Andrzej Mularczyk - Nie ma mocnych

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Mularczyk - Nie ma mocnych» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Nie ma mocnych: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Nie ma mocnych»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Komedia obyczajowa, kontynuacja losów dwóch rodzin zabużańskich, osadników na Dolnym Śląsku, którzy po latach szukają męża dla swej wnuczki, by zdobyć następcę do swojego gospodarstwa. Stary Pawlak, ciężko chory, musi przekazać swą ziemię. Ale starszy syn Witia, ożeniony z Jadźką Kargulówną, więcej gruntów uprawiać nie może, młodszy zaś, Paweł, jest pracownikiem naukowym we Wrocławiu. Cała nadzieja we wnuczce, osiemnastoletniej Ani. Pawlak i Kargul postanawiają ją wydać za mąż za młodego technika mechanizacji rolnictwa Zenka. Ich przemyślna intryga doprowadza do szczęśliwego finału – młodzi pobiorą się, a ziemia zostanie w rodzinie.

Nie ma mocnych — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Nie ma mocnych», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– A co ty od niego chcesz – ujął się za stażystą Fogiel. – Chłopak grzeczny, przystojny.

– Ja o dyrektorze mówię!

– Pawlak, czy to po chrześcijańsku życzyć tak bliźniemu? Mało to, że na niego takie nieszczęście spadło jak ta wycieczka kołchoźników?

– Dobrze jemu tak – oczy Pawlaka błysnęły szczerą radością. – Taż takie ruskie kołchoźniki to gorsze od tej plagi myszy, co my ją tu mieli jako pionierzy na wiosnę w czterdziestym szóstym.

– No i potem była pierwsza w naszej gminie sądowa sprawa o kota – z satysfakcją przypomniał Fogiel szczegóły dramatu z tamtej wiosny.

– No i powiedz Pawlak, czy my nie jesteśmy tu sami swoi?

– Ot patrzaj! Teraz to my niby „sami swoi”, a jak wójt tu był z dyrektorem Pilchem i komisją rolną, to ja był dla niego „nieprzyszłościowy”, tak?

– Co innego przyszłość; a co innego kwatera dla stażysty.

– Ja z języka świdra nie zrobię: powiedział „nie”, to „nie”! Ja jak widzę tego bestyjnika Pilcha to mnie z tej złości wątroba prosto do góry nogami przewala sia!

– Ale tu nie o Pilcha idzie! Za lokatora dobry grosz załapiesz, Pawlak, a chłopak wsi się przyda – przekonywał wójt, przywołując wciąż nowe argumenty. – To mechanizator z dyplomem…

– Awo! Znajdź teraz kogo bez dyploma – Kaźmierz opędzał się ręką jak od natrętnej muchy, ale Fogiel nie dał się zbyć i dalej przedstawiał walory kandydata na sublokatora: aktywista ZMS-u, podobno na Kubie nawet był…

– Znam ja takich – Pawlak zachichotał szyderczo. – Był na Kubie, a w nosie dłubie…

– On nowocześnie myśli!

– Taż dla mnie to najlepsza rekomendacja, żeb' jego na cztery wiatry przegnać! Ciekawość, czego on u mnie sobie kwaterę upatrzył? Mało to we wsi chałup?

Wójt nie wyjawił prawdziwych powodów, które skłoniły stażystę po Technikum Rolniczym do wybrania domu Pawlaków na swoją kwaterę. A było to tak: Zenobiusz Adamiec, wysiadłszy z autobusu z plecakiem, ujrzał właśnie Anię, która wprowadzała księdza Durdełłę w bramę obejścia Pawlaków. Tak się na nią zapatrzył, że z ulgą przyjął informację o braku miejsc w majątku PGR. Wyznał szczerze wójtowi:

„Tak się w niej zachwyciłem, że nigdzie indziej bym nie chciał mieszkać”. Tak – właśnie powiedział – „Tak się w niej zachwyciłem” – i może to naiwnie szczere wyznanie skłoniło wójta, by pójść chłopcu na rękę.

Ponieważ Ania mieszkała z rodzicami – Fogiel odwiedził najpierw dom Witii i Jadźki, prosząc o wynajęcie kwatery. Adamiec czekał przed bramą na wyrok pertraktacji, które skończyły się stanowczą odmową: owszem, pokój Ani jest teraz pusty, bo pojechała zdawać na studia, ale przecież w sobotę wróci. Wójt uznał, że dobrą pozycją startową dla zauroczonego Anią stażysty będzie umieszczenie go w domu jej dziadka, gdzie dziewczyna bywa prawie co dzień. Dla Zenobiusza Adamca będzie to szansa zawiązania znajomości, zaś dla wójta – szansa zaskarbienia sobie jego wdzięczności. Przekonywał teraz z uporem Pawlaka, że przyjęcie obywatela Adamca na kwaterę to czyn wysoce społeczny. Zresztą przecież Pawlak na tym lokatorze nie straci…

– A czy ja jaki biedo-łach, cudzego grosza potrzebujący? – Pawlak wskazał na zbliżającego się Kargula. – Jemu niech wójt te ciemnotę wciska, bo Kargul na pieniądze łakomy, jak nasz ksiądz na baby…

Teraz z kolei Kargul musiał wysłuchać o wszystkich zaletach Zenobiusza Adamca, ale też nie wyraził zgody na zakwaterowanie obcego.

– Popatrzcie tylko, jaki to elegancki chłopak. – Wójt obrócił Kargula w stronę bramy. Po drugiej stronie ulicy pod nieczynnym kioskiem stał masywny chłopak o jasnej czuprynie, bystrych oczach, patrząc wyczekująco na podwórze Pawlaków. Wójt przywołał go gestem ręki. Zenobiusz ruszył spiesznie, już z daleka uśmiechając się szeroko, życzliwie.

