Waldemar Łysiak - Lider

Здесь есть возможность читать онлайн «Waldemar Łysiak - Lider» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lider: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lider»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Miał prostą dewizę: "Człowiek umiera, kiedy przyjdzie jego pora, lub kiedy się doigra!" Kochał giganta, jako lidera nowego imperium i hodował mikrusa, jako lidera nowej partii. Że nie zawsze wszystko idzie według planu – zrozumiał, kiedy pułkownik Heldbaum mu rzekł: – Umrzesz jak każdy, na tym polega demokracja…

Lider — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lider», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie handlowałem w moim mieszkaniu, żaden mój odbiorca nie wie gdzie mieszkam!

– Pan wyraźnie nie docenia operatywności mafijnej. Jest prawie równie dobra jak operatywność KGB i GRU. Radzę zmienić lokum już dzisiaj, mamy dla pana ciepły adres…

– Syberyjski, za Kołem Polarnym?

– W Toronto, i tylko chwilowy. Chcemy bowiem wysłać pana na kurs, na szkolenie do Związku Radzieckiego. To będzie egzotyczna podróż, taka, jakie pan uwielbia. Bezdroża Kaukazu. A my tymczasem wskażemy rodzinie Tavese dwóch lokalnych dilerów, czym zaspokoimy jej żądzę krwi. Vendetta się wypełni i będziecie mieli gwarantowane bezpieczeństwo, czyli będziecie mogli, gaspadiri Serenicki, wrócić do Kanady na czekający fotel dyrektora.

– Jakiego dyrektora?

– Woli pan tytuł prezesa, gaspadin Serenicki? Proszę bardzo. Chcemy, by pan współzarządzał polskim wydawnictwem emigracyjnym, firmą o bardzo patriotycznym, antykomunistycznym, antymoskiewskim, antykremlowskim profilu. Lecz nikt nie będzie pana ograniczał. Gdy zechce pan drukować także prace językoznawcze, o tematyce ulubionej przez pana, mam na myśli wszelkie gierki semantyczne, lingwistyczne, zabawy słowne, dziwolągi leksykalne, te rzeczy – proszę bardzo!

– Czego chcecie mnie uczyć w tym kaukaskim żłobku?

– Rozmaitych technik Jamesa Bonda.

– Również zabijania?

– Tak.

– Po co?

– Rutynowo. To zoologia. Zoologicznie i faktycznie rzecz biorąc ludzie są drapieżnikami. Zwierzęta muszą umieć zabijać, jeśli chcą przeżyć, sam pan wie. Pisał o tym chyba Darwin, mam słuszność?…

– Wcześniej pisał o tym Szekspir, panie pułkowniku.

– Istotnie, już pański bóg, Szekspir, o tym pisał. Ale przede wszystkim będziemy pana uczyć technik bezpiecznej komunikacji. Bo kiedy zechce pan spytać o coś, lub będzie pan potrzebował jakiegoś wsparcia w ciągu tych długich lat snu – nie wolno będzie panu zwyczajnie przyjść do ambasady lub zadzwonić do mnie z telefonu. Musi pan znać metody komunikacji bezpieczne, dla anglosaskich służb nie wykrywalne.

– Jakiej wysokości będzie mój żołd?

– Żołd?

– Właśnie, żołd.

– Bez takich stów, panie Serenicki!

– No więc honorarium, czy może stypendium…

– Raczej pensja, płaca, gratyfikacja. Wysokość do ustalenia, ale limit dla pana mam bardzo duży.

– Kiedy zaczniecie?

– Co?

– Płacić.

– Kiedy zmieni pan nazwisko urzędowo.

– Dobra, przybiorę sobie nazwisko matki, jak Picasso.

– Proszę wymalować drugą „Guernikę”, to dam zgodę – roześmiał się Tiomkin. – Musi się pan zwać Serenicki, a nie Seren, bo bez czysto polskiego nazwiska nie będzie pan stuprocentowym patriotą.

* * *

I znowu Lonię Szudrina spotkał zaszczyt bycia prezydenckim gościem w daczy Władimira Władimirowicza, malowniczo leżącej pośród drzewostanu.

– Jak tam zdrówko? – spytał uprzejmie prezydent.

– Bardzo dziękuję, panie prezydencie, nie narzekam – ukłonił się Szudrin. – Pan też, widzę, kwitnie, tryska z pana werwa, istny kocioł energii.

– Biegałem dziś trochę wokół lasu, i przez całą godzinę ćwiczyłem na macie – pochwalił się Putin. – Uprawiacie judo, Lieonidzie Konstantinowiczu?

– Niestety nie… – przyznał się Lonia.

– Szkoda, moglibyśmy poćwiczyć nieskolko… A jogging?

– Też nie bardzo, chyba że jestem gdzieś spóźniony i trzeba błyskawicznie dobiec.

– A jakiś inny sport?

– Tylko seks i szachy.

– Oczywiście z własną żoną?

– Szachy tak, panie prezydencie.

Wybuchnęli śmiechem, filując dookoła czy nie ma pani prezydentowej w pobliżu. Usiedli na werandzie, przy stoliku trójnożnym, dźwigającym wazonik kwiatów, salaterkę ciastek, cukiernicę i filiżanki do kawy. Gdy zaserwowano im kawę, prezydent rzekł, patrząc ku gęstniejącym chmurom:

– Wkrótce będzie lać.

