdy ruch mojej ręki, wszystko to, co jadłem, zaczęło smakować mi zupełnie inaczej niż zwykle. I jeszcze nie skończyłem jeść i pić, a ona już rozkroiła na cztery części czerwoną mali-nówkę, wydrążyła łyżeczką środek z pestkami i obrane kawałki ułożyła na talerzyku w gwiazdkę nazywając to wszystko „ciasteczkiem”.

Byłem oszołomiony i trochę przerażony (przecież ona będzie u nas ciągle, rano, w południe, wieczorem!), ale oczu nie mogłem oderwać. „Co mi się tak przyglądasz?” – zapytała wstając od stołu, od razu jednak wyczułem, że wcale nie jest ciekawa odpowiedzi. Ach, nie, wcale nie o to chodziło, czy była ładna, tylko że była taka niepodobna do kobiet, które widywało się na Grottgera: jakieś czułe, żartobliwe przechylanie głowy, blask gładkich, ciemnych włosów, zręczny ruch przy zakładaniu kosmyka wskazującym palcem za ucho, blaszana spinka…

Jadłem udając, że nie patrzę, a ona, rozgniatając w miseczce twaróg z cukrem i śmietaną, nuciła jakąś piosenkę, której nie znałem. „Chcesz twarogu?” – na moment przerwała nucenie. Lecz gdyby ktoś jej teraz powiedział, że właśnie przed chwilą nuciła, pewnie wzruszyłaby tylko ramionami: „Cóż za głupstwa!” Patrzyłem z zachwytem, jak ładnie ujmuje w palce bladoszarą filiżankę i odlewa trochę śmietany z dzbanuszka, jak wydyma usta ostrożnie dmuchając na mleko, wzbierające w niebieskim garnku, i zręcznie sieka nożem świeżo umyte warzywa, które ułożyła na stolnicy. A wszystko robiła tak, jakby myślała o czymś innym. I ilekroć tylko przeszła obok mnie, leciutko potargała mi włosy, zagadała swoim dźwięcznym, niezbyt wysokim, trochę matowym głosem, w którym wszystkie szeleszczące i syczące głoski śmiesznie łaskotały ucho, mimowolnie zapraszając do żartów. „Smakuje ci?” „No, zjedz jeszcze…” „Chcesz rzodkiewki?”

Kiedy śmiała się, to tak jakby fala drżącej radości obejmowała szyję, kark, ramiona, plecy, brzuch… I wcale się nie zdziwiłem, gdy kiedyś pan J. powiedział do Ojca w ogrodzie: „Ona ma takie śmiejące się ciało, prawda?”. Pewnie mówili o kimś zupełnie innym, ja jednak od razu pomyślałem o Hance. Bo to się zgadzało. Ruch, mówienie i śmiech tak pięknie w niej współgrały, że zaczynałem chyba rozumieć, dlaczego mężczyźni lubią porównywać kobietę do ptaka, róży czy jakiejś innej pięknej istoty, której zapach jest właściwie takim miękkim promieniowaniem.

W domu nastały nowe porządki, bo wszystko musiało być po myśli Hanki, na co Mama chętnie przystała, tylko Ojciec burczał czasem, gdy po sprzątaniu dużego pokoju rzeczy zmieniły miejsce na półkach, chociaż też podobało mu się to, co Hanka robiła.

Bo ona, inaczej niż Mama, lubiła dotykać wszystkiego gołymi palcami: bawiło ją zanurzanie talerza w ciepłej wodzie, przecieranie szklanek do błysku, ustawianie porcelanowych naczyń z napisem „Zucker”, „Salz”, „Pfeffer” na półkach w głębi kredensu, polerowanie kredą srebrnych łyżek z gotyckim monogramem „W”, by pięknie świeciły na dnie pudła wyłożonego bordowym pluszem, sortowanie noży i widelców, tak by małe leżały po lewej, w bocznej przegródce, a te duże spały sobie na boku w nacięciach dębowej listewki przegradzającej szufladę. A smaki, gęstości, przezroczystości, zapachy! Wszystko się zmieniło. Na kółeczkach wieszaka obok kredensu pojawił się warkocz czosnku i bukiet ziół o popielatobłękitnych listkach, a pod oknem wianek brązowych nasion. Na stole pokrytym dotąd ceratą Hanka rozłożyła obrus z grubo tkanego płótna, haftowany w żółte kwiaty z czerwoną łodyżką. Cieszyła się jego granatową barwą, na której miseczka z twarogiem, wyglądała jak porcelanowa łódka na ciemnym morzu. A gdy rano przed wyjściem do szkoły wbiegałem do kuchni, na talerzyku czekały już na mnie dwie rozkrojone kajzerki z masłem: na każdej śmiała się czyjaś zabawna twarz ułożona ze skrawków czerwonej rzodkiewki i koperku. A jak smakował na białym serze drobniutko siekany szczypiorek – jeszcze

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Hanemann»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Hanemann» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Justin Stanchfield - Ghosts Come Home
Justin Stanchfield
libcat.ru: книга без обложки
Emily Jenkins
Paul Stefan Wolff - Hanna im Herzland
Paul Stefan Wolff
Stefan Reinmann - Hannah Halblicht
Stefan Reinmann
Brenda Novak - Come Home to Me
Brenda Novak
Cathy Mcdavid - Come Home, Cowboy
Cathy Mcdavid
Liz Flaherty - Nice To Come Home To
Liz Flaherty
Andrew Cohen - Human Universe
Andrew Cohen
Отзывы о книге «Hanemann»

Обсуждение, отзывы о книге «Hanemann» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x