– A ten tu czego? – Pawlak popatrzył koso spod daszka maciejówki na chłopaka w kraciastej koszulce, który wyglądał jak kandydat na pogromcę dzikich zwierząt.

– To właśnie jest Zenobiusz Adamiec. – Fogiel klepnął w ramię Pawlaka – Dogadacie się jakoś beze mnie, co?

Chłopak wyciągnął rękę w stronę Pawlaka. Kaźmierz ominął go i stanąwszy przy bramie, wskazał mu gestem głowy ulicę:

– Niech on po moim podwórku nie szperta sia. My tu aktywistów od Pilcha tak wyglądamy, jak zwycięstwa socjalizma!

Słysząc to Kargul aż zagdakał basowym śmiechem.

– Panie Pawlak, socjalizm to szerokie i naukowe pojęcie, możemy przedyskutować – zaczął Adamiec, wciąż uśmiechając się łagodnie.

– Ot, dyskutant znalazł sia! – wrzasnął Pawlak, wypychając za bramę zwalistego chłopca, jakby był to worek gęsiego puchu. – Zawołoka jakaś! Poszedł ty precz z mego podwórka, bo jak pałką go przeżegnam, to raz-dwa on przykucnie!

Zaskoczony chłopak zaniemówił. Tuż przed jego twarzą brama zatrzasnęła się, omal nie przyciskając mu nosa.

– A coż jego raptem ukąsiło? – spytała Marynia, widząc wzburzenie męża. – Czego on tego młodego tak sponiewierał, a?

– Aj, kobito, nie rób teremedii – Pawlak drutem okręcał skobel bramy, jakby barykadował się przed oblężeniem. – Ten kałakunio Pilch szpiega mnie na łeb przysyła, żeb' mnie wykończyć, a ona jego w obronę bierze!

– Jakiego szpiega?! To chłopak z dyplomem – protestował Fogiel. – Na kwaterę on chętny.

– Ale aktywista. Wójt sam rzekłszy, że na Kubie on był!

– To co z tego, że aktywista?!

– Taki musi wykazać sia.

– Jak każdy fachowiec.

– Fachowiec od wykańczania takich „nieprzyszłościowych” jak ja czy on – Kaźmierz wskazał na Kargula. – Na pomieszkanie przyjdzie, żeby donieść gdzie trzeba, co się u nas w chacie dzieje. Szpiega ja u siebie nie zaplenię!

– Pawlak, Pawlak – mitygował go wójt. – I tak każdy wie, że ty Wolnej Europy słuchasz.

– Nie słucha – zaoponował Kargul. – Bo nam się radio zepsuło.

– On by wam naprawił – Fogiel wskazał zamkniętą na głucho bramę obejścia. – Fachowiec od mechanizacji. Radio to dla niego pestka!

I dojarkę mechaniczną waszej Maryni nareperuje… Popierać postęp, taka jest moja polityka.

– Jak pana słucham, to prosto jakiś mgielny tuman mnie na oczy lizie! – Kaźmierz podskakiwał jak czajnik na ogniu. – Powiedział nie, to nie, bo u mnie słowo droższe pieniędzy!

– Ot, gorączka człek – wójt wzruszył ramionami, litując się nad brakiem społecznej świadomości mieszkańców Rudnik. – Ludzie, jak my sobie pomagać nie będziemy, to kiedy my tę drugą Polskę zbudujemy?

– Aj, człowiecze – westchnął szczerze Pawlak – Co ja by dał, żeb' ta pierwsza wróciwszy sia…

Tak więc sprawy kwatery dla stażysty nie udało się wójtowi załatwić. Ale ważniejsza była dla niego druga sprawa, która go tu sprowadziła. Tu istotną była taktyka: zaczął najpierw chwalić deresza, zachwycać się jego proporcjami, kształtem kłębów, błyskiem oka, a równocześnie ubolewać, ile to kosztuje utrzymanie takiego smoka. Im dłużej wójt się rozwodził, tym bardziej rosła podejrzliwość Kaźmierza:

– Niech on mi głowy nie durzy tym ekonomicznym myśleniem!, Ja jego i tak nie sprzedam.

Wójt z żalem pomyślał, że wczoraj śmierć nie zebrała tego żniwa, na które liczył. Pozostało mu namówić Pawlaka, by sam zechciał się wybrać z ogierem na planowany przez władze „Jarmark wojewódzki”.

– A na coż mnie jego na jarmark prowadzić? – Pawlak patrzył zaskoczony na wójta. – Taż ja jego Cyganowi nie oddam.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Nie ma mocnych»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Nie ma mocnych» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Bursa - Killing Auntie
Andrzej Bursa
Andrzej Gumulak - Pełnia
Andrzej Gumulak
Andrzej Mularczyk - Sami Swoi
Andrzej Mularczyk
Andrzej Mularczyk - Kochaj albo rzuć
Andrzej Mularczyk
Andrzej Pilipiuk - Zaginiona
Andrzej Pilipiuk
Sandra Mularczyk - Die nackte Wahrheit
Sandra Mularczyk
Sandra Mularczyk - Mein Trauma und ich
Sandra Mularczyk
Sandra Mularczyk - Eine bunte Regenbogen-Welt
Sandra Mularczyk
Sandra Mularczyk - Autismus und Meltdown
Sandra Mularczyk
Отзывы о книге «Nie ma mocnych»

Обсуждение, отзывы о книге «Nie ma mocnych» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x