Witold Gombrowicz - Trans-Atlantyk

Здесь есть возможность читать онлайн «Witold Gombrowicz - Trans-Atlantyk» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Trans-Atlantyk: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Trans-Atlantyk»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jedyny w swoim rodzaju utwór-wyzwanie, utwór-prowokacja, kapitalna rozprawa Gombrowicza z polskością, z podtrzymywanymi przez tradycję stereotypami narodowymi. Genialny humor i cudowny język, zadziwiające wykorzystanie przez pisarza form gawędy szlacheckiej, nie milknące pytania, które w każdym pokoleniu powinniśmy sobie zadawać.
„Trans-Atlantyk”, wydany po raz pierwszy na emigracji (1953), dość szybko doczekał się krajowej edycji. Do księgarń powieść wyklętego przez komunistyczne władze Gombrowicza trafiła już cztery lata po paryskiej premierze, na fali Października. Peerelowscy włodarze liczyli może, iż odbiorcy odczytają utwór jako krytykę Polski sanacyjnej, tym cenniejszą, ze napisaną przez autora uznanego już przed wojną, potomka szlacheckiego rodu i emigranta. Paradoksalnie, interpretacja „Trans-Atlantyku” jako satyry na II Rzeczpospolitą i apologię narodowej zdrady zrobiła sporą karierę w konserwatywnych kręgach polskiej emigracji na Zachodzie i ściągnęła na pisarza lawinę obelg.
Dziś nikt nie widzi w „Trans-Atlantyku” pamfletu na międzywojnie. Napisana stylizowanym barokowym językiem, parodiująca „Pana Tadeusza” powieść uznawana jest w Polsce za rozrachunek z tradycją narodową; w świecie czyta się ją jako uniwersalny manifest wolności, kierowany przeciwko wszelkim systemom opresji, z jaką spotykają się w społeczeństwie outsiderzy i „odmieńcy”.
W powieści system taki tworzą przedstawiciele polskiej emigracji, których u progu II wojny światowej bohater – pisarz z kraju – spotyka w Buenos Aires. Ich karykaturalne spory, układy, spiski, rauty, polowania kojarzą sarmacki obyczaj z patriotycznym terrorem romantyków. Bohater-literat zostaje uwikłany w gierki argentyńskiego milionera, który dybie na wdzięki niewinnego młodzieńca Ignaca, syna majora Wojska Polskiego, wzorowego żołnierza, obywatela i patrioty. Lawiruje między stronami, nie mogąc się zdecydować, czyją ostatecznie wziąć stronę: „Ojczyzny” czy „Synczyzny”. Finał intrygi będzie naprawdę zaskakujący.
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2005 – Kolekcja Gazety Wyborczej

Trans-Atlantyk — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Trans-Atlantyk», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

J W. Poseł blady był i niewyspany, ale gładko wygolony, Najuprzejmiej się przywitał, choć ta może trochę jemu i nijako było… ale nic, mnie sójkę w bok, powiada:

– Niech cię nie znam, piwa nawarzyłeś boś się wczoraj zalał, strąbił jak Nieboskie stworzenie przed ludźmi, ale niech tam, było nie było…

Zaraz tyż okiem łypnął a i Fichcik z Podsrockim łypnęli. Poznałem więc że całe to głupstwo, co się przydarzyło, na przepicie zwalają i mówię:

– Trochi tam za dużo Sznapsa, niech to kolka, jeszcze mnie czkawka… Zarechotał się tedy Poseł, za nim Radca, a za nim Pułkownik.

Ale śmiech po niewoli, przymusowy; a chybaby mnie i co zrobili. Ale powiada Minister:

– Powidzże mnie, co to z tym panem Kobrzyckim, Majorem, podobnież zwada była; a tyż, jak Pan Radca do Barona pojechał wczoraj konie oglądać, to tam Baron mówił że pojedynek będzie. Prawda to? Widząc że już o tym wiadomość mają, powiedziałem, że o Kubek poszło, który na Tomasza był ciśnięty. Powiada Minister:

– Mówił tyż Baron, że nadzwyczaj godnym, honorowym postępowanie w tej okoliczności Majora Kobrzyckiego było, ku zbudowaniu wszystkich Cudzoziemców temu przytomnych, a tyż pewnym jest, że on pojedynkiem tym wstydu nie zrobi, owszem, jak rycerz, jak mąż godny, stanie. Otóż to rzecz ważna, panowie moi, żeby Męstwa tego naszego pod korcem nie chować, owszem, na cztery strony świata go roztrąbić ku większej sławie imienia naszego, a tyż to w chwili gdy my na Berlin, na Berlin, do Berlina! (Tu się porwali wszyscy, a pierwszy Poseł, drugi Pułkownik, trzeci Radca i krzyczą:

– Berlin, Berlin, na Berlin, na Berlin, do Berlina!)