– To możliwe, zapowiadano wczoraj przyjście ulewy – powiedział Szudrin. – Czasami synoptycy się nie mylą.

– Mylą się rzadziej niż eksperci polityczni prognozujący bieg wypadków. Czasami zazdroszczę tym dawnym monarchom, którzy mieli Nostradamusów przybocznych.

– Nie ma czego zazdrościć, panie prezydencie. Ci władcy wielokrotnie źle wychodzili słuchając wróżb. Tylko przyboczni lekarze dawnych monarchów byli na dworach gorszą zarazą. Ciągłe puszczanie krwi i lewatywa. Lewatywa była bardzo ważnym zabiegiem, bo często królotwórczym, gdyż królobójczym. Wystarczyło domieszać środka zwalniającego tron…

– Co dolewano?

– W Europie sodę kaustyczną, wtedy niewykrywalną, zbrodnia perfekcyjna. Dzięki temu niektórzy władcy panowali krótko…

– A rekordziści, co panowali najdłużej? – spytał Putin, starając się mieć głos obojętny, normalny dla towarzyskich, bezznaczeniowych rozmów. – Ile czasu panowano?

– Rekordzistami byli faraonowie egipscy, panie prezydencie. Jeden władał ponad dziewięćdziesiąt lat, nie pamiętam imienia.

– A Europa?

– W Europie chyba Ludwik XIV, ponad siedemdziesiąt lat.

– Jakim cudem tak długo?

– Został królem mając cztery lata, za niego rządziła matka, Anna Austriaczka, jako regentka, a samodzielnie rządził ponad pół wieku.

– Taaak… – rozmarzył się w głębi ducha Putin, muskając spojrzeniem baldachim kłębiastych chmur. – Ale to były inne czasy, Lieonidzie Konstantinowiczu, zupełnie inne czasy.

– Tak, dziś lewatywa nie jest już modna – przytaknął Szudrin. – Natomiast demokracja głupio skraca władanie, limitując kadencje…

Władimir Władimirowicz jakby niedosłyszał, lub jakby ten wątek przestał go interesować, będąc tylko błahą paplaniną wstępną. Rzekł innym tonem:

– Dużo myślałem po naszej ostatniej rozmowie o tym co mówiliście. O Puszkinie i Gogolu…

– Ja, po tej rozmowie, również dużo myślałem. O tym co pan mi rzekł, panie prezydencie, a propos Zachodu. Że jesteśmy skazani na ciągłą wojnę z Zachodem, I że w tej permanentnej bitwie bardzo przydaliby się nam twórcy pokroju Puszkina czy Gogola. To prawda. Tylko skąd ich wziąć? Takich, którzy mając duży mir u społeczeństwa, chcieliby szczekać przeciw Zachodowi. Puszkin i Gogol robili to chętnie. Puszkin pisał o Ameryce: „Ludzie tak zwietrzeli u nich, że niewarci jaja wydrążonego!” . Gogol cytował ten epitet i dodawał: „Cóż to są Stany Zjednoczone? Padlina, ot co!” .

– Czy dzisiaj coś się zmieniło? – zapytał Putin, ukontentowany celnym cytowaniem klasyków. – Pieprzą przeciw nam, że łamiemy prawa człowieka, że zagrożona u nas demokracja, że kneblujemy wolność, że ginie w Rosji sprawiedliwość, i podobne sraty-taty! A u nich jaka sprawiedliwość?… Ewidentnego mordercę, który zaszlachtował własną żonę i jej faceta, uniewinniają mimo oczywistych dowodów winy, linii papilarnych, śladów krwi, badań DNA. Dlaczego? Bo jest sławnym sportowcem i jest czarny, więc skazujący wyrok mógłby rozgniewać Negrów. Pedały! Albo te polskie gnoje, które przysrywają nam, że niby w Rosji tyrania, bieda i pijaństwo. U nich za to raj! Taki dobrobyt, że dzisiaj miliony zrozpaczonych Polaczków emigrują, tłumacząc dziennikarzom: „- Wyjeżdżam, bo mój patriotyzm jakoś nie chce ubierać i karmić moich dzieci, ani płacić moich rachunków!”. Tymczasem Bliźniaki i ich kompani z Unii Europejskiej pierdzielą mi, żebym przestał łamać prawa człowieka!

– Odwińmy pięknym za nadobne – rzekł Szudrin. – Nie samą retoryką, bo ona spływa bez śladu, tylko inicjatywą, która tak dosunie krytykom Rosji, że będzie ich długo bolało. Cios w jaja!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lider»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lider» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Waldemar Łysiak - Cena
Waldemar Łysiak
Waldemar Łysiak - Kolebka
Waldemar Łysiak
Waldemar Pfoertsch - Going Abroad 2014
Waldemar Pfoertsch
Waldemar Paulsen - Bismarck von unten
Waldemar Paulsen
Waldemar Bonsels - Himmelsvolk
Waldemar Bonsels
Waldemar Paulsen - Bürde der Lust
Waldemar Paulsen
Waldemar R. Sandner - 38 Geniale Geschäftskonzepte
Waldemar R. Sandner
Waldemar Knat - Бег
Waldemar Knat
Отзывы о книге «Lider»

Обсуждение, отзывы о книге «Lider» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x