Ja na kolana padłem. Ale zaraz krzyku swojego zaprzestali, a tylko go Radca do Protokułu zaciągnął.

Powiada dalej JW. Poseł:

– W tej myśli ja tu Panów z panem Gombrowiczem na Sesja wezwałem, żeby uradzić jak i co robić. A bo nie tylko Geniuszami, Myślicielami, nadzwyczajnymi Pisarzami Naród nasz sławny Przesławny, ale tyż to Bohaterów mamy i gdy tam w kraju nadzwyczajne dziś jest Bohaterstwo nasze, niechże i tu ludzie widzą, jak to Polak staje! Co i obowiązkiem Poselstwa jest żeby gruszek w popiele nie zasypiać, a wszem wobec Bohaterstwo nasze ukazować, bo Bohaterstwo nasze wroga przemoże, Bohaterstwo, Bohaterstwo Bohaterów naszych nieodparte, niezmożone trwogą moce piekielne napełni, które przed Bohaterstwem naszym zadrżą i ustąpią! (Porwali się więc, a pierwszy Minister, drugi Pułkownik, trzeci Radca i krzyczą:

– Bohater, Bohater, Bohaterstwo, Bohaterstwo!)

Ja na kolana padłem. Ale rzekł Minister:

– Dlatego to ja po Pojedynku, da Bóg szczęśliwym, obiadem wystawnym w Poselstwie pana Kobrzyckiego Majora uhonoruję; na który tyż Cudzoziemców zaproszę; a już my Moce Piekielne zmożemy! Radca zaraz przemowę tę JW. Posła zaprotokułował, a gdy pisać skończył w zapał wpadł i krzyknął:

– Doskonała Myśl, JW. Panie Dobrodzieju mój, wspaniała myśl!

Pułkownik zawołał:

– Niezrównana Myśl Pana Dobrodzieja mego!

Mówi więc Minister:

– A co, chyba Niezła Myśl! Na co jemu zakrzyknęli:

– Doskonała, znamienita Myśl!… i zaraz do Protokołu zaciągnęli. Zaciągnąwszy, Radca ponownie w zapał wpadł i krzyknął:

– Niedoczekanie, niedoczekanie Wroga naszego żeby przemógł siłę, Odwagę nasza, a już nie ma na świecie całym takiej Odwagi, jak nasza! JW. Panie!JA dlaczego by przy samym pojedynku JW. Poseł nie mógł być obecnym? Owóż ja wnoszę żeby nie tylko na Obiad w Poselstwie, ale i na Pojedynek cudzoziemców zaprosić: niech widzą, jak Polak z pistoletem staje! Niech widzą, jak Polak z pistoletem na wroga, a niechże to widza! Krzyknęli tedy, Minister razem z Pułkownikiem:

– Niech widzą! Niech widzą!

Ja na kolana padłem. Ale JW. Poseł, do Protokułu nakrzyczawszy, skrzywił się, łypnął i, głos ściszając, rzekł na boku do Radcy:

– Oj kapcan, kapcan z Pana Kapcana, jakże to będziesz na pojedynek zapraszał, przecie Pojedynek to nie Polowanie. Oj, głupstwo się rzekło; a jak tu z tego wybrnąć, gdy już do Protokułu zaciągnięte? Sczerwieniał Radca, bazyliszkowym okiem na Ministra spojrzał, ale powiada, a ciszej, na boku:

– Może by wymazać. Mówi Poseł:

– Jakże będziesz wymazywał, przecie to protokul. Dopiroż pobledli; i wszyscy trzej na Protokuł spoglądają, który na stole leży. Ja na kolana padłem. Dopiroż się głowią; a jak tu wybrnąć, co począć?

Aż wreszcie rzekł Pułkownik:

– Oj, głupstwo się stało i niepotrzebnie to nam się wypsnęło; ale ja sposób mam żeby wszystko jak należy uładzić. Prawda to JW. Panie, że Pan nie możesz przy Pojedynku być obecnym, a tyż na niego i Gości prowadzić, bo słusznie JW. Pan powiada, że przecież pojedynek nie polowanie… ale można by właśnie Polowanie urządzić z chartami na upatrzonego, a na nie Cudzoziemców zaprosić… i tak, gdy Pojedynek odbywać się będzie, my nie opodal, a niby to za szarakami, przejeżdżać będziemy i pod tym pozorem Polowania możesz JW. Pan cudzoziemcom Pojedynek ukazać, a tyż stosowną orację o Honorze, Czci, Odwadze naszej wypowiedzieć. Powiada Minister:

– Bójże się Boga, jakże my Polowanie z chartami urządzać będziemy, gdy ani chartów nima, ani koni! Odrzekł jemu Radca:

– Charty by się znalazły u Barona, a co do koni to tyż można by z Rajtszuli od Barona dostać, on tam sporo podjezdków ma! Powiada Pułkownik:

– Owszem, u Barona nie tylko konie, psy, ale i szpicrózgi, sztylpy, ostrogi się znajdą. W dwadzieścia lub trzydzieści koni, Kawalkadą można by pojechać. Owóż JW. Panie w tę, albo w tamtą, wóz albo przewóz, bo Protokuł czeka…

Dopiroż jak oparzeni skaczą. Ale zawołał Minister:

– Bójcie się Boga, szaleni jesteście, a toż szaraków nima, szaraków! Czyście oszaleli, jakże polowanie na Szaraków robić, gdy tu miasto wielkie, a jednego szaraka ze świcą nie znajdzie! Mruknął Radca:

– W tym sęk, że szaraków nima! Ja na kolana padłem. Powiada Pułkownik:

– Prawda, że szaraków ani na lekarstwo.

Ale JW. Panie Protokuł, Protokuł, przecie jakoś wybrnąć trzeba, Protokuł, Protokuł… Dopiroż jak szaleni wokół Protokułu skaczą. Ja na kolana padłem. Ale zawołał Minister:

– O Boże, Boże, jakże to Polowanie za Szarakami, a z chartami urządzać, gdy przecie wojna, wojna! Radca zawołał:

– Protokuł! Pułkownik:

– Protokuł! Ale wykrzyknął JW. Poseł:

– Boże, Boże, a jakże to bez Szaraków a za Szarakami?! Krzyczą więc:

– Protokuł! Więc to Rada w Radę, trudna Rada, głowią się, stękają (a już Protokuł przysmala, przysmala aż w końcu zawołał Poseł jak trup blady:

– G… g… niechże to diabli, róbmy tedy, róbmy, gdy inaczej nie można… ale co ja będę Kawalkadę za szarakami urządzał, gdy szaraków nima! A coś to nie tak jak trzeba i z tej mąki chleba nie będzie! Ja na kolana padłem.

Stanęło więc na tym, że koni, psów od Barona wezmą, a tak z chartami na smyczy Kawalkada z Damami nie opodal miejsca Pojedynku przejeżdżać będą, jakby nigdy nic, że to niby przypadkiem za szarakiem zajechali. Wówczas JW. Damom i zaproszonym Cudzoziemcom Pojedynek ukazawszy, im też Męstwo, Honor, Bój ukażą, a tyż Waleczność niezmierzoną, Krew Serdeczną, Cześć Niezłomną, Wiarę św. Nieprzepartą, Moc św. Najwyższa i Cud św. Narodu całego. Na kolana padłem. Co postanowiwszy i do Protokułu zaciągnąwszy, dał Poseł Sesją za skończoną, i z nosami na kwintę zwieszonymi (bo czuli że sobie piwa nawarzyli) wszyscy „chwała, chwała, cześć, cześć" zawołali; a pierwszy zawołał Poseł, drugi Pułkownik, trzeci Radca. Ja, na kolana padłszy, zaraz tyż prędko odszedłem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Trans-Atlantyk»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Trans-Atlantyk» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Trans-Atlantyk»

Обсуждение, отзывы о книге «Trans-Atlantyk» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x